W 2007 r. Biuro Ochrony Rządu w nadzwyczajnym trybie awansowało na stopnie oficerskie 46 osób. Kursy oficerskie trwały po 11 dni. Ostatni odbył się dwa tygodnie przed wyborami.
ZOBACZ TAKŻE
- Oficerowie czasów wojny (21-02-08, 01:00)
- Za Macierewicza kurs w SKW trwał 17 dni (19-02-08, 06:16)
- Premier na wakacjach bez BOR (15-02-08, 00:00)
- Mniej VIP-ów chronionych przez BOR (12-02-08, 00:00)
- Zginęły akta wypożyczone przez byłego szefa SKW (21-02-08, 07:09)
11-dniowym kursem oficerskim BOR przebił kontrwywiad wojskowy kierowany przez Antoniego Macierewicza, gdzie po kontroli okazało się, że awanse oficerskie dostawali ludzie po 17 dniach szkolenia.
Według źródeł "Gazety" w MSWiA przyspieszone kursy oficerskie w BOR odbyły się 14-25 maja i 24 września - 5 października. Od tych dni odliczyć trzeba weekendy. Po cztery dni kursów zabrały zajęcia wychowania fizycznego. Kursy zakończył egzamin na pierwszy stopień oficerski - podporucznika. - Nie wiem, jaka jest przyczyna, dla której przeszkolenie trwało tak krótko. Badam to. Była to decyzja poprzedniego kierownictwa - mówi obecny szef BOR gen. Marian Janicki.
BOR jest liczącą ok. 2200 funkcjonariuszy elitarną służbą specjalną, która zajmuje się ochroną VIP-ów, budynków rządowych i obiektów dyplomatycznych. Wcześniej w BOR podoficerowie bez wyższego wykształcenia, by awansować na oficerów, przechodzili trzyletnie szkolenie. Osoby po studiach zatrudniane w biurze szkolono pół roku, w nadzwyczajnych przypadkach (lekarze, prawnicy) - trzy miesiące.
Po opisywanych przyspieszonych kursach awansowano osoby zatrudnione we wszystkich pionach BOR. Największą grupę - 13 osób - stanowią podoficerowie z ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Awansowali ze stopni chorążych i sierżantów. Oficerami zostało też pięciu kierowców - awans z plutonowego lub sierżanta. Najciekawsze są awanse wśród pracowników kadr i gabinetu szefa BOR. Tutaj podporucznikami zostali szeregowiec, kapral i plutonowy.
Jaki był klucz awansu? - Kiedy PiS przejął władzę, z BOR zwolniono 240 osób. Szybki awans był nagrodą dla nowo przyjętych i tych funkcjonariuszy, którzy byli lojalni wobec władzy - mówi oficer BOR.
Przy okazji załatwiano sprawy rodzinne: według naszego informatora z BOR dyrektor kadr Biura ppłk Sławomir Rowicki przyjął do służby dwóch swoich braci, z których jeden po zakończonym w październiku kursie awansował na podporucznika.
Pomysłodawcą przyspieszonych kursów był szef BOR płk Andrzej Pawlikowski. Pozostaje w dyspozycji obecnego szefa BOR. Nie udało nam się z nim skontaktować.
BOR podlega MSWiA. Czy Władysław Stasiak (ostatni szef MSWiA w rządzie PiS, dzisiaj kieruje BBN) wiedział o szybkich awansach? - Minister nie wiedział, ile trwają te kursy. To była odpowiedzialność szefa BOR - mówi Patrycja Hryniewicz, rzeczniczka BBN, i dodaje: - Nie ma żadnej ustawy ani rozporządzenia, które określałoby czas trwania takich kursów.
- Nie ma rozporządzenia, bo nigdy nie było potrzebne, nikt nie przypuszczał, że w czasie pokoju można robić coś takiego. Podobne awanse wymuszają tylko nadzwyczajne okoliczności, takie jak wojna czy stan wyjątkowego zagrożenia - denerwuje się płk Zygmunt Kolasa, wiceprzewodniczący Związku b. Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy
Według źródeł "Gazety" w MSWiA przyspieszone kursy oficerskie w BOR odbyły się 14-25 maja i 24 września - 5 października. Od tych dni odliczyć trzeba weekendy. Po cztery dni kursów zabrały zajęcia wychowania fizycznego. Kursy zakończył egzamin na pierwszy stopień oficerski - podporucznika. - Nie wiem, jaka jest przyczyna, dla której przeszkolenie trwało tak krótko. Badam to. Była to decyzja poprzedniego kierownictwa - mówi obecny szef BOR gen. Marian Janicki.
BOR jest liczącą ok. 2200 funkcjonariuszy elitarną służbą specjalną, która zajmuje się ochroną VIP-ów, budynków rządowych i obiektów dyplomatycznych. Wcześniej w BOR podoficerowie bez wyższego wykształcenia, by awansować na oficerów, przechodzili trzyletnie szkolenie. Osoby po studiach zatrudniane w biurze szkolono pół roku, w nadzwyczajnych przypadkach (lekarze, prawnicy) - trzy miesiące.
Po opisywanych przyspieszonych kursach awansowano osoby zatrudnione we wszystkich pionach BOR. Największą grupę - 13 osób - stanowią podoficerowie z ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Awansowali ze stopni chorążych i sierżantów. Oficerami zostało też pięciu kierowców - awans z plutonowego lub sierżanta. Najciekawsze są awanse wśród pracowników kadr i gabinetu szefa BOR. Tutaj podporucznikami zostali szeregowiec, kapral i plutonowy.
Jaki był klucz awansu? - Kiedy PiS przejął władzę, z BOR zwolniono 240 osób. Szybki awans był nagrodą dla nowo przyjętych i tych funkcjonariuszy, którzy byli lojalni wobec władzy - mówi oficer BOR.
Przy okazji załatwiano sprawy rodzinne: według naszego informatora z BOR dyrektor kadr Biura ppłk Sławomir Rowicki przyjął do służby dwóch swoich braci, z których jeden po zakończonym w październiku kursie awansował na podporucznika.
Pomysłodawcą przyspieszonych kursów był szef BOR płk Andrzej Pawlikowski. Pozostaje w dyspozycji obecnego szefa BOR. Nie udało nam się z nim skontaktować.
BOR podlega MSWiA. Czy Władysław Stasiak (ostatni szef MSWiA w rządzie PiS, dzisiaj kieruje BBN) wiedział o szybkich awansach? - Minister nie wiedział, ile trwają te kursy. To była odpowiedzialność szefa BOR - mówi Patrycja Hryniewicz, rzeczniczka BBN, i dodaje: - Nie ma żadnej ustawy ani rozporządzenia, które określałoby czas trwania takich kursów.
- Nie ma rozporządzenia, bo nigdy nie było potrzebne, nikt nie przypuszczał, że w czasie pokoju można robić coś takiego. Podobne awanse wymuszają tylko nadzwyczajne okoliczności, takie jak wojna czy stan wyjątkowego zagrożenia - denerwuje się płk Zygmunt Kolasa, wiceprzewodniczący Związku b. Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy
Źródło: Gazeta Wyborcza