wtorek, 26 sierpnia 2008

Wisła wygrała z Barceloną!

Wisła wygrała z Barceloną!!!

Cudu nie było, bo być nie mogło. Wisła Kraków po porażce w Barcelonie aż 0:4 wiedziała, że o awansie do Ligi Mistrzów może zapomnieć. Mistrzowie Polski nie załamali się jednak i w rewanżu po wspaniałym meczu wygrali z "Dumą Katalonii" 1:0. Awansu nie ma, ale wspomnienia z tego spotkania pozostaną na lata.

czytaj dalej...
REKLAMA

Wisła bardzo odważnie rozpoczęła spotkanie, ale już od piątej minuty na boisku zaczęła rządzić Barcelona. Piłkarze z Katalonii w swoim stylu wymieniali między sobą niezliczoną ilość podań, by po chwili błyskawicznie uruchomić któregoś z napastników. Pierwszy strzał w światło bramki oddali jednak nie Katalończycy, a wiślacy. W 12. minucie spotkanie na mocny strzał zza pola karnego zdecydował się Diaz. Uderzenie to nie sprawiło jednak Victorowi Valdesowi najmniejszych problemów.

W kolejnym okresie gry nieoczekiwanie inicjatywę zaczęła przejmować Wisła, która była nawet bliska objęcia prowadzenia. W 20. minucie Valdesa zaatakował Brożek i zrobił to na tyle skutecznie, że bramkarz Barclony popełnił błąd i wybił piłkę wprost pod nogi Łobodzińskiego. Niestety, pomocnik "Białej Gwiazdy" posłał piłkę metr obok słupka.

Po kilku minutach gorąco było pod bramką Mariusza Pawełka. Z lewego skrzydła po ziemi dośrodkowywał Keita, ale Piotr Brożek w ostatniej chwili uprzedził Xaviego.

Odpowiedź Wisły była natychmiastowa. Pędzący lewą stroną boiska Marek Zieńczuk w polu karnym dostrzegł Pawła Brożka i nie zastanawiając się długo posłał mu piłkę wprost na głowę, ale strzał najskuteczniejszego napastnika naszej ligi w pięknym stylu obronił Valdes.

Tuż przed przerwą na szybką kontrę przeprowadziła Barcelona. Na brawa zasłużył przede wszystkim Iniesta, który minął dwóch wiślaków, a następnie świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Henry'ego. Francuz, mając przed sobą tylko Pawełka, uderzył jednak obok bramki.

Drugą połową lepiej zaczęła Wisła, która już w 50 minucie była bliska strzelenia pierwszej bramki. Piękne uderzenie Marka Zieńczuka z najwyższym trudem obronił jednak Valdes.

Bramkarz Barcelony kilka chwil później nie miał już jednak nic do powiedzenia. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkowywał Jirsak, a wspaniałym strzałem głową popisał się Cleber. 1:0 dla Wisły!!!

Gol dla Wisły bardzo zdenerwował piłkarzy "Dumy Katalonii", którzy rzucili się do ataków i w przeciągu niespełna pięciu minut stworzyli sobie trzy doskonałe sytuacje do odrobienia strat. Na szczęście zarówno Eto'o jak i Henry nie znaleźli drogi do bramki strzeżonej przez Mariusza Pawełka.Po strzale Gerarda Pique wiślaków uratowała natomiast poprzeczka.

W 69. minucie mogło być 2:0! Fenomenalną akcję przeprowadził Wojciech Łobodzińskiego, który najpierw wkręcił w ziemię Hleba, a następnie zaskakującym strzałem próbował przelobować z ostrego kąta Valdesa. Piłka o centymetry minęła poprzeczkę.

W ostatnim kwadransie ostro do pracy wzięli się goście, którzy co rusz przedzierali się pod bramkę wiślaków. To, że nie strzelili bramki "zawdzięczają" przede wszystkim Gudjohnsenowi i Krkiciowi, którzy pudłowali dzisiaj na potęgę, choć należy tez podkreślić znakomitą postawę Pawełka.

Wisła po porażce w dwumeczu nie awansowała do Ligi Mistrzów. Zagra w I rundzie Pucharu UEFA.

Wisła Kraków - FC Barcelona 1:0 (0:0)

1:0 Cleber 52 min

Żółte kartki: Piotr Brożek, Boguski
Sędzia: Lubos Michel (Słowacja)
Widzów: 14 500

Wisła: Pawełek - Singlar, Baszczyński, Cleber, Piotr Brożek - Łobodziński, Jirsak, Diaz, Zieńczuk - Boguski (68 Niedzielan), Paweł Brożek

Barcelona: Valdes - Alves, Puyol, Pique, Abidal - Toure, Keita, Xavi (57 Gudjohnsen), Iniesta (66 Hleb) - Eto'o (74 Krkić), Henry

Marta Domachowska i Paweł Korzeniowski parą?

Fot. Kuba Atys / AG

M.D. + P.K. = P.Z.W.

Tytuł tego tekstu, żywcem wzięty z przedszkolno-podstawówkowej poezji miłosnej, podsumowuje mniej więcej artykuł, który znalazłem w dzisiejszym ''Fakcie''. Brukowiec donosi o kwitnącym w wiosce olimpijskiej romansie pomiędzy Martą Domachowską a Pawłem Korzeniowskim. Po Bandzie jest niepocieszone.

''Wyników brak, ale uczucie kwitnie'' - taki tytuł ma artykuł, w którym czytamy m.in.:

O romansie przystojnego pływaka i seksownej tenisistki plotkowano od dawna. Sportowcy są razem od kilku miesięcy, ale... w sumie spędzili ze sobą niewiele czasu. Rozmijali się z powodu wyjazdów na zawody.

Później ''Fakt'' opisuje losy związku, nieustanne mijanie się Domachowskiej i Korzeniowskiego, brak czasu dla siebie itd. Oczywiście igrzyska i wspólne mieszkanie w wiosce olimpijskiej to okazja, żeby wreszcie się sobą nacieszyć. Gazeta ilustruje artykuł zdjęciem pary na spacerze.

Po Bandzie z reguły nie wierzy w żadne wyczytane w ''Fakcie'' słowo (oczywiście oprócz ABSOLUTNIE PRAWDZIWYCH krótkich historyjek drukowanych na ostatniej stronie zaraz obok zdjęcia gołej baby), w tym przypadku jednak nie wierzymy podwójnie, w trosce o nasze zdrowie psychiczne. Tego byłoby zbyt wiele - nie dość, że z trudnością przełknęliśmy fakt, że Marty nie zobaczymy już w Pekinie, to na dodatek kilka godzin później dowiadujemy się, że jest zajęta. Postanowiliśmy więc zastosować klasyczne wyparcie. W związku z tym parę fot Marty samej...

...albo jeszcze lepiej - w towarzystwie Marii Kirilenko:


Swoją drogą w ostatnim czasie przyjęliśmy na nasze szczęki zbyt wiele ciosów: polska indolencja medalowa, wycofanie się Any Ivanovic, zapowiedź zakończenia kariery przez Sylwię Gruchałę, a teraz pogłoski o romansie Domachowskiej. Zastanawiamy się poważnie nad rozpoczęciem akcji ''Przytul Po Bandzie''.

orlando woolridge

Seks w wiosce olimpijskiej - temat tabu

Dominik Szczepański, The Times
2008-08-24, ostatnia aktualizacja 2008-08-25 12:02
Zobacz powiększenie
Marta Domachowska (z lewej, obok Mariusz Fyrstenberg) podczas igrzysk często była widziana w towarzystwie pływaka Pawła Korzeniowskiego
Fot. Kuba Atys / AG

- Nie twierdzę, że wszyscy sportowcy na Igrzyskach Olimpijskich myślą o seksie. Mówię tylko, że 99 % z nich o tym myśli - powiedział brytyjski były tenisista stołowy, a obecnie komentator sportowy Matthew Syed.

Matthew Syed (ur. w 1970 roku) przez wiele lat był numerem jeden brytyjskiego tenisa stołowego. Dwukrotnie udało mu się pojechać na igrzyska olimpijskie (Barcelona '92, Sydney 2000). Po zakończeniu kariery nie rozstał się ze sportem. Pracuję jako komentator w Eurosporcie. Od czasu do czasu pisze również i komentuje dla "Times'a".

- Często jestem pytany, czy wioska olimpijska, wielka, składająca się z konglomeracji domów, domków, rezydencji, jest festiwalem seksu. Moja odpowiedź zawsze jest taka sama. Oczywiście, że tak! - przyznaje ze szczerością Anglik. - Moje pierwsze igrzyska na które pojechałem, odbyły się w Barcelonie. Muszę przyznać, że dla niedoświadczonego 21-latka, to był prawdziwy szok. Dla wielu z nas debiut olimpijski był niemal tak samo ważny w płaszczyźnie seksualnej jak sportowej. Boskie hostessy, piękne fanki, no i oczywiście zawodniczki. Skaczące, biegające, trenujące dookoła wioski. Kipiący estrogen. Spędziłem tyle czasu w tym zawieszeniu, że później ciężko było wrócić do normalności. Wioska olimpijska jest miejscem, gdzie ciężko oddzielić sen od jawy - opowiada Anglik.

Syed zwraca uwagę na fakt, iż nie tylko mężczyźni zachowują się, jak w jakimś erotycznym amoku: - Kobiety również postępują zgodnie ze swoimi hormonami, wysyłając wszędzie wokół swoje uśmiechy, które zasypują nas jak confetti. Żaden posiłek, żadna przerwa nie obyła się bez zapierających dech w piersiach rozmów. Dwuznaczność tych sytuacji była tak widoczna, tak oczywista, że nikt nie mógł mieć najmniejszych wątpliwości co do ich natury.

Anglik przyznaje jednak, że grono olimpijczyków to profesjonaliści, którzy na pierwszym planie stawiają jednak wyniki.

- Dopóki startowaliśmy, każdy dzielnie sobie radził. Kiedy jednak odpadaliśmy z rywalizacji zaczynaliśmy na siebie spoglądać z drapieżnością. Trzeba również powiedzieć, że sporo było przypadków homoseksualizmu. Jednak ze względu na dosyć częstą wśród sportowców homofobię, musiano to skrzętnie ukrywać - opowiada tenisista.

Z jego opowieści wynika, że sytuacja z Barcelony powtórzyła się w Sydney. Już jako komentator, Syed pojechał do Pekinu. Z ciekawości, czy coś się zmieniło, zapytał o to, jak sprawy się mają, kolegę po fachu - jednego z tenisistów. - To niesamowite, co tutaj się dzieje. Wszyscy, którzy odpadli ze swoich konkurencji, poddają się jakiemuś dziwnemu szaleństwo. Bóg jeden raczy wiedzieć, co wydarzy się w ten weekend. To jakiś inny świat - powiedział mu tenisista.

Jeden z brytyjskich biegaczy zwrócił również uwagę na zachowanie pływaków: - Pływacy skończyli swoje występy wcześniej. To co się wydarzyło później, było jak erupcja.

Londyński Times, publikujący opowieść Syeda, przypomina sytuację z igrzysk w Seulu w 1988 roku, gdy następnego dnia po zakończeniu rywalizacji pływaków, na tarasie rezydencji, gdzie przebywała kadra Brytyjczyków, leżało tyle zużytych prezerwatyw, że Brytyjski Komitet Olimpijski zakazał im uprawiać seks poza pokojami.

- W Pekinie organizatorzy na szczęście zdali sobie sprawę, że wszelkie zakazy tego typu, są tak samo bezsensowne, jak zakazywanie oddychania. Zamiast tego, rozdali tysiące darmowych kondomów. Jeśli nie możesz z nimi wygrać, przynajmniej zapewnij im bezpieczeństwo - śmieje się brytyjski tenisista.

Kto staje się obiektem pożądania? Przede wszystkim złoci medaliści. Zdaniem Anglika, ich sukces dużo bardziej działa na wyobraźnię kobiet. Sporą rolę odgrywają też hormony, pobudzone przez masę sterydów, odżywek, których używają sportowcy.

- Wcale nie mówię, że gorączka seksu nęka wszystkich olimpijczyków. Oczywiście, że nie! Cierpi na nią tylko jakieś 99% z nich - podsumowuje Matthew Syed .

Przegląd romansów olimpijskich:

Roger Federer i Miroslava Wawriniec

Spotkali się w na olimpiadzie w Sydney, gdzie oboje reprezentowali Szwajcarię w turnieju tenisowym. Rok później Miroslava musiała zakończyć karierę ze względu na kontuzję stopy. Od tej pory wspiera Rogera spoza kortu.

Matt Emmons i Katerina Kurkowa

Poznali się w Atenach (2004), gdzie występowali w strzelectwie. Podczas finału doszło do nietypowej sytuacji, kiedy Emmons był o krok od złota, a skończył na ósmym miejscu. Wszystko dlatego, że w ostatnim strzale zadrżała mu ręka. Trafił co prawda w tarczę.... ale nie swoją. Katherina pocieszyła go po nieudanym występie. I to skutecznie, bo w 2007 roku pobrali się.

Derek Redmond i Sharron Davies

Brytyjska pływaczka Sharron Davies i lekkoatleta Derek Redmond spotkali się podczas igrzysk w Barcelonie ('92). W 1994 roku pobrali się. Mają dwójkę dzieci. W 2000 roku wzięli rozwód.

Alyson Annan i Carole Thate

Obie były wielkimi gwiazdami hokeja na trawie. Alyson (Australia) i Carole (Holandia) poznały się w Sydney (2000) w dniu, gdy Annan rozstała się ze swoim mężem. Z przyjaźni narodził się nowy związek, a w 2005 roku wzięły ślub w Holandii. Mają też dziecko.

Polski akcent:

Marta Domachowska i Paweł Korzeniowski

Para wymyślona czy prawdziwa? Informację na temat zażyłości łączącej tenisistkę i pływaka podał kilka tygodni temu "Fakt". W Pekinie pokazywali się razem na trybunach zawodów. Nad tematem zastanawiają się Ciacha oraz Po Bandzie