22.10.2014 16:58
Szwedzkie wojsko poinformowało, że prowadzona od sześciu dni operacja podjęta w związku z podejrzeniem obecności obcego podwodnego obiektu "wchodzi w nową fazę": część okrętów wróci do portu już teraz. Zastępca dowódcy operacji podkreślił jednak w rozmowie z BBC, że jeśli wojsko znajdzie obcą łódź podwodną, może użyć broni, by zmusić ją do wynurzenia się.
- Część jednostek powróci do portu, aby być w gotowości do nowych zadań. Operacja będzie jednak kontynuowana na morzu oraz w powietrzu - oświadczył rzecznik szwedzkich sił zbrojnych Erik Lagersten. Do portu w garnizonie Berga pod Sztokholmem powrócił m.in. okręt korweta HMS Visby, który jest wyposażony w podwodne czujniki.
Dopytywany przez media Lagersten stwierdził, że w akcji wciąż bierze udział około 200 żołnierzy, ale nie chciał komentować bieżącej sytuacji. Jednak według ekspertów cytowanych przez telewizję SVT, jeśli siły zbrojne nie dokonają kolejnych znaczących obserwacji, z końcem tygodnia można liczyć się ze zmniejszeniem zaangażowania sił zbrojnych, a następnie z zakończeniem akcji.
"Jeśli wojsko odkryje łódź, może użyć broni"
Zastępca dowódcy operacji poszukiwawczej kontradmirał Anders Grenstad powiedział jednak w rozmowie z telewizją BBC, że jeśli podczas poszukiwań zostanie odkryta obca łódź podwodna, wojsko może użyć broni, by zmusić ją do zatrzymania się i wynurzenia. Jak jednak dodał, sama operacja skupia się na razie głównie na zbieraniu danych wywiadowczych.
Grenstad podkreślił też, że nie wie, do którego kraju mógł należeć okręt. - Wszyscy są zajęci spekulacjami. To właśnie się dzieje, kiedy szuka się łodzi podwodnej - tłumaczył.
"Ktoś lub coś naruszył integralność terytorialną Szwecji"
Wczoraj Grenstad oświadczył w rozmowie z mediami, że "coś lub ktoś naruszył integralność terytorialną Szwecji". Kontradmirał przekazał też, że wojsko otrzymało informacje, iż tajemniczy obiekt ukazał się jeszcze dwukrotnie, poza trzema przypadkami zaobserwowanymi w niedzielę. Kontradmirał nie chciał jednak spekulować, o jaką jednostkę lub obiekt może chodzić.
Według źródeł gazety "Svenska Dagbladet" szwedzkie służby nasłuchu radiowego wychwyciły 16 października sygnał rozmowy w języku rosyjskim na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych. Kolejne zaszyfrowane informacje miały być wymieniane między obiektem w archipelagu sztokholmskim a rosyjską bazą w obwodzie kaliningradzkim.
Dziennik przypuszcza, że poszukiwana jest niewielka jednostka podwodna (miniokręt podwodny), która może być powiązana ze statkiem-matką NS Concord. Ten rosyjski tankowiec od kilku dni znajduje się na wodach międzynarodowych Bałtyku w pobliżu archipelagu sztokholmskiego. Szwedzkie siły zbrojne nie potwierdziły na razie doniesień mediów.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!
Dopytywany przez media Lagersten stwierdził, że w akcji wciąż bierze udział około 200 żołnierzy, ale nie chciał komentować bieżącej sytuacji. Jednak według ekspertów cytowanych przez telewizję SVT, jeśli siły zbrojne nie dokonają kolejnych znaczących obserwacji, z końcem tygodnia można liczyć się ze zmniejszeniem zaangażowania sił zbrojnych, a następnie z zakończeniem akcji.
Zastępca dowódcy operacji poszukiwawczej kontradmirał Anders Grenstad powiedział jednak w rozmowie z telewizją BBC, że jeśli podczas poszukiwań zostanie odkryta obca łódź podwodna, wojsko może użyć broni, by zmusić ją do zatrzymania się i wynurzenia. Jak jednak dodał, sama operacja skupia się na razie głównie na zbieraniu danych wywiadowczych.
Grenstad podkreślił też, że nie wie, do którego kraju mógł należeć okręt. - Wszyscy są zajęci spekulacjami. To właśnie się dzieje, kiedy szuka się łodzi podwodnej - tłumaczył.
"Ktoś lub coś naruszył integralność terytorialną Szwecji"
Wczoraj Grenstad oświadczył w rozmowie z mediami, że "coś lub ktoś naruszył integralność terytorialną Szwecji". Kontradmirał przekazał też, że wojsko otrzymało informacje, iż tajemniczy obiekt ukazał się jeszcze dwukrotnie, poza trzema przypadkami zaobserwowanymi w niedzielę. Kontradmirał nie chciał jednak spekulować, o jaką jednostkę lub obiekt może chodzić.
Według źródeł gazety "Svenska Dagbladet" szwedzkie służby nasłuchu radiowego wychwyciły 16 października sygnał rozmowy w języku rosyjskim na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych. Kolejne zaszyfrowane informacje miały być wymieniane między obiektem w archipelagu sztokholmskim a rosyjską bazą w obwodzie kaliningradzkim.
Dziennik przypuszcza, że poszukiwana jest niewielka jednostka podwodna (miniokręt podwodny), która może być powiązana ze statkiem-matką NS Concord. Ten rosyjski tankowiec od kilku dni znajduje się na wodach międzynarodowych Bałtyku w pobliżu archipelagu sztokholmskiego. Szwedzkie siły zbrojne nie potwierdziły na razie doniesień mediów.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz