07.09.2012 , aktualizacja: 07.09.2012 22:13
- A może Polska nie zasługuje na mądrzejszego szefa opozycji? - zastanawiał się w Radiu TOK FM Jerzy Urban, naczelny tygodnika "NIE". - Wolna debata o gospodarce, w której szef opozycji ma określać, kto ma debatować i - broń boże - żaden lewicowiec? To jest komedia - skomentował pomysł szefa PiS.
Urban w audycji Grzegorza Chlasty odniósł się do propozycji Jarosława Kaczyńskiego, aby 24 września odbyła się konferencja z udziałem ekonomistów, poświęcona programowi gospodarczemu jego partii. Szef PiS przedstawił też nazwiska wspomnianych ekonomistów, których zaprosi na spotkanie, m.in. Leszka Balcerowicza, Ryszarda Bugaja, Marka Belkę czy Zytę Gilowską.
- Komiczne są tu różne rzeczy, m.in. to, że nagle Kaczyński odkrył, iż należałoby o gospodarce poważnie porozmawiać. I oświadczył to zaraz po tym, jak ogłosił swój program gospodarczy, broń boże przed - skomentował Urban.
Pozorne ruchy, komedia
- Dla Polski mają ględzić ekonomiści wyznaczeni przez Jarosława Kaczyńskiego... i co ma z tego powodu wyniknąć? - zastanawiał się naczelny tygodnika "NIE". - Przecież prawie wszyscy oni swoje poglądy wyrażają publicznie. Co to zmieni, że je sobie w oczy powiedzą? To są pozorne ruchy, jakaś komedia. Kaczyński, kochając Polskę, uważa, że Polacy są idiotami i można im mówić: "pooddychajmy powietrzem, a zrobi nam się lepiej".
Urban stwierdził jednak, że nie cierpi z powodu stanu największej partii opozycyjnej, jaki przedstawił. - Nie ubolewam, bo mądry lider opozycji narodowo-katolickiej, ciągnącej kraj wstecz, to by było nieszczęście. A Kaczyński jest schyłkowy w samym sposobie mówienia, sam powoli umiera. Dobrze, że mamy takiego wodza wsteczności, niż jakiegoś rzeczywiście dynamicznego i pomysłowego - podkreślił.
Zamknąć się w getcie polskości?
Zdaniem Urbana obecny kryzys nie wyniesie lidera opozycji do władzy. - Ludzie w kryzysie nie chcą eksperymentów, lecz chcą mieć poczucie stosunkowo dużego bezpieczeństwa. Nie chcą szukać nowych pomysłów, tylko skłaniają się do tych polityków, o których wiadomo, że nie palną głupstwa, że będą liczyć się z opinią publiczną - stwierdził. - W kryzysie ludzie boją się stracić. Kaczyński proponuje "nowe, wspaniałe pomysły", które - co zauważył Wojciech Maziarski - są cofaniem się do PRL-u, ale nie obiecuje, że będzie pilnował budżetu, czy że się w ogóle na tym zna. Nie obiecuje, że nie popełni szaleństwa, np. nie otoczy Polski kokonem, że Polska będzie gettem narodu polskiego, który się broni przed kryzysem nacierającym na jego bramy.
- Każdy, nawet jak tego nie rozumie, to intuicyjnie będzie bał się Kaczyńskiego. Co nie znaczy, że w ostrym kryzysie nie zmieni się ten cały teatr polityczny: że nie zaczną się rozłamy, podziały, koalicje starych partii - dodał gość Chlasty. - Nie twierdzę jednak, że kryzys wzmocni Tuska. Być może osłabi o tyle, że rządzić będzie musiała szersza koalicja. Ale nie odda władzy Kaczyńskiemu, tzn. że Tusk będzie na tyle silny, żeby dalej pozostać premierem. Czemu? O Tusku wiadomo, że coś rozumie z tej gospodarki i nie palnie głupstwa - podsumował naczelny "NIE".
"Trzeba wspierać emigrację zarobkową!"
Jerzy Urban dodał też, że sam ma pomysł na to, jak radzić sobie z kryzysem, szczególnie zbezrobociem młodych. - Mam pomysł, co trzeba zrobić, szczególnie z masą debiutantów na rynkupracy. Tylko to jest pomysł, na który oburzą się wszystkie partie - że państwo powinno organizować i wspomagać emigrację - zaznaczył.
I wyjaśnił: - Nie ma sposobu w kryzysie, żeby tak gospodarzyć, aby wzrastała liczba miejsc pracy. Natomiast są na świecie miejsca chłonne. W końcu państwo nie jest od tego, żeby państwu było dobrze, tylko od tego, aby jego obywatelom było dobrze i jeśli młodzi ludzie są bez żadnych szans, to co? Mają zdychać z głodu? Przecież nie da im się zasiłków dla bezrobotnych, bo tak się zrujnuje budżet. W związku z tym można szkolić według zapotrzebowania na siłę roboczą w Australii, Nowej Zelandii, Afryce... Tam, gdzie są możliwości rozwoju gospodarczego, a nie ma kadr. Trzeba wspomagać emigrację zarobkową. Część wróci, część nie wróci.
- Pienię się, kiedy taki Kaczyński mówi "Polska, Polacy", a traktuje Polskę jak jakiś abstrakt i produkt historii, a Polaków jako coś, co powinno być nawozem dla kraju i państwa - zakończył Urban.
- Komiczne są tu różne rzeczy, m.in. to, że nagle Kaczyński odkrył, iż należałoby o gospodarce poważnie porozmawiać. I oświadczył to zaraz po tym, jak ogłosił swój program gospodarczy, broń boże przed - skomentował Urban.
Pozorne ruchy, komedia
- Dla Polski mają ględzić ekonomiści wyznaczeni przez Jarosława Kaczyńskiego... i co ma z tego powodu wyniknąć? - zastanawiał się naczelny tygodnika "NIE". - Przecież prawie wszyscy oni swoje poglądy wyrażają publicznie. Co to zmieni, że je sobie w oczy powiedzą? To są pozorne ruchy, jakaś komedia. Kaczyński, kochając Polskę, uważa, że Polacy są idiotami i można im mówić: "pooddychajmy powietrzem, a zrobi nam się lepiej".
Urban stwierdził jednak, że nie cierpi z powodu stanu największej partii opozycyjnej, jaki przedstawił. - Nie ubolewam, bo mądry lider opozycji narodowo-katolickiej, ciągnącej kraj wstecz, to by było nieszczęście. A Kaczyński jest schyłkowy w samym sposobie mówienia, sam powoli umiera. Dobrze, że mamy takiego wodza wsteczności, niż jakiegoś rzeczywiście dynamicznego i pomysłowego - podkreślił.
Zamknąć się w getcie polskości?
Zdaniem Urbana obecny kryzys nie wyniesie lidera opozycji do władzy. - Ludzie w kryzysie nie chcą eksperymentów, lecz chcą mieć poczucie stosunkowo dużego bezpieczeństwa. Nie chcą szukać nowych pomysłów, tylko skłaniają się do tych polityków, o których wiadomo, że nie palną głupstwa, że będą liczyć się z opinią publiczną - stwierdził. - W kryzysie ludzie boją się stracić. Kaczyński proponuje "nowe, wspaniałe pomysły", które - co zauważył Wojciech Maziarski - są cofaniem się do PRL-u, ale nie obiecuje, że będzie pilnował budżetu, czy że się w ogóle na tym zna. Nie obiecuje, że nie popełni szaleństwa, np. nie otoczy Polski kokonem, że Polska będzie gettem narodu polskiego, który się broni przed kryzysem nacierającym na jego bramy.
- Każdy, nawet jak tego nie rozumie, to intuicyjnie będzie bał się Kaczyńskiego. Co nie znaczy, że w ostrym kryzysie nie zmieni się ten cały teatr polityczny: że nie zaczną się rozłamy, podziały, koalicje starych partii - dodał gość Chlasty. - Nie twierdzę jednak, że kryzys wzmocni Tuska. Być może osłabi o tyle, że rządzić będzie musiała szersza koalicja. Ale nie odda władzy Kaczyńskiemu, tzn. że Tusk będzie na tyle silny, żeby dalej pozostać premierem. Czemu? O Tusku wiadomo, że coś rozumie z tej gospodarki i nie palnie głupstwa - podsumował naczelny "NIE".
"Trzeba wspierać emigrację zarobkową!"
Jerzy Urban dodał też, że sam ma pomysł na to, jak radzić sobie z kryzysem, szczególnie zbezrobociem młodych. - Mam pomysł, co trzeba zrobić, szczególnie z masą debiutantów na rynkupracy. Tylko to jest pomysł, na który oburzą się wszystkie partie - że państwo powinno organizować i wspomagać emigrację - zaznaczył.
I wyjaśnił: - Nie ma sposobu w kryzysie, żeby tak gospodarzyć, aby wzrastała liczba miejsc pracy. Natomiast są na świecie miejsca chłonne. W końcu państwo nie jest od tego, żeby państwu było dobrze, tylko od tego, aby jego obywatelom było dobrze i jeśli młodzi ludzie są bez żadnych szans, to co? Mają zdychać z głodu? Przecież nie da im się zasiłków dla bezrobotnych, bo tak się zrujnuje budżet. W związku z tym można szkolić według zapotrzebowania na siłę roboczą w Australii, Nowej Zelandii, Afryce... Tam, gdzie są możliwości rozwoju gospodarczego, a nie ma kadr. Trzeba wspomagać emigrację zarobkową. Część wróci, część nie wróci.
- Pienię się, kiedy taki Kaczyński mówi "Polska, Polacy", a traktuje Polskę jak jakiś abstrakt i produkt historii, a Polaków jako coś, co powinno być nawozem dla kraju i państwa - zakończył Urban.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz