O czym musi pamiętać żona celnika? Żeby kupować dezodoranty w sztyfcie, bo do aresztu nie pozwolą mężowi zabrać aerozolu. I żeby zrobić rodzinną fotografię - dla męża "na wynos".
- Rząd TiRów coraz dłuższy (29-01-08, 00:00)
- 1500 zł dla celników za wyjazd na wschód (28-01-08, 20:22)
- Granica sparaliżowana (28-01-08, 00:00)
- Celnicy protestują, kierowcy czekają (22-01-08, 00:00)
Jest ich kilkanaście, z różnych miast na wschodzie Polski. Z dnia na dzień chętnych przybywa. Plan - założyć stowarzyszenie żon celników. Na razie piszą wspólną petycję o zmianę ustawy o służbie celnej. Chodzi o art. 25, dzięki któremu celnik aresztowany za korupcję automatycznie traci pracę.
M. prosi o anonimowość - jest nauczycielką w niewielkim mieście, dwoje dzieci nadal się uczy, więc boją się, że będą wytykani jako rodzina łapownika. Dotąd nie miała pojęcia, że dzięki art. 25 wystarczy oskarżenie dwóch osób, żeby jej mąż stracił pracę. Dwa tygodnie temu przekonała się na własnej skórze. Przekopała się więc przez kodeks postępowania karnego i parę innych ustaw i wie już, jak wywalczyć widzenie z mężem i co włożyć do paczki dla niego.
- Jak to zobaczyli koledzy celnicy, poprosili: napisz naszym żonom, żeby wiedziały, co robić, kiedy i po nas przyjdzie policja. Taka panuje w środowisku psychoza - mówi M.
Spisała rady na dwóch stronach. Żeby podczas przeszukania zapisać nazwisko prokuratora, który wydał decyzję - będzie wiadomo, gdzie się starać o widzenia. Żeby spakować mężowi skarpety, polar i bieliznę na zmianę oraz zdjęcie rodziny i dać pieniądze na drobiazgi w aresztowej kantynie. Że nie będzie mógł wziąć ze sobą metalowych i szklanych przedmiotów ani żywności.
- Najważniejsze, żeby na pierwszym etapie nie szukać drogiego adwokata. Wystarczy taki, który potrafi złożyć zażalenie na areszt i pomóc w kontaktach z mężem - mówi M.
Na koniec daje rady: "Zachować spokój, uspokoić dzieci. W sądzie nie płakać. Mąż nie może widzieć twojego załamania - to jest walka psychologiczna".
Swoją listę M. umieściła na forum www.celnicy.pl. Z całej Polski dzwonią do niej żony aresztowanych celników.
Na przykład Emilia z Elbląga. Dotąd na utrzymaniu męża celnika. Przenieśli się w tzw. akcji alokacyjnej z Gubina. W Elblągu Emilia nie może znaleźć pracy. I w październiku spadło na nią wszystko naraz: mąż za areszt wyleciał z pracy, zamiast 3 tys. pensji na rękę miesięcznie - żadnego dochodu. A do spłacenia: 180 tys. kredytu na dom, 30 tys. kredytu na remont. Auto skonfiskowała policja.
- Wzięli też komputer i trzymają od czterech miesięcy. Niechby już zgrali sobie ten twardy dysk, to ja bym sprzedała na utrzymanie - mówi Emilia. Przejada z córką kolejny kredyt, który mąż zaciągnął na kupno nowego auta. - Mąż siedzi w areszcie, bo się nie przyznaje do winy, trzymają go, żeby skruszał. A kto utrzyma moją rodzinę?
M.: - Celnicy, którzy się przyznali i zeznawali na mojego męża, wyszli z aresztu i dzięki temu nie stracili pracy, zostali tylko zawieszeni i mają połowę pensji. Na męża jest presja: przyznaj się, to wyjdziesz.
Artykuł 25
Rada Ministrów już dziś ma zająć się nowelizacją ustawy o Służbie Celnej. Celnicy chcą, by wyrzucić z ustawy przepis, że funkcjonariusz jest automatycznie zwalniany ze służby w przypadku "wniesienia aktu oskarżenia o umyślne popełnienie przestępstwa, ściganego z oskarżenia publicznego" oraz tymczasowego aresztowania. Nowelizacja, którą zajmie się rząd, pozwoliłaby celnikowi zatrzymać stanowisko do zakończenia procesu i - tak jak jest to w przypadku innych służb mundurowych - oskarżony byłby zawieszony w pełnieniu obowiązków, ale nie zwolniony. Otrzymywałby połowę pensji.
- Teraz celnik oskarżony traci wszystkie uprawnienia pracownika bez odwołania. Chcemy to zmienić - powiedział nam wczoraj wiceminister Michał Boni z kancelarii premiera.
Jednocześnie dopisany będzie artykuł, który nakazuje wypłacić celnikowi wstrzymaną część pensji i obligatoryjne podwyżki w przypadku umorzenia postępowania czy uniewinnienia. Nie jest jeszcze pewne, czy rząd zechce wprowadzić przepis, który daje możliwość zwolnienia celnika, gdy postępowanie przeciwko niemu toczy się dłużej niż 12 miesięcy. Ale zwolnienie nie byłoby automatyczne, decyzję podejmowałby przełożony.
Grażyna Kopińska z Fundacji im. Batorego uważa, że problemem nie jest ustawa, ale jej zastosowanie. - Są przypadki, że ktoś złapany na przewożeniu nielegalnych towarów z zemsty oskarża celnika. Wnosząc akt oskarżenia, nie można się opierać na osobach niewiarygodnych lub z ograniczonym zaufaniem. Dowody powinny być twarde. Pod tym względem byłabym po stronie celników. Z drugiej strony ten przepis słusznie nie pozwala, żeby pracował ktoś, na kim ciążą poważne zarzuty. Trzeba wystrzegać się takich sytuacji.