niedziela, 29 czerwca 2008

Wygrała Hiszpania, wygrał futbol

Michał Kołodziejczyk 30-06-2008, ostatnia aktualizacja 30-06-2008 02:29

Bohater finału o spełnianiu marzeń, Luisie Aragonesie i celach na przyszłość

RZ: Można sobie wyobrazić piękniejszy moment w karierze niż zdobycie zwycięskiej bramki w finale tak wielkiej imprezy jak mistrzostwa Europy?

Fernando Torres: Mam za sobą fantastyczny sezon w Liverpoolu i cieszę się, że starczyło mi sił i umiejętności, by wreszcie osiągnąć sukces z reprezentacją. Z jednej strony czuję się spełniony, z drugiej jednak, kiedy poczułem, jak smakuje podnoszenie tak ważnego pucharu – chciałbym to robić jak najczęściej. Mistrzostwo Europy dodaje mi siły do realizacji moich celów, do spełniania marzeń. Chcę być najlepszym piłkarzem w Europie, później na całym świecie. I, oczywiście, żeby moja dyspozycja przekładała się na wyniki osiągane przez drużyny, w których gram.

Co musiało się stać, żeby reprezentacja Hiszpanii wreszcie potrafiła udowodnić swoje możliwości na wielkim turnieju?

Zwycięstwo Hiszpanii to zwycięstwo futbolu. Nie chcieliśmy tylko przeszkadzać naszym rywalom, ale grać w piłkę. Wszyscy wiedzieliśmy, że każdy z nas ma duże umiejętności, jedyną trudnością było zbudowanie drużyny, która potrafiłaby to potwierdzić. Jestem podwójnie szczęśliwy: mam złoty medal, a kibice dużo radości z naszej gry. Cechował nas spokój, ciągle robiliśmy swoje, nie zrażaliśmy się niepowodzeniami. Nie udało się raz, to uda się następnym razem.

Pierwszy raz pokazaliście, że siłą Hiszpanii jest nie tylko skuteczny atak, ale i szczelna obrona...

To prawda. Jeszcze niedawno większość goli strzelaliśmy po kontratakach, tym razem okazało się, że potrafimy też długo utrzymywać się przy piłce, mimo że przecież nasz styl gry się nie zmienił. Hiszpania grała po hiszpańsku i została najlepszą drużyną w Europie, w co nikomu nie chciało się przed turniejem wierzyć. Kontrolowaliśmy grę w meczach z kompletnie różnymi przeciwnikami, jak Rosja, Szwecja, Włochy czy – w finale – Niemcy. To pokazuje, że w pełni zasłużyliśmy na ten tytuł. Wielki udział w naszym sukcesie mają bramkarz Iker Casillas i obrońcy, bo wygrywać można tylko wtedy, gdy jedenastu zawodników tworzy jeden organizm, kiedy doskonale się rozumie i ze sobą współpracuje. Zostaliśmy za to pięknie nagrodzeni.

Od początku spotkania grał pan tak, jakby chciał udowodnić, że trener w poprzednich meczach za szybko pana zmieniał...

Grałem tak, jakbym chciał zostać mistrzem Europy. Bardzo ciężko pracowaliśmy, przygotowując się do tego turnieju. Kiedy dostałem piłkę od Xaviego, dokładnie wiedziałem, co zrobię, wiedziałem, że wystarczy wyprzedzić obrońcę i tylko delikatnie popchnąć piłkę. To jeden z najprzyjemniejszych momentów mojego życia. Czy napastnik może sobie wyobrazić coś piękniejszego niż gol, który daje jego drużynie tytuł najlepszych w Europie? Dla mnie zaszczytem było nawet to, że znalazłem się w zespole, który przyjechał na mistrzostwa. Jesteśmy ze sobą zżyci, stanowimy grupę przyjaciół. Szkoda byłoby to wszystko zmarnować, nie wykorzystać szansy. Gdybyśmy nie zajęli pierwszego miejsca, ludzie być może by o nas zapomnieli. Tymczasem przeszliśmy do historii, osiągnęliśmy największy sukces hiszpańskiego futbolu od 44 lat, to nieprawdopodobne. W finale trochę się nacierpieliśmy, stworzyliśmy przecież dużo więcej okazji, a ponieważ wykorzystaliśmy tylko jedną, musieliśmy być skoncentrowani do ostatniego gwizdka.

Na stadionie było więcej kibiców z Niemiec niż z Hiszpanii. To przeszkadzało?

Nie myśleliśmy o tym, a ci fani, którzy nas dopingowali, byli fantastyczni. To jest także ich tytuł, to jest ich zwycięstwo. Daliśmy radość milionom Hiszpanów, także tym, którzy oglądali nas tylko przed telewizorami. Rozmawialiśmy z kolegami w szatni o tym, jak musi teraz wyglądać Madryt. Chcielibyśmy jak najszybciej tam polecieć i cieszyć się razem ze wszystkimi. Mamy prawo chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, pamiętamy jednak, że teraz należałoby z dobrej strony pokazać się za dwa lata na mistrzostwach świata.

Jak dużą rolę w sukcesie odegrał trener Luis Aragones?

On jest kolejnym zawodnikiem reprezentacji. Kocha futbol, kocha nasz sposób gry, potrafił to wszystko poukładać i chyba jest tutaj najważniejszą postacią. Aragones jest dla nas jak ojciec, zaufał nam, traktował sprawiedliwie i chcieliśmy mu się za to odwdzięczyć. Wiemy przecież, że to jego ostatni mecz jako selekcjonera. Ostatni, ale jaki! Odchodzi jako zwycięzca.

Oficjalna strona turnieju w Austrii i Szwajcarii

www.euro2008.uefa.com

Luis Aragones - trener Hiszpanii

Jestem zachwycony. Udało się zbudować z młodych piłkarzy drużynę, która tak podaje sobie piłkę, że trudno ją zatrzymać. Nasze zwycięstwa były wspaniałe. Już w mundialu 2006 graliśmy dobrze, ale Francja okazała się lepsza. Teraz udało nam się wszystko. Hiszpania była przykładem, jak powinno się grać w piłkę. Myślę, że wszyscy, którzy kochają futbol, się z tym zgodzą. Od początku turnieju mówiłem piłkarzom, że mogą zostać mistrzami. Od kiedy na początku meczu Fernando Torres uderzył w słupek, wierzyłem, że strzelimy gola. Mieliśmy jeszcze tyle szans. Odchodzę do innej pracy, a do mojego następcy mogę mieć tylko jedną prośbę: traktuj ich dobrze, oni na to zasługują. Pamiętam ten dzień, w którym zdobyliśmy pierwsze mistrzostwo Europy. Co wtedy robiłem? Jak to co, oglądałem mecz. Zabrakło dla mnie miejsca w tamtej drużynie, ale przeżywałem finał, jakbym w nim grał.

Joachim Löw - trener Niemiec

Jestem pełen uznania dla Hiszpanów. Grali dobrze przez cały turniej, w finale byli wspaniali, jeśli chodzi o technikę. Widać, że grają w Lidze Mistrzów, są przyzwyczajeni do jej wyzwań. Tak trudno im zabrać piłkę. Jeśli już mieli szanse, to bardzo groźne, do tego stworzyli ich dużo więcej niż my. Nie mam żadnych pretensji do sędziego. Gdy emocje opadną, będziemy zadowoleni z tego, co osiągnęliśmy. Porażka w finale boli, ale nie zapomnimy, jak dobrze się bawiliśmy przez kilka ostatnich tygodni. Na pewno czeka nas dużo pracy, bo nie w każdym meczu Euro graliśmy tak, jak oczekiwaliśmy. Zdarzały nam się dobre i złe dni. Michael Ballack? Cieszę się, że zagrał. Niektórym może się wydawać, że jestem zawiedziony tym, co pokazał, ale trzeba wiedzieć, co się dzieje poza meczami, jakim on jest kapitanem. Myślę, że dobrze reprezentował tutaj drużynę i Niemcy.

Iker Casillas - hiszpański bramkarz

Nareszcie nam się udało. Nie jestem pewny, czy w pełni dotarło do nas to, jak wiele osiągnęliśmy. Spełniłem właśnie jedno z moich marzeń i jeden z celów, jakie chciałem osiągnąć, zanim zakończę grę w narodowej reprezentacji. Kiedy zabrzmiał ostatni gwizdek, poczułem się przytłoczony naszym sukcesem. Teraz już się trochę uspokoiłem. Widzę, jak ogromnie szczęśliwi są nasi kibice. W pełni na to zasłużyli. Zresztą, my, piłkarze, również mieliśmy już dość ciągłego przegrywania w ćwierćfinałach wielkich imprez.

Jens Lehmann - niemiecki bramkarz

Ciągle jestem rozczarowany. Cała drużyna jest jeszcze w szoku. Kiedy przegrywasz, masz potem całe życie na przemyślenia: czy zrobiłem coś źle? Gdybanie jest wielkim wrogiem przegranych. Ciągle pytasz sam siebie: czy podjąłem właściwą decyzję? Tak naprawdę powinno się nam gratulować, bo dotarcie do finału było wielkim osiągnięciem. Teraz musimy zmierzyć się z naszym rozczarowaniem. To na pewno był mój ostatni występ w mistrzostwach Europy. Jeśli podejmę decyzję o zakończeniu sportowej kariery, najpierw poinformuję o tym trenera i kolegów z drużyny. To nie jest łatwa decyzja.

Andres Iniesta - hiszpański pomocnik

Stoczyliśmy ciężką walkę o ten tytuł. Nasza drużyna zawsze grała dobrze i z polotem. My, piłkarze, i kibice marzyliśmy wspólnie o tym, że kiedyś dokonamy podobnej rzeczy. Dziś nasze pragnienia się spełniły. Teraz nie możemy się zatrzymać. Musimy próbować zwyciężać dalej.

XABI ALONSO - hiszpański pomocnik

Nie potrafię powiedzieć, czy to ważniejsze zwycięstwo niż te przed trzema lata z Liverpoolem w Lidze Mistrzów. Ale wiem na pewno, że to jeden z najszczęśliwszych dni w mojej karierze.

CESC FABREGAS - hiszpański pomocnik

Zrobiliśmy, co do nas należy, wygraliśmy w znakomitym stylu i zagraliśmy na nosie ludziom, którzy w nas nie wierzyli. Dziękujemy tym, którzy nas nie skreślali. Oni pomogli nam wygrać.

Christoph Metzelder - niemiecki obrońca

Trzeba pogratulować Hiszpanom, mają przed sobą wspaniałą przyszłość. Nie można powiedzieć, żebyśmy byli zadowoleni z drugiego miejsca, ale jestem pewny, że za kilka tygodni dotrze do nas to, jak wiele osiągnęliśmy, awansując do finału.

—koło

Źródło : Rzeczpospolita

Viva España, 44 lata później

Paweł Wilkowicz 30-06-2008, ostatnia aktualizacja 30-06-2008 06:18

Hiszpania – Niemcy 1:0. Hiszpanie po raz drugi mistrzami Europy! Fernando Torres strzelił jedyną bramkę jeszcze w pierwszej połowie, a przewaga zwycięzców była ogromna. Niemcom udało się tylko zamienić ten mecz w najbardziej brutalne spotkanie turnieju.

Spełnione marzenie Hiszpanów. Na zdjęciu piłkarze zwycięskiej drużyny Fernando Torres (z lewej) i Sergio Ramos z pucharem
źródło: AFP
Spełnione marzenie Hiszpanów. Na zdjęciu piłkarze zwycięskiej drużyny Fernando Torres (z lewej) i Sergio Ramos z pucharem
źródło: Reuters

Luis Aragones nagle znalazł się na rękach swoich piłkarzy, a potem w powietrzu. Iker Casillas wspiął się na poręcz podestu, na którym dekorowano mistrzów, i podniósł puchar najwyżej, jak potrafił. Strzeliły fajerwerki, pora zmienić przysłowia.

Od teraz futbol jest grą, w której od początku do końca zwyciężają Hiszpanie. Wygrali wszystkie mecze mistrzostw Europy, mieli najlepszą obronę i najskuteczniejszy atak. Ani razu nie stracili pierwsi bramki, tylko w meczu z Włochami musieli czekać do rzutów karnych. Nawet prowadząc, ciągle atakowali. Finał był dalszym ciągiem tego, co robili przez cały turniej, choć tym razem musieli grać bez króla strzelców mistrzostw Davida Villi. Nie zostawili żadnych wątpliwości, że puchar należał się tylko im.

Na bramkę czekali do 32. minuty, wtedy stało się to, co było nieuniknione. Niemcom ataki udawały się tylko w pierwszych minutach i od czasu do czasu w drugiej połowie, gdy nie mieli innego wyjścia, niż ruszyć do przodu. Byli wolniejsi od Hiszpanów, mniej zdecydowani, a pod koniec meczu tak wyczerpani, że rywale mogli spokojnie odliczać minuty do ostatniego gwizdka.

Miroslav Klose czekał na podania bez końca. Lukas Podolski i Bastian Schweinsteiger w starciach z bocznymi obrońcami mogli się przekonać, dlaczego Hiszpanie stracili w sześciu meczach tylko dwie bramki. Michael Ballack, Torsten Frings i Thomas Hitzlsperger częściej faulowali, niż wygrywali pojedynki z hiszpańskimi pomocnikami. Nawet akcje po rzutach rożnych i wolnych tym razem im się nie udawały. Niemcy mieli swoje szanse, ale nie tak klarowne jak rywale. Znacznie bliżej byli strzelenia bramki samobójczej: Christoph Metzelder i Ballack źle wybijali piłkę, w pierwszej sytuacji Niemców uratował tylko refleks Jensa Lehmanna, a w drugiej stojący przy linii bramkowej Frings.

Przed golem dla Hiszpanii był jeszcze strzał Torresa w słupek, a w drugiej połowie Marcos Senna nie trafił w piłkę, gdy miał przed sobą pustą bramkę. Tylko Torres w 32. minucie zrobił wszystko, jak należy. Senna podał do Xaviego, ten między niemieckich obrońców do rozpędzonego napastnika Liverpoolu. Philipp Lahm nie potrafił uzgodnić z Lehmannem, co powinien zrobić. Zaczął blokować drogę Torresowi, ale bramkarz za późno ruszył do piłki.

Hiszpan zdążył obiec obrońcę i kopnąć piłkę do bramki. Lehmann bronił do końca meczu tak, że trudno go uznać za winnego porażki. Lahm nie miał okazji do naprawienia błędu. Zszedł w przerwie, trener Joachim Löw tłumaczył, że był kontuzjowany.

Zdążył się natomiast wyleczyć Ballack, o ile informacje o jego problemach z łydką były prawdziwe. W sobotę jeszcze nie trenował, w dniu finału ból ustąpił tak nagle, jak się pojawił. Kapitan zgłosił, że jest gotowy do gry, ale to nie był jego mecz. Walczył, próbował, ale we wspomnieniach z finału pozostaną przede wszystkim jego faule, kłótnie z sędzią i Hiszpanami oraz rozbity w zderzeniu z Senną łuk brwiowy. W drugiej połowie iskrzyło na boisku co chwila, a zaczęło się jeszcze przed przerwą, gdy Ballack trafił z impetem w stopę Xaviego, choć piłka była już daleko od niego. Sędzia Roberto Rosetti nie wyciągnął kartki, zresztą w wielu momentach meczu podejmował zaskakujące decyzje, a sędziowie liniowi mu nie pomagali. Nie zauważyli, że przy stanie 0:0 Joan Capdevila dotknął piłki ręką w polu karnym – może przypadkowo, ale wyraźnie – nie podyktowali rzutu wolnego, gdy Lehmann wybił piłkę ręką, stojąc już za linią pola karnego. Mogli wyrzucić z boiska Davida Silvę i Lukasa Podolskiego za kłótnię, która skończyła się zderzeniem głowami.

Po meczu Frings odepchnął ręką jednego z wbiegających na boisko Hiszpanów, niemieccy kibice wygwizdali sędziów, ale ich drużyna na pewno nie przegrała meczu przez Rosettiego. Była tak bezradna, że trener Löw, nie widząc sensu dalszego zagrzewania ich do walki, przyklęknął przy linii, pogodzony z porażką.

7 razy Hiszpanie strzelali celnie na bramkę Jensa Lehmanna. W całym turnieju oddali aż 117 strzałów

24 lata temu Michel Platini zabrał Hiszpanom Puchar Henri Delaunaya, strzelając gola w finale po błędzie Luisa Arconady. W niedzielę w Wiedniu wręczył trofeum właśnie hiszpańskiemu bramkarzowi, a Arconada patrzył na radość Casillasa z trybun. Przyjechał na finał na specjalne zaproszenie szefa UEFA.

Hiszpanie pokonali historię, zdobyli mistrzostwo grając, jeszcze lepiej niż zwycięzcy z 1964 roku. Wtedy wygrali u siebie, w Madrycie, pod okiem generalissimo Franco, który dla zwycięzców miał królewskie premie, a dla najmłodszych z nich również zwolnienie ze służby w wojsku. Teraz taka motywacja nie była potrzebna, liczyło się tylko to, by nie przejść do historii jako kolejne niespełnione pokolenie.

Większość obecnych piłkarzy jest na tyle młoda, że będą mogli powiedzieć sobie, wyjeżdżając z Austrii: do zobaczenia za cztery lata w Polsce i na Ukrainie.

Wiedeń: Niemcy

– Hiszpania 0:1 (0:1)Bramka: F. Torres (33). Żółte kartki: M. Ballack, K. Kuranyi (Niemcy); I. Casillas, F. Torres (Hiszpania).Sędziował R. Rosetti (Włochy). Widzów: 51 428.

Niemcy: Lehmann - Friedrich, Mertesacker, Metzelder, Lahm (46, Jansen) - Schweinsteiger, Frings, Ballack, Hitzlsperger (58, Kuranyi), Podolski - Klose (79, Gomez).Hiszpania: Casillas - Ramos, Puyol, Marchena, Capdevila - Senna, Iniesta, Xavi, Fabregas (63, Alonso), Silva (66, Cazorla) - Torres (78, Guiza)

Źródło : Rzeczpospolita

Mugabe wygrał wybory w Zimbabwe

ga, IAR
2008-06-29, ostatnia aktualizacja 2008-06-29 18:26
Zobacz powiększenie
Robert Mugabe podczas inspekcji gwardii honorowej w czasie ceremonii upamiętniającej koniec panowania białych w 1980 roku
Fot. STR AP

Robert Mugabe wygrał wybory prezydenckie w Zimbabwe. Dotychczasowy prezydent, który rządzi krajem od 28 lat, został już zaprzysiężony na szóstą kadencję. "To żart roku" - komentuje opozycja.

Zobacz powiekszenie
Fot. PHILIMON BULAWAYO REUTERS
Morgan Tsvangirai
ZOBACZ TAKŻE
Mugabe wygrał we wszystkich 10-ciu prowincjach kraju. Komisja wyborcza poinformowała, że oddano na niego ponad 2 miliony 150 tysięcy głosów, podczas gdy lider opozycji Morgan Tsvangirai uzyskał przeszło 230 tysięcy głosów. Tsvangirai przed tygodniem wycofał się z wyścigu w obawie o życie swoje i swoich współpracowników. Według przedstawicieli jego partii, w czasie kampanii wyborczej zginęło 90 osób. Opozycjoniści mówią także o przypadkach zastraszania.

Komisja wyborcza stwierdziła jednak, że Tsvangirai zbyt późno zrezygnował i jego nazwisko musiało zostać na kartach do głosowania.

W pierwszym komentarzu po ogłoszeniu rezultatów, rzecznik opozycyjnego Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych Nelson Chamisa określił wynik wyborów jako "żart roku i akt desperacji ze strony reżimu".

Na wyniki zareagowała też społeczność międzynarodowa. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice wezwała Chiny i inne światowe mocarstwa do zdecydowanej reakcji skierowanej przeciwko Mugabemu. Dotychczas Chiny, Rosja i RPA ustawicznie blokowały wprowadzenie sankcji ONZ wobec Zimbabwe.

Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel wezwała Unię Afrykańską do wyciągnięcia konsekwencji wobec Mugabego. Dodała, że jako prezydent stracił on wszelką legitymację do sprawowania władzy. Merkel określiła wybory w Zimbabwe mianem farsy.

Wybory w Zimbabwe potępiły Stany Zjednoczone i Unia Europejska. George Bush zapowiedział wprowadzenie sankcji wobec Zimbabwe, a dyplomacja Włoch nie wykluczyła wycofania swojego ambasadora z tego kraju.