sobota, 9 stycznia 2010

Oszustwo - nasz sport narodowy. Fiskus nabiera się na banalne sztuczki

Piotr Skwirowski
2010-01-08, ostatnia aktualizacja 2010-01-09 10:11

Skomplikowany system podatkowy, wysokie koszty pracy i przekonanie, że państwo marnotrawi nasze podatki, wpychają polskich podatników w szarą strefę i zachęcają do oszustw - wynika z raportu o oszustwach podatkowych przygotowanego przez Mirosława Barszcza, eksperta BCC, wcześniej wiceministra finansów.

Skomplikowany system podatkowy, wysokie koszty pracy i przekonanie, że państwo marnotrawi nasze podatki, wpychają polskich podatników w szarą strefę i zachęcają do oszustw
Fot. Paweł Kozioł /AG
Skomplikowany system podatkowy, wysokie koszty pracy i przekonanie, że państwo marnotrawi nasze podatki, wpychają polskich podatników w szarą strefę i zachęcają do oszustw
Jak fiskus walczy o zaległe podatki
Jak fiskus walczy o zaległe podatki
Jesteśmy rekordzistami. Udział szarej strefy w polskim PKB sięga 25 proc. Średnia dla całej Unii Europejskiej to tylko 15 proc. - Gdyby ograniczyć szarą strefę w Polsce do poziomu średniej w UE, budżet miałby dodatkowe dochody podatkowe przekraczające 20 mld zł - uważa Mirosław Barszcz, ekspert Business Centre Club i były wiceminister finansów. Na zlecenie BCC przygotował on specjalny raport, w którym opisuje, jak Polacy oszukują na podatkach.

Pominął w nim oszustwa podatkowe popełniane przez zorganizowane grupy przestępcze - m.in. podrabianie towarów akcyzowych czy wprowadzanie do obrotu paliw z zaniżoną akcyzą. Tym niech zajmują się organy ścigania. Ekspert skupił się natomiast na oszustwach popełnianych przez zwykłych zjadaczy chleba, zwłaszcza przedsiębiorców. - Działalność przestępcza przynosi szkody w wysokości setek milionów złotych rocznie, ale w skali całej gospodarki takie zjawiska są marginalne. A straty, które ponosi skarb państwa, są niewielkie w porównaniu ze stratami, które wynikają z działalności setek tysięcy przedsiębiorców oszukujących na znacznie mniejsze kwoty, za to systematycznie - tłumaczy ekspert BCC.

Jak kantują Polacy? Barszcz podzielił oszustwa podatkowe na kilka grup. - Najprostszym sposobem uniknięcia opodatkowania pracy jest po prostu praca na czarno, bez podpisanej umowy - uważa były wiceminister finansów. Ale zatrudnianie na czarno jest dość ryzykowne. Pracodawca i pracownik pracujący na czarno obniżają więc ryzyko, podpisując umowę o pracę bez wypełnienia pól dotyczących daty. W razie kontroli pracodawca w sekundę wpisuje bieżącą datę jako datę podpisania umowy. I już może udawać, że pracownik został dopiero co zatrudniony.

Zatrudnienie na czarno ma zazwyczaj miejsce w branżach, w których ryzyko skutecznej kontroli jest minimalne - w rolnictwie, budownictwie.

W przypadku pracowników stałych, pracujących w zakładzie przedsiębiorcy częściej zaniża się wysokości faktycznego wynagrodzenia. Przykład: firma zatrudnia asystentkę. Zobowiązuje się wypłacać jej 2000 zł netto. Po dodaniu do pensji netto podatku PIT oraz składek ubezpieczeniowych koszt pracodawcy wzrasta jednak prawie dwukrotnie, firma podpisuje więc z asystentką umowę o pracę na pół etatu z wynagrodzeniem w wysokości 700 zł brutto miesięcznie. Resztę - do sumy 2000 zł - asystentka dostaje "pod stołem". Dzięki temu pozapłacowe koszty pracy spadają u pracodawcy ponadtrzykrotnie. Teoretycznie o takim procederze pracownik mógłby donieść fiskusowi. Ale... musiałby zapłacić zaległy podatek. No i straciłby pracę. Pracodawca i pracownik mają więc wspólny interes w tym, by milczeć.

Inna wielka grupa oszustw to te związane z ukrywaniem przychodu. Część przedsiębiorców wcale się nie rejestruje się i nie ujawnia swojej działalności. Usługi budowlano-remontowe świadczone w prywatnych domach, sprzedaż obwoźna, handel na bazarach, giełdach samochodowych, korepetycje i prywatne nauczanie - to najczęstsze przykłady.

A tam, gdzie firmy nie da się ukryć, ukrywane są przychody. Przydaje się m.in. znajomość zwyczajów pracowników organów kontrolnych. Firmy usługowe wiedzą, że nienabijanie towarów na kasę fiskalną wiąże się z mniejszym ryzykiem... po godz. 17, gdy kontrolerzy nie pracują.

Trudniej jest w handlu i gastronomii. Nieuczciwy podatnik musi ukrywać nie tylko przychód, ale też poziom zakupów (bo sprzedaż znacząco niższa od zakupów to sygnał dla fiskusa, że coś z ewidencją jest nie tak). Część towarów dostarczanych przez hurtownika lub producenta nieuczciwy restaurator kupuje więc "na paragon" (nie ma faktury VAT na nabywcę, sprzedaż ewidencjonuje się na kasie fiskalnej jako sprzedaż detaliczną). Gdy hurtownik lub producent nie prowadzi sprzedaży detalicznej i metoda "na paragon" nie działa, pozostaje wystawienie faktury na nieistniejącą firmę.

- Mimo że ten raport wydaje się mieć charakter poradnika dla początkującego oszusta podatkowego, jego rola jest inna. Chodzi o pokazanie banalności sposobów wykorzystywanych powszechnie przez wielu podatników, ze szkodą dla gospodarki, państwa i uczciwych przedsiębiorców - tłumaczy Mirosław Barszcz. I dziwi się, że od lat fiskus pozostaje wobec tych praktyk kompletnie bezradny. - Skupia się za to na coraz to bardziej wymyślnych metodach przyłapywania uczciwych podatników na potknięciach i pomyłkach - zżyma się ekspert BCC.

Zdaniem Barszcza, żeby przekonać polskich podatników, że podatki powinno się płacić, trzeba im pokazać, że państwo nie marnotrawi ich pieniędzy. A do tego potrzebna jest więc reforma finansów publicznych. Fiskus powinien zmienić też swoje podejście do podatników. Zakazane powinny być takie działania, które rujnują zaufanie podatników do państwa. Przykładowo - wszczynanie egzekucji wobec tych podatników, którzy będąc w tarapatach, poprosili o rozłożenie podatku na raty.

Brak komentarzy: