sobota, 8 września 2007

100 tysięcy osób przeszło przed trumną Pavarottiego

cheko, PAP
2007-09-08, ostatnia aktualizacja 2007-09-08 13:54
Zobacz powiększenie
Prezydent Włoch Giorgio Napolitano (z lewej) przed trumną Pavarottiego
Fot. POOL REUTERS

Około 100 tysięcy osób oddało ostatni hołd Luciano Pavarottiemu w katedrze w Modenie, gdzie od czwartkowego wieczoru wystawiona jest trumna z jego ciałem - poinformowano w sobotę. Wielbiciele artysty, zmarłego w wieku 71 lat, wciąż stoją w kolejce, by go pożegnać.


Dla osób, odwiedzających katedrę, przygotowano na pamiątkę zdjęcie śpiewaka. Do tej pory rozdano około 90 tysięcy fotografii. Nie starczyło ich dla wszystkich.

Trumna będzie wystawiona do godziny 13. Dwie godziny później rozpoczną się uroczystości żałobne.

Według władz Modeny na plac przed katedrą i w jej okolice przybędzie co najmniej 50 tysięcy osób.

Burza wokół odwołania ministrów

2007-09-08, ostatnia aktualizacja 2007-09-08 14:22

Według szefa PO Donalda Tuska, decyzja premiera Jarosława Kaczyńskiego o odwołaniu ministrów rządu, a następnie ich ponownym powoływaniu, to "gwałt na konstytucji" i uniemożliwienie opozycji kontroli i nadzorowania rządu. Wiceszef klubu PiS Tadeusz Cymański uważa natomiast, że Platforma Obywatelska jest nie tylko niewiarygodna, ale też "niechlujna i leniwa".

Zobacz powiekszenie
Fot. Rafał Siderski / AG
Donald Tusk
Zobacz powiekszenie
Fot. Mieczysław Michalak / AG
Bogdan Zdrojewski
Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Aleksandrą Natalli-Świat
Zobacz powiekszenie
Fot. KATARINA STOLTZ REUTERS
Posłowie PiS, Jolanta Szczypińska i Tadeusz Cymański
Zobacz powiekszenie
Fot. Dariusz Gorajski / AG
Julia Pitera
Zobacz powiekszenie
fot. Kamil Wróblewski / TOK FM
Cezary Grabarczyk
W piątek, prezydent na wniosek premiera odwołał ministrów, wobec których PO złożyła wnioski o wotum nieufności. Ich odwołanie sprawiło, że wnioski Platformy stały się bezprzedmiotowe i nie było w Sejmie debaty nad nimi oraz głosowania.

Jeszcze w piątek na stanowisko szefowej MSZ powołana ponownie została Anna Fotyga. W sobotę premier poinformował, że na stanowisko ministra transportu powrócił już Jerzy Polaczek.

Tusk: Decyzja premiera to gwałt na konstytucji

Decyzja o odwołaniu ministrów, a następnie ich ponownym powoływaniu - mówił Tusk na sobotniej konferencji prasowej, ma "tak naprawdę jedno źródło".

- Pomijam fakt - a potwierdzili mi to także eksperci od konstytucji - że ona jest takim oczywistym gwałtem na konstytucji - powiedział Tusk.

Według niego, premier pokazał "tą niespotykaną decyzją, że zagwarantowane w konstytucji prawo opozycji do zgłaszania wotum nieufności wobec ministrów jest prawem pustym, jeśli jest zła wola premiera".

- Premier - dodał szef PO - pokazał, że "opozycja - w jego mniemaniu - nie ma żadnej możliwości skutecznego kontrolowania i nadzorowania rządu.

Zdaniem Tuska, liderzy PiS od kilku tygodni "koncentrują swoją uwagę na tym, żeby za wszelką cenę coś ukryć".

Według szefa PO, "nie dopuścili do powołania komisji śledczych, doprowadzili do zatrzymań, wtedy kiedy mieli być przesłuchiwani kolejni świadkowie w sprawie afery CBA" a teraz "za wszelką cenę" nie chcieli dopuścić do publicznej debaty nad wnioskami o odwołanie ministrów.

Zdrojewski: Doszło do podwójnej kapitulacji PiS

Zdrojewski ocenił na sobotniej konferencji prasowej, że w piątek doszło do kapitulacji PiS, która kończy się samorozwiązaniem Sejmu, czego skutkiem będzie zakończenie misji obecnego rządu.

Jak dodał, doszło też do "kapitulacji przed wnioskami PO o wota nieufności dla 15 ministrów tego rządu". W Sejmie nie głosowano nad tymi wnioskami, bo prezydent na wniosek premiera odwołał ministrów, wobec odwołania chciała właśnie PO.

- Wszystkie te wnioski miały uzasadnienia i polityczne, i merytoryczne, chcieliśmy dokonać oceny rządu Jarosława Kaczyńskiego - mówił Zdrojewski.

Natalli-Świat: Brak ministrów zaszkodzi interesom Polski

Wiceszefowa klubu PiS Aleksandra Natalli-Świat powiedziała, że ministrowie uczestniczą w ważnych dla krajach negocjacjach. Ich brak zaszkodzi - jej zdaniem - interesom Polski. Posłanki Prawa i Sprawiedliwości zorganizowały w Sejmie konferencję prasową.

Posłanka podkreśliła, że do wyborów rząd musi funkcjonować, by nie zaniechać tego, co ma być zrobione przez najbliższe dwa miesiące. Poseł Izabella Kloc dodała, że z decyzją premiera nie należy dyskutować w interesie kraju. Powołała się na przykłady Grażyny Gęsickiej i Anny Fotygi, których odwołanie jest - zdaniem poseł - przykładem partyjniactwa.

Poseł Jolanta Szczypińska powiedziała, że ministrowie Platformy, składając wnioski o odwołanie ministrów, chcieli ominąć konstytucję. Zdaniem poseł Szczypińskiej, posłowie PO mieli tego świadomość. Szczypińska dodała, że wnioski o odwołanie wszystkich ministrów były do siebie podobne. Poseł powołała się na przykład Zbigniewa Religi. Uzasadnieniem dla jego odwołania miało być to, że ma kandydować z list Prawa i Sprawiedliwości.

Cymański: PO pokazała, że jest niechlujna i leniwa

Według wiceszefa klubu PiS Tadeusza Cymańskiego, Platforma Obywatelska jest nie tylko niewiarygodna, ale też "niechlujna i leniwa". Według posła, świadczą o tym niemerytoryczne - jego zdaniem - uzasadnienia do wniosków PO o wotum nieufności dla ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego.

Poseł Cymański podkreślał na sobotniej konferencji, że na przykład w uzasadnieniu wniosku o odwołanie ministra zdrowia Zbigniew Religi nie było "ani słowa o medycynie".

Pitera: Ziobro podporządkował pracę resortu swoim interesom

- Premier odwołując ministrów, aby nie dopuścić do debaty w Sejmie, nie tylko pozbawił honoru rząd Rzeczypospolitej Polskiej", ale i wywołał konsternację większości Polaków - uznał zaś poseł PO Cezary Grabarczyk, który razem z Julią Piterą prezentował uzasadnienie wniosku o wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Julia Pitera powiedziała, że Zbigniew Ziobro podporządkował pracę resortu swoim interesom i nadużył zaufania społecznego. PO zarzuciła także Ziobrze, że generował wirtualne zdarzenia prawne dla budowania swojej pozycji.

Grabarczyk: Polacy nie chcą, aby tchórze pełnili funkcje ministrów

Uzasadniając wniosek o wotum nieufności dla ministra zdrowia, posłowie Platformy uznali, że polskim pacjentom żyje się dziś zdecydowanie gorzej niż dwa lata temu. Według partii Donalda Tuska, Zbigniew Religa poświęcił dwa ostatnie lata nie na uzdrowienie swojego resortu, ale na kreowanie siebie i swojej kariery politycznej.

- Polacy nie chcą, aby tchórze, którzy nie potrafili stanąć oko w oko z parlamentem i obronić swoich racji, pełnili funkcje ministrów - powiedział Grabarczyk na sobotniej konferencji prasowej Platformy.

Jak podkreślił, Jarosław Kaczyński odwołując ministrów stał się "oberprokuratorem i szefem 14 resortów". Grabarczyk zaznaczył, że PO będzie patrzyła, jak radzi sobie z tymi zadaniami.

Co po samorozwiązaniu? - scenariusz

2007-09-07, ostatnia aktualizacja 2007-09-08 01:13

Dzisiejsze głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu nie oznacza, że wybrani w 2005 roku posłowie spotykają się w ławach poselskich po raz ostatni. Co czeka parlament po jego samorozwiązaniu i kiedy ponownie wybierzemy się do urn? Oto scenariusz najbliższych wydarzeń w Sejmie.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

Przegłosowanie skrócenia kadencji Sejmu nie oznacza to, że posłowie mogą już spokojnie odkręcać z ław tabliczki ze swoimi nazwiskami. Na środowym spotkaniu marszałka Sejmu z przedstawicielami klubów PiS, PO, SLD, PSL posłowie uzgodnili bowiem jeszcze jedno, dodatkowe posiedzenie, które odbędzie się 19 - 21września. Po decyzji o skróceniu kadencji parlamentu zbierze się jeszcze Senat (13-15 września). Jeśli senatorowie wprowadzą poprawki do rozpatrywanych ustaw, np. głośnej ustawy związanej z organizacją Euro 2012, należy spodziewać się jeszcze jednego posiedzenia Sejmu (19-21 września). Posłowie będą bowiem musieli ocenić propozycje Senatu, by ustawy mogły trafić do podpisu prezydenta.

Ponadto, zgodnie z konstytucją, do 30 września, czyli jeszcze do obecnego Sejmu rząd musi skierować projekt budżetu państwa na przyszły rok, choć nie oznacza to, że ten Sejm rozpocznie nad nim pracę. Prof. Winczorek przypomina, że koniec kadencji Sejmu oznacza wygaśnięcie tego projektu, a tym samym projekt budżetu będzie musiał zostać ponownie wniesiony do Sejmu kolejnej kadencji.

Kiedy koniec kadencji?

Skrócenie kadencji nie oznacza bowiem, że posłowie nie mogą już obradować. Zgodnie z konstytucją, kadencja Sejmu rozpoczyna się z dniem zebrania się Sejmu na pierwsze posiedzenie i trwa do dnia poprzedzającego dzień zebrania się Sejmu następnej kadencji.

Według art. 98 ust. 1 Konstytucji kadencje Sejmu i Senatu rozpoczynają się z dniem zebrania się Sejmu na pierwsze posiedzenie. Kadencja poprzedniego parlamentu kończy się zatem dzień przed zebraniem się Sejmu kolejnej kadencji. Kiedy zatem pójdziemy do urn? Prezydent już zadecydował. Wybory będą 21 października. Prezydent musiał wyznaczyć datę wyborów do Sejmu i Senatu przypadającą nie później niż 45 dni od dnia skrócenia kadencji Sejmu.

W tym czasie biegnie kalendarz wyborczy, związany z rejestrowaniem komitetów i list wyborczych, określaniem spisów wyborców, ewentualną korektą obwodów głosowania itd. Trwa kampania wyborcza, która kończy się na 24 godziny przez dniem wyborów. Od tego momentu do czasu zakończenia głosowania w wyborach trwa cisza wyborcza. Wybory muszą odbyć się w dniu wolnym od pracy. Nowowybrani posłowie zasiądą więc w sejmowych ławach nie później niż na 15 dni od dnia, w którym odbyły się wybory. Skoro prezydent zarządził wybory parlamentarne na 21 października, oznacza to, że nowy Sejm musi zebrać się najpóźniej do 5 listopada.

PiS odwołał swoich ministrów... broniąc przed odwołaniem

Prezydent odwołał na wniosek premiera większość ministrów. Odwołani zostali wszyscy ci, o których z wnioskami o wotum nieufności wystąpiła Platforma Obywatelska. W sobotę te wnioski miały być głosowane. Ponieważ ministrowie zostali odwołani, wnioski są bezzasadne i nie będą rozpatrywane. Marszałek Sejmu Ludwik Dorn odniósł się też do podjęcia przez Sejm decyzji o skróceniu kadencji izby. Według niego, jest ona wyrazem wiary w obywatelski akt głosowania. "Warto iść do urn i warto głosować, bo kluby od lewicy i prawicy wykazały wiarę w decyzję suwerena" - powiedział Dorn. Marszałek Sejmu powiedział, że jest to decyzja słuszna, z którą sam się utożsamia i za którą głosował. Ludwik Dorn podziękował wszystkim klubom za wytężoną pracę podczas ostatnich tygodni.

Premier poinformował, że wnioskował do prezydenta o podanie do dymisji większości ministrów, poza siedmioma. Premier powierzył im funkcje sekretarzy stanu. Jarosław Kaczyński nie wykluczył, że niebawem zwróci się do prezydenta o powołanie ministrów z powrotem na ich funkcje. Podkreślił, że to kwestia odpowiedzialności za państwo. Premier wyjaśnił, że na przykład w sobotę minister Polaczek pojedzie do Chin rozmawiać w sprawie budowy dróg. Szefowa MSZ Anna Fotyga po dwóch godzinach od odwołania została z powrotem powołana na stanowisko. Jak powiedział premier, w Brukseli toczą się rozmowy na temat programów operacyjnych.

Zdaniem premiera, wcześniejsze wybory zdecydują czy Polska pójdzie drogą przemian, czy utrwali działanie systemu oligarchicznego. Szef rządu podkreślił, że w kampanii wyborczej to pytanie będzie jasno postawione. Podkreślił, że wnioski PO o wota nieufności wobec wszystkich ministrów były niepoważne i omijały Konstytucję.

Jak powołać nowy rząd?

Zgodnie z konstytucją, premier składa dymisję rządu na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu. Prezydent przyjmuje ją i powierza "starej" Radzie Ministrów dalsze sprawowanie obowiązków do czasu powołania nowego rządu. Oznacza to, że w czasie gdy będą biegły konstytucyjne etapy tworzenia nowego gabinetu, rząd Jarosława Kaczyńskiego będzie pełnił obowiązki.

Według konstytucji, pierwszy etap trwa 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu. W tym czasie prezydent powinien desygnować nowego premiera (zwyczajowo jest to kandydat wyłoniony przez większość parlamentarną, a zatem jeśli nikt nie uzyskał bezwzględnej większości w Sejmie, jest to czas negocjacji koalicyjnych), a nowy szef rząd powinien zaproponować skład Rady Ministrów; wówczas prezydent powołuje premiera i ministrów.

Następnie nowy szef rządu ma kolejne 14 dni na przedstawienie w Sejmie programu działania (expose), wraz z wnioskiem o wotum zaufania dla swojego rządu. Uzyskanie wotum zaufania jest warunkiem ukonstytuowania się rządu. Sejm uchwala je bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Jeśli nowy Sejm zbierze się na pierwszym posiedzeniu 5 listopada (w ostatnim możliwym terminie), a pierwszy etap powoływania rządu zakończy się sukcesem, to powinniśmy znać skład nowego gabinetu najpóźniej do 3 grudnia.

Jeśli jednak w tym etapie powołanie rządu się nie uda, wówczas Sejm - znów w ciągu dwóch tygodni - może wybrać premiera i proponowanych przez niego ministrów bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów.

Jeśli Sejmowi nie uda się wybrać premiera, wówczas ruch znowu jest po stronie prezydenta, który może podjąć drugą próbę powołania premiera oraz pozostałych członków rządu (znów ma na to 14 dni). Jeśli ta próba się nie powiedzie, lub gdy tak powołany rząd nie uzyska wotum zaufania, to wówczas prezydent skraca kadencję Sejmu i zarządza wybory.