środa, 26 marca 2008

Prokuratura: Zientarski miał tylko sfotografować ferrari

ga
2008-03-26, ostatnia aktualizacja 2008-03-26 12:31

Maciej Zientarski miał tylko przechować i sfotografować auto należące do byłego wiceszefa Orlenu - ustalił "Dziennik".

Zobacz powiekszenie
Miejsce wypadku Zientarskiego i Zabiegi


Ferrari, którym rozbili się dwaj dziennikarze motoryzacyjni, należało do Pawła Szymańskiego. Finansista i były wiceprezes PKN Orlen kupił je dwa dni przed tragedią. - Pan Zientarski miał zrobić zdjęcia auta, natomiast nie było mowy o żadnym testowaniu lub jeżdżeniu . - mówi Katarzyna Dobrzańska, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów "Dziennikowi". W dniu wypadku samochód nie miał ubezpieczenia auto casco. - Auto zostało kupione dwa dni przed wypadkiem. Jego właściciel nie miał gdzie go przechowywać, dlatego zostawił auto na posesji dziennikarza - dodaje Dobrzańska.

Ferrari nie było ubezpieczone

Okazuje się, że Szymański nie zdążył przerejestrować auta na siebie - w dniu wypadku miało ono poznańskie tablice rejestracyjne. Samochód nie miał też ubezpieczenia AC, a jedynie obowiązkowe OC. Paweł Szymański: - Rozważaliśmy moje wejście do firmy Maćka, która zajmuje się motoryzacyjnymi eventami dla biznesmenów. Auto mogłoby być moim wkładem albo Maciek by je spłacił. Szczegóły nie były jeszcze doprecyzowane -. Czy sam wsiadłby za kierownicę nieubezpieczonego auta? - Ja tym autem nie zdecydowałem się jeździć. Maciek miał je sfotografować i tylko o tym rozmawialiśmy. Ale teraz najważniejszy dla mnie jest stan jego zdrowia, na resztę przyjdzie czas - mówi "Dziennikowi" finansista.

Czerwone ferrari 360 modena 27 lutego uderzyło o betonowy filar wiaduktu na warszawskim Ursynowie. W spalonych szczątkach samochodu znaleziono zwłoki dziennikarza "Super Expressu" Jarosława Zabiegi. Maciej Zientarski wciąż w bardzo ciężkim stanie leży w szpitalu. Do dziś nie ma pewności, który z mężczyzn prowadził samochód.



Źródło: "Dz"

Firmy i obywatele pozwali skarb państwa na 12,1 mld zł

ms, PAP
2008-03-26, ostatnia aktualizacja 2008-03-26 07:58

Obywatele i firmy wytoczyli państwu trzy tysiące procesów; są tylko 32 sprawy podatkowe - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Zobacz powiekszenie
Fot. Anna Bedynska / AG???????
Najdroższe są pozwy z tzw. ustawy 203, dotyczące Zabużan i bierutowskiego dekretu warszawskiego z 1945 r. Z raportu Prokuratorii Generalnej, do którego dotarła gazeta wynika, iż w ubiegłym roku do sądów polskich trafiły pozwy przeciwko skarbowi państwa na sumę 12,1 mld zł - prawie dwa razy więcej niż w 2006 r..

"Wyraźny trend wzrostowy w żądaniach odszkodowawczych wynika głównie z wprowadzenia przepisów jasno określających odpowiedzialność skarbu państwa za działania władcze jego urzędników" - wyjaśnia na łamach gazety prezes Prokuratorii Marcin Dziurda.

W ciągu dwóch lat istnienia Prokuratoria reprezentowała ministerstwa w 2930 sprawach; na zakończonych 1046 jej prawnicy wygrali 586. Obywatele byli górą tylko 50 razy i w sumie otrzymali 33,7 mln zł odszkodowań.

Źródło: Puls Biznesu

Indyjska Tata przejęła od Forda Jaguara i Land Rovera

ms, PAP
2008-03-26, ostatnia aktualizacja 2008-03-26 13:07

Amerykański koncern samochodowy Ford sprzedał w środę za 2,3 mld dolarów luksusowe brytyjskie marki Jaguar i Land Rover indyjskiej firmie motoryzacyjnej Tata Motors.

Tata jest największym w Indiach producentem pojazdów i numerem dwa na indyjskim rynku aut osobowych.

Jaguar i Land Rover zatrudniają około 16 tysięcy pracowników w fabrykach w West Midlands i Mersyside.

Ford kupił markę Jaguara w 1989 roku za 2,5 mld dolarów i Land Rovera w 2000 roku za 2,7 mld dolarów. W ciągu następnych lat poniósł straty i postanowił się ich pozbyć i skoncentrować się na walce o pozycję na macierzystym rynku i osiągnięciu długotrwałych zysków w USA.

Brytyjskie związki zawodowe zgodziły się na sprzedaż marek Indusom, którzy zapewnili, że inwestycje w obie marki traktują jako długoterminowe i są świadomi ich brytyjskich korzeni.