czwartek, 17 kwietnia 2008

Alfabet zagrożeń dla Euro 2012 w Chorzowie

Przemysław Jedlecki
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 2008-04-16 22:23

Zobacz powiększenie
Tak rok temu oficjele zebrani na Stadionie Śląskim cieszyli się z przyznania Polsce organizacji Euro 2012
Fot. Marcin Tomalka / AG

W piątek minie rok od euforii polityków i sportowców po decyzji UEFA, która prawo organizacji Euro 2012 przyznała Polsce i Ukrainie. Chorzów, a przez to cały region, od początku jest w ogonie wyścigu.

SERWISY
Przez minionych 12 miesięcy zagrożeń, niestety, nie ubyło. Co gorsza, przybywa spraw związanych z Euro 2012, które na pewno wywołają konflikty. Dziś analizujemy, czy infrastruktura naszego regionu jest przygotowana do przyjęcia najlepszych drużyn Europy i tysięcy kibiców. Jutro ocenimy to, co się dzieje ze Stadionem Śląskim.

A jak autostrady

Region przecina autostrada A4, którą z Katowic można dojechać w dwie godziny do Wrocławia i w ok. 50 minut do Krakowa. To jednak nie wystarczy. Do 2012 roku musi powstać jeszcze autostrada A1 (północ - południe). A z tym może być już problem. Ministerstwo Środowiska przyznało właśnie, że bez tzw. ocen oddziaływania na środowisko żadna inwestycja drogowa nie dostanie z Unii Europejskiej ani eurocenta. Polska zapomniała o tym wymogu UE i teraz będzie starała się szybko nadrobić czas, aby zdążyć i z konsultacjami, i z budową.

B jak bezpieczeństwo

Na stadionie musi działać nowoczesny i perfekcyjny system monitoringu, dzięki któremu z tłumu szybko będzie można wyłuskać agresywnych kibiców. Do mistrzostw muszą się też dobrze przygotować policjanci. Znajomość przynajmniej podstaw angielskiego będzie konieczna. Problem w tym, że policja jest niedoinwestowana i wakaty w niej to norma.

D jak drogi

Same autostrady nie wystarczą, żeby sprawnie poruszać się między miastami, gdzie będą rozgrywane mecze. Bo samochody utkną w miejskich korkach zaraz po tym, jak z nich zjadą. Trzeba więc wybudować drogi, które połączą południową i północną część aglomeracji. Niezbędna jest np. trasa, która połączy A4 ze Stadionem Śląskim. Jednak Chorzów i Katowice kłócą się, kto powinien ją budować. Chorzów ma jeszcze jeden duży problem. By usprawnić ruch w mieście i w okolicy stadionu, musi wybudować północną obwodnicę miasta. Na razie nie ma jednak na to pieniędzy. Pocieszające może być to, że przynajmniej budowa Drogowej Trasy Średnicowej cały czas trwa i wiele wskazuje na to, że za dwa lata będzie gotowa.

G jak gotówka

Poważnym problemem przygotowań do Euro 2012 może być brak pieniędzy na inwestycje związane z mistrzostwami. Dostaliśmy z urzędu marszałkowskiego ich listę. Jest na niej 39 pozycji i okazuje się, że aż na kilkanaście z nich nie ma zabezpieczonych jeszcze pieniędzy.

H jak hotele

W promieniu 20 km od Stadionu Śląskiego jest około 50 hoteli. W całym regionie ponad 120, w tym 12 czterogwiazdkowych i pięciogwiazdkowych. UEFA wytyka nam jednak, że za mało jest tych ostatnich. Luksusowy hotel powinien również powstać tuż przy stadionie. Na razie nie wiadomo, czy tak będzie. Jeśli marszałek zdecydowałby się sprzedać choć fragment parku, to ściągnie na siebie gromy. Poprzedni zarząd województwa próbował przekonać ministra skarbu państwa do tego pomysłu, ale nic z tego nie wyszło.

Gdyby impreza odbywała się dziś, drużyny nocowałyby w hotelu Piramida w Tychach i Monopol w Katowicach. Z kolei Cubus Prestige w katowickim Altusie służyłby ekipie UEFA. Na szczęście jednak hotele mogą być nawet o dwie godziny jazdy samochodem od stadionu, czyli np. w Krakowie.

K jak komunikacja

Większość kibiców będzie chciała dotrzeć na Stadion Śląski komunikacją miejską. Stare tramwaje i brudne autobusy wcale ich do tego nie zachęcą. Trzeba więc zainwestować w nowe pojazdy i zabrać się jak najszybciej za remonty torowisk. Trzeba na to setek milionów złotych. Górnośląski Związek Metropolitalny wysłał już rządowi listę inwestycji i ich koszt. Ciągle jednak nie wiadomo, czy region dostanie potrzebne wsparcie. A bez tego samorządy same sobie nie poradzą.

L jak lotnisko

Do pełni szczęścia lotnisku w Pyrzowicach brakuje nowego pasa startowego o długości 3,6 tys. metrów, który pozwoli na przyjmowanie nawet największych samolotów. Będzie to kosztowało 275 mln zł. Ta inwestycja jest zgodna z sugestiami UEFA. Oprócz tego Pyrzowicom będzie potrzebny także nowy terminal pasażerski.

P jak parkingi

To od zawsze była bolączka każdego, kto zdecydował się dojechać na Stadion Śląski własnym samochodem. Zapchane chodniki i uliczki na pobliskim os. Tysiąclecia. Nadzieją miał być wielopoziomowy parking za 40 mln zł. Ale okazuje się, że plany upadły. Zamiast tego myśli się o tym, by kibice zostawili swoje samochody na trawie w WPKiW. Władze parku jednak tłumaczą, że jak spadnie deszcz, to kibice wjadą, ale już nie wyjadą. Proponują, żeby parkingi powstały w miejscu tzw. ogródków rekreacyjnych od strony ul. Złotej w Katowicach. Jest niemal pewne, że ich właściciele będą przeciwko temu protestować.

P jak PKP

Szybka kolej to podstawa komunikacji między miastami. Niestety, nie ma szans na to, by powstało superszybkie połączenie Katowic z Krakowem. Realna jest za to budowa trasy kolejowej z Katowic na lotnisko w Pyrzowicach. Będzie można do tego wykorzystać część już istniejących torowisk. Ale i tak trzeba będzie wybudować ok. 20 km zupełnie nowego odcinka. Dzięki temu podróż z lotniska do Katowic ma trwać pół godziny. Tylko co zobaczą kibice po wyjściu z pociągu? Czy katowicki dworzec nadal będzie straszył swoim wyglądem? PKP chce wybrać inwestora, który go przebuduje, ale już możemy mówić o opóźnieniu. Pierwotnie PKP chciały go wybrać pod koniec zeszłego roku, tymczasem poznamy inwestora dopiero w połowie tego roku.

R jak rynek w Katowicach

Co ma wspólnego rynek z mistrzostwami? Wbrew pozorom bardzo dużo. Kibice nie spędzą na stadionie całego dnia. Gdzieś będą chcieli zjeść, kupić pamiątki czy po prostu zabawić się. Prezydent Katowic Piotr Uszok mówił, że podczas Euro 2012 kibice będą się mogli bawić na nowym rynku. Patrząc jednak na ślimaczące się tempo niektórych inwestycji w mieście, takich jak choćby przebudowa kanalizacji w centrum, można mieć poważne wątpliwości, czy prezydentowi uda się dotrzymać deklaracji. Wygląda więc na to, że kibice wyjdą z dworca wprost na rozkopane ulice i place.

S jak służba zdrowia

Eksperci UEFA chwalili zabezpieczenie medyczne regionu. Odwiedzili kilka szpitali i Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe. Ale wiadomo, że w szpitale cały czas trzeba inwestować. Władze regionu o tym wiedzą, tylko czy starczy im determinacji?

W jak WPKiW

Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, choć ma piękną i długą tradycję, potrzebuje radykalnych zmian. W końcu tu też kibice będą spędzać wolny czas. Kiepsko będą wyglądały zniszczone alejki, tandetne budki gastronomiczne i rozłożone stoły z chińskimi zabawkami. O toaletach nie wspominając. Park będzie potrzebował dużo pieniędzy na modernizację. Marszałek Bogusław Śmigielski, gdy tylko objął stanowisko mówił, że WPKiW będzie dla niego szczególnie ważny. Zobaczymy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Rząd nie ma pomysłu na EURO 2012

Rząd powinien powiedzieć, jakie inwestycje będą gotowe do 2012 roku, a jakie nie - mówi DZIENNIKOWI Elżbieta Jakubiak, była minister sportu. Nie może być tak, że jednego dnia mówi się, że druga linia metra będzie, a drugiego, że nie.

Kamila Wronowska: Na ile realny jest czarny scenariusz: odebranie nam Euro 2012?
Elżbieta Jakubiak: Nie ma takiego scenariusza.

Michel Platini ma wątpliwości, czy uda nam się przygotować do mistrzostw.
Rynek polsko-ukraiński jest jedynym rynkiem, który może zaspokoić oczekiwania finansowe pana Platiniego. Więc UEFA by się nie opłacało odbieranie nam mistrzostw.

Założy się pani o swoją głowę, że Euro 2012 nie zostanie nam odebrane?
O życie na pewno się nie założę. Ale nie odbiorą nam mistrzostw. Powinno się wprowadzić zakaz mówienia takich rzeczy. Jakie są podstawy, by je nam odebrać? Przecież nikogo nie oszukaliśmy. UEFA widziała, jaka jest Polska, jaka jest Ukraina. I przyznała nam organizowanie mistrzostw.

Czyli przygotowania idą dobrze?
Jeśli przyjedzie do Polski ktoś z UEFA, będę mówić, że jesteśmy najlepiej przygotowani. Natomiast wewnętrznie mówię, że coś można robić szybciej i skuteczniej. Czy przygotowania idą zgodnie z planem przyjętym dla projektu Euro 2012, to nie mam pewności. Opinia publiczna powinna cały czas być informowana, co w sprawie mistrzostw jest robione. A rząd w tej sprawie milczy. Mnie jest trochę trudno o tym mówić, bo byłam ministrem sportu. Zawsze ktoś będzie mógł powiedzieć, że krytykuję obecnego ministra i rząd z nienawiści, z jakichś politycznych pobudek. Ale wiem jedno: każdy dobrze prowadzony projekt ma swój publiczny wizerunek. To ja się pytam: jaki jest publiczny wizerunek Euro w Polsce zaprezentowany dzisiaj przez rząd PO?

A jaki powinien być?
Powinniśmy wiedzieć, kiedy poszczególne elementy tego projektu będą gotowe. Np., że takie i takie drogi będą gotowe, a takie i takie - nie. Rząd powinien powiedzieć, że bierze za to pełną odpowiedzialność. Nie może być tak, że jednego dnia mówi się, że będzie druga linia metra, a drugiego, że nie będzie. Podobnie jest z drogą S5. Wszyscy wiedzą, że jest na papierze, ale nikt nie wie, czy ktokolwiek wykonał już jakiś ruch, by powstała. My zrobiliśmy cały plan drogowy i wpisaliśmy do niego pieniądze potrzebne na realizację. Tyle mógł zrobić stary rząd.

Może rząd nie pokazuje planu, ale cały czas pracuje nad dobrym przygotowaniem Euro?
To ja chcę wiedzieć, kto i co konkretnie robi. Co robi np. pan minister Marcin Hera (prezes zarządu ds. organizacji Euro 2012 - przyp. red.)? Cały czas nie ma rozporządzenia o Euro w Polsce. Jest tylko takie w starej wersji wydane jeszcze przeze mnie, w którym było zapisanych sześć inwestycji potrzebnych w Warszawie. Nie zdążyliśmy znowelizować rozporządzenia, poszerzając je o inne samorządy, bo były wybory. Jak nie ma rozporządzenia, nie można korzystać z tzw. procedury Euro, która ułatwia prowadzenie danej inwestycji.

Chce pani powiedzieć, że za PO wszystko się zawaliło?
O projekcie trzeba mówić otwarcie. Ja mówiłam publicznie o wszystkim. A teraz co? Sprawa finansowania stadionów. Mówi się, że rząd da pieniądze. A przecież premier z kieszeni pieniędzy nie wyjmuje, ale z budżetu. Więc do tego jest potrzebna uchwała Rady Ministrów. A tej nie ma. Rząd oczywiście się broni, mówiąc, że pieniądze są potrzebne dopiero na 2009 r. I tak jest. Ale plany budżetowe robi się w połowie każdego roku. Do tej pory nie ma żadnego planu inwestycyjnego!

Pani krytykuje rząd PO, z kolei Platforma krytykuje poprzedni rząd. Minister Drzewiecki zaraz po objęciu resortu z przerażeniem ocenił stan przygotowań do mistrzostw.
Powiem tylko jedno: to nasz rząd przygotował ofertę dla UEFA, dzięki której wygraliśmy Euro.

Jaką wystawiłaby pani ocenę ministrowi Drzewieckiemu za prace nad Euro?
Nie chcę go oceniać. Ale mam wrażenie, że on bardziej skoncentrował się na krytyce poprzedników niż na przygotowaniu własnego pomysłu na organizację Euro.

W przygotowaniach do mistrzostw możemy się czymś pochwalić?
Samorządami, które znakomicie odrobiły lekcje i zrobiły plany inwestycyjne. Tyle tylko że koordynator projektu Euro, czyli rząd, nie umie tego pokazać Polakom. Możemy się też pochwalić zamówionymi projektami stadionów. One na pewno zostaną zrealizowane.

Czyli o stadiony nie musimy się martwić?
Nie.

A o co musimy?
O dworce kolejowe. One są w opłakanym stanie. I nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za nie: ani PKP, ani rząd, ani miasta. Efekt jest taki, że nie wiadomo, kto ma się zająć przygotowaniem ich na Euro. Jeśli PKP nie mają pieniędzy na modernizację, to trzeba się zastanowić, co zrobić.

Co konkretnie?
Jest np. procedura komunalizacji, czyli przekazania dworców miastom. Wtedy to miasta by decydowały, co zrobić: czy wpuszczą tam inwestora, czy same je wyremontują i zrobią galerie handlowe.

Zdążymy z modernizacją kolei?
Pod warunkiem że szybko zostaną podjęte jakieś decyzje.

A centra pobytowo-treningowe mamy?
Nie mamy. Musimy je zbudować do 2010 r. Zgłosiło się ponad 100 samorządów z ofertą budowy takich centrów lub ich przygotowania na bazie ośrodków już istniejących. Ale rząd nie dał odpowiedzi, które z nich minister sportu przedstawi UEFA. Te ośrodki - ma być ich minimum 16 - muszą spełniać określone wymogi. Ośrodek musi posiadać pięciogwiazdkowy hotel z zapleczem odnowy biologicznej, dwa, a najlepiej trzy boiska treningowe, a czas dojazdu ze stadionu nie może trwać dłużej niż godzina jazdy samochodem. Ośrodek powinien też spełniać tzw. kryterium intymności - piłkarze muszą mieć normalne warunki do życia.

Ukrainie idzie lepiej w przygotowaniach?
Ukraina ma skomplikowaną sytuację, zupełnie odmienną niż my. Inwestorami stadionów są prywatne osoby, czyli nie ma tej całej administracji. Ale z drugiej strony oni nie mają infrastruktury hotelowej, drogowej. Więc nie da się tego porównać. Ale dla UEFA będzie się liczyło tylko jedno: czy są gotowe stadiony i centra pobytowe.

Czy zamieszanie wokół PZPN może zaszkodzić nam przy przygotowaniach do Euro?
Na pewno szkodzi wizerunkowi Polski na świecie oraz wizerunkowi naszych piłkarzy. Należy pamiętać, że ciężar odpowiedzialności za przygotowania do Euro spoczywa też na PZPN. Jego uwikłanie w korupcję w tym przeszkadza.

Co należy zrobić: szybko odwołać prezesa PZPN czy na jakiś czas wyciszyć sprawę?
Należy szybko wymienić całe struktury związku. Bo nie chodzi tylko o prezesa, ale też o cały system korupcyjny, który tam działa. Trzeba zmienić sposób funkcjonowania PZPN.

Kto byłby dobrym kandydatem na fotel po Listkiewiczu?
Ktoś, kto ma zaufanie publiczne i zna się na piłce nożnej. Nie chcę nikogo wymieniać, bo wtedy nie zostanie wybrany.

środa, 16 kwietnia 2008

Życie seksualne Polaków

Jowita Kiwnik
2008-04-11, ostatnia aktualizacja 2008-04-14 12:39
Zobacz powiększenie
Polacy już nie są najgorszymi kochankami świata

Polak w sypialni, jest może mało doświadczony, ale za to lubi eksperymentować - wykazały najnowsze badania Durexa. I chociaż liczbą kochanków nie imponujemy, jesteśmy z naszego życia seksualnego bardzo zadowoleni.

Zobacz powiekszenie
Według ekspertów Durexa - kluczem do sukcesu w łóżku jest wzajemny szacunek, zaufanie i rozmowa
Zobacz powiekszenie
Aż 59 proc. Polaków uważa prezerwatywę za najlepszą formę antykoncepcji
ZOBACZ TAKŻE
SONDAŻ
Czy czerpiesz satysfakcję ze swojego życia seksualnego?

Jasne, mam super partnera i w sprawach łóżkowych jesteśmy dobrani idealnie
Nie bardzo i nie wiem, jak to powiedzieć partnerowi, żeby się nie obraził
Nie mam problemu, ponieważ nie mam partnera i nie uprawiam seksu

Słynny brytyjski producent prezerwatyw Durex zajrzał do ponad 26 tys. sypialni kobiet i mężczyzn w 26 krajach świata. Ankieterzy pytali min. o zadowolenie z seksu, gotowość do eksperymentowania i łóżkowych partnerów. Wszystko po to, żeby ustalić co sprawia, że coraz bardziej lubimy się kochać.

Europa od łóżka

Dobra wiadomość - już nie jesteśmy najgorszymi kochankami świata. A za takich byliśmy uważani jeszcze kilkanaście lat temu. Tymczasem okazuje się, że Polacy kochają się coraz częściej - średnio 143 razy w roku (osiem lat temu uprawialiśmy seks aż o 52 razy mniej!), czyli mniej więcej co dwa dni. Gorętsi od nas są co prawda Grecy (164 razy) i ciut Brazylijczycy (145 razy), ale to i tak znacznie więcej niż średnia światowa, która wynosi "zaledwie" 103 stosunki rocznie.

Ciężko nas jednak zadowolić - mimo niezłych wyników, prawie połowa Polaków uważa, że mogłaby kochać się jeszcze częściej. Więcej od innych nacji poświęcamy czasu na grę wstępną i seks, które w polskiej sypialni zajmują średnio 39 minut. Na tym polu wygrywamy o trzy minuty z Rosjanami - wschodni sąsiedzi zaś nie przekraczają nawet średniej światowej.

I aż o sześć minut wyprzedzamy Francuzów, którzy poświęcając na seks tylko 33 minuty awansowali z miana "najlepszych" do "najszybszych" kochanków w Europie. Dłużej od nas kochają się Nigeryjczycy - statystyczny stosunek, bez gry wstępnej, zajmuje im średnio 24 minuty (w Polsce jakieś pięć minut krócej).

Satysfakcja gwarantowana

Lubimy się kochać. I nie ma się czemu dziwić, skoro trzech na pięciu Polaków, co oznacza jakieś 24 miliony narodu przyznaje, że zwykle podczas stosunku osiąga orgazm. Pod tym względem jesteśmy czwartym najszczęśliwszym narodem świata. Przed nami są tylko Nigeryjczycy, Meksykanie i Hindusi.

Seks najmniej cieszy zaś Japończyków i Francuzów. Średnia światowa satysfakcji seksualnej również nie jest szokująca - tylko 44 proc. ankietowanych przyznaje, że lubi swoje życie erotyczne i zaledwie 48 proc. uważa seks za udany.

Nad Wisłą szczytują częściej mężczyźni (64 proc.). A co druga osoba w kraju deklaruje, że jest w pełni zadowolona ze swojego życia erotycznego. Co ciekawe liczba orgazmów rośnie wraz z wiekiem - większą satysfakcję ze współżycia deklarują osoby po 65 roku życia niż młodsze. Wagę do seksu przywiązujemy niemałą - aż ośmiu na dziesięciu pytanych (79 proc. społeczeństwa) uważa go za ważny aspekt związku.

Mało doświadczeni, ale chętni

Jeszcze kilka lat temu przodowaliśmy w Europie jako zdeklarowani monogamiści. W 2001 roku co czwarty Polak miał tylko jedną partnerkę seksualną. Tacy wierni już nie jesteśmy. Jednak wciąż jeszcze, pod względem liczby partnerów, wyniki badań Durexa są dla Polaków druzgoczące.

Mamy najmniejszą liczbę partnerów w Europie, co sytuuje nas na ostatnim miejscu "seksualnego peletonu". Statystyczny Polak przyznaje się do 12 partnerek, Polka zwykle ma pięciu kochanków. Trochę daleko nam do liderów z Austrii, gdzie kobiety zmieniają partnerów 19 razy, a mężczyźni... 29. Bardziej doświadczeni są od nas nawet Rosjanie. Wschodni sąsiedzi mają około 28 partnerek, Rosjanki zaś około 17 kochanków.

Nie warto jednak popadać w kompleksy - Rosjanie ponoć w łóżku są samolubami i myślą bardziej o zaspokojeniu własnej żądzy zamiast o partnerkach. Brak doświadczenia nadrabiamy za to chęciami - jesteśmy narodem najbardziej otwartym na eksperymenty. Ponad połowa z nas uważa, że ma urozmaicone życie erotyczne i jest z tego faktu niezmiernie szczęśliwa. Na nudę w sypialni skarżą się natomiast Niemcy, Rosjanie i, o dziwo, seksualni przodownicy - Austriacy.

Poeksperymentujmy

Z entuzjazmem podchodzimy do łóżkowych igraszek i chętnie poszukujemy nowych podniet. Eksplorują głównie 25-34-latki. W sypialni lubimy snuć erotyczne fantazje (72 proc.), doceniamy erotyczne masaże (69 proc.), czytamy regularnie świerszczyki (46 proc.), a wielu z nas przyznaje, że spróbowałoby przebierania się i ogrywania ról (14 proc.).

Lubimy się też zaspokajać sami - do masturbacji przyznaje się ponad ośmiu na dziesięciu Polaków (81 proc. w porównaniu do 83 proc. na świecie). Jedna czwarta z nas robi to przynajmniej raz w tygodniu. Zmienia się też sypialniana moda - do lamusa odeszły bawełniane majtki i flanelowe piżamy - dzisiaj chętnie zamieniamy je na seksowną bieliznę. Bez wstydu sięgamy też po seksualne gadżety - 20 proc. z nas używa wibratorów, 19 proc. środków nawilżających - światowe statystyki są tylko niewiele wyższe. Do tego chcemy więcej!

Chętnie wypróbowalibyśmy żele wzmacniające odczuwanie orgazmu, afrodyzjaki, feromony i erotyczne olejki. a nawet uważamy, że te produkty powinny być dostępne w każdym większym sklepie. Dwie trzecie Polaków optymistycznie zakłada, że ludzie w najbliższej dekadzie staną się bardziej tolerancyjni i otwarci na seksualne eksperymenty.

Liczy się jakość, czyli satysfakcja zależy od współpracy

Według ekspertów Durexa - kluczem do sukcesu w łóżku jest wzajemny szacunek, zaufanie i rozmowa. Polscy kochankowie na szczęście rozmawiają - ponad połowa z nas przyznaje, że mówi partnerowi o swoich potrzebach seksualnych, dzięki czemu w sypialni jest nam coraz lepiej. Szanujemy się - 74 proc. przepytanych rodaków uważa, że partner podczas seksu okazuje szacunek.

W związkach staramy się być też mniej egoistyczni - bardziej zależy nam na zadowoleniu i przyjemności partnera. Mimo to ponad prawie połowa z nas uważa, że mogłaby mieć jeszcze więcej przyjemności z seksu. Czego potrzebujemy, żeby w pełni cieszyć się erotyką? Tęsknimy za romantycznością, beztroską zabawą, pragniemy być mniej zmęczeni i mniej zestresowani. Przede wszystkim jednak - chcielibyśmy poświęcić partnerowi więcej czasu.

Antykoncepcja

Poziom edukacji seksualnej w społeczeństwie rośnie. Niestety - w tempie, łagodnie mówiąc, średnim. Nadal uważamy, że świetną i niezawodną metodą antykoncepcyjną jest stosunek przerywany, który znalazł się aż na drugim miejscu listy najchętniej stosowanych środków antykoncepcyjnych. Metoda naturalna zajęła miejsce czwarte. Zdecydowanie przeważa jednak prezerwatywa (59 proc.). Pigułka zajęła dopiero trzecią pozycję (27 proc.).

Chcesz wiedzieć więcej - zobacz www.durex.pl