wtorek, 8 października 2013

Pojedynek biskupów


Za­czę­ła się ba­ta­lia o to, kto bę­dzie nowym sze­fem epi­sko­pa­tu. Na razie toczy się w ukry­ciu. Ale coraz czę­ściej można wśród hie­rar­chów usły­szeć py­ta­nia: kard. Nycz czy abp Hoser? Ko­ściół otwar­ty czy twier­dza?

Kard. Kazimierz Nycz i abp Henryk Hoser Kard. Kazimierz Nycz i abp Henryk Hoser Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Tu jest po­dob­nie jak w po­li­ty­ce – do wy­bo­rów jesz­cze dużo czasu, ale kam­pa­nia wy­bor­cza już trwa. Wy­bo­ry prze­wod­ni­czą­ce­go epi­sko­pa­tu są – już ofi­cjal­nie – za­pla­no­wa­ne na ma­rzec 2014 r.

REKLAMA

Jest też ina­czej niż w po­li­ty­ce – tej kam­pa­nii nie widać. – Ona toczy się w kryp­cie. A prze­bieg tych kno­wań mo­że­my od­czy­ty­wać tylko ze zna­ków i ostat­nio taki znak otrzy­ma­li­śmy – mówi jeden z księ­ży i wy­ja­śnia:

– To za­wie­sze­nie roz­mów o za­mia­nie fun­du­szu ko­ściel­ne­go na do­bro­wol­ny odpis po­dat­ko­wy. Ne­go­cja­cje z rzą­dem pro­wa­dził kar­dy­nał Ka­zi­mierz Nycz, ale nie­daw­no bi­sku­pi uzna­li, że to roz­wią­za­nie jest nie­ko­rzyst­ne dla Ko­ścio­ła. W ten spo­sób dali jasny sy­gnał, że pora wy­eli­mi­no­wać Nycza z gry o sta­no­wi­sko szefa epi­sko­pa­tu.

Suk­ces, który jest po­raż­ką

A wy­da­wa­ło się, że Ko­ściół z rzą­dem jest do­ga­da­ny i kar­dy­nał Nycz może uwa­żać się za jed­ne­go z ojców tego suk­ce­su. Ne­go­cja­cje w spra­wie fun­du­szu ko­ściel­ne­go roz­po­czę­ły się po wy­bo­rach 2011 r. Rząd za­pro­po­no­wał, by stary sys­tem za­stą­pić do­bro­wol­nym od­pi­sem po­dat­ko­wym. Fun­dusz po­wstał w 1950 r., by re­kom­pen­so­wać Ko­ścio­ło­wi po­wo­jen­ne stra­ty. W 2013 r. bu­dżet pań­stwa prze­zna­czył na niego ponad 93 mln zł. Ne­go­cja­cje mię­dzy rzą­dem a epi­sko­pa­tem za­czę­ły się od pu­ła­pu 0,3 proc. po­dat­ku. Po roku roz­mów sta­nę­ło na 0,5-pro­cen­to­wym od­pi­sie. Kard. Nycz i mi­ni­ster ad­mi­ni­stra­cji Mi­chał Boni ogło­si­li na wspól­nej kon­fe­ren­cji ro­bo­czy kom­pro­mis. Był ma­rzec 2013 roku. Dwa mie­sią­ce póź­niej usta­le­nia po­twier­dzi­ła Kon­fe­ren­cja Epi­sko­pa­tu Pol­ski.

Otrą­bio­ny przez obie stro­ny suk­ces dziś oka­zu­je się jed­nak po­raż­ką. Dla­cze­go? Co się stało? Epi­sko­pat ogła­sza, że „nie osią­gnię­to kon­sen­su­su, stro­na ko­ściel­na zgło­si­ła sze­reg za­strze­żeń za­wie­ra­ją­cych roz­bież­no­ści w sto­sun­ku do pro­jek­tu rzą­do­we­go”, w związ­ku z czym „pro­jekt na­le­ży uznać za nie­uzgod­nio­ny i nie­po­prze­dzo­ny za­war­ciem sto­sow­nej umowy”. Mi­ni­ster Boni za­pew­nia w roz­mo­wie z „New­swe­ekiem”: – Nie widzę za­gro­że­nia ze­rwa­nia roz­mów. Mam na­dzie­ję, że cho­dzi o do­pre­cy­zo­wa­nie kilku kwe­stii, a nie pod­wa­ża­nie ca­ło­ści kom­pro­mi­su, w któ­re­go wy­pra­co­wa­nie obie stro­ny wło­ży­ły wiele pracy i do­brej woli.

W epi­sko­pa­cie sły­chać jed­nak co in­ne­go. Jeden z bi­sku­pów przy­zna­je: – Pod­wa­ża­nie kom­pro­mi­su to wotum nie­uf­no­ści wobec kard. Nycza. Od po­cząt­ku mó­wi­ło się, że jest on wy­sta­wio­ny przez Ko­ściół do tych ne­go­cja­cji. Wy­sta­wio­ny z za­ło­że­niem, że prze­gra, bo wy­da­wa­ło się mało praw­do­po­dob­ne, że uda się wy­pra­co­wać kom­pro­mis za­do­wa­la­ją­cy Ko­ściół.

Gdy mimo wszyst­ko się udało, hie­rar­cho­wie po­sta­no­wi­li suk­ces za­kwe­stio­no­wać. W epi­sko­pa­cie od dawna spe­ku­lu­je się, że ko­lej­nym jego prze­wod­ni­czą­cym mógł­by zo­stać któ­ryś ze sto­łecz­nych or­dy­na­riu­szy: kard. Nycz – me­tro­po­li­ta war­szaw­ski albo abp Hoser – bi­skup die­ce­zji war­szaw­sko-pra­skiej.

Kal­ku­la­cje i ro­sza­dy

Nycz z Ho­se­rem ry­wa­li­zu­ją ze sobą od dawna. Do pierw­sze­go star­cia do­szło w 2007 roku, gdy abp Sta­ni­sław Wiel­gus oskar­żo­ny o współ­pra­cę z SB zre­zy­gno­wał z funk­cji me­tro­po­li­ty war­szaw­skie­go tuż przed swoim in­gre­sem. Kan­dy­da­tów na na­stęp­cę było wów­czas trzech: bi­skup ko­sza­liń­sko-ko­ło­brze­ski Ka­zi­mierz Nycz, prze­wod­ni­czą­cy epi­sko­pa­tu abp Józef Mi­cha­lik i se­kre­tarz wa­ty­kań­skiej Kon­gre­ga­cji Ewan­ge­li­za­cji Na­ro­dów abp Hen­ryk Hoser.

Wy­bra­no Nycza. Przez lata był przy­go­to­wy­wa­ny przez swego zwierzch­ni­ka kard. Fran­cisz­ka Ma­char­skie­go na na­stęp­cę w Kra­ko­wie, ale Jan Paweł II na krót­ko przed śmier­cią wy­słał Nycza na Po­mo­rze, a die­ce­zja kra­kow­ska do­sta­ła się pa­pie­skie­mu se­kre­ta­rzo­wi Sta­ni­sła­wo­wi Dzi­wi­szo­wi. Nycz na ko­sza­liń­skiej zsył­ce po­zo­stał­by dłu­żej, gdyby nie lu­stra­cyj­na afera abp. Wiel­gu­sa. Jako me­tro­po­li­ta war­szaw­ski zo­stał do­dat­ko­wo kar­dy­na­łem. Było to w paź­dzier­ni­ku 2010 r., nie­speł­na sześć mie­się­cy po ka­ta­stro­fie smo­leń­skiej, co dla roz­po­li­ty­ko­wa­nych bi­sku­pów miało być zna­kiem, że Wa­ty­kan sta­wia na model ka­płań­stwa, jaki re­pre­zen­to­wał kard. Nycz, przed­kła­da­ją­cy po­trze­by du­cho­we wier­nych nad agi­ta­cję po­li­tycz­ną.

Abp Hoser w tym cza­sie prze­jął po Lesz­ku Sła­wo­ju-Gło­dziu die­ce­zję war­szaw­sko-pra­ską i zo­stał sze­fem ko­mi­sji bio­etycz­nej epi­sko­pa­tu. W 2009 r. Hoser i Nycz byli wy­mie­nia­ni w gro­nie naj­po­waż­niej­szych kan­dy­da­tów w wy­bo­rach prze­wod­ni­czą­ce­go epi­sko­pa­tu. Osta­tecz­nie bi­sku­pi za­gło­so­wa­li na do­tych­cza­so­we­go szefa, abp. Jó­ze­fa Mi­cha­li­ka. „Wi­docz­nie nie lubią zmian” – ko­men­to­wał bp Ta­de­usz Pie­ro­nek. W 2014 r. zmia­ny będą jed­nak ko­niecz­ne. – Abp. Mi­cha­li­ko­wi stuk­nie w roli szefa epi­sko­pa­tu dzie­sięć lat, więc pora wy­brać kogoś no­we­go, a przede wszyst­kim pol­ski Ko­ściół musi przy­go­to­wać się do zmian, które wpro­wa­dza nowy pa­pież Fran­ci­szek – mówi jeden z war­szaw­skich księ­ży.

Lu­dzie z oko­pów

– By­ło­by do­brze, gdyby bi­sku­pi brali pod uwagę, czy kan­dy­dat na prze­wod­ni­czą­ce­go epi­sko­pa­tu jest bliż­szy czy dal­szy sty­lo­wi pracy pa­pie­ża Fran­cisz­ka, bo jeśli będą to lu­dzie z dwóch róż­nych ga­lak­tyk, ucier­pi na tym wia­ry­god­ność pol­skie­go Ko­ścio­ła. Bi­sku­pi i ich de­cy­zje będą za­wsze pod lupą, będą kry­tycz­nie oce­nia­ne – uważa je­zu­ita Jacek Pru­sak, czło­nek re­dak­cji „Ty­go­dni­ka Po­wszech­ne­go”.

A z po­strze­ga­niem Ko­ścio­ła nie jest naj­le­piej. Tylko nie­wie­le ponad po­ło­wa spo­łe­czeń­stwa (56 proc.) do­brze oce­nia jego dzia­łal­ność. Co gor­sza, z roku na rok ro­śnie licz­ba osób na­sta­wio­nych do Ko­ścio­ła kry­tycz­nie (wzrost o 4 proc. – do 32 proc. – widać w ba­da­niu CBOS z wrze­śnia 2013 r.).

Na razie pol­ski epi­sko­pat nie wy­ra­ża en­tu­zja­zmu re­wo­lu­cją pa­pie­ża Fran­cisz­ka. Gdy ten mówi, że Ko­ściół ka­to­lic­ki zbyt ob­se­syj­nie sku­pia się na abor­cji, mał­żeń­stwach ho­mo­sek­su­al­nych i an­ty­kon­cep­cji, pol­scy bi­sku­pi mil­czą. Gdy po­stu­lu­je, by za udzie­la­nie sa­kra­men­tów obo­wią­zy­wa­ła co naj­wy­żej opła­ta co łaska, nie sły­chać ta­kich za­le­ceń hie­rar­chów dla pro­bosz­czów. Gdy nowy pa­pież za­chę­ca du­chow­nych do prze­sia­da­nia się z dro­gich li­mu­zyn do zwy­kłych sa­mo­cho­dów i sam daje przy­kład, rzecz­nik pol­skie­go epi­sko­pa­tu Józef Kloch, mówi: „Gdy bi­skup jeź­dzi sa­mo­cho­dem za 150 tys. zł, to nie jest prze­sa­da”.

Pol­scy hie­rar­cho­wie spra­wia­ją wra­że­nie, jakby chcie­li re­wo­lu­cję Fran­cisz­ka prze­cze­kać. A jeśli tak, to uła­twi im to ra­czej spec od wzno­sze­nia ba­ry­kad i ko­pa­nia oko­pów niż zwo­len­nik kom­pro­mi­su. W du­ecie Hoser – Nycz bez wąt­pie­nia ten pierw­szy jest gwa­ran­tem za­cho­wa­nia do­tych­cza­so­we­go sta­tus quo.

Abp Hoser na sta­no­wi­sku szefa epi­sko­pa­tu za­pew­niał­by kon­ty­nu­ację po­li­ty­ki obec­ne­go prze­wod­ni­czą­ce­go, abp. Mi­cha­li­ka. Obaj na­le­żą do przo­dow­ni­ków po­tę­pia­nia me­to­dy in vitro (dla Mi­cha­li­ka to eks­pe­ry­ment wo­ła­ją­cy o po­mstę do nieba, dla Ho­se­ra – powód do na­kła­da­nia eks­ko­mu­ni­ki), obaj sym­pa­ty­zu­ją z PiS i z Ta­de­uszem Ry­dzy­kiem. Obu do­ty­czą za­rzu­ty ukry­wa­nia przy­pad­ków pe­do­fi­lii w pod­le­głych im die­ce­zjach. Konto abp. Mi­cha­li­ka ob­cią­ża gło­śna spra­wa księ­dza pe­do­fi­la z Ty­la­wy, a konto abp. Ho­se­ra – ujaw­nio­ny w ostat­nich dniach przy­pa­dek księ­dza z Tar­cho­mi­na, który jesz­cze pół roku po otrzy­ma­niu wy­ro­ku za mo­le­sto­wa­nie mi­ni­stran­tów peł­nił funk­cję pro­bosz­cza.

Abp Hoser nie ma ostat­nio do­brej passy. Od lata tego roku nie scho­dzi z czo­łó­wek me­diów: naj­pierw był kon­flikt z ks. Woj­cie­chem Le­mań­skim, potem wąt­pli­wo­ści do­ty­czą­ce roli ar­cy­bi­sku­pa w cza­sach lu­do­bój­stwa w Rwan­dzie, gdzie przez lata peł­nił funk­cję wy­so­kie­go przed­sta­wi­cie­la Wa­ty­ka­nu, teraz spra­wa pro­bosz­cza z Tar­cho­mi­na. Abp. Ho­se­ra bro­nią po­sło­wie PiS, któ­rzy wy­sła­li do nun­cju­sza pa­pie­skie­go list w spra­wie me­dial­nej na­gon­ki na hie­rar­chę. Bro­nią go media ojca Ry­dzy­ka i broni szef epi­sko­pa­tu. Abp Mi­cha­lik o swoim war­szaw­sko-pra­skim ko­le­dze mówi: „czło­wiek o sze­ro­kich ho­ry­zon­tach, który spraw­dził się w służ­bie Ko­ścio­ła”. Służ­ba Ko­ścio­ła jest tu wy­ra­że­niem klu­czo­wym. Dla obu bi­sku­pów Ko­ściół hie­rar­chicz­ny, Ko­ściół po­słu­szeń­stwa, w któ­rym wier­ni cho­dzą na msze, słu­cha­ją kazań i dają na tacę, jest waż­niej­szy niż Ko­ściół otwar­ty na ewan­ge­li­za­cję i za­spa­ka­ja­nie po­trzeb du­cho­wych wier­nych, do czego wzywa pa­pież Fran­ci­szek.

Test bi­sku­pów

Kar­dy­nał Nycz, choć w po­glą­dach ra­czej kon­ser­wa­tyw­ny, jawi się na tle ar­cy­bi­sku­pów Mi­cha­li­ka i Ho­se­ra jako orę­dow­nik otwar­cia i zmia­ny. Jako jeden z nie­licz­nych po­tra­fił zna­leźć z pre­mie­rem Tu­skiem wspól­ny język, więc zo­stał re­pre­zen­tan­tem epi­sko­pa­tu w roz­mo­wach z rzą­dem. Przy­po­mnij­my, że w 2011 r. Do­nald Tusk, szy­ku­jąc się do re­elek­cji, obie­cał wy­bor­com: „Nasz rząd nie bę­dzie klę­czał przed księ­dzem, bo do klę­cze­nia jest Ko­ściół – przed Bo­giem”. Na an­ty­kle­ry­ka­li­zmie po­li­tycz­ny ka­pi­tał zbi­jał wtedy także Ja­nusz Pa­li­kot. Bi­sku­pi po raz pierw­szy od 1989 r. za­czę­li tra­cić grunt pod no­ga­mi.

Gdy jed­nak sy­tu­acja po­li­tycz­na za­czę­ła się zmie­niać i son­da­że PO po­szy­bo­wa­ły w dół, a wizja po­wro­tu do wła­dzy Ja­ro­sła­wa Ka­czyń­skie­go stała się re­al­na, zmie­ni­ła się i po­sta­wa ko­ściel­nych hie­rar­chów. Po­ja­wia­ły się py­ta­nia: może warto po­cze­kać z za­wie­ra­niem po­ro­zu­mień z rzą­dem PO? Może pre­zes PiS da wię­cej niż 0,5 proc. od­pi­su po­dat­ko­we­go, a może zgodę na ten odpis uda się prze­han­dlo­wać za wpro­wa­dze­nie re­li­gii na ma­tu­rze? Ko­ściół wie, że PiS jest gotów obie­cać dużo za po­par­cie w wy­bo­rach, bo zwłasz­cza na pro­win­cji lu­dzie gło­su­ją pod dyk­tan­do pro­bosz­cza.

Pro­pi­sow­ska frak­cja wśród bi­sku­pów na­bra­ła wia­tru w żagle. W ne­go­cja­cje epi­sko­pa­tu z rzą­dem dość nie­spo­dzie­wa­nie wkro­czył, o czym mało kto wie, nun­cjusz pa­pie­ski. Jakby nie do­wie­rza­jąc, że kard. Nycz może wy­pra­co­wać po­ro­zu­mie­nie tak, jak ży­czył­by sobie tego Wa­ty­kan, czyli na pod­sta­wie kon­kor­da­tu. Dzia­ła­nia nun­cju­sza zbie­gły się w cza­sie z osła­bie­niem Plat­for­my. Pol­skie­mu epi­sko­pa­to­wi były bar­dzo na rękę.

- Nie od dziś wia­do­mo, że we­wnętrz­na sy­tu­acja w epi­sko­pa­cie od­zwier­cie­dla scenę po­li­tycz­ną. To, jaki mamy układ sił w epi­sko­pa­cie, po­ka­żą zbli­ża­ją­ce się wy­bo­ry prze­wod­ni­czą­ce­go – mówi je­zu­ita Jacek Pru­sak. – Re­wo­lu­cja pa­pie­ża Fran­cisz­ka – do­da­je jeden z bi­sku­pów – po­le­ga na zro­zu­mie­niu, że to nie świat musi do­sto­so­wać się do Ko­ścio­ła, lecz Ko­ściół do zmie­nia­ją­ce­go się świa­ta, bo tylko wów­czas jego ofer­ta bę­dzie atrak­cyj­na dla wier­nych. Wybór mię­dzy kard. Ny­czem a abp. Ho­se­rem, jeśli to rze­czy­wi­ście oni będą kan­dy­da­ta­mi na no­we­go prze­wod­ni­czą­ce­go epi­sko­pa­tu, po­ka­że, czy pol­ski Ko­ściół zro­zu­miał sens tej re­wo­lu­cji.

Autor:
Aleksandra Pawlicka
Źródło: Newsweek

Brak komentarzy: