Sprawa byłego ZOMO-wca skazanego za pobicie na śmierć Grzegorza Przemyka przedawniona? Sąd Apelacyjny ma wątpliwości. Prosi Sąd Najwyższy o odpowiedź na pytanie prawne, by to rozstrzygnąć.
ZOBACZ TAKŻE
- Sprawa śmierci Przemyka przedawniona (14-12-09, 12:19)
- Sprawa Grzegorza Przemyka daleka od wyjaśnienia (25-09-09, 01:00)
- Pobicie Grzegorza Przemyka przedawnione? (24-09-09, 01:00)
- Skazany po 25 latach za pobicie 19-latka (28-05-08, 01:00)
- Przedawnienie sprawy Przemyka (27-05-08, 14:00)
- Zbrodnia osądzona po 25 latach (27-05-08, 14:00)
- Przemyk, Grzegorz (1964-1983) (15-03-97, 00:00)
26 lat, jeden miesiąc i tydzień czekamy na ostateczną, prawną ocenę pobicia w warszawskim komisariacie przy Jezuickiej Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. I przyjdzie nam jeszcze poczekać.
W maju ubiegłego roku przyjaciele Grzegorza, jego najbliżsi, obserwatorzy tej sprawy odetchnęli: "nareszcie". Warszawski sąd okręgowy skazał Ireneusza K., dziś 46-letniego byłego ZOMO-owca, który bił Grzegorza "tak żeby nie było śladów" na cztery lata więzienia. Wcześniej cztery razy K. był uniewinniany. W PRL po sterowanym przez SB procesie, w którym skazani mieli zostać, i zostali, sanitariusze którzy maturzystę zabrali z komisariatu na pogotowie. W wolnej Polsce wyroki uniewinnia zapadały z braku dowodów winy. ZOMO-wca ratował brak pewnego rozpoznania, wątpliwości, które tłumaczyć trzeba na korzyść oskarżonego. Funkcjonariusze, którzy wiedzą co stało się 12 maja 1983 r. na komisariacie przy Jezuickiej - nie pamiętali. Nie chcieli pamiętać.
Kwestia przedawnienia wracała w tej sprawie już kilka razy (patrz ramka). W ostatnim , skazującym wyroku sąd uznał, że mimo upływu lat nie ma o tym mowy. W środę - czego się można było spodziewać - problem wrócił w apelacjach obrony. Adwokaci Ireneusza K. - Jan Brzykcy i Grzegorz Majewski - dowodzili, że sprawa powinna zostać zamknięta orzeczeniem Sądu Najwyższego z 2001 r. Uznał on wówczas, że po 1 stycznia 2005 r. ścigać ZOMO-owca już nie można było.
Pełnomocnicy Leopolda Przemyka, ojca Grzegorza, oskarżyciela posiłkowego mec. Ewa Milewska-Celińska i Andrzej Zalewski przeciwnie: uważają, że są przepisy według których nie przedawni się ona nigdy, albo - jeśli uznać pobicie Grzegorza za zbrodnię komunistyczną zgodnie z ustawą o IPN - to w 2020 roku.
Sędziowie sądu apelacyjnego pod przewodnictwem Rafała Kanioka dostrzegli w sporach wokół przedawnienia istotną, prawną kwestię - wymagającą rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy. Chodzi - w skrócie - o to, że przepis na podstawie którego Ireneusz K. został skazany - pobicie ze skutkiem śmiertelnym, nie jest wprost wymieniony w katalogu tych przestępstw funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy, które się nie przedawniają. Kodeks te "nieprzedawniane" przestępstwa opisuje jako "umyślne przestępstwo zabójstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub pozbawinia wolnosci łaczonego ze szczególnym udręczeniem".
Ireneusz K. został uznany winnym (zacytujmy wyrok) tego, że: „wziął udział w pobiciu Grzegorza Przemyka polegającym na zadawaniu mu silnych uderzeń łokciami w okolice brzucha (...) w wyniku czego Grzegorz Przemyk doznał ciężkich, rozległych obrażeń jamy brzusznej, co doprowadziło do rozlanego zapalenia otrzewnej ze wstrząsem urazowym i septycznym, a w konsekwencji (...) do jego śmierci.”Z opisu widać, że funkcjonariusz winny jest umyślnego pobicia, ale winy umyślnej za śmierć Grzegorza sąd mu nie przypisuje. Czy to „kombinowane” w ocenie winy przestępstwo mieści się w katalogu najcięższych przestępstw przedstawicieli komunistycznego aparatu represji, które wolą ustawodawcy III RP, nigdy nie powinny być objęte przedawnieniem? Oto szczegółowa kwestia do ostatecznego rozstrzygnięcia przez SN.
Przedawnienie sprawy Przemyka
• Po raz pierwszy sprawę pobicia Grzegorza Przemyka za przedawnioną uznał warszawski sąd apelacyjny (w 2001 r.). Według sądu apelacyjnego przestępstwo zarzucone Ireneuszowi K. - pobicie, którego skutkiem jest śmierć - przedawnia się po 10 latach, a bieg tego przedawnienia liczy się od stycznia 1990. Po 1 stycznia 2000 r. Ireneusza K. nie można już było skazać.
• Jednak Sąd Najwyższy (też w 2001 r.) po kasacji ministra sprawiedliwości uznał, że sąd apelacyjny popełnił błąd. Nie uwzględnił, że tę sprawę można uznać za zbrodnię komunistyczną według przepisów ustawy o IPN, a wówczas przedawnienie upływa w 2005 r. Tak też uważała obrona Ireneusza K. Ale w 2007 r. te terminy wydłużono i według obecnych przepisów tą datą dla tzw. zbrodni komunistycznego aparatu władzy jest rok 2020 (tak chce prokurator).
• Z kolei pełnomocnik rodziny - mec. Ewa Milewska-Celińska - uważała, że w tej sprawie ma zastosowanie przepis według którego umyślne przestępstwo pobicia popełnione „przez funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych” w ogóle nie ulega przedawnieniu. Tak też uznał sąd w maju 2008 r.
Kalendarium sprawy Przemyka
• 12 maja 1983 r. 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk został zatrzymany przez ZOMO na warszawskim pl. Zamkowym, pobity w komisariacie przy ul. Jezuickiej, skąd zabrało go pogotowie, jedynym świadkiem był przyjaciel Grzegorza i jego matki Cezary F.;
• 14 maja Przemyk, syn opozycyjnej poetki, działaczki Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności Barbary Sadowskiej, zmarł, przyczyną śmierci były wewnętrzne obrażenia od ciosów łokciami w brzuch;
• 17 maja kilkudziesięciotysieczny pogrzeb Przemyka na Cmentarzu Powązkowskim był manifestacją sprzeciwu wobec komunistycznego apartu władzy, tego dnia wszczęto śledztwo;
• śledztwem kierowała grupa w Biurze Dochodzeniowo-Śledczym KG MO, ale nad nią był jeszcze specjalny zespół w Biurze Politycznym KC PZPR pod kierownictwem b. szefa MSW gen. Mirosława Milewskiego, głównego świadka oskarżenia Cezarego F. inwigilowano i próbowano skompromitować, złamano sanitariuszy pogotowia by ich oskarżyć, a chronić milicję
• Czerwiec 1984 po w sterowanym przez SB procesie - specjalny plan przygotowania i zabezpieczenia rozprawy przewidywał m.in. przygotowanie milicjantów do zeznań - oskarżeni dyżurny komisariatu Arkadiusz Denkiewicz (zagrzewał by „bić tak, żeby nie było śladów”), oraz Ireneusz K., który miał bić - zostali uniewinnieni, dwaj sanitariusze za pobicie Przemyka w karetcce zostali sakazani, lekarzy oskarżonych o nie udzielenie pomocy objęła amnestia. Gen. Czesław Kiszaczak, szef MSW nagrodził 13 funkcjonariuszy od zastępcy komendant głównego MO Jerzego Gruby poczynając.
W rozkazie nagrodowym Kiszczaka czytamy: „W wyniku długotrwałej, żmudnej pracy, prowdzonej przez wielu funkcjonariuszy MO i SB zgromadzono materiał procesowy obrazujacy faktyczny przebieg zdarzenia i rolę jego uczestników, stanowiący zarazem podstawę do uniewinnienia funkcjonariuszy MO i skazania rzeczywistych sprawców śmierci G. Przemyka. (...) Wyrok sądu był nie tylko moralną satysfakcją oskarżonych funkcjonariuszy MO, ale stanowił jednocześnie zadośćuczynienie dla wszystkich, przez szereg miesięcy atakowanych w niewybredny sposób, funkcjonariuszy naszego resortu (...)”.
• 1991 - peerelowskie wyroki uchylono, a śledztwo zostało wznowione
• 1997 r. - ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie po raz drugi uniewinnił Ireneusza K., a Arkadiusza Denkiewicza skazał na 2 lata więzienia (nie odsiedział ani dnia); Kazimierz Otłowski, b. zastępca dyrektora Biura Dochodzeniowo Śledczego KG MO został skazany na półtora roku w zawieszeniu, ale tylko za próbę zniszczenia akt sprawy w 1989 r. (po apelacji uniewinniony).
W maju ubiegłego roku przyjaciele Grzegorza, jego najbliżsi, obserwatorzy tej sprawy odetchnęli: "nareszcie". Warszawski sąd okręgowy skazał Ireneusza K., dziś 46-letniego byłego ZOMO-owca, który bił Grzegorza "tak żeby nie było śladów" na cztery lata więzienia. Wcześniej cztery razy K. był uniewinniany. W PRL po sterowanym przez SB procesie, w którym skazani mieli zostać, i zostali, sanitariusze którzy maturzystę zabrali z komisariatu na pogotowie. W wolnej Polsce wyroki uniewinnia zapadały z braku dowodów winy. ZOMO-wca ratował brak pewnego rozpoznania, wątpliwości, które tłumaczyć trzeba na korzyść oskarżonego. Funkcjonariusze, którzy wiedzą co stało się 12 maja 1983 r. na komisariacie przy Jezuickiej - nie pamiętali. Nie chcieli pamiętać.
Dopiero w maju 2008 r. sędziowie na podstawie zeznań głównego świadka oskarżenia, strzępów zeznań funkcjonariuszy i zdjęć z wizji lokalnej w komisariacie (cudem odnalezionych po latach) uznali, że bił Ireneusz K., ten "którego Grzegorz złapał za pałkę". Bili też inni, ale nigdy o to nie zostali oskarżeni.
Kwestia przedawnienia wracała w tej sprawie już kilka razy (patrz ramka). W ostatnim , skazującym wyroku sąd uznał, że mimo upływu lat nie ma o tym mowy. W środę - czego się można było spodziewać - problem wrócił w apelacjach obrony. Adwokaci Ireneusza K. - Jan Brzykcy i Grzegorz Majewski - dowodzili, że sprawa powinna zostać zamknięta orzeczeniem Sądu Najwyższego z 2001 r. Uznał on wówczas, że po 1 stycznia 2005 r. ścigać ZOMO-owca już nie można było.
Pełnomocnicy Leopolda Przemyka, ojca Grzegorza, oskarżyciela posiłkowego mec. Ewa Milewska-Celińska i Andrzej Zalewski przeciwnie: uważają, że są przepisy według których nie przedawni się ona nigdy, albo - jeśli uznać pobicie Grzegorza za zbrodnię komunistyczną zgodnie z ustawą o IPN - to w 2020 roku.
Sędziowie sądu apelacyjnego pod przewodnictwem Rafała Kanioka dostrzegli w sporach wokół przedawnienia istotną, prawną kwestię - wymagającą rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy. Chodzi - w skrócie - o to, że przepis na podstawie którego Ireneusz K. został skazany - pobicie ze skutkiem śmiertelnym, nie jest wprost wymieniony w katalogu tych przestępstw funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy, które się nie przedawniają. Kodeks te "nieprzedawniane" przestępstwa opisuje jako "umyślne przestępstwo zabójstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub pozbawinia wolnosci łaczonego ze szczególnym udręczeniem".
Ireneusz K. został uznany winnym (zacytujmy wyrok) tego, że: „wziął udział w pobiciu Grzegorza Przemyka polegającym na zadawaniu mu silnych uderzeń łokciami w okolice brzucha (...) w wyniku czego Grzegorz Przemyk doznał ciężkich, rozległych obrażeń jamy brzusznej, co doprowadziło do rozlanego zapalenia otrzewnej ze wstrząsem urazowym i septycznym, a w konsekwencji (...) do jego śmierci.”Z opisu widać, że funkcjonariusz winny jest umyślnego pobicia, ale winy umyślnej za śmierć Grzegorza sąd mu nie przypisuje. Czy to „kombinowane” w ocenie winy przestępstwo mieści się w katalogu najcięższych przestępstw przedstawicieli komunistycznego aparatu represji, które wolą ustawodawcy III RP, nigdy nie powinny być objęte przedawnieniem? Oto szczegółowa kwestia do ostatecznego rozstrzygnięcia przez SN.
Przedawnienie sprawy Przemyka
• Po raz pierwszy sprawę pobicia Grzegorza Przemyka za przedawnioną uznał warszawski sąd apelacyjny (w 2001 r.). Według sądu apelacyjnego przestępstwo zarzucone Ireneuszowi K. - pobicie, którego skutkiem jest śmierć - przedawnia się po 10 latach, a bieg tego przedawnienia liczy się od stycznia 1990. Po 1 stycznia 2000 r. Ireneusza K. nie można już było skazać.
• Jednak Sąd Najwyższy (też w 2001 r.) po kasacji ministra sprawiedliwości uznał, że sąd apelacyjny popełnił błąd. Nie uwzględnił, że tę sprawę można uznać za zbrodnię komunistyczną według przepisów ustawy o IPN, a wówczas przedawnienie upływa w 2005 r. Tak też uważała obrona Ireneusza K. Ale w 2007 r. te terminy wydłużono i według obecnych przepisów tą datą dla tzw. zbrodni komunistycznego aparatu władzy jest rok 2020 (tak chce prokurator).
• Z kolei pełnomocnik rodziny - mec. Ewa Milewska-Celińska - uważała, że w tej sprawie ma zastosowanie przepis według którego umyślne przestępstwo pobicia popełnione „przez funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych” w ogóle nie ulega przedawnieniu. Tak też uznał sąd w maju 2008 r.
Kalendarium sprawy Przemyka
• 12 maja 1983 r. 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk został zatrzymany przez ZOMO na warszawskim pl. Zamkowym, pobity w komisariacie przy ul. Jezuickiej, skąd zabrało go pogotowie, jedynym świadkiem był przyjaciel Grzegorza i jego matki Cezary F.;
• 14 maja Przemyk, syn opozycyjnej poetki, działaczki Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności Barbary Sadowskiej, zmarł, przyczyną śmierci były wewnętrzne obrażenia od ciosów łokciami w brzuch;
• 17 maja kilkudziesięciotysieczny pogrzeb Przemyka na Cmentarzu Powązkowskim był manifestacją sprzeciwu wobec komunistycznego apartu władzy, tego dnia wszczęto śledztwo;
• śledztwem kierowała grupa w Biurze Dochodzeniowo-Śledczym KG MO, ale nad nią był jeszcze specjalny zespół w Biurze Politycznym KC PZPR pod kierownictwem b. szefa MSW gen. Mirosława Milewskiego, głównego świadka oskarżenia Cezarego F. inwigilowano i próbowano skompromitować, złamano sanitariuszy pogotowia by ich oskarżyć, a chronić milicję
• Czerwiec 1984 po w sterowanym przez SB procesie - specjalny plan przygotowania i zabezpieczenia rozprawy przewidywał m.in. przygotowanie milicjantów do zeznań - oskarżeni dyżurny komisariatu Arkadiusz Denkiewicz (zagrzewał by „bić tak, żeby nie było śladów”), oraz Ireneusz K., który miał bić - zostali uniewinnieni, dwaj sanitariusze za pobicie Przemyka w karetcce zostali sakazani, lekarzy oskarżonych o nie udzielenie pomocy objęła amnestia. Gen. Czesław Kiszaczak, szef MSW nagrodził 13 funkcjonariuszy od zastępcy komendant głównego MO Jerzego Gruby poczynając.
W rozkazie nagrodowym Kiszczaka czytamy: „W wyniku długotrwałej, żmudnej pracy, prowdzonej przez wielu funkcjonariuszy MO i SB zgromadzono materiał procesowy obrazujacy faktyczny przebieg zdarzenia i rolę jego uczestników, stanowiący zarazem podstawę do uniewinnienia funkcjonariuszy MO i skazania rzeczywistych sprawców śmierci G. Przemyka. (...) Wyrok sądu był nie tylko moralną satysfakcją oskarżonych funkcjonariuszy MO, ale stanowił jednocześnie zadośćuczynienie dla wszystkich, przez szereg miesięcy atakowanych w niewybredny sposób, funkcjonariuszy naszego resortu (...)”.
• 1991 - peerelowskie wyroki uchylono, a śledztwo zostało wznowione
• 1997 r. - ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie po raz drugi uniewinnił Ireneusza K., a Arkadiusza Denkiewicza skazał na 2 lata więzienia (nie odsiedział ani dnia); Kazimierz Otłowski, b. zastępca dyrektora Biura Dochodzeniowo Śledczego KG MO został skazany na półtora roku w zawieszeniu, ale tylko za próbę zniszczenia akt sprawy w 1989 r. (po apelacji uniewinniony).
• 1997 - prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie „bezprawnych działań resortu MSW na szkodę wymiaru sprawiedliwości w związku ze śledztwem dotyczacym śmierci Grzegorza Przemyka”, czyli matactw w tej sprawie za PRL, od 2000 śledztwo to prowadzi pion śledczy IPN;
• 2000, 2004 - Ireneusz K. kolejne dwa razy został uniewinniony z braku dowodów winy, wyroki uchylały sądy wyższej instancji.
• 2007 - IPN postawił pierwsze zarzuty za matactwa sprawie Przemyka, dotyczą zastraszania i bezprawnej inwigilacji Cezarego F. i jego rodziony, zarzuty do dziś postawiono ok. 20 funkcjonariuszom, ale wciąż nie ma aktu oskarżenia w ich sprawie.
• Maj 2008 - w 25 rocznicę śmierci Grzegorza Przemyka oskarżony o jego pobicie Ireneusz K. po raz pierwszy został skazany.
• 2000, 2004 - Ireneusz K. kolejne dwa razy został uniewinniony z braku dowodów winy, wyroki uchylały sądy wyższej instancji.
• 2007 - IPN postawił pierwsze zarzuty za matactwa sprawie Przemyka, dotyczą zastraszania i bezprawnej inwigilacji Cezarego F. i jego rodziony, zarzuty do dziś postawiono ok. 20 funkcjonariuszom, ale wciąż nie ma aktu oskarżenia w ich sprawie.
• Maj 2008 - w 25 rocznicę śmierci Grzegorza Przemyka oskarżony o jego pobicie Ireneusz K. po raz pierwszy został skazany.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz