piątek, 4 kwietnia 2008

A jednak kara dla J&S

Piotr Nisztor 03-04-2008, ostatnia aktualizacja 04-04-2008 06:52

Agencja Rezerw Materiałowych po raz drugi nałożyła na spółkę paliwową J&S Energy rekordową karę – 461,7 miliona złotych. Spółka została ukarana za brak wymaganych zapasów paliwa

Agencja Rezerw Materiałowych po raz drugi nałożyła na spółkę paliwową J&S Energy rekordową karę – 461,7 miliona złotych.

Trwające od początku lutego postępowanie było dwukrotnie przedłużane, m.in. ze względu na skomplikowany charakter sprawy. Decyzja agencji jest nieprawomocna, a spółka ma 14 dni na złożenie odwołania. Przedstawiciele J&S Energy zapewniali już, że odwołają się od tej decyzji.

Ostatecznie o karze zdecyduje więc po raz kolejny wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jeśli nie uzna argumentów spółki, po raz pierwszy w historii firma działająca w Polsce zapłaci tak wysoką karę.

O sprawie zrobiło się głośno w połowie listopada 2007 roku. Na konferencji prasowej ówczesny wiceminister gospodarki Piotr Naimski ogłosił, że J&S Energy nie posiada wymaganych zapasów paliwa.

Prezes ARM nałożył więc na spółkę prawie 0,5 mld zł kary. Firma odwołała się i już w grudniu 2007 r. nowy szef resortu gospodarki Waldemar Pawlak zdecydował się uchylić karę i umorzyć postępowanie. Sprawę umorzenia kary ujawniła "Rzeczpospolita". Powodem skasowania kary były błędy proceduralne. Prezes agencji Józef Aleszczyk podjął bowiem decyzję w swoim imieniu, a nie kierowanej instytucji.

Decyzja Pawlaka wzbudziła duże kontrowersje. Tym bardziej gdy "Rz" ujawniła, że w J&S Energy pracują dawni członkowie PSL – Józef Pawlak i Zdzisław Zambrzycki. Zarówno przedstawiciele spółki, jak i wicepremier zaprzeczali, by miało to wpływ na decyzję. Po naszych publikacjach członkowie Sejmowej Komisji Gospodarki domagali się wyjaśnień od Pawlaka. Sprawą zajęła się też Najwyższa Izba Kontroli.

Przedstawiciele spółki m.in. na specjalnie zwołanej konferencji prasowej udowadniali, że wymagane ustawą zapasy paliwa posiadali. Kilka dni temu w mediach pojawiły się już informacje, że firma będzie musiała zapłacić karę. Wówczas Grzegorz Zambrzycki, prezes J&S Energy, nie krył zaskoczenia.

Wczorajszą decyzją ARM nie jest zaskoczony Antoni Mężydło z PO, wiceszef Sejmowej Komisji Gospodarki: – Wicepremier Pawlak podczas posiedzenia komisji zrozumiał, że ukaranie spółki jest nieuchronne. Była tylko wątpliwość natury prawnej, kto na wymierzyć karę – prezes czy agencja.

Także jego kolega z komisji Maks Kraczkowski z PiS nie dziwi się ukaraniu spółki: – Widać są ku temu naprawdę poważne przesłanki.

Przedstawiciele J&S Energy na pewno jednak odwołają się od decyzji. Sprawa trafi więc ponownie do wicepremiera Pawlaka. – Nie sądzę, aby skasował karę – stwierdził Mężydło. Co na to wicepremier?

Biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki poinformowało "Rz", że Waldemar Pawlak nie chce komentować sprawy.

Źródło : Rzeczpospolita

Brak odszkodowania przez lukę w prawie

Jolanta Kroner 02-04-2008, ostatnia aktualizacja 02-04-2008 07:02

Niekonstytucyjny jest brak rekompensaty za szkody wynikłe z bezprawnych orzeczeń, które nie kończą postępowania sądowego. Niezgodny z konstytucją jest także brak drogi odwoławczej od takich orzeczeń

Tak stwierdził 1 kwietnia 2008 r. Trybunał Konstytucyjny (sygn. SK 77/06).

TK uznał, że konstytucję narusza przepis kodeksu postępowania cywilnego (art. 4241), który daje prawo do odszkodowania za bezprawne działanie władzy publicznej tylko wówczas, gdy niezgodne z prawem orzeczenie kończy postępowanie sądowe. Ponieważ pomija on orzeczenia niekończące sprawy, TK usunął z tekstu przepisu słowa „kończącego postępowanie w sprawie”. W efekcie prawo do wyrównania szkody za błędne orzeczenie będzie przysługiwać zarówno w wypadku orzeczeń, które postępowanie sądowe kończą, jak i tych, które go nie kończą.

Małgorzata K. zaskarżyła przewlekłość postępowania sądu rejonowego prowadzącego jej sprawę, ale sąd wyższej instancji skargę oddalił. Pani K. stwierdziła wówczas, że oddalenie skargi było niezgodne z prawem, a ponadto przyniosło jej stratę majątkową, gdyż uniemożliwiło odzyskanie wpisu sądowego. Winę ponosi przepis k.p.c. o odszkodowaniach tylko za bezprawne orzeczenie sądu kończące postępowanie.

W swoim wniosku do TK Małgorzata K. napisała, że konstytucja każdemu przyznaje roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej przez władzę publiczną i że należy unieważnić przepis, który znaczną grupę poszkodowanych pozbawia tego prawa, naruszając przy okazji zasadę równości.

Brak drogi odwoławczej od niezgodnych z prawem wyroków, które nie kończą postępowania, zakwestionowali także przedstawiciel Sejmu poseł Stanisław Chmielewski i prokurator Marek Sadowski z Prokuratury Krajowej.

Trybunał uznał, że skarga Małgorzaty K. jest zasadna, bo zaskarżone unormowanie narusza istotę prawa do wynagrodzenia za szkody wyrządzoną przez władzę i zamyka drogę do dochodzenia tego prawa w wypadku orzeczenia niekończącego postępowania w sprawie. – Nic nie uzasadnia takiego zróżnicowania poszkodowanych przez bezprawne wyroki – uzasadniał orzeczenie TK sędzia sprawozdawca Janusz Niemcewicz.

Źródło : Rzeczpospolita

Piraci opanowali francuski żaglowiec

mar, PAP
2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 23:06

Piraci porwali u wybrzeży Somalii francuski żaglowiec z 32-osobową załogą - potwierdził wieczorem doniesienia prasowe przedstawiciel armatora mającego siedzibę w Marsylii.

Zobacz powiekszenie
Fot. AP
Francuski żaglowiec porwany przez piratów
Piraci z dwóch jednostek wdarli się na wodach Zatoki Adeńskiej na luksusowy żaglowiec "le Ponant", płynący bez pasażerów z Seszeli na Morze Śródziemne. Większość załogi to Francuzi, są też Ukraińcy.

"Jest to bezczelny akt piractwa. Mamy w tym rejonie stosunkowo silne środki militarne. Postawiliśmy je w stan gotowości, aby jak najszybciej uwolnić zakładników - powiedział dziennikarzom przebywający w Brukseli z wizytą premier Francji Francois Fillon.

Dodał, że ma nadzieję na uwolnienie zakładników "w nadchodzących godzinach i minutach". Poinformował też, że uruchomił plan ratunkowy - wysłania sił francuskich w rejon, gdzie doszło do porwania - i poprosił sojuszników o pomoc.

88-metrowy trójmasztowy żaglowiec dysponuje 32 kabinami dla 64 pasażerów. Rozwija prędkość 12-14 węzłów pod żaglami; dysponuje także silnikiem o mocy 1.600 KW. Miał on 21 kwietnia popłynąć z Aleksandrii (Egipt) do La Valetty, stolicy Malty.

W graniczącym z Somalią Dżibuti Francja ma rozlokowanych 2.900 żołnierzy.

Według radia France Info, w rejon porwania wysłano już samoloty zwiadowcze i amerykański okręt wojenny.

Międzynarodowe Biuro Morskie (IMB) stale ostrzega przed groźbą ataków piratów u wybrzeży Somalii i zaleca statkom handlowym zachowanie odległości co najmniej 200 mil morskich (ok. 370 km) od brzegu.

Somalijscy piraci używają łodzi motorowych wyposażonych w telefony satelitarne i system nawigacji satelitarnej GPS. Zwykle są uzbrojeni w broń automatyczną, wyrzutnie rakiet i granaty. Ich celem są zarówno statki pasażerskie, jak i towarowe.

Somalia nie ma skutecznie działającego rządu od roku 1991, gdy dyktator generał Mohamed Siad Barre został obalony przez lokalnych watażków, którzy następnie rozpoczęli walkę między sobą. Od tego czasu w Somalii szerzy się bezprawie. W konflikcie w tym kraju śmierć poniosło co najmniej 300 tys. ludzi.