16.08.2012 , aktualizacja: 16.08.2012 14:48
Polska nie będzie żądać setek milionów złotych od Hiszpanii. To dług zaciągnięty jeszcze u królowej Bony. Zdaniem MSZ i resortu finansów królowa pożyczyła pieniądze prywatnie, a roszczenia się przedawniły. - To nie koniec sprawy - mówi poseł Marek Poznański i zapowiada, że teraz na cel bierze Szwecję
Zaczęło się przed miesiącem, kiedy napisaliśmy, że Marek Poznański, chełmski poseł Ruchu Palikota, a prywatnie archeolog, całkiem serio zapytał MSZ i Ministerstwo Finansów o hiszpański dług sprzed wieków.
Pięć obwodnic Piask
Chodzi o XVI w. i 430 tys. złotych dukatów (ważyły 17 ton), które król Hiszpanii Filip II (panował w latach 1556-98) pożyczył od królowej Bony, żony Zygmunta Starego.
Hiszpańskiemu władcy pieniądze były potrzebne na wojnę z Francuzami o Neapol. Filip II do śmierci polskiej królowej oddał zaledwie 10 proc. zobowiązań. Reszta przeszła do historii jako utopione pieniądze nazywane "sumami neapolitańskimi".
Poznański jednak uważa, że Hiszpania nadal jest nam dłużna 387 tys. złotych dukatów. Licząc, że jeden złoty dukat to 3,5 g złota o próbie 986, to Hiszpanie mają do spłaty dokładnie 235 059 930 zł. Dla porównania obwodnica Piask w ciągu drogi ekspresowej S17 kosztowała 54 mln zł.
O możliwość zwrotu tych pieniędzy Poznański całkiem serio zapytał właśnie oba ministerstwa. Kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o sprawie, prawnicy mówili jasno, że odzyskanie pieniędzy nie będzie łatwe. Trzeba choćby ustalić, czy królowa pożyczyła pieniądze państwowe, czy prywatne. Pytań było więcej.
Na nie wszystkie musieli odpowiedzieć prawnicy MSZ i MF. Odpowiedź jest jednoznaczna - o długPolska nie ma się co upominać.
To prywatne dukaty
Maciej Grabowski, wiceminister finansów, w odpowiedzi na poselską interpelację tłumaczy, że z materiałów historycznych (np. "Studia historyczne i literackie" Juliana Bartoszewskiego wyd. 1880 r.) wynika, że królowa pożyczyła jednak własne pieniądze.
Zatem to nie państwo, ale spadkobiercy mieli prawo upominać się o pieniądze. Zresztą robił to syn Bony Zygmunt August, a także królowa Szwecji, książę Neuburgski, a ostatnio w 1815 r. ks. Xawery Drucki Lubecki.
Że to prywatna pożyczka, uważa też MSZ. Ten resort argumentuje, że dodatkowo Bona nigdy w Polsce nie panowała. Była królową, żoną króla - i nie mogła zawierać umów w imieniu państwa. Jeśli Hiszpanie mieliby komuś zapłacić, to spadkobiercom, a nie Polsce.
Co prawda jest pewna furtka. Otóż spadkobiercą Zygmunta Augusta jest państwo. I teoretycznie miałoby ono prawo do części spadku przysługującej królowi, ale tu pojawia się kolejny problem. Państwo nigdy tych pieniędzy się nie domagało.
"Obecne ewentualne dochodzenie roszczeń (...) nie miałoby realnych szans powodzenia, ze względu na brak udokumentowanych działań państwa polskiego wobec Hiszpanii, co do tego roszczenia, zwłaszcza w okresie 1918-1939, ale także później, aż do dnia dzisiejszego, czyli prawie 100 lat po odzyskaniu przez Polskę suwerenności" - pisze w odpowiedzi na poselskie pismo wiceminister MSZ, Grażyna Bernatowicz.
Sprawa przedawniona
W końcu MSZ mówi o tym, przed czym ostrzegali zapytani przez nas prawnicy - ten dług jest przedawniony. Resort zauważa, że zarówno na podstawie średniowiecznego prawa narodów (ius gentium), jak i prawa rzymskiego (ius civile) roszczenia co do Hiszpanii przepadły. Choćby w przypadku prawa rzymskiego przedawnienie następuje po 30 latach.
Te argumenty posła nie do końca przekonują: - Muszę otrzymane pisma skonsultować z prawnikami. Nie rozumiem argumentacji, że skoro w II RP i PRL nikt się nie upomniał, to nie można tego już zrobić - mówi Poznański.
Zapowiada, że to nie koniec sprawy, a wręcz przeciwnie - rozpoczyna kolejną.
Teraz pora na Szwecję
Poznański szykuje kolejną interpelację. Chodzi o potop szwedzki z XVII wieku. Wtedy wojska Karola Gustawa pustoszyły Polskę, paliły i grabiły. Ich łupem padło wiele dóbr kultury.
W bibliotece w Uppsali do dziś znajdują się m.in.: pierwsze norymberskie wydanie dzieła Mikołaja Kopernika "O obrotach ciał niebieskich" z 1543 roku, dwa traktaty astronomiczne z 1490 i 1492 roku, inkunabuł treści lekarskiej z 1490 roku.
Jest tam też "Statut Łaskiego" (1506 r.), w którym na piątej stronie znajduje się najdawniejszy drukowany tekst "Bogurodzicy", czy "Polonia" Marcina Kromera (1577 r.). W Uppsali jest też zrabowana cała, licząca 1353 książki, biblioteka kolegium jezuickiego w Braniewie.
- Dlatego zamierzam zapytać Ministerstwo Kultury, czy zamierza podjąć jakieś kroki w celu odzyskania tych dóbr - zapowiada Poznański i sam przyznaje, że znów będzie problem. - Szwecjanie podpisała rezolucji ONZ z 1983 roku, która zobowiązuje państwa do zwrotu dóbr kultury zajętych podczas działań wojennych - tłumaczy.
Pięć obwodnic Piask
Chodzi o XVI w. i 430 tys. złotych dukatów (ważyły 17 ton), które król Hiszpanii Filip II (panował w latach 1556-98) pożyczył od królowej Bony, żony Zygmunta Starego.
Hiszpańskiemu władcy pieniądze były potrzebne na wojnę z Francuzami o Neapol. Filip II do śmierci polskiej królowej oddał zaledwie 10 proc. zobowiązań. Reszta przeszła do historii jako utopione pieniądze nazywane "sumami neapolitańskimi".
Poznański jednak uważa, że Hiszpania nadal jest nam dłużna 387 tys. złotych dukatów. Licząc, że jeden złoty dukat to 3,5 g złota o próbie 986, to Hiszpanie mają do spłaty dokładnie 235 059 930 zł. Dla porównania obwodnica Piask w ciągu drogi ekspresowej S17 kosztowała 54 mln zł.
O możliwość zwrotu tych pieniędzy Poznański całkiem serio zapytał właśnie oba ministerstwa. Kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o sprawie, prawnicy mówili jasno, że odzyskanie pieniędzy nie będzie łatwe. Trzeba choćby ustalić, czy królowa pożyczyła pieniądze państwowe, czy prywatne. Pytań było więcej.
Na nie wszystkie musieli odpowiedzieć prawnicy MSZ i MF. Odpowiedź jest jednoznaczna - o długPolska nie ma się co upominać.
To prywatne dukaty
Maciej Grabowski, wiceminister finansów, w odpowiedzi na poselską interpelację tłumaczy, że z materiałów historycznych (np. "Studia historyczne i literackie" Juliana Bartoszewskiego wyd. 1880 r.) wynika, że królowa pożyczyła jednak własne pieniądze.
Zatem to nie państwo, ale spadkobiercy mieli prawo upominać się o pieniądze. Zresztą robił to syn Bony Zygmunt August, a także królowa Szwecji, książę Neuburgski, a ostatnio w 1815 r. ks. Xawery Drucki Lubecki.
Że to prywatna pożyczka, uważa też MSZ. Ten resort argumentuje, że dodatkowo Bona nigdy w Polsce nie panowała. Była królową, żoną króla - i nie mogła zawierać umów w imieniu państwa. Jeśli Hiszpanie mieliby komuś zapłacić, to spadkobiercom, a nie Polsce.
Co prawda jest pewna furtka. Otóż spadkobiercą Zygmunta Augusta jest państwo. I teoretycznie miałoby ono prawo do części spadku przysługującej królowi, ale tu pojawia się kolejny problem. Państwo nigdy tych pieniędzy się nie domagało.
"Obecne ewentualne dochodzenie roszczeń (...) nie miałoby realnych szans powodzenia, ze względu na brak udokumentowanych działań państwa polskiego wobec Hiszpanii, co do tego roszczenia, zwłaszcza w okresie 1918-1939, ale także później, aż do dnia dzisiejszego, czyli prawie 100 lat po odzyskaniu przez Polskę suwerenności" - pisze w odpowiedzi na poselskie pismo wiceminister MSZ, Grażyna Bernatowicz.
Sprawa przedawniona
W końcu MSZ mówi o tym, przed czym ostrzegali zapytani przez nas prawnicy - ten dług jest przedawniony. Resort zauważa, że zarówno na podstawie średniowiecznego prawa narodów (ius gentium), jak i prawa rzymskiego (ius civile) roszczenia co do Hiszpanii przepadły. Choćby w przypadku prawa rzymskiego przedawnienie następuje po 30 latach.
Te argumenty posła nie do końca przekonują: - Muszę otrzymane pisma skonsultować z prawnikami. Nie rozumiem argumentacji, że skoro w II RP i PRL nikt się nie upomniał, to nie można tego już zrobić - mówi Poznański.
Zapowiada, że to nie koniec sprawy, a wręcz przeciwnie - rozpoczyna kolejną.
Teraz pora na Szwecję
Poznański szykuje kolejną interpelację. Chodzi o potop szwedzki z XVII wieku. Wtedy wojska Karola Gustawa pustoszyły Polskę, paliły i grabiły. Ich łupem padło wiele dóbr kultury.
W bibliotece w Uppsali do dziś znajdują się m.in.: pierwsze norymberskie wydanie dzieła Mikołaja Kopernika "O obrotach ciał niebieskich" z 1543 roku, dwa traktaty astronomiczne z 1490 i 1492 roku, inkunabuł treści lekarskiej z 1490 roku.
Jest tam też "Statut Łaskiego" (1506 r.), w którym na piątej stronie znajduje się najdawniejszy drukowany tekst "Bogurodzicy", czy "Polonia" Marcina Kromera (1577 r.). W Uppsali jest też zrabowana cała, licząca 1353 książki, biblioteka kolegium jezuickiego w Braniewie.
- Dlatego zamierzam zapytać Ministerstwo Kultury, czy zamierza podjąć jakieś kroki w celu odzyskania tych dóbr - zapowiada Poznański i sam przyznaje, że znów będzie problem. - Szwecjanie podpisała rezolucji ONZ z 1983 roku, która zobowiązuje państwa do zwrotu dóbr kultury zajętych podczas działań wojennych - tłumaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz