niedziela, 9 września 2012

Mariusz Wach: boję się znokautować Kliczkę


Foto: Bartłomiej Zborowski / PAP Mariusz Wach (P) jest pewny siebie przed walką z Władimirem Kliczko

- Boję się znokautować Władimira Kliczkę, ponieważ mój ostatni rywal, którego posłałem na deski, chyba jeszcze nie wyszedł ze szpitala - żartował Mariusz Wach na środowej konferencji prasowej w Warszawie. Spotkanie z dziennikarzami promowało ich walkę bokserską, którą zaplanowano 10 listopada w Hamburgu.

Młodszy z braci Kliczków w tym pojedynku będzie bronił mistrzowskich pasów federacji WBA, IBF i WBO w wadze ciężkiej. Konferencja nabrała humorystycznego akcentu, kiedy Wach powiedział, że nie ma szans na zwycięstwo na punkty.

Wach z Kliczką w Hamburgu. Dogadane

Stało się to, co...
czytaj dalej »

- Na 99 procent z tym przeciwnikiem nie wygram na kartach sędziowskich. Dlatego niestety będę musiał go znokautować - zadeklarował Polak.

Co z tym nokautem?

Na odpowiedź Kliczki nie trzeba było długo czekać. - Mógłbyś sprecyzować - chcesz mnie znokautować, czy nie? - zapytał Ukrainiec.

Będę bał się cię znokautować, ponieważ mój ostatni rywal, którego posłałem na deski, chyba jeszcze nie wyszedł ze szpitala

Mariusz Wach

- Będę bał się cię znokautować, ponieważ mój ostatni rywal, którego posłałem na deski, chyba jeszcze nie wyszedł ze szpitala - odparł w żartobliwym tonie niepokonany na zawodowych ringach polski pięściarz noszący przydomek "Wiking", który ma na koncie 27 zwycięstw, w tym 15 przed czasem.

- Moglibyśmy wiele mówić o nokaucie i teraz to wydaje się zabawne. Jednak walka będzie już na poważnie i jeden z nas zejdzie z ringu pokonany. Dlatego odpowiedź Mariusza nie do końca mnie satysfakcjonuje, ponieważ nadal nie wiem, czy chce mnie znokautować czy nie - powiedział już poważnie młodszy z ukraińskich braci.

Kliczko po polsku przywitał się z dziennikarzami, ale potem już po angielsku i w swoim stylu wypowiadał się o najbliższym rywalu. Był pewny siebie, ale o Polaku mówił z szacunkiem.

Kliczko chce Polaka jesienią. "Nie spodziewam się problemów"

Coraz bliżej...
czytaj dalej »

Kliczko boi się Wacha

- Wspaniale jest wrócić do Warszawy. To dla mnie wyjątkowe miasto, ponieważ wygrałem w nim wszystkie swoje walki, kiedy jeszcze reprezentowałem barwy Gwardii Warszawa. Wiążą się z tym wspaniałe doświadczenia. Oczywiście do tego pojedynku muszę być świetnie przygotowany, ponieważ bałbym się spotkać Wacha w ciemnym zaułku lub na ringu bez treningów. Nie jestem chomikiem, który z nudów bezmyślnie biega w kołowrotku. Do każdego rywala przygotowuję się inaczej - powiedział Kliczko.

Wach będzie czwartym Polakiem, który stanie przed szansą na zdobycie mistrzostwa świata w wadze ciężkiej. Poprzednio o tytuł walczyli Andrzej Gołota, Albert Sosnowski i Tomasz Adamek. Dwóch ostatnich pokonał przez nokaut w 10. rundach starszy z braci Kliczko - Witalij, do którego należy pas WBC.

- To będzie zupełnie inny pojedynek niż mojego brata. Wach jest młodszy, wyższy i przede wszystkim cięższy od Sosnowskiego i Adamka. Ten ostatni przechodził z niższych kategorii wagowych. Teraz mam jednak problem ze znalezieniem sparingpartnerów o zbliżonych warunkach fizycznych do Wacha - przyznał Ukrainiec.

Wach podjął rękawicę

Zapytany natomiast, dlaczego wspólnie z bratem decydują się ostatnio na walki z Polakami odpowiedział, że tylko Wach zgodził się z nim walczyć w tym roku.

- Poza tym nasze narody się przyjaźnią. Ostatnio wspólnie zorganizowaliśmy piłkarskie mistrzostwa Europy. Mówiąc poważnie, to Polska ma wspaniałe bokserskie tradycje, z której wywodzą się klasowi zawodnicy. Z kolei wszyscy rywale, którym proponowaliśmy pojedynek w tym roku odmawiali nam. Wach jako jedyny zdecydował się podjąć wyzwanie - zdradził mistrz świata trzech federacji.

Kliczko myślał, że zdjęcie Wacha to fotomontaż

Władimir Kliczko...
czytaj dalej »

Podobnie jak w poprzednich walkach Witalija z Polakami, teraz również zdecydowanym faworytem jest Kliczko - z tym, że Władimir.

- Nie dam ciała. Zrobię wszystko, aby napsuć Kliczce trochę krwi - zapewnił Wach, który od 22 września będzie się przygotowywał w Polsce.

Pojedynek odbędzie się 10 listopada w hali O2 World w Hamburgu, która pomieści 17 tys. widzów.

36-letni Władimir Kliczko, który nosi pseudonim ringowy "Stalowy Młot" odniósł 58 zwycięstw, w tym 51 przed czasem; trzy walki przegrał (wszystkie przed czasem). Ostatni pojedynek stoczył 7 lipca w szwajcarskim Bernie, kiedy to pokonał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie Amerykanina Tony'ego Thompsona.

Z kolei Wach wygrał wszystkie 27 walk na zawodowych ringach, w tym 15 przed czasem. Ostatni pojedynek stoczył w marcu. Zwyciężył z Amerykaninem Walterem Tyesonem Fieldsem przez techniczny nokaut w 6. rundzie.

sobota, 8 września 2012

Kaczyński? "Dobrze, że mamy takiego wodza wsteczności, niż kogoś dynamicznego i pomysłowego"


psm
 
07.09.2012 , aktualizacja: 07.09.2012 22:13
A A A Drukuj
Jerzy Urban, redaktor naczelny tygodnika 'Nie'

Jerzy Urban, redaktor naczelny tygodnika 'Nie' (Fot. Wojciech Olkuśnik / AG)

- A może Polska nie zasługuje na mądrzejszego szefa opozycji? - zastanawiał się w Radiu TOK FM Jerzy Urban, naczelny tygodnika "NIE". - Wolna debata o gospodarce, w której szef opozycji ma określać, kto ma debatować i - broń boże - żaden lewicowiec? To jest komedia - skomentował pomysł szefa PiS.
Urban w audycji Grzegorza Chlasty odniósł się do propozycji Jarosława Kaczyńskiego, aby 24 września odbyła się konferencja z udziałem ekonomistów, poświęcona programowi gospodarczemu jego partii. Szef PiS przedstawił też nazwiska wspomnianych ekonomistów, których zaprosi na spotkanie, m.in. Leszka Balcerowicza, Ryszarda Bugaja, Marka Belkę czy Zytę Gilowską.



- Komiczne są tu różne rzeczy, m.in. to, że nagle Kaczyński odkrył, iż należałoby o gospodarce poważnie porozmawiać. I oświadczył to zaraz po tym, jak ogłosił swój program gospodarczy, broń boże przed - skomentował Urban.

Pozorne ruchy, komedia

- Dla Polski mają ględzić ekonomiści wyznaczeni przez Jarosława Kaczyńskiego... i co ma z tego powodu wyniknąć? - zastanawiał się naczelny tygodnika "NIE". - Przecież prawie wszyscy oni swoje poglądy wyrażają publicznie. Co to zmieni, że je sobie w oczy powiedzą? To są pozorne ruchy, jakaś komedia. Kaczyński, kochając Polskę, uważa, że Polacy są idiotami i można im mówić: "pooddychajmy powietrzem, a zrobi nam się lepiej".

Urban stwierdził jednak, że nie cierpi z powodu stanu największej partii opozycyjnej, jaki przedstawił. - Nie ubolewam, bo mądry lider opozycji narodowo-katolickiej, ciągnącej kraj wstecz, to by było nieszczęście. A Kaczyński jest schyłkowy w samym sposobie mówienia, sam powoli umiera. Dobrze, że mamy takiego wodza wsteczności, niż jakiegoś rzeczywiście dynamicznego i pomysłowego - podkreślił.

Zamknąć się w getcie polskości?

Zdaniem Urbana obecny kryzys nie wyniesie lidera opozycji do władzy. - Ludzie w kryzysie nie chcą eksperymentów, lecz chcą mieć poczucie stosunkowo dużego bezpieczeństwa. Nie chcą szukać nowych pomysłów, tylko skłaniają się do tych polityków, o których wiadomo, że nie palną głupstwa, że będą liczyć się z opinią publiczną - stwierdził. - W kryzysie ludzie boją się stracić. Kaczyński proponuje "nowe, wspaniałe pomysły", które - co zauważył Wojciech Maziarski - są cofaniem się do PRL-u, ale nie obiecuje, że będzie pilnował budżetu, czy że się w ogóle na tym zna. Nie obiecuje, że nie popełni szaleństwa, np. nie otoczy Polski kokonem, że Polska będzie gettem narodu polskiego, który się broni przed kryzysem nacierającym na jego bramy.

- Każdy, nawet jak tego nie rozumie, to intuicyjnie będzie bał się Kaczyńskiego. Co nie znaczy, że w ostrym kryzysie nie zmieni się ten cały teatr polityczny: że nie zaczną się rozłamy, podziały, koalicje starych partii - dodał gość Chlasty. - Nie twierdzę jednak, że kryzys wzmocni Tuska. Być może osłabi o tyle, że rządzić będzie musiała szersza koalicja. Ale nie odda władzy Kaczyńskiemu, tzn. że Tusk będzie na tyle silny, żeby dalej pozostać premierem. Czemu? O Tusku wiadomo, że coś rozumie z tej gospodarki i nie palnie głupstwa - podsumował naczelny "NIE".

"Trzeba wspierać emigrację zarobkową!"

Jerzy Urban dodał też, że sam ma pomysł na to, jak radzić sobie z kryzysem, szczególnie zbezrobociem młodych. - Mam pomysł, co trzeba zrobić, szczególnie z masą debiutantów na rynkupracy. Tylko to jest pomysł, na który oburzą się wszystkie partie - że państwo powinno organizować i wspomagać emigrację - zaznaczył. 



I wyjaśnił: - Nie ma sposobu w kryzysie, żeby tak gospodarzyć, aby wzrastała liczba miejsc pracy. Natomiast są na świecie miejsca chłonne. W końcu państwo nie jest od tego, żeby państwu było dobrze, tylko od tego, aby jego obywatelom było dobrze i jeśli młodzi ludzie są bez żadnych szans, to co? Mają zdychać z głodu? Przecież nie da im się zasiłków dla bezrobotnych, bo tak się zrujnuje budżet. W związku z tym można szkolić według zapotrzebowania na siłę roboczą w Australii, Nowej Zelandii, Afryce... Tam, gdzie są możliwości rozwoju gospodarczego, a nie ma kadr. Trzeba wspomagać emigrację zarobkową. Część wróci, część nie wróci. 

- Pienię się, kiedy taki Kaczyński mówi "Polska, Polacy", a traktuje Polskę jak jakiś abstrakt i produkt historii, a Polaków jako coś, co powinno być nawozem dla kraju i państwa - zakończył Urban. 

piątek, 7 września 2012

Euro 2016. UEFA rozważa dwie fazy kwalifikacji



pcs, PAP
07.09.2012 , aktualizacja: 07.09.2012 16:22
A A A Drukuj
Michel Platini ogłasza organizatora Euro 2016

Michel Platini ogłasza organizatora Euro 2016 (Fot. Michael Sohn AP)

W najbliższych piłkarskich mistrzostwach Europy, które odbędą się we Francji w 2016 roku, wezmą udział 24 drużyny - o osiem więcej niż dotychczas. Nowa formuła turnieju skłania Europejską Unię Piłkarską (UEFA) do zmodyfikowania także modelu eliminacji.
Na Starym Kontynencie o awans do Euro 2016 rywalizują 53 reprezentacje. Eliminacje do tegorocznego turnieju odbywały się z udziałem 51 z nich, ponieważ Polska i Ukraina - jako gospodarze - miały zapewnione miejsce w finałowej szesnastce.

Te 51 drużyn zostało podzielonych na dziewięć grup - sześć z nich liczyło po sześć zespołów, trzy kolejne - po pięć. Udział w zmaganiach na polsko-ukraińskich stadionach zapewnili sobie zwycięzcy grup oraz najlepszy spośród krajów, które zajęły drugie miejsce - pozostała ósemka rozegrała dwumecze barażowe.

Za cztery lata jednak w finałach Euro 2016 zagra o osiem drużyn więcej. Przy obecnym systemie kwalifikacji oznaczałoby to, że z grup awansują wszyscy zdobywcy pierwszego i drugiego miejsca, oraz kilka zespołów, które zajęły trzecią lokatę. Gospodarz niezmiennie nie bierze udziału w eliminacjach.

Takie rozwiązanie w znacznym stopniu obniżyłoby atrakcyjność turnieju kwalifikacyjnego. Pojawiłyby się bowiem kalkulacje, faworyci mogliby rozegrać kilka meczów rezerwowymi składami. W grupie z dwoma wyraźnymi kandydatami do awansu (jak np. Francja i Hiszpania w grupie I eliminacji MŚ 2014, w której rywalizują także: Białoruś, Gruzja i Finlandia), mocne ekipy nie miałyby motywacji, aby za wszelką cenę wywalczyć zwycięstwo i pierwsze miejsce w tabeli.

Z kolei podzielenie wszystkich państw członkowskich UEFA na 13 grup po cztery zespoły spowodowałoby spadek liczby meczów każdej z drużyn z dziesięciu (lub ośmiu) do zaledwie sześciu. Warto przypomnieć, że kwalifikacje rozciągnięte są na kilkanaście miesięcy.

Świadoma tych problemów UEFA do 2014 roku musi znaleźć rozwiązanie. Kolejny z zaproponowanych systemów kwalifikacji zakłada podzielenie jej na dwa etapy. W pierwszym miałyby zmierzyć się "małe" piłkarskie narody, takie jak Wyspy Owcze, Andora czy San Marino. Tylko niektóre z nich dostałyby się do drugiej, bardziej rozbudowanej fazy.

Na taki pomysł na pewno przystałaby niemiecka federacja piłkarska, której członkowie od dawna negatywnie wypowiadali się o meczach "Dawida z Goliatem". Spotkania z Wyspami Owczymi czy Liechtensteinem nie przyciągają bowiem kibiców na stadion. Franz Beckenbauer i Karl-Heinz Rummenigge nie kryją swojego niezadowolenia z obowiązku uczestniczenia w takich pojedynkach, a obecny szkoleniowiec kadry Joachim Loew również przyznaje, że woli mierzyć siły z bardziej wymagającymi rywalami.

- Nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji. Nad rozwiązaniem wkrótce zastanowi się odpowiedni komitet - powiedział krótko sekretarz generalny UEFA Gianni Infantino. Turniej eliminacyjny mistrzostw Europy we Francji rozpocznie się po finałach MŚ w Brazylii w 2014 roku.