sobota, 19 marca 2011

Tusk: Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało

Donald Tusk
2011-03-12, ostatnia aktualizacja 2011-03-12 10:25

Premier Donald Tusk
Premier Donald Tusk
Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Chcę spróbować przekonać państwa, że mój rząd przeprowadza głębokie reformy. Być może jednym z podstawowych grzechów mojej ekipy jest to, że nie potrafimy przebić się z tym do opinii publicznej

Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl



Miałem i mam proste marzenia. Mówiłem o tym, kiedy obejmowałem funkcję premiera i także wcześniej, wiele razy. Marzyłem o tym, żeby doczekać czasów, w których największym narodowym wyzwaniem będzie podniesienie poziomu życia polskiej rodziny. Tylko tyle i aż tyle. Już nie walka o byt narodu czy przetrwanie państwa, nie ratowanie od upadku, ale rozwój. Czas pokoju i budowania dostatku.

W co inwestować? BPH TFI
Weź udział w konkursie BPH TFI. Wygraj atrakcyjne nagrody!
www.bphtfi.pl
Złota moneta Jan Paweł II
Kolekcja złotych monet pamiątkowych. Zamów pierwszą już za 184.50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Jan Paweł II na medalu
Pamiątkowa kolekcja w srebrze. Zamów pierwszą emisje za 69,50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Gazeta Biznes
Wiem, że takie marzenie jest wbrew naszej tradycji płynącej z tragicznej historii. W każdym z nas jest pragnienie, by nie zginęła, póki my żyjemy, i niepokój, czy nie zginie. Ale moim pragnieniem jest też, by zwykła polska rodzina, inaczej niż przez stulecia, nie była wciągana w romantyczne zmagania ponad swoje siły, lecz by mogła dla chwały swojego państwa i narodu po prostu lepiej żyć. Myślę, że to się Polakom zwyczajnie należy, trochę europejskiej normalności.

Kiedy w 2007 r. wygłaszałem expose, byłem przekonany, że stoję u progu spełniających się marzeń. Mówiłem wtedy rekordowo długo. Każda sprawa, nawet dla niektórych zbyt drobna, ale według mnie istotna dla poprawy życia, musiała się tam znaleźć. Precyzyjne nazwanie naszych polskich marzeń wydało mi się ważniejsze od wymogów retoryki.

Dziś chciałbym moim rodakom zdać rachunek z tamtych słów.



Zanim do tego przejdę, podzielę się wspomnieniem jeszcze jednego ważnego momentu. Dla każdego, kto przyjął odpowiedzialność za państwo, taki moment należy do najtrudniejszych. Pamiętam do dziś słowa ministra finansów: "To będzie wielki kryzys, może zmiecie wszystkich, a może tylko najsłabszych". Przemknęło mi przez głowę, że nad naszym narodem ciąży chyba jakieś fatum. Ledwie pojawia się szansa na normalność, a los, zamiast postawić przed nami zwykłe, codzienne problemy, jakimi inne narody żyją przez całe stulecia, tradycyjnie przygotował nam straszliwą nawałnicę. Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało z pozycją i niezależnością naszego kraju, gdybyśmy tej nawałnicy ulegli. Zamiast wymarzonych pytań o sposoby na poprawę poziomu życia pojawiłoby się nasze tradycyjne polskie pytanie, co zrobić, by nie upaść.

Podpowiedzi od opozycji i od wielu ekspertów - dziś można powiedzieć to z całą pewnością - doprowadziłyby nas do katastrofy. Oprócz żądań niemądrych pojawiły się też nieuczciwe. Próbowano wymusić na nas dotowanie branż i instytucji, strasząc medialnymi ofensywami w stylu "rząd źle walczy z kryzysem, bo nie chce nas dotować". Nie ugięliśmy się. Pozostaliśmy wierni zasadzie, że pomagać będziemy słabym, a nie silnym i głośnym. W czasie kiedy większość rządów na świecie zareagowała na kryzys zadłużaniem się i przelewaniem pieniędzy od zwykłych ludzi do instytucji, banków i wielkich koncernów, my wprowadziliśmy oszczędności.

Zrobiliśmy po swojemu. Myśląc tylko i wyłącznie o interesie zwykłych Polaków. Polska gospodarka nie tylko się nie wywróciła, ale jako jedyna przeszła przez kryzys ze wzrostem. Dziś wszyscy oszczędzają. Rządy krajów, które wtedy dużo wydawały i pożyczały, dziś dokonują drastycznych cięć.

Nie baliśmy się mieć własnego zdania, odmiennego niż inne państwa. Cały świat kupował bez opamiętania niesprawdzone szczepionki na świńską grypę. My powiedzieliśmy nie. Dziś nie wiedzą, co z tymi szczepionkami zrobić, i żałują zmarnowanych pieniędzy, a nasza minister zdrowia Ewa Kopacz stawiana jest na świecie za wzór opanowania i zdrowego rozsądku.

Polska wyszła z kryzysu z najlepszym wzrostem gospodarczym, najlepiej wykorzystuje środki europejskie, jest największym placem budowy w Europie. Zaczynamy się przyzwyczajać do tego "naj". Drugi wynik w Europie, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, dla niektórych był już powodem do narzekań. To jest przełom: Polacy nie marzą już tak jak kiedyś o dołączeniu do peletonu. Dziś interesuje nas tylko pierwsze miejsce. To zmiana nie do przecenienia.

Wróćmy jednak do naszego rachunku.

Chcę przedstawić państwu, co z mojego exposé udało się zrobić, a czego zrobić nie daliśmy rady.



Najważniejszym zadaniem mojego rządu, jak już wspomniałem, jest poprawa jakości życia Polaków. Wymaga to wielu zmian w wielu obszarach. Zajęcia się sprawami wielkimi, ale też z pozoru małymi, co wiąże się z mozolną zmianą przepisów poutykanych w setkach różnych ustaw.

Tego się nie da zrobić jednym prostym cięciem, jedną spektakularną zmianą prawa. To nie jest łatwa do barwnego przedstawienia, angażująca zbiorowe emocje idea czy szarża. Jest to raczej praca u podstaw zmieniająca punktowo wiele obszarów naszego życia.



Zanim te punktowe zmiany osiągną masę krytyczną albo wręcz zleją się w całość, musi minąć trochę czasu. Zdaję sobie sprawę, że nim to nastąpi, uwagę przykuwać będą raczej te obszary, w których zmiany nie nastąpiły, a zniecierpliwienie tym wywołane jest zupełnie naturalną, nieobcą również mi reakcją.

Zacznijmy od tego, co się udało



Drogi dla Polski



Sam jestem kierowcą i wiem, jak trudno jeździ się po polskich drogach. Przez dziesięciolecia nic się w tej kwestii nie działo. Kolejne rządy nie potrafiły dobrze wykorzystać dostępnych funduszy krajowych i europejskich, a budowę dodatkowo hamowały złe przepisy i ciągnące się latami skomplikowane procedury.

Dlatego budowa i modernizacja dróg stały się absolutnym priorytetem mojego rządu. Zaczęliśmy od radykalnych zmian w przepisach, m.in. skróciliśmy czas wydawania decyzji środowiskowych z 300 do 100 dni. Dziś widzimy efekty: właśnie trwa budowa i modernizacja ponad 1400 km autostrad, dróg ekspresowych i obwodnic.

** Już oddaliśmy do użytku 195 km autostrad, 400 km dróg ekspresowych i 134 km obwodnic.

** 480 km dróg krajowych jest już po gruntownej przebudowie.

Żaden rząd w III RP nie rozpoczął tak dużych inwestycji w infrastrukturę. Dla porównania, poprzedni rząd rozpoczął budowę 174,9 km autostrad.

Niemal co miesiąc do użytku są oddawane kolejne odcinki dróg. Wkrótce zakończy się budowa Autostradowej Obwodnicy Wrocławia (35,5 km, koszt 3,4 mld zł), do użytku oddany zostanie też kluczowy odcinek autostrady A2, do granicy z Niemcami (106 km, koszt ponad 1,3 mld euro). A w kwietniu oddamy 40. obwodnicę, kolejnych kilkanaście jest już w budowie.

** W miejscowościach, które w czasie naszych rządów zyskały obwodnicę, mieszka prawie milion Polaków.

Budujemy zresztą nie tylko autostrady i ekspresówki: rząd PO-PSL jako pierwszy zaczął wydawać miliardy złotych na modernizację dróg lokalnych. Już wiemy, że uda się wyremontować 8 tys. km tych dróg, z których będą mogli korzystać mieszkańcy 1,5 tys. gmin, powiatów i miast. To zmiana, która poprawia jakość życia konkretnych ludzi.

Równolegle powstają inne inwestycje - jak choćby stadiony na Euro 2012. Zaś w Świnoujściu powstaje pierwszy polski gazoport. Szczególnie o tej inwestycji warto pamiętać: to właśnie rząd PO-PSL podjął pierwsze konkretne działania, by zwiększyć energetyczną niezależność naszego kraju, a więc i bezpieczeństwo każdego z nas. Drugim krokiem w stronę energetycznej niezależności, na który zdecydował się mój rząd, jest rozpoczęcie programu budowy elektrowni jądrowej. Będziemy mieć gwarancję, że nasze przedsiębiorstwa i ludzie w domach nigdy nie staną przed perspektywą braku prądu lub gazu.

Rodzina, edukacja, dzieci



W exposé obiecałem, że mój rząd zajmie się problemem milionów polskich rodzin: brakiem miejsc w żłobkach i przedszkolach, trudnością z zapewnieniem wykwalifikowanej opieki nad dziećmi, ich bezpieczeństwem. Już wtedy, w 2007 r., wiedziałem, że rodzice boją się o jakość edukacji swoich dzieci, tego, czy ich pociechy będą umiały konkurować z rówieśnikami z innych państw.

Czy udało się te problemy pokonać? Jeszcze nie, ale przez ostatnie trzy lata wprowadziliśmy w życie cały szereg zmian, które do tego prowadzą, m.in. E ułatwiliśmy zakładanie żłobków, E umożliwiliśmy zakładanie punktów i zespołów przedszkolnych (między innymi dzięki temu liczba miejsc dla przedszkolaków zwiększyła się o 190 tys.), E wydłużyliśmy urlopy macierzyńskie do co najmniej 20 tygodni i E wprowadziliśmy, po raz pierwszy w Polsce, urlop tacierzyński, z którego skorzystało już ponad 17 tys. ojców.

Dodatkowo już niebawem rodzice dostaną wybór, czy opieką nad ich dzieckiem zajmie się żłobek, klub dziecięcy, opiekun dzienny, czy niania dofinansowywana przez budżet państwa.

Wzorem innych państw Unii Europejskiej, by przyspieszyć edukację i rozwój każdego dziecka, otworzyliśmy szkoły dla sześciolatków. Młodzi ludzie szybciej będą trafiać na rynek pracy, co ułatwi im konkurencję z rówieśnikami z innych państw.

Mam świadomość, że poziom edukacji związany jest z jakością pracy nauczycieli. Dlatego mimo kryzysu gospodarczego spełniliśmy wyborczą obietnicę i wprowadziliśmy radykalne podwyżki pensji nauczycieli (średnio o 30 proc.). Kolejną podwyżkę otrzymają we wrześniu.

W całej Polsce powstaje sieć obiektów sportowych dla dzieci i młodzieży nazwanych "orlikami. Dotychczas powstało ich ponad 1,5 tys. Korzysta z nich (pod opieką trenerów) kilkaset tysięcy dzieci. Budowa "orlików" - dzięki zaangażowaniu gmin i rodziców - przyczynia się do budowy społeczeństwa obywatelskiego.

Przy szkołach budowane są place zabaw. Powstało ich już około tysiąca.

Przeforsowaliśmy też ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wprowadziła ona bezwzględny zakaz kar cielesnych i umożliwia usunięcie sprawcy przemocy z domu dla bezpieczeństwa rodziny.

Jesteśmy europejskim liderem



Kiedy w 2004 r. wchodziliśmy do Unii Europejskiej, liczyliśmy na to, że uda się nam powtórzyć doświadczenia tych państw, które dokonały niebywałego cywilizacyjnego skoku w dużej mierze dzięki wykorzystaniu europejskich funduszy pomocowych. Taka szansa trafia się raz na sto lat. Dobre wykorzystanie funduszy europejskich postawiłem za punkt honoru całej mojej ekipie. I dziś mogę powiedzieć, że jesteśmy na najlepszej drodze, by zostać europejskim rekordzistą. Udało się nam stworzyć najbardziej sprawny w całej Unii system wykorzystania funduszy europejskich. Niesamowicie wygląda statystyczna ilustracja tego rekordu. Za naszych rządów każdego dnia pompujemy w polską gospodarkę ponad 68 mln zł pieniędzy unijnych.

Do początku marca wydaliśmy już blisko 70 mld zł unijnych dotacji - o połowę więcej niż druga w kolejności Hiszpania! Zawarte umowy o dotację opiewają na jeszcze większą kwotę - 233 mld zł.

To przekłada się na konkretne efekty. Nie tylko na kilometry zbudowanych za unijne dotacje dróg i nowe oczyszczalnie ścieków. Dzięki sprawnie rozdzielanym unijnym dotacjom nasze firmy inwestują w nowe technologie, rozwijają eksport. To oznacza tysiące nowych miejsc pracy.

Przyspieszając wykorzystanie funduszy europejskich, pamiętaliśmy o tym, by maksymalnie ułatwić życie odbiorcom wsparcia. Przykład? Wprowadziliśmy zmianę w zasadach udzielania zaliczek na poczet dotacji, dzięki czemu firmy w mniejszym stopniu muszą posiłkować się kosztownymi kredytami bankowymi.

A trzeba pamiętać, że ten sukces nie był wcale zagwarantowany. Gdy obejmowaliśmy władzę, z szafy wypadł upiorny trup - polskie prawo o ochronie środowiska było głęboko niezgodne z unijnymi dyrektywami. Ta niezgodność powodowała, że Komisja Europejska musiała zamrozić przekazywanie miliardów euro do Polski.
Mało tego: w spadku po poprzednikach odziedziczyliśmy groźne i całkowicie niepotrzebne spory prawne z Komisją (zwłaszcza konflikt o budowę drogi przez Dolinę Rospudy). Dziś te spory są już zakończone.

Dostosowanie naszych przepisów do prawa unijnego nie jest zresztą jedynym naszym działaniem w ochronie środowiska. Rząd znalazł sposób na rozwiązanie problemu bezpańskich śmieci komunalnych, które szpecą nasze lasy i przydrożne rowy.

Złota moneta Jan Paweł II
Kolekcja złotych monet pamiątkowych. Zamów pierwszą już za 184.50 zł
skarbnicanarodowa.pl
W co inwestować? BPH TFI
Weź udział w konkursie BPH TFI. Wygraj atrakcyjne nagrody!
www.bphtfi.pl
Jan Paweł II na medalu
Pamiątkowa kolekcja w srebrze. Zamów pierwszą emisje za 69,50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Gazeta Biznes
Sukcesem jest także to, że zakończyliśmy wyznaczanie obszarów chronionych Natura 2000 - ich lista została zaakceptowana przez Komisję. Finalizując prace nad obszarami Natura 2000, udowodniliśmy, że potrafimy tak planować inwestycje, by służyły one lokalnym społecznościom, a zarazem nie zagrażały środowisku. Dowodem tego jest wytyczenie nowej trasy przebiegu drogi S8. Ominie ona ekologicznie cenny fragment wspomnianej Doliny Rospudy.

Naprawianie państwa



Uważnie słuchałem głosów krytyki pod adresem mojego rządu. Zwłaszcza ostatnio zauważyłem, że niejeden z tych, którzy w 2007 roku udzielili nam poparcia, dziś mówi o niedostatku głębokich reform.

Chcę spróbować państwa przekonać, że mój rząd takie reformy przeprowadza. Być może jednym z podstawowych grzechów mojej ekipy jest to, że nie potrafimy o tym mówić, by przebić się do opinii publicznej z konkretnymi przykładami.

Oto pierwszy z brzegu:

prywatyzacja.

Mimo trudnej sytuacji na światowych rynkach (niekiedy skrajnie trudnej) rząd wznowił masową prywatyzację. Według wyliczeń Ministerstwa Skarbu Państwa, licząc od końca 2007 r., wartość umów o sprzedaży spółek skarbu państwa (bądź części udziałów w tych spółkach) przekroczyła 30 mld zł. Warto tę liczbę porównać do osiągnięć poprzedników: w latach 2006-07 - w szczycie światowej koniunktury gospodarczej - łączne przychody z prywatyzacji wyniosły 2,5 mld zł.

Prywatyzację prowadziliśmy tak, by wzmocnić pozycję warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych: największe spółki (takie jak np. koncern energetyczny Tauron Polska Energia SA czy PZU SA) sprzedawaliśmy w drodze giełdowego debiutu. Skorzystało na tym aż 800 tys. inwestorów indywidualnych, a pozycja GPW w Europie się umocniła. Warszawska giełda jest dziś największym rynkiem w tej części Europy. Sukcesem jest także to, że zakończyliśmy trwający od dekady i potencjalnie groźny spór Eureko z PZU.

Warto zauważyć, że prywatyzowaliśmy nie tylko duże spółki. Wreszcie zabraliśmy się do sprzedaży mniejszych przedsiębiorstw (takich jak na przykład PKS, małe drukarnie itp.), które nie wiedzieć czemu przez dwie dekady były trzymane w państwowym portfelu. W sumie zakończyliśmy już 454 projekty prywatyzacyjne, kolejnych 321 trwa.

Nie wszystkie plany okazały się możliwe do zrealizowania. Nie znaleźliśmy nabywców na stocznie. Próba nadrobienia wieloletnich zaniedbań i błędów zakończyła się fiaskiem.

Odważyliśmy się też zabrać do tych reform, które nasi poprzednicy tylko obiecywali przez długie lata. Tu mam na myśli zwłaszcza

przeprowadzenie reformy systemu emerytalnego.

Zdaję sobie sprawę, jak bardzo kontrowersyjne niektórym mogą się wydać moje słowa. Wciąż przecież toczy się dyskusja o OFE, chyba najgorętsza debata gospodarcza w ostatnich latach.

Naszym zdaniem system OFE nie może działać dłużej w obecnym kształcie. Na 700 mld zł dzisiejszego zadłużenia Polski aż 200 mld zł to skutek finansowania OFE długiem! Bez rozwiązania tego problemu w przyszłości mogłyby być zagrożone wypłaty dla obecnych emerytów. Nie mogłem do tego dopuścić.

Korekty wprowadzone przez mój rząd wzmacniają system emerytalny. Dają gwarancje, że będzie on trwał w kolejnych latach, bowiem ten system wreszcie będzie zbilansowany, przestanie być groźny dla finansów publicznych.

Alternatywą dla zaproponowanych przez nas zmian byłaby całkowita likwidacja OFE. Tak jak stało się to na Węgrzech.

Pamiętajmy o jednym: mój rząd okazał się pierwszym od 1999 r., który ograniczył przywileje emerytalne, zamiast je podtrzymywać czy rozszerzać.

** Przeforsowana przez nas reforma tak zwanych pomostówek przyniosła budżetowi państwa miliardy oszczędności.

** Kolejnym krokiem będzie reforma emerytur dla służb mundurowych - która właśnie jest konsultowana z przedstawicielami tych służb.

Z badań społecznych wynika, że zwłaszcza osoby młode zwracają uwagę na niedostateczne tempo reform. Rozumiem ich niecierpliwość. Czują się silni, są ambitni. Wiedzą, że mogą iść szybciej. Nie wszyscy są w stanie za nimi nadążyć. Odpowiedzialność każe nam pamiętać również o tych słabszych. W tym myśleniu czuję się kontynuatorem premiera Tadeusza Mazowieckiego.



W co inwestować? BPH TFI
Weź udział w konkursie BPH TFI. Wygraj atrakcyjne nagrody!
www.bphtfi.pl
Złota moneta Jan Paweł II
Kolekcja złotych monet pamiątkowych. Zamów pierwszą już za 184.50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Jan Paweł II na medalu
Pamiątkowa kolekcja w srebrze. Zamów pierwszą emisje za 69,50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Gazeta Biznes
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na reformę głęboko zmieniającą polską rzeczywistość, która jest szczególnie korzystna właśnie dla młodego pokolenia.

Po wielu miesiącach intensywnych dyskusji i konsultacji, także z udziałem m.in. Parlamentu Studentów RP,

wprowadzamy reformę nauki i szkolnictwa wyższego.

Reforma ta nie wywołała wielkiego konfliktu społecznego, więc przeszła prawie niezauważona, a przecież dla przyszłości polskiej nauki, innowacyjności, modernizacji stanowi przełom.

Tydzień temu w Krakowie otworzyliśmy Narodowe Centrum Nauki, które rozpocznie dystrybucję grantów na tzw. badania podstawowe (w tym roku około 300 mln zł). Minimum 20 proc. z tych pieniędzy trafi do młodych, uzdolnionych naukowców. Wprowadziliśmy taki sztywny zapis, by początkujący naukowcy mieli zapewniony dostęp do państwowego finansowania. Zdecydowaliśmy też o zwiększeniu budżetu istniejącego Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które dystrybuuje granty na badania naukowe dla przedsiębiorców, konsorcjów przedsiębiorców z uczelniami oraz naukowców (w tym roku około 600 mln zł). Pieniądze te przeznaczone będą na komercjalizację i transfer wyników badań do gospodarki, co bezpośrednio przełoży się na wzrost innowacyjności naszego kraju. Przy okazji znieśliśmy bariery utrudniające małym i średnim przedsiębiorcom staranie się o pieniądze. Chcemy, aby budżety NCN i NCBiR zwiększały się systematycznie aż do 2020 r. Wtedy będą otrzymywać z państwowej kasy po 1,5 mld zł.

Reforma nauki i szkolnictwa wyższego zabezpiecza też interesy studentów, między innymi zniesie dodatkowe, niepotrzebne opłaty nakładane na studentów przez uczelnie, na przykład za egzamin czy ocenę pracy dyplomowej. Wcześniej spełniliśmy obietnicę daną studentom, przywracając im 51-procentową zniżkę na przejazdy komunikacją publiczną.

Zawodowa armia, apolityczna prokuratura, sprawniejsze sądy



Nie sposób wymienić tu wszystkich zmian systemowych (pełna lista zmian dostępna jest na stronie internetowej mojej kancelarii www.premier.gov.pl), z konieczności więc koncentruję się na tych dokonaniach, które ja sam uważam za najważniejsze i które obiecałem obywatelom, gdy wygłaszałem exposé.

** Po raz pierwszy w historii Polski nasza armia jest w pełni zawodowa i wyposażona w coraz nowocześniejszy sprzęt. Ostatecznie znikł problem poboru, przez dziesięciolecia kłopotliwy dla młodych mężczyzn z różnych powodów niezainteresowanych służbą wojskową. Licząc do dziś, zasadniczej służby wojskowej nie musiało podjąć już 105 tys. młodych ludzi.

** Rząd PO-PSL spełnił także inną obietnicę - doprowadziliśmy do całkowitego oddzielenia prokuratury od rządu, raz na zawsze kończąc epokę nacisków polityków na prokuraturę.

Podjęliśmy także inne działania usprawniające wymiar sprawiedliwości. Sukcesem okazał się stworzony przez mój rząd pierwszy w Polsce * "sąd elektroniczny" rozstrzygający sprawy związane z roszczeniami pieniężnymi. Do tej pory wpłynęło do niego już 869 tys. spraw, z czego 796 tys. zostało błyskawicznie rozpatrzonych. * W sieci dostępne są księgi wieczyste. Już w pierwszym dniu z możliwości ich sprawdzenia online skorzystało 100 tys. osób.

Miejsce Polski w świecie



Obejmując rządy, obiecywaliśmy pragmatyczną i skuteczną politykę zagraniczną. Obiecywaliśmy proeuropejskość, lepszą niż w czasach poprzedników współpracę z unijnymi partnerami i instytucjami.

Obietnicy dotrzymaliśmy. Już na samym początku kadencji doprowadziliśmy do zakończenia długiego (i kosztownego dla polskiej gospodarki) embarga na polskie mięso do Rosji. Naszym dziełem (przygotowanym we współpracy ze Szwecją i z Czechami) jest też Partnerstwo Wschodnie - dziś uważane za podstawę całej unijnej polityki zagranicznej wobec krajów Europy Wschodniej.

Z wielkim rozmachem upamiętniliśmy 20. rocznicę pierwszych wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r. oraz 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Do Krakowa i Gdańska zjechali najważniejsi europejscy politycy.

W październiku 2008 r. polskie wojsko zostało definitywnie wycofane z Iraku po kilku latach trudnej misji. Razem z sojusznikami z NATO opracowaliśmy też plan zakończenia naszej misji w Afganistanie.

Polska jest niekwestionowanym liderem regionu. Słowa o "zielonej wyspie" nie robią już na nikim w Polsce wrażenia - ale za granicą są wciąż powtarzane jako symbol sukcesu. Na Polskę wreszcie patrzy się jak na państwo, które kojarzy się z sukcesem i może służyć za wzór.

Bo bez względu na to, co mówią dziś nasi oponenci, fakt pozostaje faktem: Polska najlepiej w całej Unii poradziła sobie z największym w dziejach światowym kryzysem gospodarczym.

Także dziś według najnowszych prognoz Komisji Europejskiej Polska jest jednym z liderów wzrostu PKB - w 2011 r. ma on osiągnąć zdaniem Komisji 4,1 proc. Sukces naszej gospodarki - zwłaszcza na tle innych państw Unii - został doceniony. W 2010 r. Komisja Europejska przyznała Polsce dodatkowe 632 mln euro z budżetu funduszy europejskich jako nagrodę za lepszy od prognozowanego wzrost gospodarczy, generowany zwłaszcza w tych obszarach, które Bruksela uznaje za priorytetowe dla Unii i w których wykorzystywane są fundusze unijne.

Jakże odmienna sytuacja panowała w innych państwach europejskich. Ich gospodarki kurczyły się (w 2009 r. PKB w Niemczech spadło o 4,7 proc., w Czechach - o 4,1 proc., a na Łotwie - aż o 18 proc.), a rządy musiały uciekać się do drakońskich, bolesnych dla społeczeństwa zmian. Takich jak w Rumunii, gdzie wynagrodzenia w sektorze publicznym zredukowano o 25 proc., lub na Łotwie, gdzie o 10 proc. obcięto zasiłki macierzyńskie i wychowawcze. My takich kroków podejmować nie musieliśmy.

Złota moneta Jan Paweł II
Kolekcja złotych monet pamiątkowych. Zamów pierwszą już za 184.50 zł
skarbnicanarodowa.pl
W co inwestować? BPH TFI
Weź udział w konkursie BPH TFI. Wygraj atrakcyjne nagrody!
www.bphtfi.pl
Jan Paweł II na medalu
Pamiątkowa kolekcja w srebrze. Zamów pierwszą emisje za 69,50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Gazeta Biznes
I na zakończenie przypomnę jeszcze jeden fakt: w latach 2005-07 [za rządów PiS-Samoobrony-LPR], w czasie gdy światowa gospodarka przeżywała niespotykaną koniunkturę, Polska miała jeden z najsłabszych wzrostów gospodarczych w regionie.

Ani w 2008, ani w 2009 r. mój rząd nie uległ podszeptom opozycji i nie próbował walczyć z kryzysem gospodarczym za pomocą pożyczonych pieniędzy.

** Gdzie tylko mogliśmy, zmniejszaliśmy wydatki.

** W 2009 i 2010 r. zredukowaliśmy je o ponad 20 mld zł.

** W 2011 r. zaoszczędzimy co najmniej 8 mld zł.

Rząd PO-PSL jest pierwszym rządem, który wprowadził stały mechanizm ograniczania wydatków w budżecie, tzw. regułę wydatkową (zapisaną w ustawie), która zabrania zwiększania wydatków o więcej niż 1 pkt proc. ponad inflację w stosunku do roku ubiegłego.

** Dziś, gdy nasza gospodarka przyspiesza, mamy gotowy plan redukcji deficytu budżetowego do poziomu 3 proc. PKB już w 2012 r. Został on przekazany Komisji Europejskiej.

Jeszcze pod koniec 2007 r. mogłem mieć nadzieję, że w 2012 r. Polska wejdzie do strefy euro. W swoim exposé złożyłem obietnicę, że przygotuję Polskę do wprowadzenia wspólnej waluty. Niestety, ogólnoświatowy kryzys gospodarczy całkowicie przekreślił ten scenariusz. Proces ograniczania deficytu budżetowego poniżej progu 3 proc. - konieczny warunek wejścia do strefy euro - musimy rozłożyć na dłuższy okres.

Pierwsze przygotowania mamy już za sobą - w 2009 r. rząd powołał pełnomocnika do spraw euro.

Co ze zdrowiem?



Mijałbym się z prawdą, gdybym próbował przekonać państwa, że wszystkie zmiany systemowe już przeprowadziliśmy. I że ich sukces jest ewidentny.

Przykładem reformy, która wciąż trwa, nad którą musimy intensywnie pracować, jest choćby zmiana w modelu działania służby zdrowia.

Tak jak w przypadku dróg obecny stan służby zdrowia to efekt dziesięcioleci zaniechań i ciąg zaniedbań kolejnych rządów. Kilkumiesięczne oczekiwanie na wizytę u lekarza specjalisty, zadłużone i niedoposażone szpitale, a także drogie leki w aptekach to problemy, których doświadczają Polacy.

Już w pierwszym roku rządów zaproponowaliśmy radykalne zmiany. Niestety, nasze propozycje zostały zawetowane.

Przygotowaliśmy więc nowy pakiet ustaw. Jeszcze w marcu będzie nad nimi głosował Sejm.

Reforma, którą proponujemy, przewiduje fakultatywne przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego. To powinno zagwarantować, że lepiej zarządzane szpitale nie będą znów popadać w długi, które potem trzeba spłacać z kieszeni podatników.

Zmniejszą się kolejki, bo między innymi zwiększy się liczba lekarzy obsługujących pacjentów - stanie się tak dzięki skróceniu o 13 miesięcy czasu uzyskania prawa do wykonywania zawodu lekarza oraz dzięki zastąpieniu Lekarskiego Egzaminu Państwowego egzaminem końcowym zdawanym na ostatnim roku studiów medycznych. Pacjent nie będzie musiał wychodzić z domu, by umówić się na wizytę u lekarza (zrobi to online) i uzyskać dostęp do swojej dokumentacji medycznej (wystarczy, że zaloguje się do internetowego konta pacjenta).

W aptekach będą jednakowe ceny leków refundowanych - dzięki wprowadzeniu sztywnych marż hurtowych i detalicznych wszędzie będą one kosztowały tyle samo.

Egzekwowaniem wysokiej jakości usług medycznych w szpitalach, przychodniach i gabinetach lekarskich zajmie się Rzecznik Praw Pacjenta - ułatwione zostanie dochodzenie roszczeń za błędy lekarskie (rozpatrzenie skargi będzie możliwe w maksymalnie 6 miesięcy, na drodze administracyjnej, czyli poza długotrwałą drogą sądową).

Zakończyliśmy program wymiany śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Za 0,5 mld zł zakupiliśmy 23 nowoczesne śmigłowce Eurocopter i symulator lotów. Wybudowaliśmy kilkanaście lądowisk przyszpitalnych, a następne są w budowie. Nowe śmigłowce mają służyć pacjentom przez najbliższe 25 lat. Będą stacjonować w 17 bazach w Polsce, obejmą swoim zasięgiem cały kraj. To jeden z najnowocześniejszych systemów ratownictwa w Europie.

Złota moneta Jan Paweł II
Kolekcja złotych monet pamiątkowych. Zamów pierwszą już za 184.50 zł
skarbnicanarodowa.pl
W co inwestować? BPH TFI
Weź udział w konkursie BPH TFI. Wygraj atrakcyjne nagrody!
www.bphtfi.pl
Jan Paweł II na medalu
Pamiątkowa kolekcja w srebrze. Zamów pierwszą emisje za 69,50 zł
skarbnicanarodowa.pl
Gazeta Biznes
Długie pożegnanie z papierem



Ilość obowiązkowych druków, dokumentów, zaświadczeń, procedur, licencji i całej tej upiornej papierologii wciąż jeszcze utrudnia życie przedsiębiorcom. W 2007 r. w exposé obiecałem ograniczenie biurokracji. I choć wiele zostało już w tej sprawie zrobione, to mam świadomość, że mój rząd jest dopiero na początku długiej drogi.

Co bowiem udało się zdziałać?

** Od 2009 r. obywatele mogą składać deklaracje podatkowe PIT przez internet, bez podpisu elektronicznego. Do tej pory drogą elektroniczną złożono 630 tys. deklaracji PIT.

** Zaledwie kilka tygodni temu Sejm przyjął pierwszą ustawę deregulacyjną, dzięki której m.in. przedsiębiorcy (i obywatele) nie będą musieli tracić czasu i pieniędzy na zdobywanie różnego rodzaju zaświadczeń urzędowych (blisko 200 przypadków) - wystarczą zwykłe oświadczenia.

** Daliśmy przedsiębiorcom możliwość rozliczania się ze sobą za pomocą e-faktur.

** Wprowadziliśmy także możliwość sezonowego zawieszenia działalności gospodarczej, obniżyliśmy obowiązkowy minimalny kapitał zakładowy w spółkach prawa handlowego, ułatwiliśmy rozliczenia walutowe. I wreszcie ograniczyliśmy liczbę kontroli w firmach, skracając zarazem ich czas.

** Wprowadziliśmy zasadę, że przedsiębiorca musi być o kontroli uprzedzany przez odpowiednie instytucje. Państwo - tak jak rozumie je Platforma Obywatelska - powinno ufać obywatelom.

Niestety, próba wprowadzenia "jednego okienka" okazała się dla nas bolesną lekcją. Pomysł, w zamierzeniu dobry, utknął na mieliźnie urzędniczej mentalności. "Jedno okienko" niby działa, ale skorzystanie z niego wydłuża proces rejestracji firmy. Wyciągnęliśmy z tego błędu wnioski. Od 1 stycznia 2012 r. założenie spółki z o.o. będzie możliwe w 24?godz. przez internet. Ustawa w tej sprawie została już przyjęta przez Sejm.

Pisząc o zmniejszaniu administracji, nie mogę nie przyznać się do rzeczy, którą ja sam uważam za swoją prawdopodobnie największą porażkę.

Obejmując rządy, zapowiadałem odchudzenie struktur państwa, tak by zmniejszyć koszty jego funkcjonowania.

Stało się inaczej.

31 grudnia 2007 r. w administracji publicznej pracowało 382,5 tys. osób.

Pod koniec 2010 r. - już 457 tys.

Owszem, największy wzrost nastąpił w administracji podlegającej samorządom (na które rząd zgodnie z konstytucją nie ma wpływu). I można jeszcze dodać, że część wzrostu zatrudnienia w administracji to "efekt statystyczny" - w 2008 r. zmieniła się metodologia Głównego Urzędu Statystycznego, do administracji państwowej włączono m.in. zatrudniającą 12 tys. osób Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Ale to tylko częściowe wytłumaczenie. Fakt pozostaje jednak faktem: urzędników, zamiast ubywać, nadal przybywało.

W ubiegłym roku mój rząd podjął próbę radykalnego odchudzenia administracji państwowej - przygotowana przez nas ustawa przewidywała 10-procentową redukcję etatów. Prezydent zgłosił jednak wątpliwości natury konstytucyjnej wobec tej ustawy i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Mam nadzieję, że sędziowie Trybunału wkrótce rozstrzygną, czy nasze stanowisko i proponowane rozwiązanie nie naruszą ustawy zasadniczej.

Za porażkę muszę też uznać stan polskich kolei.

Pokazywane w telewizji obrazy, na których widzieliśmy młodych ludzi wsiadających do pociągu w Zakopanem przez okno, chyba najlepiej podsumowały chaos, jaki zapanował na torach pod koniec ubiegłego roku. Poszczególne spółki kolejowe, zmieniając w zimie rozkład jazdy, nie potrafiły skoordynować swoich działań, tak samo jak nie umiały zagwarantować, że na tory wyjedzie odpowiednia (do zapotrzebowania pasażerów) liczba składów. Swoje dołożyła jeszcze pogoda - trzaskający mróz powodował, że pękały szyny, zrywała się trakcja elektryczna. A pasażerowie marzli na dworcach, daremnie szukając aktualnej informacji.

Choć to nie Ministerstwo Infrastruktury zarządza ruchem pociągów (to domena spółek), część odpowiedzialności za bałagan na kolei spadła na nas - dobrze zdaję sobie z tego sprawę. I nie zamierzam tłumaczyć się tym, że zaniedbania na kolei to wspólne dzieło wszystkich poprzednich rządów.

Osoby bezpośrednio odpowiedzialne za bałagan pożegnały się już ze stanowiskami. Nowy wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za koleje od pierwszego dnia urzędowania pracuje wraz ze spółkami kolejowymi nad naprawą błędów, nad koordynacją ich działań i lepszym zarządzaniem.

Staramy się też poprawić jakość infrastruktury kolejowej. Już wyremontowano 1 tys. km torów, podpisano umowy na modernizację kolejnych 1,7 tys. km. To właśnie mój rząd znalazł w budżecie pieniądze (980 mln zł) na remont ponad 70 dworców kolejowych, przez lata skazywanych na postępującą ruinę. Pierwsze efekty są już widoczne - odnawiany jest dworzec Warszawa Centralna, a wkrótce powstanie zupełnie nowy w Katowicach. Zdaję sobie sprawę, że każdy remont rodzi niedogodności - niekiedy duże - ale liczę na to, że efekt finalny je wynagrodzi.

Mam nadzieję, że gdy będziecie państwo dokonywać własnej oceny moich rządów, weźmiecie pod uwagę wszystko, co składa się na ich bilans. Jeszcze raz wrócę do myśli wypowiedzianej na początku: dziś Polacy mają powody do dumy. Stało się coś, o czym jeszcze dekadę temu nie śmieliśmy marzyć: oto w wielu dziedzinach Polska wyrosła na lidera w Europie. Jako jedyni odnotowaliśmy wzrost PKB w trakcie światowego kryzysu gospodarczego, jesteśmy największym placem budowy i liderem w pozyskiwaniu funduszy unijnych w Europie, a nasza pozycja na arenie międzynarodowej jest coraz silniejsza. Przed nami kolejne szanse na jej umocnienie: prezydencja w Unii Europejskiej i organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012.

Głęboko wierzę w sens naszej wspólnej pracy, którą wykonaliśmy w ostatnich latach. Ale przyszłość stawia przed nami kolejne wyzwania. Czeka nas poważna debata, której efektem będzie nowy plan. To zadanie na najbliższe tygodnie dla wszystkich odpowiedzialnych ludzi i środowisk. Podejmiemy je.

Wkrótce w "Gazecie Wyborczej" ciąg dalszy - plan na kolejne lata.

Na www.premier.gov.pl rząd przedstawia pełen bilans dokonań


Plan premiera dla Polski: Trzecia fala nowoczesności

Donald Tusk
2011-03-19, ostatnia aktualizacja 2011-03-19 12:09

Polska nie jest pawiem ani papugą narodów. Potrzeba nam nie romantycznego poczucia misji, ale tego, co ukrywa się pod skromnym słowem: normalność - premier Donald Tusk siedem miesięcy przed wyborami przedstawia w 'Gazecie Wyborczej' obietnice na nadchodzącą kadencję. To już drugi tekst premiera u nas, tydzień temu podsumował swoje rządy

Ogólnopolski finał Turnieju Orlika o Puchar Premiera Donalda Tuska, 23 października 2010 r.
Fot. S3awomir Kaminski / Agencja??????????????
Ogólnopolski finał Turnieju Orlika o Puchar Premiera Donalda Tuska, 23...

Odwiedź stronę Kancelarii Premiera i wyraź swoją opinię



Oto program premiera Donalda Tuska

Złota moneta Jan Paweł II
Kolekcja złotych monet pamiątkowych. Zamów pierwszą już za 184.50 zł
skarbnicanarodowa.pl
W co inwestować? BPH TFI
Weź udział w konkursie BPH TFI. Wygraj atrakcyjne nagrody!
www.bphtfi.pl
Konto osobiste
0 zł za prowadzenie konta osobistego. Sprawdź Konto za Zero!
www.pkobp.pl
Gazeta Biznes
Do Unii Europejskiej nie weszły tylko polskie instytucje i wielkie miasta. Znalazły się w niej wszystkie polskie gminy i każdy z nas. Dlatego Europa, oznaczająca wysoki standard życia, nie może być gdzieś daleko, musi być pod ręką.

Gdy oglądamy doniesienia z krajów Maghrebu czy obserwujemy przetasowanie wśród wielkich gospodarek świata, zawirowania cenowe i kryzysy, nie mówiąc już o dramatycznych wydarzeniach w Japonii, czujemy, że świat stał się na różne sposoby nieobliczalny. Tym bardziej więc potrzebna jest obliczalna i wiarygodna polityka.

Kończy się stary porządek światowy i powoli krystalizuje się nowy. Jasne staje się też, że w tym samym czasie Polska przechodzi do kolejnego etapu rozwoju. Przed nami są więc dwa nakładające się na siebie przełomy. Dlatego jest tak istotne, by złe emocje nie zdominowały nadchodzącej kampanii wyborczej. Abyśmy nie skupiali się w niej wyłącznie na pojedynczych wydarzeniach ani nie rozpraszali na błahe utarczki lub promocyjne popisy. Ułatwi nam to wprowadzony niedawno zakaz stosowania w kampanii spotów telewizyjnych i billboardów. Skorzystajmy z tej okazji i podejmijmy poważną i otwartą dyskusję o sprawach dla naszego kraju fundamentalnych.

Tydzień temu zaproponowałem debatę nad założeniami "Planu dla Polski". Teraz zapraszam do rozmowy na temat nowej polityki, rozmowy, która jest pierwszym krokiem w tej debacie. Pierwszym, gdyż ze zrozumiałych względów wybieram kilka spośród wielu godnych uwagi problemów.

Polska szansa

Z sukcesem zakończyliśmy dwudziestoletni okres budowania demokratycznego państwa i wolnej gospodarki. Z impetem weszliśmy do Unii Europejskiej, w której utrwaliliśmy naszą pozycję i z powodzeniem wykorzystujemy środki unijne, by odrabiać zaległości w wielu dziedzinach. Inwestujemy w rozwój transportu, modernizację gospodarki, rozwój regionów; wspieramy poprawę jakości tego, co nazywane bywa najczęściej kapitałem ludzkim. Ale - w tym samym czasie - musieliśmy zmierzyć się z problemami, jakie przyniósł światowy kryzys gospodarczy.

Wychodząc z kryzysu, można myśleć o tym, by po prostu powrócić na dotychczasową ścieżkę rozwoju. Ale można też wykorzystać ten szczególny moment, by podjąć bardziej ambitne działania, które pozwolą zbudować zupełnie nowe przewagi konkurencyjne Polaków i polskiej gospodarki. Były one dyskutowane po prezentacji raportu "Polska 2030". Zdajemy sobie sprawę, że ich podstawą musi być innowacyjność, kapitał intelektualny, wiedza. Jest to najlepszy sposób, by zwiększyć efektywność pracy Polaków i dać im szansę na sukces. A zarazem, jest to najlepsza droga, by zwiększyć konkurencyjność całej polskiej gospodarki, by z kryzysu "wybiec" w nowoczesność.

Po powojennej industrializacji, po zmianach ustrojowych zapoczątkowanych w 1989 roku, dzisiaj stoi przed nami pytanie: jak wywołać trzecią falę nowoczesności. Jej pierwszym źródłem energii jest obecność naszego kraju w Unii Europejskiej. Drugim - opowiedzenie się po stronie innowacyjności i edukacji. Trzecim - potencjał rozwojowy młodego pokolenia Polaków. Po czwarte, potrzebujemy sprawnego, efektywnego państwa oraz cywilizacyjnego skoku w najbliższym otoczeniu czyli gminie i - po piąte - ram finansowych, które pozwolą urzeczywistnić podjęte już i proponowane zadania.

Polska, Europa, świat

Podczas kryzysu światowego zachowaliśmy wzrost gospodarczy i tym samym niezagrożony został poziom życia Polaków. Nawałnica gospodarcza przeszła bokiem. To prawda, ale Polska nie leży gdzieś na obrzeżach, przeciwnie - jesteśmy dużym krajem europejskim w samym centrum niespokojnej epoki.

Media donoszą o tragedii Japonii, dowiadujemy się, że w skali globalnej rosną ceny żywności. Idą w górę ceny surowców. Czytamy o poruszeniu w świecie arabskim. Sprawcami zamętu są natura i polityka, lecz każde z osobna przyczynia się do popularności takich pojęć jak "wiek niepewności", "dekada nieładu", "świat entropii", "czas destrukcji". Zamiast nowego ładu światowego mamy nowy światowy nieład.

Jak ma wyglądać w tej zmieniającej się rzeczywistości polska polityka zagraniczna? Czy to ma być, jak chcieliby niektórzy politycy, z założenia konfrontacja z Niemcami i z Rosją? Czy może jednak szukanie porozumienia i wspólnych interesów tam, gdzie to możliwe? Czy w Unii Europejskiej mamy być specjalistami od wywoływania kryzysów, czy przeciwnie, mamy budować swoją pozycję, przyjmując rządzącą tam zasadę kompromisu? Innymi słowy, czy tak jak nieraz w przeszłości zakładamy tylko pełne zwycięstwo albo absolutną klęskę, czy może jednak będziemy sięgać po to, co możliwe. Myślę, że ostatnie lata udowodniły, że drugi sposób przynosi Polsce i Polakom więcej korzyści.

Przekonaliśmy się, że sprawy umykające tym, którzy chcą grać tylko o wielkie godnościowe stawki, mogą mieć później fundamentalne znaczenie dla interesów zwykłych Polaków. Przypomnę sposób negocjowania przez ministra Jurgiela z PiS warunków reformy rynku cukru w UE (dzisiejszy wzrost cen wynika właśnie z przyjętych wtedy ustaleń) czy zgodę poprzedniej ekipy na zmiany w tzw. pakiecie klimatycznym, które mogły oznaczać ogromne podwyżki cen energii w Polsce. (Pakiet klimatyczny na szczęście udało się nam wynegocjować od nowa).

W tym tygodniu minister spraw zagranicznych miał w Sejmie swoje exposé. Nie ma więc powodu wracać do spraw przedstawionych już szczegółowo. Warto jednak pokusić się o sformułowanie ogólnej zasady, według której postępujemy w czasach zwiększonego ryzyka. Jak wiemy, bezpieczny jest ten, kogo wiążą z wieloma innymi wspólne sprawy i interesy, kto jest ceniony jako przewidywalny i rzetelny partner. Nie jest bezpieczny zaś ten, kto z obrażoną miną sam siedzi w kącie, zatopiony w snach o własnej potędze i tylko co jakiś czas rzuca obelgi pod adresem najsilniejszych. Postawa arogancka, czy wręcz prowokacyjna, w moim przekonaniu jest w gwałtownie zmieniającym się świecie wysoce ryzykowna. Dotyczy to nawet krajów najsilniejszych. Jako premier takiej postawy nie akceptuję.

Ostatnio coraz częstszym obiektem krytyki staje się Unia Europejska. W ramach mody na czarne scenariusze, która towarzyszy czasom wielkich zmian, wieszczy się jej rozpad lub osłabienie. Tego typu teorie są bliskie tym w Polsce, którzy zawsze widzieli w Unii Europejskiej zagrożenie, a nie szansę.

Uważam, że prorocy tego kolejnego "zmierzchu Zachodu" po prostu się mylą. Nie wątpię jednak, że w niespokojnym świecie Europa nie może pozwolić sobie na emeryturę, my tym bardziej. Spenglerowskim proroctwom przeczy zwłaszcza potencjał i miejsce Unii Europejskiej w świecie. Europa dysponuje największym rynkiem i jest drugą na świecie potęgą militarną. Pozostaje pytanie, jak przekształcić ten potencjał w rzeczywiste wpływy.

Dawniej potęgę i dominację zapewniały zasoby złota i kolonie, potem - wymiana handlowa i zwycięskie wojny sukcesyjne. Jeszcze później - nowe terytoria i rynki zbytu. Symbolem potęgi były wtedy wielkość produkcji przemysłowej (wysokość produkcji stali i wydobycia węgla), obroty giełdowe i wreszcie - militarna siła. Dzisiaj wyraźnie widać, jaką rolę odgrywa już szybkość komunikacji, kapitał intelektualny i kulturowy społeczeństw, jak technologia i wiedza zmieniają i organizują na nowo świat. Tu tkwią źródła siły Europy, w tym odnajduję też wielką szansę dla nas.

Będę przekonywał wszystkich w Polsce, że w naszym żywotnym interesie jest móc coraz donośniejszym i pewnym siebie głosem mówić - My Europa.

Innowacyjność i edukacja budują przewagę

Dobry system edukacji współtworzy innowacyjność, która jest jednym z fundamentów przewagi konkurencyjnej. Ważne jest przedszkole i liceum, ważne uczestnictwo w kulturze i twórcze pasje, ważny komputer i internet. Równie ważny jest dobrze przygotowany nauczyciel, który wprowadza w nowe kompetencje i umiejętności. Jeśli będzie dobrze wynagradzany, będzie mógł podołać trudniejszym i nowocześniejszym zadaniom.

Dlatego podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, które mimo kryzysu tak konsekwentnie wprowadzaliśmy, muszą być kontynuowane. Pensje nauczycieli powinny co roku, w miarę możliwości budżetu, rosnąć tak długo, aż osiągną poziom porównywalny z poborami w sektorze prywatnym. Zadaniem na nadchodzącą kadencję będzie rozpoczęcie analogicznego procesu podwyższania zarobków nauczycieli akademickich.

Z satysfakcją obserwujemy, że polscy naukowcy coraz częściej odnoszą międzynarodowe sukcesy. Młodzi naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego dokonali spektakularnego odkrycia, tłumaczącego niezrozumiałe dotąd mechanizmy związane z komórkowym łańcuchem przekazywania energii i ochroną przed wolnymi rodnikami. Wyniki ich pracy opublikowało jedno z najbardziej prestiżowych czasopism naukowych na świecie "Science".

Reformy szkolnictwa wyższego i nauki, które obecnie wprowadzamy, dadzą efekty już w najbliższych latach. Poprawy wymaga jakość nauczania w szkołach wyższych i dopasowywanie umiejętności, jakie zyskują studenci, do potrzeb rynku pracy. Mamy świadomość, że trzecia fala nowoczesności to potrzeba większej liczby studentów na wydziałach matematyczno-przyrodniczych. Stworzyliśmy program tzw. kierunków zamawianych. Od 2008 roku dofinansowujemy uczelnie i studentów uczących się na takich kierunkach jak informatyka, mechatronika czy automatyka i robotyka. Po trzech latach mamy już pierwszy sukces. Odwróciliśmy trend. W 2010 roku więcej było chętnych na studia politechniczne niż uniwersyteckie. Program ten będziemy kontynuować w kolejnych latach.

Nam wszystkim i każdemu z osobna potrzebna jest pełna gotowość, by zdobywać nowe kwalifikacje, by przez całe życie chcieć się uczyć. Jeśli edukacja dostępna dla wszystkich, ma być normą cywilizacyjną, musi jej towarzyszyć przekonanie - z jednej strony pracodawców, z drugiej instytucji państwa - że opłaca się inwestować w kapitał ludzki.

Mamy świadomość, że nowoczesna szkoła, która umie wyławiać talenty i uczy zdolności do współpracy w zespołach różnorodnych ludzi, staje się standardem cywilizacyjnym. Musimy ten standard stworzyć, by wyłaniać liderów innowacyjności i kreatywności, pełnych poznawczej pasji i energii. Dlatego zdecydowaliśmy między innymi, że minimum 20 proc. grantów na badania podstawowe z Narodowego Centrum Nauki będzie trafiało do początkujących i uzdolnionych naukowców.

Musimy inwestować w naukę większe środki publiczne, ale też nauka musi spotkać się z biznesem. Nie tylko po to, by współfinansował przedsięwzięcia potrzebne do rozwoju. Także po to, by te dwie sfery - wiedząc o sobie znacznie więcej niż dzisiaj - korzystały z otwartych zasobów informacji i wyników badań, a w rezultacie wytwarzały pomysły i projekty, które pozwolą polskim firmom zdobywać nowe rynki.

Tylko w ten sposób będziemy mogli unowocześnić eksport - lokomotywę polskiej gospodarki. Dlatego podjęliśmy decyzję o zwiększeniu budżetu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (które dystrybuuje granty dla przedsiębiorców na badania naukowe) do 1,5 mld zł w 2020 roku. Ważne są także inwestycje w infrastrukturę badawczą. W ciągu najbliższych trzech lat, głównie dzięki środkom unijnym, stworzonych lub zmodernizowanych zostanie blisko 900 laboratoriów w ośrodkach badawczych na terenie całego kraju. To już pewne. Umowy na dofinansowanie zostały już podpisane. Z usług tych ośrodków będzie korzystało ponad 10 tysięcy polskich i zagranicznych firm.

Oczywiście, za trzy, cztery lata prawie nikt w Polsce nie będzie miał problemu z dostępem do szerokopasmowego internetu (mam na myśli stronę techniczną tego zadania). Szacujemy, że dzięki dobremu wykorzystaniu funduszy unijnych do 2013 roku powstanie co najmniej 17 tysięcy kilometrów sieci szerokopasmowej. Ale wielki impet informatyczny, którego Polska potrzebuje, musi polegać na czymś innym. Wiemy, że użytkowanie internetu, wykorzystywanie wszystkich możliwości współczesnych technik informatycznych, zmienia i zmieni różne obszary życia - od procesów produkcyjnych po sposoby sprzedaży produktów i usług.

Kiedyś wyzwaniem był rozwój sektora technologii informatycznych, dzisiaj trzeba mówić o szybszym rozwoju wszystkich dziedzin życia i gospodarki dzięki technologiom informacyjnym. Sami widzimy i doświadczamy, jak mobilny telefon z dostępem do internetu zmienia nasze życie, jak może przyspieszać decyzje administracyjne, poszerzać rynki zbytu - i za każdym razem zwiększać wydajność naszej pracy.

W Polsce ciągle jeszcze jesteśmy przed momentem pełnego spożytkowania tego efektu wzrostu produktywności, który przynoszą technologie informatyczne. Warto więc inwestować w rozwój tej dziedziny. Nie tylko pieniądze. Może bardziej nawet przez dobre regulacje prawne, stanowiące ramy, dzięki którym powiększy się zakres funkcjonowania technik cyfrowych i użytkowania internetu.

Nie będzie nowoczesności bez młodych

Nowoczesność jest dla wszystkich, ale jej specjalnym "nosicielem" jest młoda generacja. Z natury rzeczy. Drugi powojenny polski wyż demograficzny, który już właściwie jest na rynku pracy (ale także ludzie nieco młodsi) jest pokoleniem o niebywałym znaczeniu historycznym. Po raz pierwszy w naszych dziejach ta generacja nie ustępuje młodym w innych krajach w dziedzinie edukacji oraz sprawności technologicznej.

Jest oczywiste, że polityka państwa musi obejmować wszystkie grupy społeczne i wiekowe, nie może nikogo wykluczać. Solidarność między generacjami jest zobowiązaniem do takiej polityki. Sam do zrozumienia wagi tej zasady musiałem dojrzeć. Dziś wiem już, że sama wolna konkurencja nie zapewni ładu społecznego i sprawiedliwości. Tak jak wszyscy uczyłem się przez ostatnie dwadzieścia lat kapitalizmu. Jak każdy jestem też z wiekiem bogatszy w doświadczenia i dziś wiem, że człowiek jest ważniejszy niż jakakolwiek idea czy doktryna. Nawet ukochana w młodości idea liberalizmu. Właśnie dlatego, odważnie tworząc szanse dla młodych, trzeba równocześnie troszczyć się o bezpieczeństwo starszych.

W Europie, coraz częściej także w Polsce, pojawia się temat podwyższenia wieku emerytalnego. To nie jest takie proste. Nie wierzę, żeby wszyscy ludzie zbliżający się do siedemdziesięciu lat mogli pracować w swoich zawodach z równą wydajnością, jak robili to wcześniej. Łatwo tu o przekonujące przykłady, szczególnie wśród zawodów wymagających sprawności fizycznej. Dlatego trzeba się zastanowić nad tym, jak poprawiać warunki pracy, jak ułatwiać przekwalifikowanie, wykorzystując doświadczenie wieku i całego dorobku zawodowego, jak uniknąć zmuszania do pracy tych, którym zwyczajnie może brakować sił.

Trzeba znaleźć rozwiązanie elastyczne, miękkie, przede wszystkim dobre dla ludzi, zachęcające ich do dłuższej aktywności zawodowej, a w konsekwencji dobre dla równowagi demograficznej na rynku pracy. Nie zmienia to faktu, że prowadzić będziemy dalszą reformę systemu emerytalnego. Po konsultacjach ze związkami zawodowymi zracjonalizujemy emerytury mundurowe, KRUS i emerytury górnicze.

Większa część młodej generacji Polaków (od 15- do 35-latków) naznaczona jest doświadczeniem swoistej "eksplozji". Zmienił się ustrój polityczny i warunki gospodarowania, powstał rynek poddany presji rywalizacji. Rodzice tych młodych ludzi musieli - z poczuciem sukcesu lub przegranej - dostosować się do zachodzących zmian, na nowo budować swój status materialny. Nowe technologie odmieniły obiegi informacji i organizację pracy, nie mówiąc o formach spędzania czasu wolnego przy komputerze.

Jakieś piętnaście lat temu to młodzi uświadomili sobie, że ich szansą jest edukacja. Skok edukacyjny, jakiego dokonali, opierał się na ich własnym wysiłku i wysiłku ich rodzin. Dzisiaj są zapobiegliwi, dbają o realizację swoich aspiracji, także konsumpcyjnych. Czy państwo może im w tym pomóc? Przygotowane niedawno rozwiązania dotyczące nowych, lepszych sposobów łączenia pracy zawodowej z potrzebami rodzinnymi (jak ustawa o żłobkach i nianiach, inne zasady urlopu macierzyńskiego i wprowadzenie ojcowskiego) to krok w dobrym kierunku. Ważny dla demografii.

Ale - jak wszędzie na świecie i w Polsce - bardzo doniosły jest dzisiaj problem startu zawodowego młodych. Ze statystyk wynika, że prawie połowa młodych ludzi zatrudniania jest na różnego rodzaju umowy tymczasowe. Taki elastyczny start zawodowy zwiększa szanse na rynku pracy. Jednak młodzi ludzie mają wtedy słabszą pozycję przy ubieganiu się o kredyty bankowe niż pracownicy etatowi, często bywają gorzej wynagradzani i żąda się od nich dłuższego czasu pracy. Młodzi pełni są życiowych aspiracji, pragną samodzielności, więc przyjmują takie warunki. W efekcie na rynku pracy rośnie tempo wymiany pracowników.

Uzasadnione wydaje się pytanie: jak długi może być ten czas swoistego terminowania? Trzy lata? Niejeden powie: dobrze. Ale pięć, dziesięć...? Nie ma dzisiaj dobrej odpowiedzi. Wiemy jednak, że ten rodzaj elastyczności rynku pracy jest elementem przewagi nad innymi rynkami, które jej nie mają. Problem wymaga więc dyskusji. I znalezienia takiego rozwiązania, które połączy dobre strony elastyczności z poczuciem osobistego bezpieczeństwa.

W efekcie tej dyskusji, podobnie jak to bywa w innych krajach, powinien powstać kontrakt dla młodych, który godzi te dwa wymiary: elastyczność i pewność. Mimo tymczasowości zatrudnienia pracodawca oferowałby im dostęp do szkoleń, ścieżkę wzrostu wynagrodzenia na określonych zasadach, warunki przedłużania kontraktu. Po stronie państwa należałoby znaleźć rozwiązanie wzmacniające wiarygodność takich pracowników wobec banków, jeśli chodzi o dostęp do kredytów, w tym mieszkaniowych. Tylko wtedy będą mogli podejmować odpowiedzialne decyzje o zakładaniu rodziny, o inwestowaniu w swój osobisty rozwój.

Nowoczesne państwo

Młoda generacja może stworzyć unikalną siłę trzeciej fali nowoczesności. Żeby tak się stało, musimy pokonać największą barierę, która może osłabić nasz impet rozwojowy. Tą barierą jest niesprawność państwa. Bo kolejnym źródłem energii trzeciej fali nowoczesności jest efektywne, sprawnie działające państwo.

Państwo nie jest bytem samym dla siebie. Jest dla obywateli. To im ma służyć administracja różnych szczebli i różnych typów, im mają służyć coraz nowocześniejsze, ale też coraz prostsze procedury i relacje. Wiemy dość dobrze, jak powinno wyglądać uproszczone prawo i zracjonalizowana struktura administracji. Nie doceniliśmy jednak oporu materii, czego najlepszym przykładem jest tzw. jedno okienko . Było właściwie przygotowane pod względem legislacyjnym, a jednak nie przyniosło spodziewanych efektów, gdyż nie uwzględniliśmy mentalności i przyzwyczajeń armii urzędników.

Pierwsza porażka nas nie zniechęciła. Wprowadzamy już na przykład zasadę, że wszędzie, gdzie to możliwe, wystarczą oświadczenia zamiast urzędowo potwierdzanych zaświadczeń. To zmieni relacje każdego z nas z urzędnikiem. Oczywiście, takimi działaniami trzeba objąć kolejne obszary, w których obywatel styka się z państwem - w sferze podatków, w sferze dostępu do efektywnych usług publicznych (czy to zdrowotnych, czy edukacyjnych), przy potwierdzaniu swojej tożsamości, czy w sferze praw obywatelskich..

W wielu dziedzinach mamy nadmiar regulacji prawnych. Często pytam moich ministrów: czy wprowadzane przepisy są potrzebne, czy i z jakiego powodu są konieczne? I powtarzam: rzeczywistości nie zmienia nowo opracowana ustawa, ale dobrze przygotowane działania, które poprowadzą doświadczeni liderzy.

Dokonamy przeglądu legislacji i procedur, by wyrzucić do kosza to, co hamuje inicjatywę - obywatela i przedsiębiorcy. Musimy poprawić efektywność funkcjonowania usług publicznych, by stały się tańsze, a równocześnie lepsze i skuteczniejsze. Wiem, że sprawne państwo to takie, które tworzy odpowiedni klimat zaufania, które przez swoją wiarygodność i otwartość zaprasza do współpracy, otwiera pola obywatelskiej aktywności.

Nowoczesne europejskie państwo musi być nie tylko sprawne. Jest ono również przestrzenią wolności. Dlatego szybkiej ratyfikacji wymaga Karta Praw Podstawowych, której Polska jako jedyna obok Wielkiej Brytanii i Czech jeszcze nie przyjęła.

Pozytywnym zjawiskiem naszych czasów, swego rodzaju sprawiedliwością dziejową jest rosnąca w społeczeństwie rola kobiet i ich coraz bardziej skuteczna walka o równe prawa. Dopóki w polityce będzie tak znacząca nadreprezentacja mężczyzn, zamierzam uważnie słuchać Kongresu Kobiet i bardzo poważnie traktować ich rady, bo nowoczesne państwo musi być przyjazne dla wszystkich.

Nowoczesność państwa to też śmiałe mierzenie się z globalnymi problemami współczesności. Swego czasu rozpocząłem publiczną debatę na temat in vitro i zagadnień bioetycznych. Myślę, że dyskusja dojrzała już do tego, abyśmy ratyfikowali Europejską Konwencję Bioetyczną, która określi szanse i zagrożenia, jakie niesie ze sobą najnowsza nauka.

Musimy mieć silną zawodową armię. Pierwszy etap za nami - skończył się pobór. Mamy ambitny program poprawy uzbrojenia (około 30 miliardów zł do 2018 roku) i przede wszystkim poprawy struktury armii. Zmniejszy się liczba kadry dowódczej, zwiększy natomiast liczba szeregowych. Racjonalizację struktury wojska dobrze obrazują planowane zmiany proporcji między jednostkami operacyjnymi a zabezpieczającymi:

2010 rok - 56 proc. jednostek operacyjnych, 44 proc. zabezpieczających

2011 rok - 64 proc. jednostek operacyjnych, 36 proc. zabezpieczających

2012 rok - 66 proc. jednostek operacyjnych, 34 proc. zabezpieczających

2018 rok - 78 proc. jednostek operacyjnych, 22 proc. zabezpieczających

Konieczność rozbudowy infrastruktury nie budzi kontrowersji. Z pełną determinacją dążymy do tego, by sieć autostrad i dróg ekspresowych, których docelowo - pod koniec lat dwudziestych - mamy mieć łącznie ponad 7 tys. km, połączyła polskie metropolie i regiony. Zmierzymy się też z trudnym zadaniem modernizacji linii i dworców kolejowych.

Gminy Europy

Budowanie wielkich stadionów w dużych miastach nie miałoby najmniejszego sensu, gdyby w małych gminach nie powstawały orliki". Budowa autostrad bez rozbudowy dróg lokalnych słusznie budziłaby poczucie wykluczenia. Moją ambicją jest, żeby w żadnej polskiej gminie nikt już nie myślał, że życie jest gdzie indziej. Życie jest tam, gdzie mieszkamy. Dlatego gminy muszą tym życiem tętnić.

Chcemy możliwie szybko wrócić do projektu budowy w gminach wielofunkcyjnych centrów aktywności społecznej. Będą one jednocześnie centrum wolontariatu, świetlicą, miejscem, w którym można uzyskać poradę prawną. W zależności od potrzeb znajdą tam przystań - żłobek, przedszkole, warsztaty dla niepełnosprawnych. O tym, co jeszcze działoby się w takich centrach, decydowaliby mieszkańcy gminy. (Realizacja tego pomysłu została opóźniona ze względu na oszczędności spowodowane kryzysem światowym.) Kontynuować będziemy budowę placów zabaw, już do tej chwili powstało ich około tysiąca.

Ogromne zainteresowanie i wspaniały efekt edukacyjny, jaki przynosi wybudowane w Warszawie Centrum Nauki Kopernik", jest impulsem do tego, by podobne centra powstały również w innych miastach. W małych gminach upowszechnić zaś chcemy tworzenie tak zwanych astrobaz, czyli niewielkich obserwatoriów nieba dostępnych dla wszystkich mieszkańców, ale skierowanych głównie do młodzieży. Pierwsze astrobazy, jako inicjatywa lokalna powstały już w województwie kujawsko-pomorskim.

Do 2013 roku dzięki środkom unijnym powstanie lub zostanie zmodernizowanych co najmniej: 4,2 tys. km sieci wodociągowej, 18 tysięcy km sieci kanalizacyjnej, 394 oczyszczalnie ścieków, 6,5 tys. km szlaków turystycznych i ścieżek rowerowych.

W ramach porozumienia z TP SA, we współpracy z partnerami społecznymi, do końca 2010 roku podłączono do szerokopasmowego internetu ponad 3 tys. gminnych bibliotek. Program jest kontynuowany w tym roku.

Kiedy prześledzimy, na co wydawane są środki unijne, przekonamy się najlepiej, że do Unii Europejskiej nie weszły tylko polskie instytucje i wielkie ośrodki miejskie. Znalazły się w niej wszystkie polskie gminy i każdy z nas. Dlatego Europa, oznaczająca wysoki standard życia, nie może być gdzieś daleko, musi być pod ręką.

Publiczne pieniądze oszczędnie i dobrze inwestowane

O sile państwa stanowi dziś gospodarka, a ta w ogromnej mierze zależy od finansów publicznych. Polska do wyścigu w pokryzysowym świecie stanie z deficytem na poziomie 3 proc. i wzrostem gospodarczym najprawdopodobniej przekraczającym 4 proc. To nie są moje własne intuicje ani polityczne obietnice. Skutki naszych działań, na podstawie których planujemy obniżenie deficytu poniżej 3 proc. w 2012 roku zostały uzgodnione z Komisją Europejską, a wzrost powyżej 4 proc. przewiduje ona już w 2011 roku.

Przyjęte przez nas rozwiązania skutecznie uchronią nas też przed przekroczeniem progów ostrożnościowych wysokości długu, który w relacji do PKB zacznie spadać już w 2012 roku. W najbliższych latach nasze wskaźniki będą należały do najlepszych w Europie. Stosunkowo niedługo spełnimy więc jedno z najważniejszych kryteriów dotyczących przystąpienia Polski do strefy euro. Warto jednak pamiętać, że ograniczenie deficytu oraz zatrzymanie przyrostu długu są dobre dla gospodarki polskiej niezależnie od tego, jak szybko zdecydujemy się wejść do strefy euro.

Na razie włączyliśmy się w działania, które mają pomóc strefie euro przejść największy od jej powstania kryzys finansów publicznych. Chcemy dobrze wykorzystać ten czas. Polska, która dzięki naszym działaniom będzie liderem konsolidacji finansów publicznych (ograniczymy nasz deficyt z prawie 8 proc. PKB w 2010 roku do 3 proc. PKB w 2012 roku) może być dobrym przykładem kierunku, w jakim powinna zmierzać niestabilna Europa. Głęboko wierzymy, że Europa wyjdzie z tego kryzysu wzmocniona, co pozwoli nam na kolejny krok na drodze do pełnej integracji, a więc wstąpienie do strefy euro.

Możemy być dumni

Polska nie jest ością w gardle innych narodów ani Mesjaszem, który ma wybawić świat. Nie jest też skazana na peryferyjność i ciągłe imitowanie wzorów płynących z odległego centrum. Nie jest pawiem ani papugą narodów.

Mamy poczucie swojej odrębności i swojego miejsca. Nie musimy ku temu stwarzać dodatkowych uzasadnień. Nikt nie odbierze nam naszej pamięci i naszej historii. To, czego nam potrzeba, to nie romantyczne poczucie misji, lecz to, co ukrywa się pod skromnym i prostym słowem: normalność.

Rząd nie może stawiać zadań przekraczających potrzeby i możliwości obywateli. Adresuje swoje decyzje nie do dziewiętnastowiecznych poetów romantycznych czasu niewoli, na których powołują się chętnie nasi konkurenci, ale do zwykłych ludzi z ich nieuchronnymi zmartwieniami i codziennymi nadziejami.

Za nami wielka zmiana. Zniosła ona stary ład i powołała nowy: wolnych ludzi w wolnym państwie. Możemy być z tego dumni. Z wyjątkiem dwudziestolecia międzywojennego przez ostatnie trzysta lat nie było nam to dane. Dla mojego rządu ochrona tego dorobku stała się najwyższym priorytetem. Ale także ochrona tych wyrzeczeń, jakie Polacy ponieśli, dochodząc do obecnego poziomu. Nie można było tego zmarnować. Chronić nasz dorobek, pomnażać dobro, minimalizować ryzyka - to było i jest moje zadanie. Jeśli tak zdecydujecie Państwo w wyborach, będę je kontynuował.