piątek, 6 lutego 2009

Popiełuszko zupełnie jak James Bond

Popiełuszko zupełnie jak James Bond

Premiera filmu "Popiełuszko" z Jerzym Woronowiczem dopiero 27 lutego, tymczasem obraz już wywołał spory szum medialny i to wcale nie za sprawą tematu, jaki podejmuje. Największe kontrowersje budzi plakat: do złudzenia przypomina poster hollywoodzkiej superprodukcji o Jamesie Bondzie, "Casino Royale"

"Popiełuszkę" promują dwa różne plakaty. Pierwszy, spokojniejszy w formie, wykorzystuje zbliżenie twarzy aktora grającego główną rolę i większych kontrowersji nie wywołuje:

Popiełuszko zupełnie jak James Bond

Natomiast już drugi (patrz zdjęcie na samej górze), przez powielenie patentów plakatu do filmu z agentem 007, wywołuje emocje znacznie żywsze. Nie wszystkim podoba się, że otoczonego kultem księdza, który zmarł męczeńską śmiercią, pokazuje się jak fikcyjnego superbohatera, pod którego zdjęciem można byłoby umieścić trawestację słynnej bondowskiej frazy: "My name is Popieluszko. Jerzy Popieluszko".

Konwencja, w jakiej zrobiono plakat, jest według realizatorów "Popiełuszki", uzasadniona charakterem filmu: nie przedstawia on polskiego księdza w typowy, martyrologiczny sposób. "Nowy" Jerzy Popiełuszko to bohater z krwi i kości, nie zaś postać z pomnika, natomiast sam film - oprócz oczywistych elementów biograficznych - reprezentuje po prostu dobre kino akcji (zobacz zwiastun filmu na wideo niżej).

>>> A jak Wam się podoba plakat do nowego filmu o Jerzym Popiełuszce?

Agata i Piotr Rubikowie


Kiedy mężczyzna płacze


Galerie
Agata i Piotr Rubikowie
Za kilka miesięcy po raz pierwszy zostaną rodzicami. Piotr chciałby mieć i syna, i córkę, więc pierworodny raczej nie będzie jedynakiem. W Wilanowie powstaje ich nowy dom, w którym on będzie mógł dla niej grać na fortepianie. Nawet w nocy. To ma być rok przełomu. I dlatego Piotr postanowił zmienić też swój wizerunek.

GALA: Czy dobrze się pan czuje ze swoim nowym odbiciem w lustrze?

PIOTR RUBIK: Jeszcze nie wiem. Muszę mieć trochę więcej czasu, żeby się z tym oswoić.

GALA: Kobiety dokonują radykalnych zmian w wyglądzie, kiedy chcą poprawić sobie samopoczucie. A mężczyźni?

PIOTR RUBIK: Myślę, że każda zmiana pomaga w tym, żeby coś się zakotłowało w emocjach. A jak się pozytywnie kotłuje, to ma dobry wpływ na życie, na pisanie muzyki. Zaczął się nowy rok, czekają na mnie nowe wyzwania, projekty i przede wszystkim wspaniałe rzeczy w życiu prywatnym. Już od kilku tygodni myślałem o tym, żeby coś zmienić. Stwierdziłem, że warto zrobić jakiś mały, ale wyraźny akompaniament do tego nowego, co nadchodzi.

GALA: Poprzednio zmienił pan swój image cztery lata temu. Wtedy zaczął się pana czas: prawdziwa kariera, wielkie koncerty, nagrody, poznanie Agaty, dziś pana żony.

PIOTR RUBIK: Tamta przemiana była przypadkowa, niezamierzona, był to odruch. Zaczął się rok, siedziałem na fotelu u fryzjera, który mi nagle zaproponował, żeby przefarbować włosy na blond. Miałem dobry nastrój, stwierdziłem: „Czemu nie, nie ma sensu się zastanawiać, pobawmy się”. Byłem ciekaw, jaki to będzie miało wpływ na moje samopoczucie.

GALA: Bilans tych czterech lat pokazał, że bardzo dobry. Teraz powinno być podobnie. Czeka pan z żoną na pierwsze dziecko, buduje dom, pracuje nad trzema dużymi projektami...

PIOTR RUBIK: Po pierwsze, płyta „RubikOne”, a na niej 13–14 utworów, które śpiewają same kobiety. Wydaje mi się, że to bardzo ciekawe głosy. Na przykład Paulina Lenda i Ewa Maria Lewandowska z „Mam talent”, moje trzy solistki, czyli Zosia Nowakowska, Anna Józefina Lubieniecka i Marta Moszczyńska, poza tym znana wróżka Aida Kosojan-Przybysz, Isis Gee, jeszcze kilka fajnych solistek, no i... jedną piosenkę nagrałem ja.

GALA: Jak to? Miały być same kobiety?

PIOTR RUBIK: To wyjątek, że śpiewam. Ale wyjątkowa jest sytuacja. Ta piosenka jest dedykowana mojemu dziecku i specjalnie dla niego została napisana. Ma tytuł „Kiedy mężczyzna płacze” i jest bardzo osobistą balladą.

GALA: Pan płakał, kiedy dowiedział się, że zostanie ojcem?

PIOTR RUBIK: Byłem wzruszony, czułem wielką radość. To spełnienie jednego z moich najważniejszych marzeń.

GALA: Zaraz porozmawiamy o tych osobistych marzeniach...

PIOTR RUBIK: ...ale wracając do płyty, jako ciekawostkę dodam, że wystąpi na niej także Jivan Gasparyan, armeński muzyk, który gra na instrumencie duduk. Można go podziwiać np. w „Gladiatorze”, „Ostatnim kuszeniu Chrystusa”. Jest wirtuozem światowej sławy, jeśli chodzi o instrumenty etniczne. Drugi projekt to napisana z Jackiem Cyganem cantobiografia pt. „Santo subito”, na rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II i z nadzieją na jego szybką beatyfikację. To utwór bardzo duży, na orkiestrę symfoniczną, chór i solistów. Premiera w Warszawie na początku kwietnia. Trzecia rzecz nazywa się „Shanghai Rhapsody”. Jest to utwór instrumentalny, który napisałem na wystawę EXPO 2010. Nie ma tam ani jednego słowa w żadnym języku. Puściłem wodze fantazji, umieściłem trochę motywów w stylu chińskim, polskim, trochę w klimacie filmowym. Mam nadzieję, że ta muzyka będzie zrozumiała dla każdego. Za dwa tygodnie jadę do Chin przekazać burmistrzowi Szanghaju gotowy utwór. Wierzę, że będzie to dla mnie furtka na świat.

GALA: Dużo tego. Żona pana wspiera w zawodowych sprawach?

PIOTR RUBIK: Bardzo mi pomaga w wielu rzeczach, w wielu innych nie może mi pomóc, ponieważ nie zna się na pewnych niuansach muzycznych, aczkolwiek ma bardzo dobry słuch. Czasami jestem zaskoczony, jak dobrze potrafi wychwycić niektóre motywy, kontrapunkty, które nie są główną melodią, ale gdzieś tam je słychać w orkiestrze i ona je sobie nuci. I to nuci bardzo czysto. Cieszę się. Jesteśmy razem już prawie cztery lata, wielu rzeczy się nauczyła. Kiedy trzeba się podzielić jakimiś obowiązkami, nie muszę Agaty prosić – to oczywiste, że mi pomaga. W tej chwili jednak staram się ją odciążyć, bo niedługo będziemy mieli oboje bardzo dużo pracy jako rodzice.

GALA: Czeka pan na syna czy na córkę?

PIOTR RUBIK: Oboje z Agatą znamy już płeć dziecka, ale nie chciałbym o tym mówić, dopóki nie urodzi się całe i zdrowe. Słyszałem zresztą, że różnie bywa z odczytywaniem płci na zdjęciach USG, więc po prostu czekamy. Poza tym możemy mieć i chłopca, i dziewczynkę, zobaczymy, co urodzi się pierwsze. Podchodzę do tego rozsądnie, z wielką miłością i bez wygórowanych oczekiwań.

GALA: Dla kompozytora pracującego w domu krzyk dziecka, nawet własnego, za ścianą to chyba duże wyzwanie.

PIOTR RUBIK: Mam zamiar być dzielny. Jedną ręką mogę pisać muzykę, drugą niańczyć. Wierzę, że dam radę. W sytuacjach podbramkowych będziemy się przekrzykiwać. Będę mu śpiewał – jeśli przestanie krzyczeć, to będzie oznaczać, że utwór nie jest zły. Pomyślałem, że wypróbuję tę metodę.

GALA: W nowym, dużym domu wasze głosy będą się dobrze niosły.

PIOTR RUBIK: Dlatego cieszę się z tego domu. Teraz mam przemiłych sąsiadów, ale mimo wszystko zawsze istnieje ryzyko, że im przeszkadzam, zwłaszcza kiedy pracuję w nocy. Dom da mi wolność. Będę mógł grać, o której chcę, kiedy chcę, co chcę i jak chcę. Będę mógł robić w nocy próby i nikomu się nie narażę, nie będę musiał się martwić, że ktoś przeze mnie nie spał. Poza tym będę miał dużo miejsca na moje zabawki motoryzacyjne. Nie będzie już dylematu, który motocykl wybrać, tylko będę mógł mieć ich kilka. Teraz na podziemnym parkingu mamy miejsce tylko na jeden samochód i to jest duży kłopot.

GALA: Sam pan zaprojektował ten dom?

PIOTR RUBIK: Agata zobaczyła na mieście reklamę dewelopera, w internecie obejrzała projekty i pokazała mi je. Osiedle Villa Natura to bardzo piękne miejsce, więc spotkaliśmy się z prezesem i po wspólnych rozmowach wybraliśmy projekt domu, który najbardziej nam się spodobał. Jest zupełnie inny niż większość tzw. domków jednorodzinnych, jakie widziałem. I... budujemy się. Nie wiem, czy zasadzę drzewo, bo to nie było moje marzenie. Na naszej działce nic na razie nie rośnie, więc może zasadzimy coś razem. Pracownia zaprojektowana jest na górze. Duże, oszklone studio z widokiem. Czekają nas cudowne wieczory: któregoś dnia zapalę świeczki i przy czerwonym winie i blasku księżyca urządzimy kameralny koncert tylko dla nas.

GALA: Brzmi wspaniale. A jak będzie wyglądało wnętrze?

PIOTR RUBIK: Inwestycja dopiero się zaczęła, więc jeszcze mamy czas. Oboje lubimy elegancki minimalizm, nie za dużo sprzętów, za to najwyższej jakości. Nie lubię bibelotów, drobiazgów ustawianych na półeczkach. Podobają mi się duże, czyste przestrzenie. Najważniejsze, żeby wszystko razem miało jakiś styl, żeby nam się przyjemnie mieszkało.

GALA: Podobno mężczyzna do czterdziestki powinien wszystkiego spróbować, żeby potem wybrać dla siebie tylko to, co najlepsze.

PIOTR RUBIK: Nie ma rzeczy, o której pomyślałbym: „Żałuję, że nie spróbowałem”. Nigdy na przykład nie zapaliłem marihuany, bo zawsze odstręczał mnie zapach, pomijając inne konsekwencje, jak strach przed tym, że to mogłoby mieć jakiś wpływ na mój umysł, na moją muzykę. Zwiedziłem prawie cały świat. Myślę, że skosztowałem wszystkiego, czego chciałem, a to, czego nie spróbowałem, chyba nie bardzo mnie pociągało. W każdym razie niczego nie żałuję... No może... Nie, jednak nie. Chciałem powiedzieć, że żałuję, że nie spotkałem wcześniej Agaty, ale...

GALA: ...mógłby jej pan wtedy nie zauważyć?

PIOTR RUBIK: Agaty nie da się nie zauważyć. Ale może byłbym wtedy głupszy i nie umiałbym docenić tego, co mam.

...ciąg dalszy


GALA: Zastanawiał się pan, co chciałby pan przekazać dziecku?

PIOTR RUBIK: Od 18. roku życia sam zarabiałem na jedzenie, ubrania, papierosy czy instrumenty i miałbym wielką satysfakcję, gdyby moje dziecko też umiało kiedyś samo o siebie zadbać. Na pewno zawsze będę stał obok i pomagał w granicach rozsądku. Po cichu liczę na to, że będę nie tylko tatą, ale też przyjacielem, że będziemy mieli dobry kontakt, o wszystkim będziemy mogli porozmawiać. Że jak dorośnie, samo będzie miało ochotę do mnie zadzwonić i umówić się na piwo czy kawę.

GALA: Jakie geny ma męska linia rodziny Rubików?

PIOTR RUBIK: Dziadek chłonął wiedzę, interesował się sztuką, był bardzo dociekliwy i inteligentny. Ojciec zmarł jakiś czas temu, był pilotem myśliwców wojskowych, czyli musiał być odważny. Przez to, że ja od dziecka zajmowałem się głównie muzyką, miałem problemy z fizyczną stroną życia. Teraz to nadrabiam, mam dobrą kondycję, potrafię biegać przez godzinę, nie męcząc się za bardzo. O, jednego żałuję – że nie nauczyłem się jeździć na nartach. Jeszcze się nie poddałem, nadal próbuję, ale ostatnio nawet Jagnie Marczułajtis nie udało się mnie nauczyć. Chyba mnie jednak nie ciągnie do sportów zimowych. Za to jazda na motocyklu jest moją wielką pasją. Więc ostatecznie może nie jestem siłaczem ani zabijaką, ale jestem na tyle silny, że przetrwam różne obciążenia psychicznie. A to jedyna trudność w moim zawodzie – wytrzymać psychicznie.

GALA: Pana największa zawodowa próba to rozstanie ze zbuntowanym zespołem. Ma pan dziś żal do tamtych ludzi?

PIOTR RUBIK: To stara sprawa, o której nie ma co wspominać. Cieszę się, że wyszedłem z tego obronną ręką.

GALA: To znaczy?

PIOTR RUBIK: Komponuję, gram koncerty, nagrywam płyty. W tej chwili mam zespół, który pójdzie za mną w ogień. Wie, że nie ma sensu robić żadnych wolt, bo tylko razem stanowimy siłę. Ja to wszystko pcham do przodu i oni sami nie dadzą sobie rady w tej dziedzinie, która należy do mnie. Każda osoba z mojego zespołu ma wolną rękę, jeśli chodzi o karierę indywidualną. Każdy może robić, co chce.

GALA: Nie jest pan zazdrosny?

PIOTR RUBIK: Nie jestem zawistny. Zawiść w końcu zniszczy każdego, a uczucie zazdrości jest mobilizujące, napędza do działania. Lepiej skupić się na sobie, patrzeć na to, co samemu się robi. Mam swoją muzykę i niezależnie od tego, kto ją będzie podrabiał i naśladował, to zawsze będzie inne. Okazało się, że ludzie chcą mnie i mojej muzyki, a nie konkretnego zespołu.

GALA: Według jakiego klucza wybrał pan nowych ludzi?

PIOTR RUBIK: Najważniejsze jest to, żeby potrafili świetnie śpiewać, ładnie wyglądali i byli naprawdę fajnymi ludźmi. A wybór konkretnych osób to był trochę przypadek, zbieg okoliczności. Znalazłem kilka osób z „Szansy na sukces”, ze Studia Buffo, programu „Jaka to melodia?”. Nie mamy za dużo czasu dla siebie prywatnie, ale kiedy koncertujemy na wyjeździe, zawsze są wspólne kolacje, rozmowy przy lampce wina. Lubię ich i czuję ich sympatię. Wiem, zawsze można się rozczarować, bo każdy człowiek ma swoje słabości, ale myślę, że jeśli nie wydarzy się nic dramatycznego, będziemy długo ze sobą pracować.

GALA: Zmienił się pan?

PIOTR RUBIK: Może jestem trochę śmielszy. Przez te ostatnie lata nauczyłem się dużo o stosunkach międzyludzkich. Wiem już, co robić, czego nie. Z kim pracować, z kim nie, bo szkoda czasu, pieniędzy, energii. Wiem, kiedy ktoś mnie okłamuje, oszukuje, zaczyna mataczyć. Żałuję, że na akademiach muzycznych nie ma takiego przedmiotu jak podstawy show-biznesu. Sam mógłbym wygłosić kilka wykładów.

GALA: Na temat?

PIOTR RUBIK: Jak w tym zawodzie przetrwać psychicznie. Jak radzić sobie ze zżerającą tremą, jak nie dać się pochłonąć zawiści, która każdego muzyka otacza od dziecka. Jak nie dać się oszukiwać. Najważniejsze to robić rzeczy, które się czuje. Moja muzyka jest kompletnie nieradiowa. Stacje grają ją wyłącznie w sytuacjach, kiedy jakiś utwór jest już tak popularny, że ludzie domagają się go na antenie. Ale okazało się, że z taką muzyką też można wystartować. Żadna praca nie hańbi. Nawet jak się gra w knajpie do kotleta, trzeba grać tak, żeby to było najlepsze. Wtedy nikt ci nie powie, że jesteś grajkiem.

GALA: Koncerty, płyty, wymarzona żona, dziecko, dom... Gdybym zapytała, czy jest pan szczęśliwy, bałby się pan odpowiedzieć?

PIOTR RUBIK: To byłby największy grzech, gdybym nie odpowiedział. Nie wiedziałem, że mogę być aż tak szczęśliwy.

Rozmawia: Beata Nowicka
GALA 6-7/2009

Od 24 marca 2009 zmiany w służbie cywilnej

Magdalena Kasprzak 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 06:58

Kadrę urzędniczą wyższego i średniego szczebla utworzą zwycięzcy otwartych i sprawiedliwych konkursów, w których liczyć się będą kwalifikacje i umiejętności

autor zdjęcia: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa

Realizację takich właśnie celów ma ułatwić nowa ustawa z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (DzU nr 227, poz. 1505).

Wejdzie w życie 24 marca br. i zastąpi poprzednie przepisy z 24 sierpnia 2006 r. (DzU nr 170, poz. 1218 ze zm.).

Przewiduje ona przede wszystkim likwidację państwowego zasobu kadrowego, który się nie sprawdził i nie zapewnił ciągłości kadrowej na intratnych posadach państwowych. Dlatego ich obsada ma się odbywać na zasadzie wolnego, otwartego i konkurencyjnego naboru z niewielkimi wyjątkami.

Wyższe stanowiska w administracji państwowej zostały ponadto włączone do służby cywilnej. Zmieni się też jej organizacja, a pracownicy zostaną poddani regularnym ocenom okresowym.

Kiedy i jakie przepisy stosować

Od 24 marca 2009 r. przepisy starej ustawy o służbie cywilnej zastosować wolno do:

- okresowych umów o pracę trwających 24 marca 2009 r. i zawartych z osobami, które podjęły pierwszy raz pracę w służbie cywilnej,

- pracowników, którym do zakończenia umowy o pracę pozostał co najmniej rok,

- postępowań dotyczących naboru do tej służby niezakończonych do 24 marca 2009 r.,

- służby przygotowawczej rozpoczętej i niezakończonej do 24 marca 2009 r.,

- ocen okresowych urzędników służby cywilnej niezakończonych przed 24 marca 2009 r.

WSZYSCY URZĘDNICY W SŁUŻBIE CYWILNEJ

Status taki zyskają m.in. dyrektorzy generalni urzędów, dyrektorzy departamentów i komórek organizacyjnych oraz ich zastępcy. Nowa ustawa określa też stawiane im wymagania

Obecnie korpus służby cywilnej tworzą osoby zatrudnione na urzędniczych stanowiskach średniego szczebla zarządzania, koordynujących, samodzielnych, specjalistycznych i wspomagających. Wynika tak z art. 2 ustawy z 24 sierpnia 2006 r. Do korpusu nie należą zajmujący wyższe stanowiska urzędnicze. Od 24 marca stworzą go wszystkie stanowiska urzędnicze, co potwierdza to art. 2 ustawy z 21 listopada 2008 r. Dodatkowo wyodrębnia ona wyższe stanowiska urzędnicze w służbie cywilnej, a wśród nich m.in. dyrektorów generalnych urzędów, dyrektorów departamentów i komórek organizacyjnych i ich zastępców. Określa również warunki, jakie muszą spełnić kandydaci na te posady:

- tytuł zawodowy magistra lub równorzędny,

- brak kary w formie zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w urzędach organów władzy publicznej lub pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi,

- kompetencje kierownicze,

- co najmniej sześcioletni staż pracy, w tym minimum trzyletni na stanowisku kierowniczym w jednostkach sektora finansów publicznych – w razie ubiegania się o funkcje dyrektora generalnego urzędu,

- co najmniej trzyletni staż pracy, w tym co najmniej roczny na stanowisku kierowniczym, lub dwuletni na stanowisku samodzielnym w jednostkach sektora finansów publicznych – w razie starania się o stanowisko kierującego departamentem lub komórką oraz stanowisko zastępcy,

- spełnianie wymagań określone w opisie stanowiska pracy oraz w odrębnych przepisach.

Oczywiście nabór na stanowiska dyrektorskie i kierownicze będzie otwarty i konkurencyjny. Wyjątkowo tryb ten będzie można pominąć, zapewniając ich obsadę w drodze przeniesienia lub oddelegowania. Niedopuszczalny jest natomiast angaż na wyższe stanowisko w formie powierzenia pełnienia obowiązków. Co ważne, pracownika służby cywilnej zatrudnionego na wyższym stanowisku nie kieruje się do służby przygotowawczej.

NABÓR W OTWARTYM KONKURSIE

Menedżerowie aspirujący do wysokich posad w administracji państwowej będą wyłaniani w sprawiedliwej rekrutacji

Państwowy zasób kadrowy został utworzony w celu zapewnienia zawodowego, bezstronnego i rzetelnego wykonywania zadań na wysokich stanowiskach państwowych. Według ustawy z 24 sierpnia 2006 r. tworzą go m.in.

- mianowani urzędnicy służby cywilnej,

- osoby kwalifikowane na podstawie postępowań konkursowych,

- osoby, być może bez żadnych kwalifikacji, które zostały zatrudnione na czasowo wyłączonych ze służby cywilnej wysokich stanowiskach państwowych,

- bez względu na kwalifikacje posiadający stopień naukowy doktora.

Z tego grona do służby cywilnej mogą należeć:

- urzędnicy służby cywilnej,

- osoby, które pozytywnie zdały egzamin przeprowadzany przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej,

- posiadający stopień naukowy doktora.

Utworzenie państwowego zasobu kadrowego miało na celu umożliwienie obsady wysokich stanowisk państwowych z pominięciem jakichkolwiek postępowań konkursowych. Tryb obsadzania wysokich stanowisk państwowych pomijał także jawność i otwartość dostępu do służby publicznej. Od 24 marca br. państwowy zasób kadrowy zostanie zlikwidowany. Na stanowiska dyrektorów generalnych oraz dyrektorów departamentów i ich zastępców nie będą już powoływane osoby z zasobu kadrowego, ale kandydaci wybierani w otwartym i konkurencyjnym naborze.

SŁUŻBA PRZYGOTOWAWCZA DLA NOWYCH CZŁONKÓW KORPUSU

Obecnie dyrektor generalny urzędu może skierować pracownika podejmującego pierwszy raz pracę w służbie cywilnej do służby przygotowawczej, jeżeli jego wiedza i doświadczenie to uzasadniają

Skierowanie do służby przygotowawczej zależy tym samym wyłącznie od uznania dyrektora generalnego. Nowy członek korpusu może, ale nie musi, odbywać taką służbę.

Obecnie służba przygotowawcza trwa nie dłużej niż trzy miesiące. Od 24 marca odbywanie służby przygotowawczej przez osoby pierwszy raz podejmujące pracę w służbie cywilnej stanie się powszechne. Obowiązek taki wynika z art. 36 nowej ustawy 21 listopada 2008 r. Ze zwolnienia skorzystają tylko absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej oraz pracownicy, którzy wykazują się szczególnie wysoką wiedzą i umiejętnościami określonymi programem służby przygotowawczej (tym wolno alternatywnie skrócić służbę przygotowawczą). Służba przygotowawcza potrwa maksymalnie cztery miesiące i skończy się egzaminem.

Regularne oceny

Teraz nie rzadziej niż raz na 24 miesiące i nie częściej niż raz na 12 miesięcy bezpośredni przełożony sporządza na piśmie okresową ocenę urzędnika służby cywilnej. Dokonuje on oceny wraz z wnioskami dotyczącymi indywidualnego programu rozwoju zawodowego urzędnika. Od 24 marca zakres takiej weryfikacji będzie rozszerzony, m.in. o wyższe stanowiska. Będą jej podlegać urzędnicy służby cywilnej oraz pracownicy zatrudnieni na umowach o pracę na czas nieokreślony. Oceny okresowe wyższych stanowisk w służbie cywilnej będą dokonywać dla:

- dyrektora generalnego urzędu – szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, właściwy minister, przewodniczący komitetu wchodzącego w skład Rady Ministrów, kierownik urzędu centralnego organu administracji rządowej albo wojewoda po zasięgnięciu opinii szefa służby cywilnej,

- kierującego departamentem lub komórką równorzędną w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, urzędzie ministra, urzędzie obsługującym przewodniczącego komitetu wchodzącego w skład Rady Ministrów, urzędzie centralnym organu administracji rządowej czy urzędzie wojewódzkim – dyrektor generalny urzędu,

- zastępcy kierującego departamentem lub komórką równorzędną – bezpośredni przełożony,

- kierującego komórką organizacyjną w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych oraz w Biurze Nasiennictwa Leśnego, a także zastępcy tych osób – bezpośredni przełożony,

- wojewódzkiego lekarza weterynarii i jego zastępcy – wojewoda po zasięgnięciu opinii głównego lekarza weterynarii.

Ocenę okresową członka korpusu służby cywilnej sporządza się co 24 miesiące. Od takiej oceny będzie zależała kariera urzędnika, np. osoba pierwszy raz zatrudniająca się w służbie, po wygaśnięciu rocznej umowy, dostanie kolejną (już na stałe) po uzyskaniu pozytywnej oceny.

Wolno przyjmować obcokrajowców

W służbie cywilnej można zatrudnić osobę, która jest obywatelem polskim. Taki warunek obowiązuje do 23 marca bieżącego roku.

Wyjątek od tej zasady wprowadza ustawa z 21 listopada 2008 r. w art. 5, w świetle którego dyrektor generalny – upowszechniając informacje o wakatach – wskazuje stanowiska, o które prócz obywateli polskich mogą się ubiegać obywatele Unii Europejskiej oraz innych państw, którym na podstawie umów międzynarodowych lub przepisów prawa wspólnotowego przysługuje prawo do podjęcia zatrudnienia na terytorium Polski. Wyznaczenie takich stanowisk jest dopuszczalne za zgodą szefa służby cywilnej. Osobę nieposiadającą polskiego obywatelstwa wolno zatrudnić jedynie na stanowisku niezwiązanym z wykonywaniem władzy publicznej pod warunkiem, że ma dokument potwierdzający znajomość polskiego. Rodzaje takich dokumentów określi odrębne rozporządzenie. Oczywiście istotny jest też charakter pracy wykonywanej przez członków korpusu służby i potrzeba zapewnienia odpowiedniego poziomu wykonywanych przez nich zadań.

POWRÓCI SZEF SŁUŻBY CYWILNEJ, A TAKŻE 15-OSOBOWA RADA OPINIODAWCZA

Będzie on centralnym organem administracji rządowej do spraw służby cywilnej podległym premierowi

Może nim zostać ten, kto:

- jest obywatelem polskim,

- korzysta z pełni praw publicznych,

- nie został skazany prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe,

- ma tytuł zawodowy magistra lub równorzędny,

- zna co najmniej jeden język obcy spośród języków roboczych Unii Europejskiej,

- cieszy się nieposzlakowaną opinią,

- nie został ukarany zakazem zajmowania stanowisk kierowniczych w urzędach organów władzy publicznej lub pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi,

- ma co najmniej pięcioletnie doświadczenie na stanowisku kierowniczym w administracji rządowej lub co najmniej siedmioletnie na kierowniczym w jednostkach sektora finansów publicznych,

- nie jest i w ciągu ostatnich pięciu lat nie był członkiem partii politycznej.

Jakie zadania

Szef służby cywilnej podlega bezpośrednio premierowi, jest przez niego powoływany i odwoływany. Do jego podstawowych obowiązków należy:

- czuwanie nad przestrzeganiem zasad służby,

- kierowanie procesem zarządzania zasobami ludzkimi w służbie,

- gromadzenie informacji o korpusie służby,

- przygotowywanie projektów aktów normatywnych dotyczących służby,

- monitorowanie i nadzorowanie wykorzystania środków finansowych na wynagrodzenia oraz szkolenia członków korpusu służby,

- planowanie, organizowanie i nadzór szkoleń centralnych w służbie,

- upowszechnianie informacji o służbie,

- zapewnianie warunków upowszechniania informacji o wolnych stanowiskach pracy,

- prowadzenie współpracy międzynarodowej w sprawach dotyczących służby.

Ponadto szef służby cywilnej przedstawia premierowi do końca marca sprawozdanie o stanie i realizacji jej zadań w poprzednim roku. Premier przyjmuje albo odrzuca sprawozdanie w ciągu trzech miesięcy.

Rada do konsultacji

Rada Służby Cywilnej została zlikwidowana przez ustawę z 24 sierpnia 2006 r. Na podstawie art. 24 ustawy z 24 sierpnia 2006 r. o państwowym zasobie kadrowym i wysokich stanowiskach państwowych działa natomiast Rada Służby Publicznej. Jest organem opiniodawczo-doradczym oceniającym przebieg postępowań kwalifikacyjnych, konkursowych i egzaminacyjnych w służbie cywilnej. Do jej zadań należy opiniowanie:

- kryteriów ocen urzędników służby i sposób przeprowadzania tych ocen,

- zasad awansowania urzędników służby oraz państwowego zasobu kadrowego,

- w sprawach etyki zawodowej pracowników i urzędników służby,

- sposobów przeprowadzania egzaminu i konkursów na wysokie stanowiska państwowe oraz postępowania kwalifikacyjnego dla pracowników służby ubiegających się o mianowanie.

Od 24 marca br. Radę Służby Publicznej znowu zastąpi Rada Służby Cywilnej. Utworzy ją premier jako 15-osobowy organ opiniodawczo-doradczy. Jej kadencja potrwa sześć lat, ale co trzy lata nastąpi rotacja połowy członków. Siedmiu członków rady powołają reprezentanci klubów parlamentarnych; ich kadencja zrówna się z kadencją Sejmu. Podstawowym zadaniem rady jest wyrażanie opinii w kwestiach:

- dotyczących służby cywilnej, przedstawianych przez premiera lub szefa służby oraz z własnej inicjatywy,

- projektu strategii zarządzania zasobami ludzkimi w służbie,

- projektu ustawy budżetowej w części dotyczącej służby oraz corocznego wykonania budżetu państwa w tym zakresie,

- proponowanego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej w zakresie służby cywilnej oraz

- projektów aktów normatywnych jej dotyczących,

- planu szkoleń centralnych w służbie cywilnej,

- etyki jej korpusu,

- dotyczących powołania i odwołania szefa służby w zakresie określonym ustawą,

- projektu regulaminu określającego tryb pracy Wyższej Komisji Dyscyplinarnej Służby Cywilnej,

- sprawozdania szefa służby,

- ocena przebiegu postępowań kwalifikacyjnych.

Dodatkowo rada może:

- wystąpić do szefa służby z wnioskiem o zajęcie stanowiska w sprawach określonych przez radę w zakresie stosowania zasad służby cywilnej,

- skierować swojego przedstawiciela w celu obserwacji przebiegu procesu naboru.

Rzeczpospolita