Katowicki oddział IPN wszczął śledztwo w sprawie śmierci gen. Władysława Sikorskiego. W ciągu najbliższych miesięcy planuje ekshumację jego zwłok znajdujących się w sarkofagu na Wawelu
ZOBACZ TAKŻE
- Pewnie uporządkujemy i umorzymy (04-09-08, 00:00)
- Friszke: śledztwo ws. śmierci gen. Sikorskiego niepoważne (03-09-08, 14:30)
Pewnie uporządkujemy i umorzymy - rozmowa z Ewą Koj, szefową pionu śledczego katowickiego IPN
Podstawą śledztwa jest podejrzenie popełnienia zbrodni komunistycznej, która według polskiego prawa nie podlega przedawnieniu. Jak stwierdza komunikat Instytutu Pamięci Narodowej, chodzi o "zbrodnię komunistyczną polegającą na sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w komunikacji powietrznej, w celu pozbawienia życia gen. Sikorskiego".
"Podstawą wszczęcia tego śledztwa jest zachodzące od chwili zaistnienia katastrofy do dnia dzisiejszego uzasadnione podejrzenie przestępczego jej spowodowania".
- W tej sprawie nie toczyło się żadne postępowanie polskich organów ścigania, dlatego trzeba je przeprowadzić - powiedziała "Gazecie" Ewa Koj, szefowa katowickiego oddziału IPN. Rozwikłaniem "tajemnicy Gibraltaru" mają się zająć dwaj prokuratorzy, którzy - jak zapewnia prok. Koj - przedstawili już "precyzyjny plan śledztwa". Nie wyklucza wizji lokalnej na Gibraltarze.
Katowicki IPN w ostatnim czasie prowadził m.in. śledztwa przeciwko autorom stanu wojennego i zamachu na papieża Jana Pawła II.
Instytut oprócz przeprowadzenia ekshumacji zwłok generała chce za pośrednictwem Ministerstwa Sprawiedliwości zwrócić się do brytyjskiego rządu o dokumenty komisji powypadkowej brytyjskiego ministerstwa lotnictwa. W lipcu 1943 r. badała ona przyczyny katastrofy brytyjskiego liberatora w Gibraltarze, którym generał leciał z inspekcji polskich oddziałów do Wielkiej Brytanii. Badane mają być również inne wersje i wątki dotyczące śmierci premiera i naczelnego wodza.
Do tej pory Brytyjczycy argumentowali, że dokumenty ich wywiadu mogą być ujawnione po 100 latach. W latach 90. o dokumenty w sprawie Sikorskiego starał się m.in. Jan Nowak-Jeziorański. Katowicki IPN twierdzi, że będzie dopominał się o ich przedstawienie w oparciu o "Europejską konwencję o archiwach".
Już w 1993 r. o zgodę na ekshumację upominali się działacze Warszawskiego Towarzystwa Miłośników Historii. W czerwcu i w lipcu w 65. rocznicę śmierci ekshumacji zwłok Sikorskiego domagała się grupa historyków. Jedna ze stacji telewizyjnych przygotowuje film o Sikorskim autorstwa Dariusza Baliszewskiego, który jest przekonany, że Sikorski zginął w wyniku zamachu, kilka godzin wcześniej w pałacu brytyjskiego gubernatora, a katastrofą samolotu to zatuszowano.
Poparcie dla idei ekshumacji wyrazili prezydent Lech Kaczyński, premier Donald Tusk, a także metropolita krakowski Stanisław Dziwisz. Kardynał zaznaczył jednak, że do ekshumacji potrzebna będzie zgoda rodziny gen. Sikorskiego lub wszczęcie śledztwa. Rodzina generała takiej zgody nie udzieliła.
Prok. Koj powiedziała, że pomysł śledztwa pojawił się już na początku roku, choć przyznała, że medialna wrzawa wokół ekshumacji Sikorskiego przyspieszyła decyzję.
Przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie odmówił szczeciński oddział IPN. W dokumentach sprawy jest analiza historyka IPN, który stwierdził po analizie dokumentów, że nie ma dowodów na zamach na gen. Sikorskiego. Podobną opinię wyraża większość polskich i brytyjskich historyków. Jednak jak twierdzi prokurator Koj, "jest wiele przesłanek w publikacjach historycznych i dziennikarskich, które mogą wskazywać, że Sikorski padł ofiarą spisku i zamachu".
Według komunikatu IPN "po dokonaniu analizy treści tych źródeł i podnoszonych w nich zastrzeżeń co do faktycznego przebiegu wydarzeń w Gibraltarze, jak również faktu wcześniejszych awarii samolotów przewożących gen. Władysława Sikorskiego oraz wątpliwości co do wiarygodności oficjalnie stwierdzonych przyczyn ich zaistnienia, uznać należy, że zachodzą przesłanki do postawienia hipotezy, że śmierć generała Władysława Sikorskiego była efektem spisku na jego życie".
Sikorski zginął w katastrofie lotniczej 4 lipca 1943 r. Samolot, którym wystartował z Gibraltaru, po kilku minutach spadł do morza. Uratował się tylko czeski pilot, który ponoć nigdy nie zakładał kamizelki ratunkowej, ale tego dnia ją na sobie miał.
Bezpośrednio po wojnie pojawiało się wiele wersji na temat śmierci Sikorskiego. Przypominano m.in., że w czasie pobytu Sikorskiego w Gibraltarze przebywał tam Kim Philby, słynny sowiecki agent umieszczony w brytyjskich służbach specjalnych. Sikorski był ostro krytykowany przez część generalicji i polityków m.in. za represje wobec "oficerów sanacyjnych" i podpisanie układu z ZSRR w 1941 r.
Wraz z premierem zginęli m.in. jego córka Zofia Leśniewska, szef sztabu naczelnego wodza gen. Tadeusz Klimecki, płk Andrzej Marecki. Samolot Sikorskiego nie został wydobyty, a niektórych zwłok nigdy nie odnaleziono.
Za "krok we właściwym kierunku" uznał decyzję IPN Andrzej Suchcic, kierownik archiwum Instytutu Sikorskiego w Londynie.
Prof. Tomasz Szarota, jeden z najbardziej znanych polskich historyków okupacji hitlerowskiej, powiedział, że śledztwo w sprawie gen. Sikorskiego bez ujawnienia utajnionych dokumentów brytyjskiego wywiadu jest "bezsensowne".
Prof. Andrzej Friszke, były członek Kolegium IPN, uznał angażowanie instytucji państwowej w tego rodzaju przedsięwzięcie za "niepoważne" i "kompromitujące". - Świadkowie nie żyją, dokumenty są znane, a te nieznane utajnione. Czym prokuratorzy mają się zajmować? - pyta retorycznie.