piątek, 12 października 2007

Celiński odda prezydentowi Kaczyńskiemu order

Przemysław Jedlecki, Milena Nykiel
2007-10-12, ostatnia aktualizacja 2007-10-12 19:22

Zobacz powiększenie
- Słyszę, że w Polsce ma być jeden naród i że każda odrębność będzie zakazana. Tymczasem Kaszubi i Ślązacy na swoją polskość pracowali przez całe pokolenia - mówił w Katowicach Donald Tusk (na zdjęciu wita się z byłym premierem Jerzym Buzkiem. W środku senator Kazimierz Kutz)
Fot. Grzegorz Celejewski / AG

Liderzy PiS-u, PO i LiD-u przyjechali w piątek na Śląsk. Donald Tusk bronił prawa Ślązaków do odrębności, Jerzy Polaczek opowiadał o PKP, a Zbigniew Religa spotkał się ze związkowcami z kolei. Mocnym akcentem zakończył dzień Andrzej Celiński - odda order, który dostał od prezydenta Kaczyńskiego

Tusk był najważniejszym gościem konwencji, którą działacze jego partii zorganizowali w kinoteatrze Rialto. Lider PO mówił, że choć wieczorem czeka go telewizyjna debata z Jarosławem Kaczyńskim, nie mógł zrezygnować z wizyty na Śląsku. Wyjaśniał, że chce, by Polską rządzili ludzie, którzy rozumieją historię i którzy nie będą traktować Śląska jako podejrzanej krainy.

- Słyszę, że w Polsce ma być jeden naród i że każda odrębność będzie zakazana. Tymczasem Kaszubi i Ślązacy na swoją polskość pracowali przez całe pokolenia. Żaden polityk nie będzie miał prawa podważać polskości ludzi ze Śląska - mówił na konwencji Tusk.

Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO, kpił z Jarosława Kaczyńskiego. - Panie Kaczyński, pan nigdy nie zrozumie Śląska, choćby zjadł pan tysiąc śląskich obiadów - nawiązał tak do niedawnej wizyty premiera w regionie zakończonej wspólnym posiłkiem z kilkoma politykami. Pochwalił się też, że PO dobrze wypada w sondażach na Śląsku. - Melduję, choć nie jestem pana bliźniakiem, że prognozy są dobre - mówił do Tuska.

Kazimierz Kutz, lider listy PO do Sejmu w Katowicach, też nie szczędził Kaczyńskiemu docinków. - Jego rodziną zastępczą jest partia i nie może żyć bez wrogów, ale teraz atakowanie Tuska dziadkiem z Wehrmachtu będzie nieskuteczne - mówił Kutz. Jego przemówienie spodobało się gościom najbardziej. - Krótko i na temat - komentowali w kuluarach działacze PO.

Kampania wyborcza toczyła się też przed kinem. Poseł PO Jan Rzymełka postanowił, że zamiast kiełbasy wyborczej rozda przechodniom żymełki, czyli bułki. Sztabowcy innych kandydatów rozdawali jedynie ulotki. Ale z obecności tłumu przed kinem korzystali nie tylko politycy. Pracownik pewnej pizzerii rozdawał tu reklamy swojej firmy.

Gdy w Rialcie kończyło się spotkanie Platformy, Jerzy Polaczek (PiS), minister transportu w urzędzie wojewódzkim, opowiadał o inwestycjach kolejowych w regionie i przebudowie dworca w Katowicach.

Czasu nie marnował również Zbigniew Religa, minister zdrowia i lider listy PiS-u w okręgu gliwickim. Pojawił się na obchodach stulecia Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu. Potem pojechał do Tarnowskich Gór, by razem z szefem tutejszej kolejarskiej "Solidarności" spotkać się ze związkowcami i wyborcami.

Mocnym akcentem zakończył tydzień Andrzej Celiński, lider katowickiej listy LiD-u. Ogłosił, że odda prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Krzyż Komandorski Orderu Orła. Dostał go rok temu, gdy prezydent uhonorował byłych działaczy Komitetu Obrony Robotników.

Celiński nie chce już orderu, ponieważ w czwartek wieczorem policja przyszła do jego 88-letniej matki. Funkcjonariusze chcieli politykowi wręczyć wezwanie na przesłuchanie w IPN-ie. Miało się ono odbyć w przyszłą środę, ale na ten dzień polityk ma inne plany. Prokurator w IPN-ie, według Celińskiego, zgodził się na przesunięcie terminu przesłuchania.

- Sprawę załatwiłem telefonicznie i przez e-mail. Moja matka wiele się w życiu nacierpiała, bo ja walczyłem z komunizmem. Dostałem order za walkę z reżimem od władzy, która teraz robi takie rzeczy. Niech pan prezydent sobie go weźmie i zrobi z nim, co tylko chce - dodał Celiński. Potem położył order na stole i wyszedł.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

GW ujawnia: dwa zarzuty wobec Leppera ws. pracy za seks!

Marcin Kącki
2007-10-12, ostatnia aktualizacja 2007-10-12 17:50

Prokuratura chce postawić Andrzejowi Lepperowi zarzuty związane z molestowaniem działaczek Samoobrony. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.

Zobacz powiekszenie
Fot. Piotr Skórnicki / AG
"Gazeta Wyborcza" dotarła od informacji ze śledztwa. Prokuratorzy chcą postawić szefowi Samoobrony dwa zarzuty:

• że w związku z pełnieniem funkcji publicznej posła, wspólnie i w porozumieniu ze Stanisławem Łyżwińskim, stosując przemoc w celu zmuszenia do określonego zachowania, czerpał korzyści osobiste w postaci usług seksualnych od Anety Krawczyk,

• że w czerwcu 2002 r. usiłował doprowadzić do obcowania płciowego szefową młodzieżówki Samoobrony w Lublinie w zamian za obietnice korzyści zawodowej, jednak celu nie osiągnął ze względu na odmowę poszkodowanej

Za obydwa te zarzuty Lepperowi grozi 10 lat odsiadki. Lepper odpowie zatem za informacje, które w grudniu ub, roku na łamach "Gazety Wyborczej" ujawniła Krawczyk. A już po artykule do prokuratury zgłosiła się Agnieszka K. z Lublina, która ujawniła, że Lepper i Łyżwiński próbowali ją molestować obiecują karierę w partii. Ale kobieta odmówiła i wystąpiła z szeregów partii.

Łódzka prokuratura prowadząca śledztwa ws. afery "praca za seks" nie chce komentować tych informacji. Jednak "Gazecie" udało się to potwierdzić w trzech źródłach.

Okazuje się też, że prokuratura łódzka chciała wysłać wniosek o uchylenie Lepperowi immunitetu i ujawnić zarzuty dopiero po wyborach 21 października. Nie chciała - według naszych informacji - być zamieszana w rozgrywki polityczne związane z kampanią wyborczą. Dlaczego zatem sprawa wychodzi teraz na jaw?: - Niestety, ale sypnął pan premier - powiedział nam jeden z informatorów.

Chodzi o czwartkową wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego w programie Polsatu "Kto kogo?". Premier pytany, czy możliwa jest po wyborach koalicji PiS z Samoobroną powiedział tak: "Skoro wyrzuciliśmy ją [Samoobronę] z koalicji dlatego, że Andrzej Lepper znalazł się w kręgu podejrzenia o jedno przestępstwo, a teraz wiemy, że już właściwie jest gotowy wniosek o uchylenie immunitetu za inne przestępstwo, i to już takie bardzo szpetne, związane z seksaferą - to oczywiście nie ma mowy o koalicjach".

A dlaczego prokuratura wcześniej nie wystąpiła o uchylenie immunitetu Lepperowi razem z Łyżwińskim? Śledczy tłumaczą nam, że mieli plan przesłuchać najpierw Łyżwińskiego. To od jego zeznań uzależniali dalszy tak postępowania: - A to co zeznał Łyżwiński, było zupełnie sprzeczne z zebranymi dowodami, które uwiarygodnili choćby biegli - mówi nam informator.

Afera "praca za seks" wybuchła w grudniu ub. roku po artykule "Gazety. Lepper oskarżał wtedy dziennikarzy o prowokację i zamach stanu, ale po kilku dniach wyrzucił Łyżwińskiego z partii. Prokuratura najpierw zamknęła w areszcie asystenta Łyżwińskiego - Jacka Popeckiego, który namawiał Krawczyk do wycofania zeznań. Zarzuty mataczenia dostali też dwaj inni działacze Samoobrony, którzy grozili świadkom. W końcu - w sierpniu tego roku do aresztu trafił Łyżwiński. Prokuratura postawiła mu siedem zarzutów, w tym: gwałtu i molestowania.

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań

Andrzej Celiński zwrócił Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski

mig, PAP
2007-10-12, ostatnia aktualizacja 2007-10-12 19:31

Jeden z liderów SdPl, startujący z pierwszego miejsca katowickiej listy LiD, dawny działacz "Solidarności" Andrzej Celiński zwrócił w piątek Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Powodem tego jest - jak poinformował - czwartkowe najście przez policję jego samotnie mieszkającej 88-letniej matki.

"Policjanci oświadczyli, że przyszli do mnie, by wręczyć mi wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. (...) Nie może być tak, że ofiara reżimu komunistycznego, właśnie dlatego, że jest ofiarą tego reżimu i dostaje order od prezydenta RP, musi znosić cierpienia swojej matki nachodzonej przez policję państwową" - powiedział podczas konferencji prasowej Celiński.

Podkreślił, że nie ma pretensji do samej policji, ani do policjantów, którzy przekazali matce wezwanie dla niego. "Zachowali się w sposób profesjonalny, byli wobec niej grzeczni, zresztą moja matka zna tych ludzi i oni znają ją. Nie są w tej sprawie winni" - powiedział Celiński, dodając, że ma pretensje do samego IPN, który "wysłał" policjantów z wezwaniem.

"Na razie sprawdzamy, czy taki fakt w ogóle miał miejsce" - powiedział rzecznik IPN Andrzej Arseniuk, zaznaczając, że doręczanie wezwania na przesłuchanie za pośrednictwem policji jest zgodne z przepisami.

Polityk SdPl mówił w Katowicach, że największą cenę za jego działalność opozycyjną płaciła jego rodzina, m.in. matka. "Oddaję ten krzyż panu prezydentowi, niech sobie zrobi z nim co zechce. On nie jest godny, żeby taki krzyż mi wręczyć - to się okazało wczoraj wieczorem" - ocenił, pozostawiając odznaczenie w siedzibie miejskiej organizacji SLD w Katowicach.

Celiński wyjaśnił, że położony na odludziu dom jego matki policjanci odwiedzili w czwartek dwukrotnie. Matka polityka była sama w domu - według jego relacji, miała do niego przestraszona telefonować, informując o wizycie policjantów. Pierwotnie odprawiła funkcjonariuszy, którzy po godzinie przyszli ponownie, by dostarczyć wezwanie z Instytutu Pamięci Narodowej.

Celiński podkreślił, że IPN uznał go za ofiarę systemu komunistycznego. "Zdaje się, że uznał to także prezydent Lech Kaczyński, mój kolega z "Solidarności", który wręczył mi Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, uznając moje zasługi w walce z komuną i najpewniej wiedząc, że za różne rzeczy różne ceny się płaci. Najwięcej płaciła moja rodzina, w tym moja matka" - mówił polityk SdPl.

Pytany przez dziennikarzy, jaka satysfakcja ze strony rządzących mogłaby zmienić jego decyzję, ocenił, że będzie ją miał, jeśli "Polacy przepędzą ich precz z polskiej polityki i zmienią te ustawy, które przynoszą więcej szkód niż pożytku". Celiński przypomniał, że na ustawę lustracyjną w obecnym kształcie zgodziły się zarówno środowiska PiS, jak i PO.

"Przestrzegaliśmy w małym środowisku opozycji demokratycznej lat siedemdziesiątych, że dobrych owoców to nie przyniesie, podzieli Polaków jeszcze bardziej, zakładanych celów nie zrealizuje, a spuści na Polskę mnóstwo rozmaitych kłopotów, niepotrzebnych zadrażnień, niezawinionych kar" - powiedział Celiński.

Jego zdaniem, dostarczane przez policjantów wezwanie na przesłuchanie było niepotrzebne, ponieważ kilka dni temu ustalił telefonicznie jego datę z chcącym go przesłuchać prokuratorem IPN, potwierdził też później termin pocztą elektroniczną. Polityk ma być świadkiem w sprawie o warunki internowania zaskarżone przez znaną mu osobę, z którą wspólnie przebywał w obozie.

Celiński otrzymał order we wrześniu 2006 roku. Kancelaria Prezydenta nie komentuje sprawy.