wtorek, 30 października 2012

"Rzeczpospolita" przyznaje: Pomyliliśmy się, pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie


mil
30.10.2012 , aktualizacja: 30.10.2012 19:00
A A A Drukuj
Oświadczenie na stronie rp.pl

Oświadczenie na stronie rp.pl (Fot. rp.pl)

- Faktycznie, może za szybko, przedwcześnie, nie mając tych informacji, napisaliśmy, że to mógł być trotyl albo nitrogliceryna. To mogły być one, ale nie musiały - powiedział w radiowej "Jedynce" Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej". Dziennik poinformował dzisiaj, że w prezydenckim samolocie, który rozbił się w Smoleńsku, znaleziono ślady materiałów wybuchowych.
- To chyba jest bardzo dobra wiadomość, że do tej pory nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych. Natomiast stwierdzono obecność wysokoenergetycznych zjonizowanych, jak się wyraził prokurator, składników. To sa analogiczne składniki do tych, które pojawiają się w tych materiałach wybuchowych. Faktycznie, może za szybko, przedwcześnie, nie mając tych informacji, napisaliśmy, że to mógł być trotyl albo nitrogliceryna. To mogły być one, ale nie musiały - przyznał w radiu Wróblewski.

Niespełna trzy godziny wcześniej, przed konferencją prokuratury, jego dziennikarz Cezary Gmyz, autor artykułu w dzisiejszej "Rz" o trotylu i nitroglicerynie znalezionych w prezydenckim samolocie, wielokrotnie zapewniał w mediach, że swoje informacje potwierdził w czterech różnych źródłach.

"Dlaczego prokuratura i rząd nie powiadomili opinii publicznej?"

Po konferencji prokuratury "Rz" zamieściła na swojej stronie oficjalne oświadczenie. Dominują w nim pytania i wątpliwości odnośnie działań śledczych i rządu:

"Skoro to tylko cząstki zjonizowane, dlaczego od tygodnia prokuratura i rząd, choć o nich wiedzą, nie powiadomili opinii publicznej? Co w tej informacji było tak tajemniczego? Dlaczego wreszcie prokuratura nie dodała, że z Moskwy przywieziono jedynie odczyty a nie próbki tych materiałów. Czy badania będą polegały na sprawdzaniu odczytów, czy znowu na czekaniu na wyniki badań prowadzonych w Moskwie? Dlaczego wreszcie prokuratura czekała z podaniem tych informacji do 13.30, w pocie czoła wypracowując staranie swoje stanowisko. Dlaczego dopiero teraz zbadano samolot nowoczesnym sprzętem pirotechnicznym, Rosjanie nie pozwalali, nie było ku temu woli politycznej? Dlaczego wcześniejsze badania ekspertów uznano za nie wystarczające? Na to pytanie prokurator również nie miał jednoznacznej odpowiedzi." - pyta redakcja dziennika.

"Pomyliliśmy się"

Gazeta zaznacza jednocześnie, że pomyliła się w swoich doniesieniach: "Pomyliliśmy się, pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały. Aby ostatecznie przekonać się, czy to materiały wybuchowe, okazuje się, że potrzeba aż pół roku badań laboratoryjnych." - czytamy na stronie rp.pl.

"(...)Wiemy natomiast, że na wraku odkryto coś, co może być śladem materiałów wybuchowych. To jest pewne. Niestety, nie dowiemy się szybko, czy tak było. Co naszym zdaniem powinno być w obecnej sytuacji priorytetem zarówno komisji, prokuratury, jak i samego rządu. Pisząc to jeszcze raz, podkreślamy, że bezzasadne pozostają teorie o prawdopodobnym wybuchu na pokładzie, ale też w kontekście mnożących się teorii spiskowych, niezrozumiała jest zwłoka i chomikowanie tak ważnych informacji. Które bez naszej publikacji pewnie przez wiele jeszcze miesięcy nie zostałyby ujawnione"...

"Rzeczpospolita": We wraku Tu-154M znaleziono ślady materiałów wybuchowych


prot, dpiw, PAP
30.10.2012 , aktualizacja: 30.10.2012 18:08
A A A Drukuj
Wrak Tu-154M w Smoleńsku

Wrak Tu-154M w Smoleńsku (Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta)

Polscy prokuratorzy i biegli, którzy badali wrak samolotu, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych, trotylu i nitrogliceryny - twierdzi "Rzeczpospolita". Ślady mogą pochodzić od niewybuchów z czasów II wojny światowej, których dużo znajduje się w rejonie katastrofy. Jeszcze we wtorek oficjalne stanowisko w tej sprawie przyjmie Naczelna Prokuratura Wojskowa.
"Polscy prokuratorzy mieli wątpliwości co do rosyjskiej ekspertyzy pirotechnicznej" - pisze "Rz". Dlatego razem z biegłymi pirotechnikami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego pojechali do Smoleńska. Byli tam miesiąc, wrócili dwa tygodnie temu. Z informacji dziennika wynika, że ślady materiałów wybuchowych znaleziono na fotelach. Jak powiedział autor tekstu Cezary Gmyz, takie ślady znalazły się też na ciałach niektórych ofiar katastrofy.

- Jest to informacja sprawdzona bardzo, bardzo rzetelnie. W czterech niezależnych od siebie źródłach - mówi portalowi Gazeta.pl Cezary Gmyz. - Nie mogę podać źródła, bo to mogłoby zagrozić bezpieczeństwu moich informatorów - dodaje. Zdaniem Gmyza, ślady materiałów wybuchowych znaleziono jeszcze podczas sekcji zwłok "na pewno na zwłokach dwóch osób, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki". - Co do trzeciej osoby nie ma pewności - mówi Gmyz. Chodzi o ciało Zbigniewa Wassermanna.

Jak to możliwe, że dopiero teraz wychodzą na jaw te fakty? Tego nie wiadomo. Cały czas staramy się potwierdzić doniesienia dziennika, a także sprawdzić, czy to możliwe, że również na ciałach ofiar znaleziono ślady materiałów wybuchowych. Warto podkreślić, że informacje "Rz" o niczym nie przesądzają.

Według "Rzeczpospolitej" eksperci znaleźli substancje wybuchowe również na śródpłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Prokurator generalny Andrzej Seremet miał potwierdzić gazecie, że otrzymał wyniki ekspertyzy, ale nie mówił nic o jej treści.

Prokurator płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prokuratury wojskowej, powiedział w rozmowie z TOK FM, że nic nie wie, żeby jakiekolwiek ekspertyzy z ostatniej wizyty w Smoleńsku dotarły do prokuratorów prowadzących śledztwo.

Jarosław Kaczyński, na wspólnej konferencji prasowej z Antonim Macierewiczem, zażądał nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu i informacji od prokuratora generalnego.

Kaczyński zaznaczył, że dotychczas wszystko wskazywało na to, że jedyną "kontrteorią" do oficjalnych ustaleń w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej był wybuch. - I dzisiaj mamy ślady tego wybuchu - powiedział prezes PiS.

Komisja Millera: Na pokładzie były pironaboje

Eksperci biorą pod uwagę hipotezę, że to osad na ciałach i części samolotu może pochodzić z materiałów wybuchowych po niewybuchach z czasów II wojny światowej. Wtedy toczyły się w tamtym rejonie ciężkie walki.

Ponadto, jak informowała komisja Millera w swoim raporcie, na pokładzie samolotu znajdowały się pironaboje typu PP-3.

Jerzy Miller, przewodniczący komisji badającej przyczyny katastrofy, nie chce jednak komentować doniesień prasowych. Stwierdza, że nie zna dokumentów, na których bazuje "Rzeczpospolita".

Natomiast zdaniem prof. Marka Żylicza, byłego członka komisji Millera, komisja powinna wznowić swoją pracę. - Moje przekonanie jest takie, że powinna być wznowiona komisja albo powołana nowa komisja państwowa - mówi. Zaznacza, że badaniem katastrof lotniczych nie powinna zajmować się prokuratura.

W swoim raporcie komisja informowała o tym, że na pokładzie znajdowały się m.in. pironaboje typu PP-3.

BOR: Wszystko sprawdziliśmy. Żadnych substancji nie znaleźliśmy

Według Dariusza Aleksandrowicza, rzecznika BOR, prezydencki samolot został przed wylotem dokładnie sprawdzony i nie natrafiano na żadne substancje. - Samolot był bardzo dokładnie sprawdzony przez grupę funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Podczas sprawdzania użyto także psa. Nie zostały wykryte żadne niebezpieczne substancje - mówi Aleksandrowicz.

A jednak nie można wykluczyć materiałów wybuchowych

Redakcja "Rzeczpospolitej" 30-10-2012, ostatnia aktualizacja 30-10-2012 18:05

źródło: Rzeczpospolita

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk mówi "Rz", że próbki, które wskazali biegli, nadal są w Rosji

- Zostały one wytypowane przez polskich biegłych na podstawie wskazań urządzeń, które wykazały obecność cząstek wysokoenergetycznych, których źródła pochodzenia mogą być przeróżne - mówi Martyniuk. Dodaje, że "próbki te zostaną dopiero do Polski sprowadzone w ramach pomocy prawnej".

Prokuratura wojskowa zapewnia, że nie wykryła na wraku rządowego tupolewa w Smoleńsku śladów trotylu i nitrogliceryny.  Nie może jednak wykluczyć obecności materiałów wybuchowych na pokładzie z uwagi na obecność zjonizowanych  składników.  Analogicznych do tych, które występują w materiałach wysokoenergetycznych, w tym materiałach wybuchowych. Nie można jednoznacznie stwierdzić obecności trotylu i nitrogliceryny. To mogły być te składniki, ale nie musiały. Okazuje się, że aby ostatecznie przekonać się, czy obecne były tam materiały wybuchowe, potrzeba  aż pół roku badań laboratoryjnych. Dopiero wtedy, czyli ponad trzy lata po katastrofie, mamy dowiedzieć się, czy doszło do eksplozji, czy nie.

Dość emocjonalna konferencja prokuratorów wojskowych zostawia nas z szeregiem nowych pytań.

Skoro to tylko cząstki zjonizowane, dlaczego od tygodnia prokuratura i rząd, choć o nich wiedzą, nie powiadomili opinii publicznej? Co w tej informacji było tak tajemniczego? Dlaczego prokuratura nie dodała, że z Moskwy przywieziono jedynie odczyty, a nie próbki tych materiałów.

Czy badania będą polegały na  sprawdzaniu odczytów? Jeżeli tak, to dlaczego potrzeba na to aż pół roku? A może badania prowadzone będą  w Moskwie i stąd trudny do przewidzenia czas oczekiwania?   Dlaczego dopiero teraz zbadano samolot nowoczesnym sprzętem pirotechnicznym? Rosjanie nie pozwalali, nie było ku temu woli politycznej? Dlaczego wcześniejsze  badania ekspertów uznano za niewystarczające? Na to pytanie prokurator nie miał jednoznacznej odpowiedzi.

To, czego na pewno dowiedzieliśmy się z dzisiejszej konferencji to, że na wraku odkryto coś, co może być śladem materiałów wybuchowych. I to powinno być największym powodem do niepokoju. Szybkie rozwianie wątpliwości powinno być  priorytetem zarówno komisji i prokuratury, jak i samego rządu. Pisząc to jeszcze raz podkreślamy,  że bezzasadne pozostają teorie o prawdopodobnym wybuchu na pokładzie, ale też w kontekście mnożących się teorii spiskowych, niezrozumiała jest zwłoka i chomikowanie tak ważnych informacji przez prokuratorów.

Komentarz redaktora naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego

This browser does not support the iframe element.

Rzeczpospolita