Od listopada Olszewski odmawia wpuszczenia kontroli do komisji weryfikacyjnej WSI. Doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył szef kontrwywiadu wojskowego
ZOBACZ TAKŻE
- Reszka złożył doniesienie do prokuratury na Olszewskiego (23-01-08, 11:16)
- Szef kontrwywiadu wojskowego odwołany za wywóz akt po WSI (20-11-07, 18:34)
- Olszewski przeniósł papiery, bo bez Macierewicza nie były bezpieczne (20-11-07, 00:00)
- Dwunastka Tuska na WSI (19-11-07, 01:00)
- Niech sobie Olszewski czyta (19-11-07, 00:00)
- Olszewski za Macierewicza, weryfikacja do prezydenta (10-11-07, 00:00)
Kontrwywiad podejrzewa, że dokumenty komisji weryfikacyjnej, której Olszewski szefuje, mogły być bezprawnie kopiowane. W zawiadomieniu szefa SKW płk. Grzegorza Reszki jest mowa o nadużyciu funkcji przez funkcjonariusza publicznego (czyli Olszewskiego) na szkodę interesu publicznego.
Informację o tym, że twarde dyski z komputerów komisji weryfikacyjnej mogły być kopiowane, otrzymał szef MON Bogdan Klich w listopadzie, kilka godzin po zaprzysiężeniu na ministra. Właśnie wtedy zakończyła się trwająca pięć dni przeprowadzka komisji weryfikacyjnej z siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego do Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta.
Konflikt wziął się stąd, że komisja formalnie podlega SKW i premierowi, ale jej szefa - Jana Olszewskiego - mianował przed zaprzysiężeniem rządu PO wywodzący się z PiS prezydent Lech Kaczyński. I to Olszewski zdecydował o wywiezieniu dokumentów do Kancelarii Prezydenta, którego jest doradcą.
- Warunki pracy w siedzibie SKW nie gwarantowały, że ja mógłbym ponosić pełną odpowiedzialność za prace komisji. Nie będąc pracownikiem SKW, byłbym tam osobą niemile widzianą - tłumaczył Olszewski motywy przewiezienia dokumentów komisji weryfikacyjnej z MON do BBN.
Odwrócone kamery
SKW ma też problem z ustaleniem dokładnej liczby i rodzaju wywiezionych dokumentów. Olszewski nie umiał powiedzieć, ile dokumentów zostało przewiezionych. - Nie mamy nawet informacji, kto brał udział w wywożeniu materiałów. Myśleliśmy, że proces wywożenia będzie utrwalony na taśmach kamer przemysłowych w siedzibie SKW. Okazało się jednak, że na czas wywózki ktoś odwrócił obiektywy kamer do ściany - relacjonuje nasz rozmówca z SKW.
Kiedy kopiowano dokumenty?
Niezależnie od tego, gdzie komisja weryfikacyjna ma siedzibę, podlega szefowi SKW.
Dlatego 20 grudnia Reszka przesłał do Olszewskiego pismo z informacją, że chce przeprowadzić kontrolę w tajnej kancelarii, w której są przechowywane dokumenty komisji. Chodziło o sprawdzenie, jak są zabezpieczone i chronione. I czy nie są bezprawnie kopiowane.
Bo gdy minister Klich zapytał jeszcze w listopadzie ówczesnego - mianowanego jeszcze przez rząd PiS, szefa SKW płk. Andrzeja Kowalskiego czy dokumenty komisji weryfikacyjnej były kopiowane, dostał notatkę z wymijającą odpowiedzią: "Nie były kopiowane w tygodniu, w którym przeprowadzała się komisja", czyli między 13 a 17 listopada. Takie sformułowanie oznaczało, że do kopiowania mogło dojść przed przeprowadzką.
Ale nowy szef SKW nie mógł skontrolować komisji, bo Olszewski na kontrolę się nie zgodził. 27 grudnia odpisał płk. Reszce, że odmawia zgody na przeprowadzenie kontroli tajnej kancelarii w BBN. I właśnie ta odmowa Olszewskiego to jeden z argumentów przeciwko niemu, jakie znalazły się w zawiadomieniu do prokuratury płk. Reszki.
14 stycznia szef SKW przesłał do Olszewskiego kolejne pismo: tym razem poinformował go, że wymienia funkcjonariuszy SKW, którzy zajmowali się aktami komisji weryfikacyjnej w tajnej kancelarii. Już następnego dnia szef komisji weryfikacyjnej odpisał, że się na tę wymianę nie zgadza. Szef SKW uznał, że w ten sposób Olszewski po raz drugi przekroczył swoje uprawnienia.
Olszewski przed speckomisję
To niejedyny problem z komisją weryfikacyjną WSI. Według źródeł "Gazety" na 7 lutego Olszewskiego wezwała komisja ds. służb specjalnych. - Będzie pytany, dlaczego 80 proc. żołnierzy kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, którzy zostali wysłani na misje zagraniczne, nie zostało zweryfikowanych i nie wiadomo, jaki jest ich status. Chcemy zapytać, co w takim razie robi komisja, bo wygląda, że nie wypełnia swoich podstawowych obowiązków - mówi jeden z posłów speckomisji.
A inny dodaje: - A może to celowe działanie, które ma sparaliżować służby?
Olszewski będzie też pytany, kiedy komisja zakończy prace i przedstawi z nich sprawozdanie, w tym rozliczenie budżetu. Wprawdzie weryfikatorzy nie dostają pensji, ale budżet komisji to 380 tys. zł rocznie.
Źródło: Gazeta Wyborcza