20.05.2013 , aktualizacja: 20.05.2013 17:31

Dlaczego doradcy polityka PiS przekazali aż 20 odpowiedzi? Bo pisali je dwa razy. Za drugim razem nieco inaczej, tak jakby sugerowali się odpowiedziami zespołu Laska. I dodając "obowiązującą" w PiS wersję o trzech osobach, które przeżyły katastrofę
Ponad dwa miesiące temu Grzegorz Januszko (ojciec Natalii Januszko - stewardesy, która zginęła w katastrofie smoleńskiej) przesłał na ręce Macieja Laska z komisji Jerzego Millera 10 pytań o katastrofę w Smoleńsku. Te same pytania przesłał też do doradców zespołu Macierewicza. Dostał odpowiedź 7 maja (opublikowała ją Niezalezna.pl), w ostatni czwartek swoje odpowiedzi przesłał mu zespół Laska.
A potem jeszcze raz odpowiedzi wysłali eksperci Macierewicza, najwyraźniej po lekturze odpowiedzi zespołu Laska.
W czym odpowiedzi się zbiegają? Porównajmy odpowiedź na pytanie czwarte:
Czy w podobnych katastrofach nie zdarza się, że część osób uchodzi z życiem? Samolot z prezydentem Mozambiku rozbił się, uderzając w bok góry z prędkością ok. 400 km/godz., pod kątem, a część osób przeżyła. Zdarzyło się to w latach 80., chodziło o Tu-134 - podobnej konstrukcji co Tu-154.
Odpowiedź zespołu Macierewicza, pierwsza wersja: Najczęściej wszyscy na pokładzie giną, gdy ulegający katastrofie samolot spada z dużą energią lub eksploduje, czy też zapala się w nim paliwo. Jednak nawet w katastrofie Airbusa w Tripoli jeden z pasażerów przeżył. Już niecałe pół godziny po katastrofie w Smoleńsku minister spraw zagranicznych wiedział, że "wszyscy zginęli", a służby ratunkowe markowały działanie, nie udając nawet, że próbują szukać rannych i nieść pomoc ofiarom.
Odpowiedź zespołu Laska: Każdy wypadek zdarza się w unikalnych dla siebie okolicznościach, choć, na co wskazują statystyki, często ich przyczyny są zbliżone. Każdy zatem wypadek w tym zakresie należy rozpatrywać jako oddzielne wydarzenie i prowadzić badanie uwzględniające wszystkie okoliczności, a w szczególności położenie i prędkość samolotu, miejsce zderzenia z ziemią, itp. Porównanie zdjęć powypadkowych małych samolotów, jakie było przedstawiane opinii publicznej, a które miało wskazywać na to, że samolot Tu-154M nr boczny 101 "nie miał prawa" ulec takiemu zniszczeniu, jest daleko idącym uproszczeniem i należy mieć nadzieję, że nie było to celową próbą manipulacji. Porównywanie wypadku samolotu Tu-154M nr 101 do eksperymentu polegającego na kontrolowanym rozbiciu samolotu Boeing B727 czy wypadku samolotu Boeing B737 w rejonie lotniska Schiphol pod Amsterdamem, nie oddaje przebiegu wypadku samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. W tym przypadku do uderzenia doszło w pozycji odwróconej, co jest dość rzadkie w lotnictwie komunikacyjnym. Pokrycie skrzydeł i kadłuba, a w szczególności przedział pasażerski samolotu nie są projektowane do przenoszenia obciążeń wynikających ze zderzeń z przeszkodami, w tym z gruntem.
Odpowiedź zespołu Macierewicza, druga wersja: - Trzeba zaznaczyć, że każdy wypadek lotniczy jest niepowtarzalny i każdy musi być badany indywidualnie. Przy porównywaniu katastrof należy znać nie tylko podobieństwa, ale też różnice pomiędzy nimi. Jedynym użytecznym narzędziem w takiej analizie jest statystyka, a odpowiedź jedynie stopniem prawdopodobieństwa.
- Najczęściej wszyscy na pokładzie giną, gdy ulegający katastrofie samolot spada z dużą energią lub eksploduje czy też zapala się w nim paliwo. Nawet w katastrofie airbusa w Tripoli jeden z pasażerów przeżył. Już niecałe pół godziny po katastrofie w Smoleńsku minister spraw zagranicznych wiedział, że "wszyscy zginęli", a służby ratunkowe markowały działanie, nie udając nawet, że próbują szukać rannych i nieść pomoc ofiarom. Niektóre z jadących na miejsce katastrofy karetek pogotowia ratunkowego już około 15 minut po tragedii były zawracane, ponieważ stwierdzono, że nie ma kogo ratować. Tymczasem istnieją zeznania kilku świadków mówiące o tym, że trzy osoby przeżyły katastrofę. Komisja Millera nie analizowała tego wątku.
Porównaj także:
Pierwszą odpowiedź ekspertów Antoniego Macierewicza
Odpowiedź ekspertów Macieja Laska
Drugą odpowiedź ekspertów Antoniego Macierewicza
A potem jeszcze raz odpowiedzi wysłali eksperci Macierewicza, najwyraźniej po lekturze odpowiedzi zespołu Laska.
Czy w podobnych katastrofach nie zdarza się, że część osób uchodzi z życiem? Samolot z prezydentem Mozambiku rozbił się, uderzając w bok góry z prędkością ok. 400 km/godz., pod kątem, a część osób przeżyła. Zdarzyło się to w latach 80., chodziło o Tu-134 - podobnej konstrukcji co Tu-154.
Odpowiedź zespołu Macierewicza, pierwsza wersja: Najczęściej wszyscy na pokładzie giną, gdy ulegający katastrofie samolot spada z dużą energią lub eksploduje, czy też zapala się w nim paliwo. Jednak nawet w katastrofie Airbusa w Tripoli jeden z pasażerów przeżył. Już niecałe pół godziny po katastrofie w Smoleńsku minister spraw zagranicznych wiedział, że "wszyscy zginęli", a służby ratunkowe markowały działanie, nie udając nawet, że próbują szukać rannych i nieść pomoc ofiarom.
Odpowiedź zespołu Laska: Każdy wypadek zdarza się w unikalnych dla siebie okolicznościach, choć, na co wskazują statystyki, często ich przyczyny są zbliżone. Każdy zatem wypadek w tym zakresie należy rozpatrywać jako oddzielne wydarzenie i prowadzić badanie uwzględniające wszystkie okoliczności, a w szczególności położenie i prędkość samolotu, miejsce zderzenia z ziemią, itp. Porównanie zdjęć powypadkowych małych samolotów, jakie było przedstawiane opinii publicznej, a które miało wskazywać na to, że samolot Tu-154M nr boczny 101 "nie miał prawa" ulec takiemu zniszczeniu, jest daleko idącym uproszczeniem i należy mieć nadzieję, że nie było to celową próbą manipulacji. Porównywanie wypadku samolotu Tu-154M nr 101 do eksperymentu polegającego na kontrolowanym rozbiciu samolotu Boeing B727 czy wypadku samolotu Boeing B737 w rejonie lotniska Schiphol pod Amsterdamem, nie oddaje przebiegu wypadku samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. W tym przypadku do uderzenia doszło w pozycji odwróconej, co jest dość rzadkie w lotnictwie komunikacyjnym. Pokrycie skrzydeł i kadłuba, a w szczególności przedział pasażerski samolotu nie są projektowane do przenoszenia obciążeń wynikających ze zderzeń z przeszkodami, w tym z gruntem.
Odpowiedź zespołu Macierewicza, druga wersja: - Trzeba zaznaczyć, że każdy wypadek lotniczy jest niepowtarzalny i każdy musi być badany indywidualnie. Przy porównywaniu katastrof należy znać nie tylko podobieństwa, ale też różnice pomiędzy nimi. Jedynym użytecznym narzędziem w takiej analizie jest statystyka, a odpowiedź jedynie stopniem prawdopodobieństwa.
- Najczęściej wszyscy na pokładzie giną, gdy ulegający katastrofie samolot spada z dużą energią lub eksploduje czy też zapala się w nim paliwo. Nawet w katastrofie airbusa w Tripoli jeden z pasażerów przeżył. Już niecałe pół godziny po katastrofie w Smoleńsku minister spraw zagranicznych wiedział, że "wszyscy zginęli", a służby ratunkowe markowały działanie, nie udając nawet, że próbują szukać rannych i nieść pomoc ofiarom. Niektóre z jadących na miejsce katastrofy karetek pogotowia ratunkowego już około 15 minut po tragedii były zawracane, ponieważ stwierdzono, że nie ma kogo ratować. Tymczasem istnieją zeznania kilku świadków mówiące o tym, że trzy osoby przeżyły katastrofę. Komisja Millera nie analizowała tego wątku.
Porównaj także:
Pierwszą odpowiedź ekspertów Antoniego Macierewicza
Odpowiedź ekspertów Macieja Laska
Drugą odpowiedź ekspertów Antoniego Macierewicza
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,13944713,Ojciec_stewardesy_z_tupolewa_zadaje_10_pytan__Dostaje.html#MT#ixzz2U13fijKO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz