wtorek, 4 sierpnia 2009

Katowicki Holding Węglowy zagrożony bankructwem?

Karolina Baca 04-08-2009, ostatnia aktualizacja 04-08-2009 03:34

Jeden z banków przygotowuje wniosek o ogłoszenie upadłości firmy – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Przyczyną są m.in. kłopoty z opcjami

Górnicy kopalni węgla kamiennego Staszic
autor zdjęcia: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Górnicy kopalni węgla kamiennego Staszic
Stanisław Gajos, prezes KHW
autor zdjęcia: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Stanisław Gajos, prezes KHW

Więcej o węglu w naszym specjalnym serwisie rp.pl/wegiel

KHW, druga pod względem wielkości spółka w polskim górnictwie, od miesięcy ma problem z regulowaniem należności. – Holding jest nam już winny kilkadziesiąt milionów złotych – mówi „Rz” jeden z ważnych kontrahentów firmy. Podobnych przypadków jest więcej. Łączne niezapłacone należności KHW przekraczają astronomiczną kwotę 600 mln zł.

– Firma rzeczywiście ma kłopoty z płynnością finansową. Aby ją poprawić, emituje obligacje węglowe (spłacane gotówką lub surowcem – red.) o wartości 900 mln zł – wyjaśnia „Rz” Joanna Strzelec-Łobodzińska, wiceminister gospodarki ds. górnictwa. Pierwsza umowa sprzedaży papierów KHW ma zostać podpisana jeszcze w tym tygodniu.

Według ekspertów upadłość węglowej spółki, która zatrudnia obecnie 22 tys. osób, nie jest wykluczona. – W KHW od dawna spada wydobycie. To powoduje wzrost kosztów, a firma nie ma pieniędzy na odtworzenie pól wydobywczych – wylicza osoba z kierownictwa jednej ze spółek węglowych. – Jeśli dodać spadek przychodów ze sprzedaży węgla, strata może być tak duża, że zmusi zarząd do przeprowadzenia upadłości zgodnie z kodeksem spółek handlowych.

22 tys. osób zatrudnia Katowicki Holding Węglowy, jeden z trzech głównych graczy w branży

Z informacji „Rz” wynika, że złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości KHW rozważa jeden z banków, z którym firma negocjuje obniżenie kosztów umów opcyjnych zawartych na niekorzystnych warunkach. W czarnym scenariuszu holding mógł na nich stracić nawet 100 mln zł. Z częścią banków firmie udało się porozumieć, ale nie ze wszystkimi.

– To czarny PR. Nie ma przesłanek do ogłoszenia upadłości firmy, ale słyszeliśmy plotki na temat rzekomego postępowania układowego przygotowywanego przez nas, co jest kosmiczną bzdurą – komentuje Stanisław Gajos, prezes KHW. – Być może ma to na celu zdyskredytowanie emisji obligacji, nie wszystkim się podoba, że próbujemy coś zrobić dla przyszłości spółki.

Nawet gdyby doszło do upadłości spółki, należące do niej kopalnie będą pracowały dalej. – Jeśli zostaną zamknięte, gwarantuję, że do Warszawy przyjedzie 60 tys. górników. A może to kolejny pomysł rządu na prywatyzację przez upadłość, by mógł wkroczyć inwestor strategiczny? – zastanawia się Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. Do podobnej sytuacji doszło ostatnio w przypadku stoczni w Gdyni i Szczecinie.

Według innej teorii ewentualna upadłość KHW mogłaby dać początek nowemu podmiotowi, Polskiemu Węglowi, który koordynowałby pracę wszystkich kopalń na Śląsku.

Rzeczpospolita

Najważniejsze problemy polskiego górnictwa węgla kamiennego

Karolina Baca 04-08-2009, ostatnia aktualizacja 04-08-2009 00:19

1.Płace i związki w górnictwie

W Polsce działa obecnie 31 kopalń węgla kamiennego (w tym jedyna prywatna – Siltech, powstała na bazie zamkniętego zakładu Jadwiga). Zatrudniają one teraz łącznie ok. 115 tys. ludzi. To połowa zatrudnienia z lat 90. Jednak koszty działalności górniczej mimo zmniejszenia zatrudnienia rosną, a płace to około połowy wszystkich kosztów kopalń. Rocznie spółki węglowe wydają na nie ponad 7,5 miliarda złotych – to trzy razy więcej niż ich roczny budżet na inwestycje. W branży nie ma jednak mowy o zwolnieniach czy braku podwyżek – każda taka próba oznaczałaby strajk (w górnictwie uzwiązkowienie wynosi ponad 100 proc., bo jeden górnik może należeć do kilku organizacji na raz).

2.Górnicze wpływy do budżetu

Spółki płacą ok. 3 mld zł podatków rocznie do kas gmin i państwa – to tyle, co roczne przychody KHW. Płacą więcej niż inne firmy – m.in. kary za szkody górnicze czy podatek od wyrobisk. Jako jednoosobowe spółki Skarbu Państwa (za wyjątkiem Bogdanki) muszą też płacić 15 proc. podatku od zysku.

3.Wypadki pod ziemią

W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło już 12 górników (stan na koniec lipca). W 2008 r. w zakładach węgla kamiennego doszło w sumie do 2505 wypadków – wynika z danych Wyższego Urzędu Górniczego. Największe zagrożenia naturalne w kopalniach to m.in. wybuchy metanu i pyłu (np. w Halembie w 2006 r. zginęły przez to 23 osoby) oraz pożary. Dlatego spółki węglowe na poprawę BHP muszą wydawać rocznie ponad 1,5 mld zł.

4.Dlaczego na giełdzie jest tylko Bogdanka?

Pierwsza polska kopalnia zadebiutowała na parkiecie 25 czerwca bieżącego roku. Dlaczego tak późno? Katowicki Holding Węglowy miał debiutować na Giełdzie Papierów Wartościowych w 2005 r., jednak dopiero w 2007 r. w referendum jego załoga powiedziała „tak” dla giełdy. Teraz spółka ma potężne problemy finansowe i jeśli powiedzie się jej emisja obligacji za 900 mln zł, zadebiutuje najwcześniej w 2012 r. Przed nią na GPW ma szansę pojawić się Jastrzębska Spółka Węglowa – najlepsza w branży w zeszłym roku (zarobiła na czysto ponad 0,5 mld zł, a dziś jest na ok. 100-milionowym minusie). Ostatnia w kolejce będzie największa spółka górnicza w Europie – Kompania Węglowa, która powstając w 2003 r., przejęła 6 mld zł zobowiązań upadających kopalń i spłaca je do dziś.

Rzeczpospolita

poniedziałek, 27 lipca 2009

Kara za błąd fiskusa

Grażyna J. Leśniak 27-07-2009, ostatnia aktualizacja 27-07-2009 06:48

Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie zapłaci spółce ponad 200 tys. zł tytułem zwrotu kosztów pomocy prawnej, po którą musiała sięgnąć, by obronić się przed niesłuszną decyzją fiskusa

autor zdjęcia: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa

Tak orzekł XXV Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, a jego wyrok jest już prawomocny (sygn. akt XXV C 1415/08). To dobry znak i precedensowa sprawa – twierdzą zgodnie eksperci prawa podatkowego. Bo orzeczenie sądu jest dowodem na to, że administracja podatkowa nie może czuć się bezkarna. Daje też nadzieję na przełamanie lęku podatników przed dochodzeniem odszkodowań od Skarbu Państwa.

W obronie podatnika

Mazowiecka spółka wystąpiła 12 grudnia 2008 r. o zasądzenie od Skarbu Państwa, reprezentowanego przez dyrektora warszawskiej Izby Skarbowej, ponad 173 tys. zł z odsetkami – tytułem naprawienia szkody, jaką wyrządziła wydana przez dyrektora ostateczna decyzja. Jej nieważność prawomocnie stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 23 stycznia 2008 r. oraz poprzedzająca ją decyzja dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej uchylona tym samym wyrokiem.

Według spółki wysokość szkody to kwota wydatków poniesionych przez nią na wynagrodzenie profesjonalnych pełnomocników (prawników z kancelarii prawnej Chadbourne & Parke), z których pomocą broniła swoich praw w długotrwałych i skomplikowanych postępowaniach administracyjnych i sądowo-administracyjnych. Trwały one prawie cztery lata. Nie obeszło się bez egzekucji oraz wzywania członków zarządu spółki do Urzędu Kontroli Skarbowej w charakterze podejrzanych w sprawie uszczupleń w VAT za grudzień 1999 r. Dyrektor UKS w Warszawie określił je w decyzji na kwotę 988 754 zł plus odsetki za cztery lata. Roszczenie spółki stanowiło zatem zaledwie część bezprawnie dochodzonych przez organy podatkowe i egzekucyjne należności.

Zaniechanie obrony i zapłata nienależnego VAT, tak jak żądał fiskus, mogłyby spowodować zapaść finansową firmy, a nawet doprowadzić do jej upadłości. Dlatego, jak twierdziła spółka, zmuszona była szukać wysokiej jakości profesjonalnej pomocy prawnej. Wynagrodzenie prawników stanowiło lwią część zasądzonego na rzecz spółki odszkodowania. A ponieważ ta sama kancelaria reprezentowała ją przed Sądem Okręgowym, to zasądzona kwota przekroczyła 200 tys. zł.

Dyrektor izby próbował zakwestionować koszty poniesione na profesjonalnych pełnomocników w celu obrony przed fiskusem. Twierdził bowiem, że prowadząc działalność gospodarczą, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością musi się liczyć z kosztami obsługi prawnej w celu ochrony swoich interesów i być na nie finansowo przygotowana.

Sąd nie podzielił jednak jego argumentów.

Fiskus nie może przerzucać ryzyka

Według sądu państwo co do zasady może odpowiadać za niezgodne z prawem decyzje. „Przerzucenie ryzyka konsekwencji finansowych za uznane za bezprawne decyzje fiskusa na obywateli czy firmy nie wydaje się stosowne w sytuacji, gdy angażują oni dla skutecznej obrony swoich racji kosztownych fachowców” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Co więcej, zdaniem sądu błędne byłoby założenie, że strona ma trwać w bezczynności, a dopiero potem dochodzić odszkodowania. Logika wymaga, aby czynności obronne podejmowane były w stosownym czasie. Poniesione przez spółkę koszty były zatem w ocenie sądu okręgowego naturalną konsekwencją skutecznej obrony przed decyzją dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie wydaną z naruszeniem prawa.

Problem polega na tym, że związek wydatków na pomoc prawną, świadczoną czy to przez radców prawnych, czy doradców podatkowych, z uzyskiwanymi przez podatników przychodami nie zawsze jest tak oczywisty dla organów podatkowych. Stąd stałą praktyką fiskusa jest kwestionowanie prawa firm do zaliczenia w koszty podatkowe tego rodzaju wydatków. Niestety, w tej kwestii nie jest jednoznaczne także orzecznictwo sądów administracyjnych.

Nie wiadomo, ile podobnych wyroków zapada w całym kraju i ile musi płacić Ministerstwo Finansów. Nikt bowiem nie prowadzi takiej ewidencji.

Opinia: Grażyna Tomiczek, doradca podatkowy z PricewaterhouseCoopers

Począwszy od 2007 r., podatnicy mają dużo większe pole do obrony przy zaliczaniu wydatków związanych z bieżącą obsługą prawną do kosztów uzyskania przychodów w podatku dochodowym. Oczywiście każdy wydatek musi być analizowany indywidualnie. Z udostępnianiem opinii prawnych przygotowanych dla podatnika byłabym jednak ostrożna. Zawsze można się też powołać na poufność zawartych w niej danych (wynikającą z przepisów o tajemnicy zawodowej doradzającego) i ograniczyć się do udostępnienia kilku stron niezawierających informacji wrażliwych. Można też poprosić prawnika czy doradcę podatkowego o przygotowanie podsumowania opinii bez wchodzenia w szczegóły. Sama opinia nie jest jedynym sposobem dokumentowania faktu poniesienia tego wydatku.

Rzeczpospolita