sobota, 14 czerwca 2014

"Wprost": Mamy taśmy kompromitujące rząd Tuska. Sienkiewicz prosi Belkę o pomoc, Belka chce głowy Rostowskiego

Olg
14.06.2014 13:47
A A A Drukuj
Marek Belka i Bartłomiej Sienkiewicz

Marek Belka i Bartłomiej Sienkiewicz (Fot. Agencja Gazeta)

Ktoś nielegalnie nagrał spotkania ministrów rządu Donalda Tuska z prezesem NBP Markiem Belką. Taśmy są kompromitujące - twierdzi "Wprost". Nie udało nam się wciąż skontaktować z rzecznikami rządu, MSW i NBP. Wszyscy mają wyłączone telefony.
Do obu spotkań miało dojść w VIP-roomie mokotowskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. "Pierwsze z nich odbyło się w lipcu 2013 roku. Uczestniczyli w nim szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka oraz jego najbliższy współpracownik i były minister Sławomir Cytrycki. Drugie spotkanie odbyło się na początku lutego 2014 roku. Brali w nim udział były minister transportu Sławomir Nowak, były wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz oraz Dariusz Zawadka, były szef GROM-u - podaje "Wprost"

Sienkiewicz o rządowym projekcie: "Ch..., dupa i kamieni kupa"

Co jest na taśmach? "Wprost" twierdzi, że na pierwszym nagraniu Sienkiewicz prosi Belkę, by NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego. Belka w zamian chce odwołania ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowelizacji ustawy o banku centralnym.

Kilka miesięcy po rzekomym spotkaniu Rostowski rzeczywiście stracił tekę ministra, a do Rady Ministrów wpływa projekt nowelizacji ustawy ze zmianami, których miał żądać Belka.

Według "Wprostu" na nagraniach utrwalono szereg kontrowersyjnych opinii Sienkiewicza. Minister miał powiedzieć o projekcie Polskich Inwestycji Rozwojowych "Ch..., dupa i kamieni kupa" i stwierdzić, że "Polacy mają w dupie orliki i autostrady".

Z kolei Belka miał mówić, że przed wybuchem afery Amber Gold ostrzegał premiera przed piramidą finansową.

Nowak bał się "trzepania" finansów żony?

Na drugim nagraniu Sławomir Nowak rozmawia z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej - twierdzi "Wprost". Nowak miał prosić Parafianowicza o pomoc ws. kontroli finansów jego żony.

- Chcą ją trzepać. Cały 2012 rok. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moimi rachunkami - mówił Nowak według tygodnika. Parafianowicz miał zapewnić go, że "zablokował" sprawę.

Były minister transportu potwierdził w rozmowie z "Wprost", że do spotkania doszło. Podkreślił, że Parafianowicz nie pełnił wówczas funkcji publicznych. - Był jedyną znaną mi kompetentną osobą, która mogła rozwiać moje obawy związane z kolejną kontrolą skarbową - tłumaczył Nowak.

"Wprost": Taśm jest więcej

Redakcja dodaje, że dotarły do niej wiadomości o kolejnych nagraniach, m.in. ze spotkania wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem oraz szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z Janem Kulczykiem.

"Za nagraniami mogą stać służby specjalne, ludzie wywodzący się z Biura Ochrony Rządu, jakaś grupa biznesowa, a może polityczna konkurencja" - twierdzi "Wprost".

Pełen artykuł nt. nagrań ukaże się w poniedziałkowym wydaniu tygodnika. Usiłowaliśmy skontaktować się z rzecznikami rządu i MSW oraz biurem prasowym NBP. Na razie nie uzyskaliśmy komentarza.

Czytaj więcej na Wprost.pl >>>

piątek, 13 czerwca 2014

Mundial 2014. Brazylia - Chorwacja. Fatalna wpadka sędziego Nishimury



W 69. minucie japoński sędzia Yuichi Nishimura, który wcześniej sędziował m.in. w naszej ekstraklasie, podyktował rzut karny po faulu Lovrena na Fredzie. Jak pokazały telewizyjne powtórki, arbiter popełnił fatalny błąd, dał się nabrać na aktorską sztuczkę Brazylijczyka.
Brazylia remisowała po pierwszej połowie z Chorwacją 1:1. W 69. minucie podanie w pole karne dostał niewidoczny przez większość meczu Fred. Brazylijczyk poczuł kontakt obrońcy Lovrena i padł niczym rażony piorunem. Japoński sędzia Yuichi Nishimura bez wahania wskazał na 11. metr, a Chorwatowi pokazał żółtą kartkę.

Jak pokazały telewizyjne powtórki, arbiter popełnił fatalny błąd. Kontakt z obrońcą był, ale nie aż taki, by Fred padł na ziemię. Chorwaci próbowali protestować, ale nic u arbitra nie wskórali.

Jedenastkę na bramkę zamienił Neymar, który pewnym uderzeniem pokonał Pletikosę. Po jego golu Brazylijczycy prowadzili 2:1 z Chorwacją. W 91. minucie gola na 3:1 strzelił Oscar.

"Karny z kapelusza" to nie jedyna kontrowersyjna decyzja sędziego z Japonii w meczu. W pierwszej połowie z boiska powinien wylecieć Neymar, który uderzył łokciem w głowę Lukę Modricia. Na początku drugiej połowy w polu karnym Brazylii faulowany był Ivica Olić, ale sędzia faulu na rzut karny się nie dopatrzył.

Yuichi Nishimura w Polsce pojawił się w 2008 r. w ramach wymiany sędziowskiej. Prowadził mecze ligowe: Bełchatów - Piast, Lech Poznań - Górnik Zabrze, Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław, a także Wisła Płock - ŁKS Łomża w Pucharze Polski.





Początek wielkiego piłkarskiego święta! [ZDJĘCIA]




Media w Chorwacji są oburzone decyzją sędziego Nishimury. W meczu Brazylia - Chorwacja japoński arbiter podyktował karnego za faul, którego nie było
Była 69. minuta meczu otwarcia mundialu, kiedy w starciu z Dejanem Lovrenem w polu karnym Brazylijczyk Fred padł na murawę. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a Chorwaci ruszyli do Nishimury z pretensjami. Słusznymi, bo karnego nie było - Fred zagrał jak doświadczony aktor.

Serwis Sportski.net.hr w relacji z meczu stawia sprawę jasno: "Kradzież stulecia!"

"Ludzie, co to ma być? To kradzież stulecia! Karny dla Brazylii był z kapelusza! A na dodatek Chorwaci strzelili prawidłowego gola, który nie został uznany.

Wprawdzie w drugiej połowie to Brazylia atakowała i była częściej przy piłce, ale "Vatreni" [przydomek Chorwatów - red.] grali twardo i odważnie i mogli powalczyć.

Niestety, w 71. minucie zadziałał sędzia Nishimura. Fred w walce z Lovren udał, że jest faulowany, a arbiter wskazał na jedenasty metr. Przy strzale Neymara Pletikosa miał pecha. Miał piłkę na rękach, ale ta wpadła do bramki.

"Imponujący Neymar i stronniczy sędzia dali Brazylii wygraną" - to już "Sportske Novosti". I dalej w relacji na żywo: "Karny. I żółta kartka dla Lovrena, które ledwo dotknął Freda! Co za przekręt! Gol z podarowanej jedenastki".

"Haniebny karny pomógł Brazylii w meczu otwarcia" - to tytuł z portalu Sportske.net.

"Brazylijczycy zgarnęli trzy punkty w meczu otwarcia, ale sposób, w jaki to uczynili, to już inna sprawa" - pisze portal.

Wszystkie media cytują też trenera Chorwatów Niko Kovaca, który decyzję arbitra nazywa "skandalem".

środa, 11 czerwca 2014

Pretensje terytorialne Chin do Rosji.


Pretensje terytorialne Chin do Rosji. Brzeziński: mówią o tym dość jednoznacznie Foto: kremlin.ru Majowa wizyta Putina w Chinach umocnić miała strategiczny sojusz obu państw

Na gazowej umowie Chiny zyskały więcej niż Rosja. Temu geopolitycznemu tandemowi mogą w przyszłości zaszkodzić problemy, które teraz odsunięto w cień. Tak mówił Zbigniew Brzeziński podczas dyskusji ekspertów w waszyngtońskim Centrum Strategicznych Studiów Międzynarodowych (CSIS).

Azjatycka polityka Rosji i jej relacje z Chinami po szczycie w Szanghaju i podpisaniu umowy gazowej - na tym skupiali się uczestnicy dyskusji. Jednym z nich był Zbigniew Brzeziński.

Rosji zależy bardziej

Chiny ostrzegają przed demokracją, wskazując Ukrainę i Tajlandię

Najbardziej...
czytaj dalej »
- Stosunki Rosji z UE już znajdują się w ślepej uliczce i widać, że będą się pogarszać - mówił były doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa. Dlatego to Moskwie bardziej zależy na sojuszu z Chinami.

- Chiny także są zainteresowane wsparciem Rosji, która zapewnia określony stopień stabilności. Ale co, jeśli w kolejnych latach pojawią się nowe możliwości w sferze energetyki - np. ze strony Iranu? Lub nowe możliwości pozyskania surowców energetycznych od Arabii Saudyjskiej? Chiny już mają umowę z Turkmenistanem, którą wyraźnie chcą zachować, i może ona być rozszerzona. Mam takie wrażenie - nie patrząc na to, że ta umowa (gazowa - red.) jest korzystna dla obu stron, ze strategicznego punktu widzenia jest korzystniejsza dla Chin, niż dla Rosji. Chiny zostawiają sobie inne warianty, których w takim stopniu Rosji brak. Nie wiem, jaka była cena tego porozumienia, ale z rozmów z przedstawicielami krajów Azji Centralnej mam wrażenie, że Rosjanom przyszło pójść na poważne ustępstwa - mówił Brzeziński.

Uznaje on stosunki Chin z Rosją za asymetryczne z kilku powodów.

Broń atomowa

Rosja i Chiny stworzą swoją agencję ratingową

Rosja i Chiny...
czytaj dalej »
- Prezydent Obama niedawno próbował sprowadzić Rosję do szeregu mocarstw regionalnych - wyjaśniał.

- Ale jestem zmuszony przyznać, że we wszystkim, co dotyczy broni jądrowej, Rosja jest globalną potęgą, która jest nam praktycznie równa. Chiny na tej płaszczyźnie nie dorównują ani nam, ani Rosji. Chińczycy w ogóle trzymają się pozycji minimalnego atomowego odstraszania - nawet minimalne uderzenie będzie wystarczało, aby doprowadzić do oczekiwanych przez nich politycznych następstw - wskazywał politolog.

Gospodarka

"FT": umowa gazowa Rosja-Chiny to nie triumf Kremla

Zawarty przez...
czytaj dalej »
- Chiny to rosnąca gospodarcza potęga, Rosja taką nie jest - kontynuował Brzeziński. - Rosja to państwo w fazie spadkowej, w najlepszym razie - regionalne gospodarcze mocarstwo, i ten problem staje się dla Rosjan coraz poważniejszym. I nie wykluczone, że ukraińskie "przyłączenie" doprowadzi w efekcie do najcięższych geopolitycznych terytorialnych następstw w całej historii rosyjskiego imperium - stwierdził politolog.

Ziemia

Brzeziński jest przekonany, że terytorialne różnice między Rosją a Chinami jeszcze staną się przedmiotem otwartego sporu w przyszłości.

- Chiny mają dostatecznie złe relacje z sąsiadami, ze wzajemnymi pretensjami. Rosjan i innych to niepokoi. Największa część terytorium stracona przez Chiny okazała się trafić w ręce Rosji. Na razie Chińczycy nie podnosili tego problemu otwarcie. Jednak w rozmowach z niektórymi ludźmi - w tym ze mną - mówią o tym dość jednoznacznie. I to problem przyszłości, którego Rosjanie nie mogą zupełnie ignorować.

Kolejny problem na linii Moskwa-Pekin to rywalizacja o strefy wpływów w Azji Centralnej, która ma strategiczne znaczenie dla obu państw.

Co dalej?

Chiny chcą swojej sieci sojuszy w Azji. Z Rosją, przeciw USA

Prezydent Chin Xi...
czytaj dalej »
- Rosja podąża w złym kierunku, różne wskaźniki rozwoju są złe - mówił politolog. - Zmniejsza się populacja. Talenty porzucają kraj. Kapitał prywatny - każdy przewidujący przedstawiciel średniej klasy próbuje przenieść pieniądze w inne miejsce. Nie ma wątpliwości, że to ostatnie zachodzi też w Chinach, i jądro miliarderów próbuje wywieźć dużą część swojego kapitału, ale poza tym nie ma tam tego, co się dzieje w Rosji.

Brzeziński także wskazuje, że głosowanie w ONZ ws. kryzysu na Ukrainie było wskaźnikiem złożoności stosunków Rosji i Chin: - Chiny się wstrzymały - nie poparły Rosji, nie próbowały blokować rezolucji, a to oznacza, że Rosja nie zajmuje głównej pozycji w priorytetach Chin - bardziej liczą się z USA.

W przyszłości, stwierdził politolog, jeśli Rosja zdecyduje się na konflikt z USA, Chiny będą jej nieodzowne - ale wtedy będzie to kosztowało wpływy na Dalekim Wschodzie i oznaczało de facto zgodę na bycie wasalem Chin.

Autor: //gak/zp / Źródło: Voice of America