Podczas przeszukania statku Arctic Sunrise, którego załogę aresztowano w Rosji pod zarzutem piractwa, znaleziono narkotyki - poinformował w środę Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Prawnik Greenpeace zareagował sugestią, że teraz na statek można podrzucić wszystko. Także w środę śledczy dostali sądową decyzję o nałożeniu aresztu na Arctic Sunrise. Niewykluczone, że aresztowani pod zarzutem piractwa aktywiści usłyszą kolejne zarzuty.
W trakcie przeszukania statku znaleziono substancje narkotyczne, z pewnym prawdopodobieństwem - słomę makową i morfinę. Pochodzenie tych substancji i ich przeznaczenie jest wyjaśniane.
Rzecznik Komitetu Śledczego FR Władimir Markin
- W trakcie przeszukania statku znaleziono substancje narkotyczne, z pewnym prawdopodobieństwem - słomę makową i morfinę. Pochodzenie tych substancji i ich przeznaczenie jest wyjaśniane - oświadczył rzecznik Komitetu Śledczego FR Władimir Markin, którego cytuje agencja Interfax.
"Fabrykowanie informacji"
W Greenpeace do informacji tych odniesiono się sceptycznie. - Nasze wewnętrzne przepisy zabraniają używania narkotyków - oznajmił prawnik rosyjskiego oddziału organizacji Michaił Krejndlin, którego wypowiedź także przytacza Interfax. - Statek od dłuższego czasu jest bez załogi i jednoznacznego statusu. Znajduje się pod kontrolą nieznanych ludzi. Nie chcę nikogo oskarżać, ale znaleźć można wszystko - dodał prawnik.

Sąd nie zmienia zdania. Kolejny aktywista Greenpeace zostaje w areszcie
- Statek został gruntownie przeszukany przez rosyjskich funkcjonariuszy już tydzień temu. Wszystko wtedy dokładnie sprawdzono - mówi z kolei Jacek Winiarski, rzecznik polskiego Greenpeace. I dodaje, że "twierdzenie, że na statku znajdowały się nielegalne narkotyki jest niczym innym, jak policzkiem w nas wymierzonym i fabrykowaniem informacji". W nadesłanym oświadczeniu Winiarski przypomina dodatkowo, iż "przed wypłynięciem z norweskiego portu w rejs na wody rosyjskiej Arktyki statek był przeszukany przez norweskie władze, z wykorzystaniem psa specjalnie trenowanego do wykrywania narkotyków (...) i nic nie znaleziono, dlatego, że nic tam nie było".
Jedno znaleźli, drugie zginęło
W poniedziałek obrońcy aresztowanych aktywistów Greenpeace poinformowali o zaginięciu rzeczy osobistych ich klientów na pokładzie Arctic Sunrise. Według kierującej grupą adwokatów Iriny Isakowej do kradzieży doszło 19 września w czasie szturmu straży przybrzeżnej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) na statek.

Rosja kontra Holandia: Greenpeace, "pobicie dyplomaty", teraz problem z mlekiem
Isakowa wyjaśniła, że członkowie załogi "Arctic Sunrise" spędzili 14 godzin w zamkniętym pomieszczeniu, a po powrocie do kajut stwierdzili zaginięcie rzeczy osobistych. Przekazała też, że złożyła stosowne zawiadomienie na policji w Murmańsku.
Akcja na platformie
18 września, operując z pokładu statku Arctic Sunrise, działacze Greenpeace na Morzu Barentsa usiłowali wdrapać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna FSB, która następnego dnia zatrzymała, a później odholowała statek do Murmańska.

Szef Greenpeace oferuje kaucję za aresztowanych - siebie
Zatrzymano 30 członków załogi, w tym 26 obcokrajowców. Wśród nich jest obywatel RP - 36-letni pracownik Uniwersytetu Gdańskiego Tomasz Dziemianczuk.
Piractwo, narkotyki, i nie tylko?
Wobec wszystkich zatrzymanych Sąd Rejonowy w Murmańsku nakazał zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na dwa miesiące (do 24 listopada). Wszystkim aresztowanym Komitet Śledczy FR postawił zarzut piractwa. Grozi im za to od 10 do 15 lat więzienia.
Za nielegalne posiadanie, przewożenie lub produkowanie narkotyków grozi od 3 do 10 lat kolonii karnej.
Ale na tym może się nie skończyć. Rzecznik Komitetu Śledczego przyznał, że przygotowywane jest przedstawienie niektórym z aktywistów Greenpeace zarzutu narażenia przedstawicieli władzy na utratę życia i zdrowia.
Statek został gruntownie przeszukany przez rosyjskich funkcjonariuszy już tydzień temu. Wszystko wtedy dokładnie sprawdzono. Dlatego sądzimy, że takie informacje są wypuszczane w świat w celu odwrócenia uwagi od rosnącego, globalnego oburzenia na przedłużające się, nieuzasadnione zatrzymanie aktywistów Greenpeace i niezależnych dziennikarzy. Twierdzenie, że na statku znajdowały się nielegalne narkotyki jest niczym innym policzkiem w nas wymierzonym i fabrykowaniem informacji. Greenpeace rygorystycznie przestrzega zakazu posiadania na pokładzie swoich statków jakichkolwiek substancji odurzających, oprócz tych wykorzystywanych do celów medycznych i wymaganych prawem. Przed wypłynięciem z norweskiego portu w rejs na wody rosyjskiej Arktyki statek był przeszukany przez norweskie władze, z wykorzystaniem psa specjalnie trenowanego do wykrywania narkotyków. To standardowa procedura. Norweskie prawo jest pod tym względem jednym z najbardziej restrykcyjnych na świecie i nic nie znaleziono, dlatego, że nic tam nie było.
Jacek Winiarski, rzecznik polskiego Greenpeace
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz