
- Słyszę, że w Polsce ma być jeden naród i że każda odrębność będzie zakazana. Tymczasem Kaszubi i Ślązacy na swoją polskość pracowali przez całe pokolenia - mówił w Katowicach Donald Tusk (na zdjęciu wita się z byłym premierem Jerzym Buzkiem. W środku senator Kazimierz Kutz)
Liderzy PiS-u, PO i LiD-u przyjechali w piątek na Śląsk. Donald Tusk bronił prawa Ślązaków do odrębności, Jerzy Polaczek opowiadał o PKP, a Zbigniew Religa spotkał się ze związkowcami z kolei. Mocnym akcentem zakończył dzień Andrzej Celiński - odda order, który dostał od prezydenta Kaczyńskiego
Tusk był najważniejszym gościem konwencji, którą działacze jego partii zorganizowali w kinoteatrze Rialto. Lider PO mówił, że choć wieczorem czeka go telewizyjna debata z Jarosławem Kaczyńskim, nie mógł zrezygnować z wizyty na Śląsku. Wyjaśniał, że chce, by Polską rządzili ludzie, którzy rozumieją historię i którzy nie będą traktować Śląska jako podejrzanej krainy.
- Słyszę, że w Polsce ma być jeden naród i że każda odrębność będzie zakazana. Tymczasem Kaszubi i Ślązacy na swoją polskość pracowali przez całe pokolenia. Żaden polityk nie będzie miał prawa podważać polskości ludzi ze Śląska - mówił na konwencji Tusk.
Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO, kpił z Jarosława Kaczyńskiego. - Panie Kaczyński, pan nigdy nie zrozumie Śląska, choćby zjadł pan tysiąc śląskich obiadów - nawiązał tak do niedawnej wizyty premiera w regionie zakończonej wspólnym posiłkiem z kilkoma politykami. Pochwalił się też, że PO dobrze wypada w sondażach na Śląsku. - Melduję, choć nie jestem pana bliźniakiem, że prognozy są dobre - mówił do Tuska.
Kazimierz Kutz, lider listy PO do Sejmu w Katowicach, też nie szczędził Kaczyńskiemu docinków. - Jego rodziną zastępczą jest partia i nie może żyć bez wrogów, ale teraz atakowanie Tuska dziadkiem z Wehrmachtu będzie nieskuteczne - mówił Kutz. Jego przemówienie spodobało się gościom najbardziej. - Krótko i na temat - komentowali w kuluarach działacze PO.
Kampania wyborcza toczyła się też przed kinem. Poseł PO Jan Rzymełka postanowił, że zamiast kiełbasy wyborczej rozda przechodniom żymełki, czyli bułki. Sztabowcy innych kandydatów rozdawali jedynie ulotki. Ale z obecności tłumu przed kinem korzystali nie tylko politycy. Pracownik pewnej pizzerii rozdawał tu reklamy swojej firmy.
Gdy w Rialcie kończyło się spotkanie Platformy, Jerzy Polaczek (PiS), minister transportu w urzędzie wojewódzkim, opowiadał o inwestycjach kolejowych w regionie i przebudowie dworca w Katowicach.
Czasu nie marnował również Zbigniew Religa, minister zdrowia i lider listy PiS-u w okręgu gliwickim. Pojawił się na obchodach stulecia Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu. Potem pojechał do Tarnowskich Gór, by razem z szefem tutejszej kolejarskiej "Solidarności" spotkać się ze związkowcami i wyborcami.
Mocnym akcentem zakończył tydzień Andrzej Celiński, lider katowickiej listy LiD-u. Ogłosił, że odda prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Krzyż Komandorski Orderu Orła. Dostał go rok temu, gdy prezydent uhonorował byłych działaczy Komitetu Obrony Robotników.
Celiński nie chce już orderu, ponieważ w czwartek wieczorem policja przyszła do jego 88-letniej matki. Funkcjonariusze chcieli politykowi wręczyć wezwanie na przesłuchanie w IPN-ie. Miało się ono odbyć w przyszłą środę, ale na ten dzień polityk ma inne plany. Prokurator w IPN-ie, według Celińskiego, zgodził się na przesunięcie terminu przesłuchania.
- Sprawę załatwiłem telefonicznie i przez e-mail. Moja matka wiele się w życiu nacierpiała, bo ja walczyłem z komunizmem. Dostałem order za walkę z reżimem od władzy, która teraz robi takie rzeczy. Niech pan prezydent sobie go weźmie i zrobi z nim, co tylko chce - dodał Celiński. Potem położył order na stole i wyszedł.
- Słyszę, że w Polsce ma być jeden naród i że każda odrębność będzie zakazana. Tymczasem Kaszubi i Ślązacy na swoją polskość pracowali przez całe pokolenia. Żaden polityk nie będzie miał prawa podważać polskości ludzi ze Śląska - mówił na konwencji Tusk.
Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO, kpił z Jarosława Kaczyńskiego. - Panie Kaczyński, pan nigdy nie zrozumie Śląska, choćby zjadł pan tysiąc śląskich obiadów - nawiązał tak do niedawnej wizyty premiera w regionie zakończonej wspólnym posiłkiem z kilkoma politykami. Pochwalił się też, że PO dobrze wypada w sondażach na Śląsku. - Melduję, choć nie jestem pana bliźniakiem, że prognozy są dobre - mówił do Tuska.
Kazimierz Kutz, lider listy PO do Sejmu w Katowicach, też nie szczędził Kaczyńskiemu docinków. - Jego rodziną zastępczą jest partia i nie może żyć bez wrogów, ale teraz atakowanie Tuska dziadkiem z Wehrmachtu będzie nieskuteczne - mówił Kutz. Jego przemówienie spodobało się gościom najbardziej. - Krótko i na temat - komentowali w kuluarach działacze PO.
Kampania wyborcza toczyła się też przed kinem. Poseł PO Jan Rzymełka postanowił, że zamiast kiełbasy wyborczej rozda przechodniom żymełki, czyli bułki. Sztabowcy innych kandydatów rozdawali jedynie ulotki. Ale z obecności tłumu przed kinem korzystali nie tylko politycy. Pracownik pewnej pizzerii rozdawał tu reklamy swojej firmy.
Gdy w Rialcie kończyło się spotkanie Platformy, Jerzy Polaczek (PiS), minister transportu w urzędzie wojewódzkim, opowiadał o inwestycjach kolejowych w regionie i przebudowie dworca w Katowicach.
Czasu nie marnował również Zbigniew Religa, minister zdrowia i lider listy PiS-u w okręgu gliwickim. Pojawił się na obchodach stulecia Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu. Potem pojechał do Tarnowskich Gór, by razem z szefem tutejszej kolejarskiej "Solidarności" spotkać się ze związkowcami i wyborcami.
Mocnym akcentem zakończył tydzień Andrzej Celiński, lider katowickiej listy LiD-u. Ogłosił, że odda prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Krzyż Komandorski Orderu Orła. Dostał go rok temu, gdy prezydent uhonorował byłych działaczy Komitetu Obrony Robotników.
Celiński nie chce już orderu, ponieważ w czwartek wieczorem policja przyszła do jego 88-letniej matki. Funkcjonariusze chcieli politykowi wręczyć wezwanie na przesłuchanie w IPN-ie. Miało się ono odbyć w przyszłą środę, ale na ten dzień polityk ma inne plany. Prokurator w IPN-ie, według Celińskiego, zgodził się na przesunięcie terminu przesłuchania.
- Sprawę załatwiłem telefonicznie i przez e-mail. Moja matka wiele się w życiu nacierpiała, bo ja walczyłem z komunizmem. Dostałem order za walkę z reżimem od władzy, która teraz robi takie rzeczy. Niech pan prezydent sobie go weźmie i zrobi z nim, co tylko chce - dodał Celiński. Potem położył order na stole i wyszedł.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice