06.12.2014 01:00

Dla Czechów często jesteśmy narodem pijaków, nierobów i cwaniaków handlujących czym się da.

W te stereotypy właśnie wpisała się reklama czeskiego T-Mobile. Oto narciarz, (znany aktor Ivan Trojan) po przekroczeniu granicy spotyka w lesie polskiego handlarza przebranego za drzewo. Kupuje od niego telefon. Nowy sprzęt psuje się, jak tylko handlarz znika. Morał? Telefony wymieniaj w T-Mobile.
Polska ambasada zaprotestowała i Czesi tej reklamy już nie obejrzą. Znikła też z kanału T-Mobile na YouTubie. Szkoda, bo być może była to okazja do wzajemnego śmiania się z naszych przywar.
To nie pierwszy zły wizerunek Polaka
Jest ona jednak kolejnym przykładem przedstawiania negatywnego obrazu Polski u naszego sąsiada. Trzeba przyznać, że jednym z łagodniejszych. Polakami w Czechach najczęściej straszą przedsiębiorcy, a przed wyborami także politycy. Szerokim echem odbiła się w zeszłym roku wypowiedź obecnego wicepremiera Andreja Babisza. Poczęstowany polską wędliną odparł, że takiego "g..." jeść nie będzie. Oskarżał nas o zatruwanie żywności i nieuczciwą konkurencję. Babisz to nie tylko polityk, ale także właściciel największego producenta żywności Agrofert i grupy medialnej Mafra.
Kiedy dwa lata temu w markowych alkoholach w Czechach znaleziono metanol, dziennik "Lidové Noviny" od razu zasugerował, że może on pochodzić z Polski. Niepotwierdzoną informację do końca afery powtarzały czołowe media. Czescy dziennikarze skrupulatnie odnotowują wszystkie naruszenia norm w polskiej żywności, nawet jeśli wątpliwej jakości produkty nie trafiły na ich rynek.
Czarny PR
Po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na jabłka z Unii Polska znowu stała się synonimem zagrożenia. Sugerowano, że Polacy zaleją czeski rynek swoimi jabłkami i doprowadzą tym samym do ruiny czeskich producentów owoców. Tylko od stycznia do września tego roku import polskich jabłek spadł o 18 proc.
"Upewnij się, że okno nie jest z Polski", reklamował się jeszcze w kwietniu jeden z największych producentów okien i drzwi Svt Oken. A polski producent drzwi Pol-Skone skarżył się "Wyborczej", jak Czesi przekręcali nazwę firmy na Polsko-ne ("Polska nie").
Według zeszłorocznego badania ISP "Polska Czechy Niemcy - Wzajemne relacje" 60 proc. Czechów uważa, że w Polsce panuje korupcja, a prawie połowa badanych - że polskie firmy nie przestrzegają prawa. Sympatię wobec Polaków wyraża 63 proc., w porównaniu z 86 proc. z polskiej strony.
Mimo to apele o bojkot polskich towarów spalają na panewce. Przygraniczne targowiska nie pustoszeją, bo ceny w Polsce nadal są niższe. Według danych czeskiego urzędu statystycznego import polskiej żywności od stycznia do września tego roku wzrósł o 1,4 proc. i wyniósł 686 mln euro.
Polska ambasada zaprotestowała i Czesi tej reklamy już nie obejrzą. Znikła też z kanału T-Mobile na YouTubie. Szkoda, bo być może była to okazja do wzajemnego śmiania się z naszych przywar.
To nie pierwszy zły wizerunek Polaka
Jest ona jednak kolejnym przykładem przedstawiania negatywnego obrazu Polski u naszego sąsiada. Trzeba przyznać, że jednym z łagodniejszych. Polakami w Czechach najczęściej straszą przedsiębiorcy, a przed wyborami także politycy. Szerokim echem odbiła się w zeszłym roku wypowiedź obecnego wicepremiera Andreja Babisza. Poczęstowany polską wędliną odparł, że takiego "g..." jeść nie będzie. Oskarżał nas o zatruwanie żywności i nieuczciwą konkurencję. Babisz to nie tylko polityk, ale także właściciel największego producenta żywności Agrofert i grupy medialnej Mafra.
Kiedy dwa lata temu w markowych alkoholach w Czechach znaleziono metanol, dziennik "Lidové Noviny" od razu zasugerował, że może on pochodzić z Polski. Niepotwierdzoną informację do końca afery powtarzały czołowe media. Czescy dziennikarze skrupulatnie odnotowują wszystkie naruszenia norm w polskiej żywności, nawet jeśli wątpliwej jakości produkty nie trafiły na ich rynek.
Czarny PR
Po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na jabłka z Unii Polska znowu stała się synonimem zagrożenia. Sugerowano, że Polacy zaleją czeski rynek swoimi jabłkami i doprowadzą tym samym do ruiny czeskich producentów owoców. Tylko od stycznia do września tego roku import polskich jabłek spadł o 18 proc.
"Upewnij się, że okno nie jest z Polski", reklamował się jeszcze w kwietniu jeden z największych producentów okien i drzwi Svt Oken. A polski producent drzwi Pol-Skone skarżył się "Wyborczej", jak Czesi przekręcali nazwę firmy na Polsko-ne ("Polska nie").
Według zeszłorocznego badania ISP "Polska Czechy Niemcy - Wzajemne relacje" 60 proc. Czechów uważa, że w Polsce panuje korupcja, a prawie połowa badanych - że polskie firmy nie przestrzegają prawa. Sympatię wobec Polaków wyraża 63 proc., w porównaniu z 86 proc. z polskiej strony.
Mimo to apele o bojkot polskich towarów spalają na panewce. Przygraniczne targowiska nie pustoszeją, bo ceny w Polsce nadal są niższe. Według danych czeskiego urzędu statystycznego import polskiej żywności od stycznia do września tego roku wzrósł o 1,4 proc. i wyniósł 686 mln euro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz