piątek, 19 września 2014

Prokuratura zabrała głos ws. śmierci Sławomira Opali


Sławomir Opala, fot. Robert DanielukFoto: Materiały prasowe

Prawdziwy pies

Czytaj reportaż o Sławomirze Opali!

    Spra­wą po­li­cjan­ta, Sła­wo­mi­ra Opali (zna­ne­go ze słyn­ne­go do­ku­men­tu "Praw­dzi­we psy"), który w 2011 roku zo­stał ska­za­ny za rze­ko­mą współ­pra­cę z grupą prusz­kow­ską, a pół­to­ra mie­sią­ca temu ode­brał sobie życie, zaj­mu­je­my się od kilku ty­go­dni.

    Jak usta­li­li­śmy, pro­ku­ra­tu­ra wkrót­ce za­koń­czy po­stę­po­wa­nie do­wo­do­we w tej spra­wie. - Ocze­ku­je­my już wy­łącz­nie na osta­tecz­ną opi­nię z sek­cji zwłok, to może jesz­cze po­trwać do kilku ty­go­dni - mówi w roz­mo­wie z nami prok. Prze­my­sław Nowak.

    Rów­no­cze­śnie za­zna­cza, że do­tych­cza­so­wy pro­ces jasno wska­zu­je na to, że w nocy w nocy z 26/27 lipca 2014 roku Sła­wo­mir Opala po­peł­nił sa­mo­bój­stwo. - Brak jest da­nych na ja­ki­kol­wiek udział osób trze­cich w tym zda­rze­niu - prze­ko­nu­je.

    Kilka ty­go­dni temu na inną wer­sję zda­rzeń wska­zy­wa­ła bli­ska współ­pra­cow­nicz­ka Opali, Ka­ta­rzy­na Dą­brow­ska. - Za­sta­na­wia­ją­ce jest to, że Sła­wek po­wie­sił się w domu ro­dzi­ców, o któ­rych tak się trosz­czył. Kiedy po­wie­dzia­łam gło­śno w dniu jego po­grze­bu, że w to nie wie­rzę, ode­zwa­li się też inni, ma­ją­cy takie samo zda­nie. Byli to lu­dzie, któ­rzy znali go kil­ka­na­ście lat... - mówi Dą­brow­ska.

    - Sła­wek czę­sto ze mną roz­ma­wiał o swo­ich ro­dzi­cach i córce. I kiedy przy­po­mi­nam sobie to, co mówił, to nie je­stem w sta­nie uwie­rzyć, że to zro­bił. A już na pewno, że zro­bił to w taki spo­sób i w takim miej­scu - do­da­je.

    "Chciał być psem aż do śmierci"

    - Gdybym uwierzył, że Sławek Opala jest winny, to runąłby cały mój świat wartości. Nie, nie wierzę, że mógł wziąć w łapę i donosić grupie pruszkowskiej. On mógł robić i robił pewne "niegodziwe" rzeczy. Z życia korzystał w sposób filmowy. Ale nie mnie to oceniać, sam organizowałem swoje imieniny w burdelu - mówi Dariusz Loranty.

      Pa­tryk Vega - re­ży­ser se­ria­lu "Pit­bull", w któ­rym Mar­cin Do­ro­ciń­ski wcie­lił się w rolę w dużej mie­rze opar­tą na bio­gra­fii Sła­wo­mi­ra Opali, przy­zna­wał w roz­mo­wie z nami, że Opala miał wiele pla­nów na przy­szłość. Wia­do­mo też, że wkrót­ce miała uka­zać się książ­ka, jaką przy­go­to­wy­wał z dzien­ni­ka­rzem Mi­cha­łem Troc­kim.

      - Ze Sław­kiem ostat­ni raz bez­po­śred­nio spo­tka­li­śmy się na pla­nie mo­je­go no­we­go filmu "Służ­by spe­cjal­ne". Za­pro­po­no­wa­łem mu rolę fil­mo­wą, którą za­grał. Potem mie­li­śmy kon­takt te­le­fo­nicz­ny. Na pla­nie "Służb" mówił, że jest teraz to­tal­nie za­bie­ga­ny, nad­ra­bia czas, ma nowe in­te­re­sy i nawet nie ma czasu zająć swoją książ­ką. Nie mia­łem po­ję­cia, że przez ostat­nie dwa mie­sią­ce nie wy­szedł z domu ro­dzi­ców - opo­wia­dał Vega.

      Spra­wę śmier­ci Sła­wo­mi­ra Opali wy­ja­śnia jesz­cze pro­ku­ra­tu­ra re­jo­no­wa w Pia­secz­nie. Po otrzy­ma­niu wy­ni­ków sek­cji zwłok, pro­ces praw­do­po­dob­nie zo­sta­nie za­koń­czo­ny.

      (jsch)

      Brak komentarzy: