środa, 21 listopada 2007

Polacy nie jadą na Euro! Bo biletów brak

Jakub Ciastoń
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 2007-11-21 00:38

Zobacz powiększenie
Polscy kibice na Stadionie Śląskim cieszą się z awansu do mistrzostw Europy
Fot. KACPER PEMPEL REUTERS

Porzuć nadzieję, jeśli chcesz dopingować Polaków na stadionach Euro 2008. Biletów tyle co kot napłakał, a i tak większość dostaną sponsorzy i działacze. Polacy dostali na razie od UEFA 3300 biletów! Resztę rozdzieli PZPN, który na 30-tysięcznym stadionie otrzyma zaledwie 5700 wejściówek!

Tylko szczęśliwcy zobaczą w czerwcu na żywo mecze naszych piłkarzy w Austrii i Szwajcarii. Z biletami na duże imprezy zawsze jest problem, ale tym razem fani będą mieli naprawdę ciężko. - Bo gospodarze mają małe stadiony. Największy na 53 tys. widzów jest w Wiedniu, ale tam i tak będą grali Austriacy. Euro będzie imprezą kameralną, przede wszystkim telewizyjną - mówi "Gazecie" Adam Olkowicz z PZPN.

Mecze Euro odbędą się w ośmiu miastach. W aż sześciu z nich pojemność stadionów nie przekracza 32 tys. Oprócz Wiednia większy obiekt jest tylko w Bazylei - na 42,5 tys. Do sprzedania na wszystkie 31 meczów Euro było w sumie ok. miliona biletów. To trzy razy mniej niż na ostatnim mundialu w Niemczech w 2006, gdzie jednak było więcej meczów.

UEFA już nie sprzedaje

Kolejna zła wiadomość dla kibiców to, że pierwsza faza sprzedaży biletów... już się skończyła. I to w marcu! To była tzw. pula UEFA, która była sprzedawana przez europejska centralę w internecie. Stanowiła 33 proc. całości, czyli 330 tys. wejściówek. Zainteresowanie przeszło wszelkie oczekiwania - z całego świata napłynęło aż 10 milionów zgłoszeń! O tym, kto dostał bilety, przesądziło losowanie. Szczęśliwcy dostali maile z potwierdzeniem rezerwacji.

Kibice musieli zamawiać bilety w ciemno, bo w marcu trwały jeszcze eliminacje i nie wiedzieli, czy ich drużyny zakwalifikują się do mistrzostw. - Taka jest polityka UEFA. Chcemy dać wszystkim krajom równe szanse i wystarczająco dużo czasu na zorganizowanie wyjazdu. Najpopularniejsza i tak była opcja "Follow my team ticket", czyli bilety na kolejne mecze swojej drużyny. Polak, który zarezerwował taki bilet, zapłaci za niego w grudniu, czyli już po losowaniu grup. Gdyby Polska nie awansowała, mógłby zrezygnować. Drugiej tury sprzedaży przez internet w UEFA jednak nie będzie. Na miejsce rezygnujących wskoczą osoby z kolejki - mówi "Gazecie" Martin Kallen zajmujący się dystrybucją w szwajcarskim sztabie Euro 2008.

W UEFA dowiedzieliśmy się też, że w marcu z Polski wpłynęło ok. 100 tys. zamówień. W wyniku losowania dostaliśmy jedynie 3300 wejściówek (1 proc. całości puli). Liczba ta zwiększy się pewnie w wyniku rezygnacji innych krajów, ale nieznacznie.

PZPN znów rozda działaczom?

Kibicom zostaje teraz możliwość kupienia biletów w PZPN. - Polska federacja otrzyma 19. procent wejściówek na każdy swój mecz w fazie grupowej i podobną liczbą w przypadku awansu do dalszej fazy turnieju. Podobnie inne kraje, które grają na Euro - wyjaśnia Kallen.

Na razie nie wiadomo, na których stadionach zagrają Polacy, ale gdyby było to np. w Zurychu, to PZPN dostanie tylko 5700 biletów, bo stadion mieści 30 tys. widzów. Nasz rywal otrzyma drugie tyle, a reszta to pula UEFA (ta rozstrzygnięta w marcu) i niemniej liczna pula dla sponsorów UEFA (ponad 20 proc.). Mieszkańcy Zurychu - z kolejnej specjalnej puli - mogą liczyć na ledwie 1000 miejsc!

Kibice na hasło "PZPN sprzedaje bilety" dostają białej gorączki. Boją się, że tak jak w przypadku mundialu w Niemczech ogromna ich część trafi do sponsorów i działaczy terenowych. Wówczas z 12 tys. wejściówek na mecz grupowy z puli PZPN ponad 7 tys. dostały różnego rodzaju VIP-y, prezesi klubów i przyjaciele związku. "Znów ich obdarują. Nie cierpię PZPN!" - pisze jeden z internautów na forum. Przed MŚ "Gazeta" pisała m.in. o działaczach terenowych z C-klasowych klubów, którzy otrzymywali bilety "z przydziału". Dziennikarze TVN przeprowadzili prowokację, udowadniając, że część z takich działaczy nie pojechała w ogóle do Niemiec, lecz sprzedawała wejściówki z trzykrotnym przebiciem (co było nielegalne).

Jak będzie teraz? - Tamtą aferę nadmuchały media. Sprawa została umorzona i nic wielkiego się nie stało - mówi nam Michał Listkiewicz, prezes PZPN. - Mogę zapewnić, że zrobię wszystko by jak najwięcej biletów trafiło do zwykłych kibiców, ale nie możemy zapomnieć o sponsorach i działaczach. Czy piłkarz C-klasowej drużyny, albo pracownik firmy, która sponsoruje reprezentację, nie jest kibicem? Większym będzie właśnie piłkarz C-klasy, niż ktoś, kto raz na osiem lat kupi bilet na mecz. Bilety w pierwszej kolejności należą się ludziom piłki - podkreśla Listkiewicz. Dodaje, że pula dla sponsorów jest nie do ruszenia, bo PZPN nie jest instytucją charytatywną: - Sponsorzy dają pieniądze na reprezentację i w zamian dostają bilety. Takie są umowy, tak to działa na całym świecie.

A działacze? - Nie wiem jeszcze jak to będzie dzielone, ale nie dramatyzujmy. Na razie zasady nie zostały jeszcze ustalone. W grudniu mamy z UEFA warsztaty i dopiero wtedy wszystko się wyjaśni. Na pewno wejściówki będą sprzedawna przez internet. Obiecuję, że kibice nie ucierpią. Biletów jest mało, ale problemem nie jest ich dystrybucja, lecz za małe stadiony - kończy Listkiewicz.

Podział miliona biletów na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii (w proc.)

38 - federacje narodowe biorące udział w ME

33 - sprzedaż publiczna w internecie

14 - sponosorzy, partnerzy UEFA

8 - Corporate Hospitality Program (dla bardzo zamożnych kibiców - razem z hotelami, kolacjami, programem turystycznym)

3 - VIP-y

3 - UEFA Football Family

1 - pula wyłącznie dla mieszkańców miasta lub (i) działaczy związanych z klubem, który gra na danym stadionie

Ceny biletów (w euro)

kategoria123
mecz otwarcia25017070
mecze grupowe1108045
ćwierćfinały18011060
półfinały30018080
finał550335160
Stadiony (pojemność w tys. widzów)

Szwajcaria

Bazylea42,5
Berno32
Genewa32
Zurych30
Austria

Wiedeń53
Klagenfurt32
Salzburg31
Insbruck30
Źródło: Gazeta Wyborcza

Ofiary nowej lustracji pozwą Sejm?

Ewa Siedlecka
2007-11-21, ostatnia aktualizacja 31 minut temu

Zobacz powiększenie
Archiwa IPN

Wygląda na to, że osoby, o których IPN poinformował, że byli zarejestrowani jako tajni współpracownicy czy jako kontakty operacyjne, nie mogą wystąpić o ustalenie prawdy do sądu.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Marek Siwiec
Zobacz powiekszenie
Fot. Tomasz Wawer / AG
Dariusz Rosati
Zobacz powiekszenie
Fot. Tomasz Kamiński / AG
Marcin Libicki
W poniedziałek IPN opublikował - wykonując art. 23 ustawy lustracyjnej - kolejne "informacje o osobach" pełniących funkcje publiczne, czyli podał, co jest w ich teczkach prowadzonych przez tajne służby PRL. I okazało się, że są tam materiały m.in. na europosłów.

(Marek Siwiec (SLD) był zarejestrowany jako tajny współpracownik "Jerzy" przez krakowską SB w 1986 r. - zachował się jeden meldunek na podstawie jego relacji ze spotkania z przedstawicielem wywiadu australijskiego;

(Dariusz Rosati (SLD) był w 1968r. zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika, potem, w 1978 r., zarejestrowano go jako "kontakt operacyjny" pseud. "Buyer", a w 1985 r. kontrwywiad zarejestrował go jako "kandydata";

• Marcin Libicki (PiS) miał być w 1966 r. „operacyjnie wykorzystywany” przez wywiad PRL „z uwagi na posiadane kontakty w Radiu Wolna Europa”.

Wszyscy oni składali w przeszłości oświadczenia lustracyjne, że nie współpracowali z tajnymi służbami PRL. Te oświadczenia nigdy nie były kwestionowane. Po publikacji IPN ponownie zaprzeczyli współpracy.

Jak w tej sytuacji traktować to, co opublikował IPN?

Zdaniem sędziego Włodzimierza Olszewskiego, b. rzecznika interesu publicznego (do marca 2007 roku, czyli do wejścia w życie nowej ustawy lustracyjnej, badał prawdziwość oświadczeń lustracyjnych), świadczy to głównie o niedoskonałości nowej ustawy lustracyjnej. Każe ona publikować niesprawdzone informacje z archiwów IPN, które w dodatku są niezrozumiałe dla opinii publicznej.

- Sam fakt rejestracji w jakimkolwiek charakterze, np. tajnego współpracownika, kontaktu operacyjnego czy kandydata, na pewno nie wystarczy do stwierdzenia współpracy - mówi sędzia Olszewski. - Taka rejestracja mogła nastąpić bez wiedzy rejestrowanego. Mimo że procedury rejestracji były rygorystyczne, to praktyka była różna. Takie jest moje przekonanie wyniesione z przesłuchań funkcjonariuszy w sprawach, które prowadziliśmy. Były takie placówki, w których procedury nie były przestrzegane, a i funkcjonariusze różnili się poziomem rzetelności.

Po poniedziałkowej publikacji IPN-u Marek Siwiec napisał: "Wyrażam protest w związku z publikowaniem sygnatur, dat i skrótów, które mają mnie zdyskredytować w oczach opinii publicznej, przeciw czemu nie mam szans się bronić".

Skoro jego oświadczenie lustracyjne nie zostało zakwestionowane, to sam nie może wszcząć procesu lustracyjnego.

Ustawa przewiduje taką możliwość tylko w dwóch przypadkach: gdy chce się, by sąd uznał, że było się do współpracy zmuszonym szantażem, lub gdy osoba, która niegdyś pełniła funkcje publiczną, zostanie pomówiona o współpracę.

Ale Siwiec i inne osoby, których zawartość teczek ujawnił IPN, nadal sprawują swoje funkcje.

Pozostaje więc sąd cywilny. - Mam wątpliwość, czy takie postępowanie może być skuteczne. No bo przecież IPN działał na mocy prawa i ujawnił to, co rzeczywiście ma - mówi sędzia Olszewski.

- Sytuacja jest rzeczywiście trudna - uważa prof. Zbigniew Hołda, adwokat i działacz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Nie może to być proces o ochronę dóbr osobistych, jeśli IPN ujawnił to, co ma, i nic nie zataił. Można spróbować kwestionować autentyczność dokumentów z IPN, ale jeśli są to po prostu zapiski funkcjonariuszy, to zapewne są autentyczne. Logicznie byłoby wszcząć postępowanie o ustalenie stanu faktycznego, ale to możliwe, tylko gdy dąży się do ustalenia prawa do czegoś, np. do spadku.

- Ja bym jednak próbował pozwu o ochronę dóbr osobistych - mówi sędzia Waldemar Żurek z wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Krakowie. - Ale nie przeciw IPN, bo działa zgodnie z prawem. Myślę, że można by pozwać Sejm za wydanie prawa, które uniemożliwia skorzystanie z prawa do obrony dobrego imienia. Pozew musiałby być przeciw skarbowi państwa, w tym przypadku reprezentowanemu przez Kancelarię Sejmu - mówi sędzia Żurek.

Zamknięcie drogi do sądu jest sprzeczne z konstytucją. Ale po to, żeby pokrzywdzeni mogli złożyć do Trybunału Konstytucyjnego skargę, muszą mieć najpierw w swojej sprawie prawomocne rozstrzygnięcie, np. decyzję.

A publikacja w Biuletynie IPN-u nie jest decyzją czy rozstrzygnięciem, więc trzeba by zaskarżyć sam przepis. To może zrobić rzecznik praw obywatelskich czy grupa posłów.

Polak potrafi, Włoch się boi

zczuba
2007-11-20, ostatnia aktualizacja 2007-11-20 14:12
Zobacz powiększenie

Wszystko zaczęło się wczoraj w nocy. Oszalały komunikatory internetowe, zapchały się skrzynki e-mailowe. A wszystko przez wiadomość o ankiecie La Gazetta Dello Sport mającą wykazać, kogo Włosi boją się najbardziej, w kontekście zbliżającego się Euro 2008. Polska początkowo zebrała jedynie 0,9 % głosów. Koło północy miała już 51%, a w chwili gdy piszemy te słowa - prawie 77. Chcesz przestraszyć Włochów? Zagłosuj!

Jeśli jakimś cudem jeszcze nie otrzymaliście wiadomości o podobnej treści, to swój głos możecie oddać tutaj. Ponad 3/4 ze 127 tysięcy osób, które wzięły do tej pory udział w ankiecie, uważa, że największym koszmarem Włochów na Mistrzostwach Europy będzie Polska. Na Italię padł blado-czerwony strach...

Tak wyglądały wyniki głosowania wczoraj o godzinie 23:28 (znalezione na blogu "Tam i tu"):



Polecamy Włochom lekturę tej strony, która radzi co zrobić, gdy się boimy. Szczególnie warto zwrócić uwagę na "30 sposobów radzenia sobie ze strachem", wśród których znajdziemy m.in.:

Rozluźnij swoje ciało. Zrób wszystko co konieczne, by to osiągnąć - weź gorącą kąpiel, idź na spacer, posłuchaj ulubionej muzyki, przeczytaj książkę, która podniesie Cię na duchu, wypij herbatkę uspokajającą.

Weź kilka głębokich wdechów. Poczuj, jak Twoje ciało rozluźnia się dzięki temu. Zacznij medytować. Wypełnij się światłem. Poproś o to, byś widział wszystko z szerszej perspektywy. Poproś swoje Wyższe Ja o taką pomoc, jaka jest Ci potrzebna. Poproś o łaskę.

Wydawaj z siebie głośne, ostre dźwięki po to, by rozproszyć chmurę strachu wokół siebie.

Zadzwoń do przyjaciela i poproś, by był przy Tobie, lub by z Tobą porozmawiał przez telefon.

Weź prysznic i świadomie wyobraź sobie, że to proces oczyszczania. Energicznie wyszczotkuj włosy, aby oczyścić aurę, następnie weź prysznic i umyj włosy.

Zastanów się, czy nie wypożyczyć komedii na video.

Wyobraź sobie wielki sagan z wodą, która staje się coraz cieplejsza. Zaczyna bulgotać coraz bardziej. W końcu woda zaczyna wrzeć. Co czujesz teraz?

Poproś o pomoc w snach.

Przypomnij sobie swoje przeszłe sukcesy i osiągnięcia. Wypisz je, doceń siebie i poczuj miłość do siebie samego za to, co zrobiłeś.

Wraz z wydechem wydawaj z siebie głośne dźwięki: ha, ha, ha, i jednocześnie tup nogami, podobnie jak wojownicy maoryscy robią przed bitwą! To jest bardzo bardzo skuteczne.

Ostatnia porada jest bardzo ważna także z punktu widzenia naszej drużyny. Jeśli na Euro zagramy z Włochami, to gdy wyjdą oni na murawę wydając z siebie dźwięki "ha ha ha", nie oznacza to, że śmieją się z naszej reprezentacji - są po prostu przerażeni.