czwartek, 28 czerwca 2012

Leo Beenhakker dla Sport.pl: Polska, wciąż śpiący gigant


Rozmawiał Michał Pol
28.06.2012 , aktualizacja: 28.06.2012 10:43
A A A Drukuj
Leo BeenhakkerFot. Bartosz Bobkowski / Agencja GazetaLeo Beenhakker
- Macie mnóstwo talentów, ale nie umiecie ich wykorzystać, odpowiednio wykształcić. I nadal śpicie! Takie są konsekwencje kierowania PZPN przez ludzi, którzy wciąż napawają się sukcesami z 1974 i 1982 roku - mówi w rozmowie ze Sport.pl były trener reprezentacji Polski Holender Leo Beenhakker.
Michał Pol: Jak pan ocenia występ reprezentacji Polski na Euro 2012? Marzył nam się awans do ćwierćfinału, a zajęliśmy ostatnie miejsce w najsłabszej grupie.

Leo Beenhakker, były trener reprezentacji Polski: Chyba trochę przesadziliście z optymizmem. Na papierze rzeczywiście wydawało się, że Polska może wyjść z grupy. Dla mnie zdecydowanym faworytem była Rosja, byłem pewien, że Polska przy wsparciu kibiców będzie walczyć o drugie miejsce i rzeczywiście walczyła do ostatniego meczu. Myślę, że chyba wszyscy nie docenili Grecji i jej pragmatycznego, ultradefensywnego stylu gry. Polacy i Rosjanie zagrali przeciwko niej zbyt zrelaksowani. Tymczasem przeciwko takiemu rywalowi nie wolno ani na moment stracić koncentracji, bo ci doświadczeni piłkarze potrzebują zaledwie jednej, dwóch okazji na mecz, żeby zdobyć gola. Nawet Niemcy przekonali się o tym w ćwierćfinale. Potrzeba dużego doświadczenia i zgrania, żeby wygrywać z tak niewygodnie grającym rywalem.

Dlaczego polskim piłkarzom starczyło sił zaledwie na pierwsze 30 minut w meczu z Grecją i Czechami, choć z Rosją potrafili zdominować fizycznie rywali?

- Uważam, że cała pierwsza połowa w meczu z Grecją była w wykonaniu Polaków świetna. Nie potrafię za to zrozumieć strategii na drugą połowę. Zamiast od razu wywrzeć presję na przegrywającym i grającym w dziesiątkę rywalu, dobić go drugim golem, polscy piłkarze cofnęli się i bronili wyniku 1:0. Odpowiedzialność za to ponosi trener. Powinien był kazać chłopakom "zabić" mecz, powinien im wpoić, że "jeszcze jeden goli i jest po sprawie, mamy trzy punkty". Niestety do końca spotkania w ogóle nie zmienił strategii. Za to w meczu przeciwko Czechom miałem wrażenie, że to już nie kwestia strategii, ale braku sił fizycznych, żeby grać dłużej na takim samym poziomie jak przez pierwsze 25 minut.

Podczas Euro 2008 najbardziej zawiedli w pańskiej drużynie ci, którzy w eliminacjach byli liderami drużyny, kapitan Maciej Żurawski, Jacek Krzynówek, Ebi Smolarek. Jak ocenia pan liderów reprezentacji Polski na Euro 2012?

- Jestem przekonany, że tacy piłkarze jak Marcin Wasilewski, Kuba Błaszczykowski czy Robert Lewandowski nie powinni mieć sobie wiele do zarzucenia. Zrobili, co mogli. Podjęli rolę liderów, dwaj z nich zdobyli po ładnym i ważnym golu. Trudno wymagać więcej, bo dostali zbyt mało wsparcia od kolegów. Gdybym miał wskazać piłkarza, który trochę mnie zawiódł, to wymieniłbym Ludo Obraniaka. Wydaje mi się, że można był oczekiwać od niego większego zaangażowania i przywództwa na boisku.

Kibicował pan Polsce?

- Oczywiście, że tak. Darzę was sympatią i sentymentem, z wielkimi emocjami oglądałem każdy z meczów Polaków. Przecież grało wielu "moich" piłkarzy, którzy przygodę w reprezentacji zaczynali u mnie. Przyjemnie mi było patrzeć, jak świetnie się rozwinęli, dojrzeli i przemienili się w gwiazdy, tacy piłkarze jak Kuba czy Lewandowski. Jak świetnym charyzmatycznym liderem potrafi być Wasilewski, jak ważne funkcje pełnią Łukasz Piszczek, Murawski, Obraniak, Dudka...

Tak bardzo liczyliśmy na naszą "trójkę z Borussii Dortmund", która wspólnie odpowiadała za 80 procent goli, jakie mistrzowie Niemiec strzelili w sezonie. Dlaczego nie byli w stanie grać tak w reprezentacji jak w klubie?

- To oczywiste. W klubie pracują ze sobą i pozostałymi zawodnikami przez okrągły rok, ich rozumienie stylu gry drużyny i kolegów staje się automatyczne. Na tym polega problem w większości reprezentacji, selekcjoner dostaje zawodników ostatniej chwili i niemal na chwilę przed meczem. Każdy w innym nastroju, z innym doświadczeniami w sezonie i oczekiwaniami. Popatrzcie na Holandię, trener Bert van Marwijk zabrał na Euro 2012 grupę znakomitych piłkarzy, tyle że każdy z nich gra na co dzień w innym klubie. Wielu z nich osiągnęło w tym sezonie wielkie sukcesy w swoich klubach. A jednak okazało, że tym razem nie byli w stanie stworzyć dobrej drużyny, jedności. Z drugiej strony trener Joachim Löw oparł sukces reprezentacji Niemiec na piłkarzach Bayernu Monachium, którzy mają za sobą fatalny sezon.

Kto wygra Euro 2012?

- Stawiam na Hiszpanię, mimo że nie gra tak pięknie jak przed czterema laty, ale nadal równie skutecznie. Wielkimi wygranymi Euro 2012 są Gianluigi Buffon, z obrońców John Terry, z pomocników Andrés Iniesta i Andrea Pirlo, a z napastników Mario Gómez. Absolutnie fantastyczni piłkarze, prawdziwe gwiazdy turnieju, którego poziom niezwykle mi się podoba. Padło mnóstwo goli, zobaczyłem kilka świetnych spotkań, rozegranych w cudownej atmosferze. Ale paradoksalnie najbardziej ekscytujący wydał mi się ten mecz, w którym nie padła żadna bramka, czyli Anglia - Włochy.

PZPN rozgląda się za nowym trenerem. Czy słusznie? Może mimo niepowodzenia Franciszek Smuda powinien nadal pracować z kadrą jak pan po Euro 2008?

- Niezręcznie mi to komentować, wolałby się nie wypowiadać ani udzielać żadnych rad w tej kwestii.

PZPN znów zamierza wybrać selekcjonera spośród wyłącznie polskich trenerów. Pana zdaniem powinniśmy raczej poszukać za granicą?

- No comments... sorry.

Wkrótce PZPN wybierze nowego prezesa. Co powinien w pierwszej kolejności zreformować, żebyśmy w przyszłości nie musieli liczyć tylko na "trójkę z Dortmundu"?

- Najważniejsza sprawa to zmiana całego systemu szkolenia młodzieży, której trzeba dokonać pod flagą PZPN, a nie pozostawić w gestii klubów. Macie mnóstwo utalentowanych dzieciaków, niech dobrze wykształceni, młodzi trenerzy przekazują im wiedzę, na czym polega nowoczesny futbol. Dla przykładu, Niemcy kilka lat temu po klęsce na Euro 2000 przewrócili do góry nogami strukturę szkolenia młodzieży właśnie pod flagą swojej federacji. Powstał konkretny, konsekwentnie realizowany plan szkolenia narybku, który przyniósł oszałamiające efekty. Zobaczcie, ile fantastycznych młodych niemieckich zawodników przyjechało na Euro 2012, pod względem średniej wieku Niemcy mają tu najmłodszą kadrę ze wszystkich! 

Niech PZPN wyśle sześciu utalentowanych polskich trenerów do Niemiec, niech pogadają z Mathiasem Sammerem, który jest mózgiem niemieckiego systemu szkolenia i stoi za całym sukcesem. Niech spędzą tam pracowicie trzy miesiące, a później niech realizują niemiecki plan w Polsce. Powtarzałem wam setki razy podczas mojego pobytu w Polsce, że jesteście śpiącym gigantem! Macie tu mnóstwo talentów, tylko nie umiecie ich wykorzystać, odpowiednio wykształcić. I co, nadal śpicie! Takie są konsekwencje kierowania PZPN przez ludzi, którzy do dziś napawają się sukcesami z 1974 i 1982 roku! Oddajcie polski futbol w ręce generacji młodych trenerów, którzy żyją współczesnością! Dynamicznym, kreatywnym, skorym do nauki i podpatrywania światowych trendów trenerom, którzy nie boją się innowacji!

Sportowego sukcesu na Euro 2012 nie odnieśliśmy, a organizacyjnie?

- Polacy mają prawo być z siebie dumni. Znakomicie zorganizowaliście Euro 2012. Wszyscy moi znajomi, z którymi rozmawiam po ich powrocie z Polski, chwalą infrastrukturę, wspaniałe stadiony, ale także niezwykłą życzliwość i gościnność Polaków. Pod tym względem jesteście prawdziwymi zwycięzcami tego turnieju. Gratuluję, Polsko!

wtorek, 26 czerwca 2012

PZPN krok od kompromitacji. Boenisch, Polanski i Perquis mogli nie zagrać na Euro!

Przemysław Iwańczyk
26.06.2012 , aktualizacja: 26.06.2012 19:45
A A A Drukuj
Eugen Polanski, Sebastian Boenisch i Damien Perquis przed meczem Polska - Grecja w Warszawie Fot. PASCAL LAUENER REUTERS Eugen Polanski, Sebastian Boenisch i Damien Perquis przed meczem Polska - Grecja w Warszawie
Dopiero 25 godzin przed meczem z Grecją FIFA dała zgodę na grę Sebastiana Boenischa, Eugena Polanskiego i Damiena Perquisa. Gdyby nie pomoc Niemców i Francuzów, tych piłkarzy nie byłoby na Euro albo w meczu otwarcia 8 czerwca byłby walkower. Ujawnił to w Wydarzeniach Roman Kołtoń z Polsatu Sport.
Według niego, 6 czerwca FIFA zasygnalizowała, że trzej zawodnicy nie mogą grać na Euro 2012, bo PZPN nie dopełnił wszystkich formalności zgłaszając ich do Euro. W PZPN przeoczono, że do FIFA musi trafić prośba samego zainteresowanego, a także dokumenty z urzędów państwowych i federacji, dla których ci zawodnicy dotychczas grali.

Sytuację - mimo Bożego Ciała - uratował mecenas Marcin Wojcieszak, który wcześniej był kuratorem w związku. Selekcjoner Franciszek Smuda nawet o tym się nie dowiedział. Dyrektor reprezentacji Konrad Paśniewski zabrał oświadczenia od Perquisa, Boenischa i Polanskiego. Sekretarz Niemieckiej Federacja Helmut Sandrock poświadczył w pośpiechu dokumenty Boenischa i Polanskiego, informując ile meczów zagrali w Niemczech i ile z nich było o punkty. O meczach Perquisa dla Francji - jednym oficjalnym - poinformował sekretarz generalny federacji francuskiej, Alain Christnacht.

Wcześniej PZPN nie zbierał takich potwierdzeń, bo Nigeryjczyk Emanuel Olisadebe i Brazylijczyk Roger Guerreiro nie grali nigdy dla swoich ojczyzn.

To jednak nie był koniec, bo pierwsze dokumenty zostały odrzucone przez FIFA. Z domów i procesji wyciągano urzędników, którzy formułowali odpowiednie potwierdzenia obywatelstwa. Dopiero tuż przed 17 komisja ds. statusu piłkarzy FIFA wydała pozytywną decyzję.

Odpowiedzialność wspólników w spółce z o.o.

2011/01/03 11:00:54

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością jako spółka kapitałowa mająca osobowość prawną, samodzielnie odpowiada za swoje zobowiązania. Odpowiedzialność za zobowiązania obejmuje cały majątek spółki i w tym zakresie jest nieograniczona. Ograniczenie odpowiedzialności odnosi się do wspólników spółki z o.o., którzy zasadniczo nie odpowiadają za jej zobowiązania, ale ryzykują utratę wniesionych wkładów, gdy sytuacja finansowa spółki staje się trudna. Przepisy kodeksu spółek handlowych oraz przepisy szczególne przewidują szereg okoliczności, które mogą powodować powstanie odpowiedzialności po stronie wspólników. Planując wstąpienie do spółki z o.o. bądź jej utworzenie, warto zwrócić uwagę na potencjalne zagrożenia.
 
Dofinansowywanie spółki
Obecne przepisy pozwalają założyć spółkę z kapitałem zakładowym w wysokości 5000,00 zł. Dla przedsiębiorców kwota ta nie stanowi zazwyczaj dużego obciążenia i w związku z tym przystępują oni do spółki chętnie z wkładami ograniczającymi się do tej kwoty. Szybko okazuje się jednak, że wniesione środki wystarczają zaledwie na pokrycie kosztów założenia i rejestracji spółki (samo zgłoszenie do KRS kosztuje 1500 zł) oraz opłacenie pierwszych faktur za prowadzenie księgowości czy najem. Pojawia się zatem problem dofinansowania spółki, który może być rozwiązany przez podwyższenie kapitału zakładowego, dopłaty do kapitału bądź pożyczki wspólników. Na tym etapie działalności i z tak małym kapitałem raczej nie ma co liczyć na wsparcie instytucji finansowych. Oznacza to, że wspólnicy muszą zaangażować kolejne środki, aby zapewnić spółce możliwość rozwinięcia skrzydeł i zdobycia pierwszych przychodów.

Zwiększając kapitał zakładowy, wspólnicy ryzykują jego utratę w razie niepowodzenia przedsięwzięcia. Niestety, podobnie może być przy wnoszeniu dopłat czy udzieleniu pożyczki. Często wspólnicy lekką ręką podpisują umowę spółki, w której przewidziane są wysokie dopłaty do kapitału (przykładowo 100- lub 1000-krotność wartości udziałów). Jeżeli jednocześnie umowa spółki bądź większość w kapitale zakładowym nie gwarantują wspólnikowi wpływu na podjęcie uchwały o wniesieniu dopłat, może się okazać, że jego zobowiązania wobec spółki wzrosną drastycznie. W razie braku wpłaty ustanowionych dopłat spółka będzie mogła dochodzić nawet sądownie zapłaty wraz z odsetkami oraz dochodzić odszkodowania, o ile w związku z brakiem wpłaty poniosła szkodę.
 
Udzielając pożyczki spółce, wspólnik powinien mieć na uwadze, że zgodnie z przepisami art. 14 § 3 k.s.h. uważa się wierzytelność wspólnika z tytułu pożyczki udzielonej spółce z o.o. za jego wkład do spółki w przypadku ogłoszenia jej upadłości w terminie 2 lat od dnia zawarcia umowy pożyczki. Oznacza to, że w razie spełnienia wskazanych przesłanek wspólnik nie będzie miał możliwości zgłoszenia swojego roszczenia o zwrot pożyczki w postępowaniu upadłościowym.
O ile udzielona pożyczka z zasady podlega spłacie, o tyle dopłaty wnoszone przez wspólników mogą, choć nie muszą, podlegać zwrotowi. W pierwszej kolejności decyzję o zwrocie dopłat musi podjąć zgromadzenie wspólników, a nawet gdyby wspólnicy zdecydowali o zwrocie, może się okazać, że nie zostały spełnione wymagania ustawowe.
 
Zgodnie z art. 179 § 1 k.s.h. dopłaty mogą być zwracane wspólnikom, jeżeli nie są wymagane na pokrycie straty wykazanej w sprawozdaniu finansowym. Oznacza to, że gdy sprawozdanie finansowe wykazuje stratę, dopłaty nie mogą być zwrócone. Co prawda umowa spółki może zawierać odmienne postanowienia w kwestii możliwości zwrotu dopłat w przypadku występowania straty i przewidywać taką okoliczność (przepis art. 179 § 1 k.s.h. ma dyspozytywny charakter), ale przed wypłatą zarząd powinien skontrolować stan pokrycia kapitału zakładowego z uwagi na zapis art. 189 § 2 k.s.h. – i w razie braku pokrycia kapitału odmówić zwrotu dopłat.
 
Wypłaty na rzecz wspólników
Gwarancyjna rola kapitału zakładowego spółki z o.o. wiąże się m.in. z możliwością bezprawnych wypłat z majątku na rzecz wspólników. Obowiązuje generalny zakaz zwracania wspólnikom wszelkich wkładów bądź ich części, chyba że zwrot wynika z czynności przewidzianej przepisami. Przepis art. 189 § 2 k.s.h. zakazuje jakichkolwiek wypłat z majątku spółki, gdy jest on potrzebny do pełnego pokrycia kapitału zakładowego. Mało istotny, wydawałoby się, zapis zaczyna mieć dla wspólnika bardzo istotne znaczenie, jeżeli związany jest on ze spółką nie tylko więzami korporacyjnymi, ale też stosunkami cywilnoprawnymi czy innymi, ponieważ zakaz dotyczy wszelkich wypłat na rzecz wspólników. Nie ma znaczenia podstawa prawna roszczenia wspólnika o zapłatę, tzn. czy jest to roszczenie z tytułu zwrotu dopłat, udzielonych pożyczek, umów sprzedaży czy dostawy na rzecz spółki, czy nawet z tytułu umowy o pracę. Zakaz dotyczy wszystkich wypłat do momentu, w którym majątek spółki nie osiągnie poziomu równego wysokości kapitału zakładowego. W konsekwencji, jeśli wspólnik spółki jest jednocześnie jej pracownikiem albo świadczy usługi na jej rzecz na innej podstawie prawnej, to każda zapłata czy wypłata wynagrodzenia będzie bezprawna, jeśli nastąpi przy braku pokrycia kapitału zakładowego. W takiej sytuacji wypłata na rzecz wspólnika, choćby najbardziej zasadna, będzie pociągała za sobą zobowiązanie do jej zwrotu na rzecz spółki.

Zgodnie z brzmieniem art. 198 k.s.h. wspólnik, który wbrew przepisom prawa lub postanowieniom umowy spółki otrzymał wypłatę (odbiorca), zobowiązany jest do jej zwrotu. Członkowie organów spółki, którzy są odpowiedzialni za taką wypłatę, odpowiadają za jej zwrot spółce solidarnie z odbiorcą. Jeżeli zwrotu wypłaty nie można uzyskać od odbiorcy ani od osób odpowiedzialnych za wypłatę, za ubytek w majątku spółki, który jest wymagany do pełnego pokrycia kapitału zakładowego, odpowiadają wspólnicy proporcjonalnie do posiadanych przez siebie udziałów. Nie jest to zatem odpowiedzialność solidarna. Kwoty, których nie można ściągnąć od poszczególnych wspólników, rozdziela się między pozostałych wspólników w stosunku do ich udziałów. Teoretyczny brak odpowiedzialności wspólników spółki z o.o. staje się iluzoryczny w takich okolicznościach. Roszczenia przedawniają się z upływem trzech lat, o ile wspólnik otrzymał wypłatę w dobrej wierze. Jeśli odbiorca wiedział o bezprawności otrzymanej wypłaty, roszczenie przedawnia się dopiero z upływem 10 lat od dnia wypłaty.
 
Wkład do spółki
 
Przy wnoszeniu do spółki wkładów pieniężnych na pokrycie obejmowanych udziałów nie ma dla wspólnika ryzyka związanego z wadliwością wkładu. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w odniesieniu do wnoszonych aportów, tzn. wkładów niepieniężnych. Aportem mogą być rzeczy, prawa majątkowe, które można wycenić, określić ich wartość, umieścić w bilansie, zbyć, poddać egzekucji itp. Do spółki można więc wnieść samochód, drukarkę, nieruchomość, całe przedsiębiorstwo czy autorskie prawa majątkowe. Wnosząc aport, należy dokonać jego wyceny, która przełoży się na liczbę obejmowanych w zamian udziałów. Istotne jest przy tym, aby wartość aportu nie została określona zbyt wysoko w stosunku do jego wartości zbywczej (rynkowej). Wartość tę ustala się odpowiednio na dzień zawiązania spółki bądź uchwały o podwyższeniu kapitału zakładowego, uwzględniając, jaką cenę uzyskałaby spółka, chcąc sprzedać wniesione prawa. W razie przeszacowania wkładu wspólnik wnoszący wkład ponosi za to odpowiedzialność w oparciu o art. 175 § 1 k.s.h. bez względu na to, czy wiedział, czy też nie wiedział o przeszacowaniu wkładu oraz czy ponosi za to winę. Odpowiedzialność wspólnika ogranicza się do wyrównania spółce różnicy pomiędzy wartością zbywczą wkładu a wartością wskazaną przy wnoszeniu wkładu i jest solidarna z odpowiedzialnością członków zarządu, którzy dopuścili do rejestracji zawyżonego aportu. Termin przedawnienia dla odpowiedzialności wynikającej z art. 175 k.s.h. jest bardzo długi – wynosi 10 lat od dnia wniesienia wkładu. Dotyczy to zarówno wnoszenia wkładów przy zakładaniu spółki, jak i w związku z podwyższeniem kapitału zakładowego.
 
Wskazana odpowiedzialność ma charakter bezwzględnie obowiązujący, co oznacza, że nie można zwolnić wspólnika w drodze czynności prawnej czy uchwały zgromadzenia wspólników. Wspólnik i członkowie zarządu zobowiązani są wyrównać spółce brakującą wartość na jej żądanie.

Obok przeszacowania wkładu może się zdarzyć, że wkład wnoszony do spółki ma wady prawne bądź fizyczne (przykładowo: wniesiona do spółki nieruchomość jest zanieczyszczona w sposób uniemożliwiający jej użytkowanie bez poniesienia znacznych nakładów przez spółkę, a fakt ten ujawniony został dopiero przy przystąpieniu do prac na terenie nieruchomości; wniesiony do spółki samochód był wcześniej kradziony i w trakcie eksploatacji przez spółkę zgłosił się właściciel). W takiej sytuacji realna wartość wkładu dla spółki jest niższa bądź nawet wkład nie ma żadnej wartości. Podobnie jak przy zawyżeniu wartości udziałów niezbędne jest określenie wartości zbywczej wkładu w chwili wnoszenia na dzień objęcia udziału. Wspólnik, który wniósł do spółki wadliwy wkład, choćby o wadzie nie wiedział, zobowiązany jest do wyrównania spółce różnicy pomiędzy przyjętą wartością wkładu a jego wartością z uwzględnieniem ujawnionej wady. Umowa spółki może przewidywać dodatkowe konsekwencje dla wspólników z tytułu ujawnionych nieprawidłowości dotyczących wniesionych wkładów.

Odpowiedzialność wspólnika za wady wnoszonego przez niego wkładu czy zawyżenie jego wartości wynika z gwarancyjnego charakteru kapitału zakładowego spółki z o.o. Skoro to spółka odpowiada za zobowiązania całym swoim majątkiem, a wspólnicy ograniczają swoje ryzyko tylko do wnoszenia wkładów, nie ma wątpliwości, że wkłady powinny być niewadliwe i mieć dla spółki realną wartość odwzorowaną w bilansie.
 
Spółka w organizacji
Choć egzekwowanie roszczeń związanych z działalnością spółki w organizacji jest raczej sporadyczne, wspomnieć należy, że za zobowiązania spółki kapitałowej w organizacji odpowiadają solidarnie spółka i osoby, które działały w jej imieniu. Przepisy przewidują dodatkowo solidarną odpowiedzialność wspólników spółki z o.o. w organizacji z tymi osobami i spółką. Odpowiedzialność wspólników za takie zobowiązania ogranicza się do wartości niewniesionego wkładu na pokrycie objętych udziałów.

Jeżeli wspólnik będzie działał w imieniu spółki w okresie od jej zawiązania do czasu zarejestrowania w Rejestrze Przedsiębiorców, jego odpowiedzialność, solidarnie ze spółką, będzie miała charakter nieograniczony i osobisty.
 
Łączenie funkcji

Warto pamiętać o zbiegu tytułów odpowiedzialności, jeżeli wspólnik decyduje się na objęcie jeszcze innych stanowisk w spółce. Zazwyczaj takie sytuacje mają miejsce, jeżeli wspólnik zostaje powołany jednocześnie do zarządu spółki. W takiej sytuacji zaczyna pełnić dwie funkcje w spółce i w związku z każdą z nich ponosić odpowiedzialność. Pomijając odpowiedzialność z tytułu uczestnictwa w spółce ponoszoną jako wspólnik, należy wspomnieć, że jeden z bardziej „bolesnych” przepisów regulujących odpowiedzialność członków zarządu statuuje art. 299 § 1 k.s.h. Zgodnie z nim, jeżeli egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna, członkowie zarządu odpowiadają solidarnie za jej zobowiązania. Bezsprzeczne jest w doktrynie i orzecznictwie, że odpowiedzialność wspólnika nie ogranicza się do zakresów wskazanych powyżej, jeżeli wiążą go ze spółką jeszcze inne stosunki umowne. Tak więc pełniąc funkcję członka zarządu, wspólnik musi się liczyć z dalszymi konsekwencjami płynącymi z pełnienia przez niego dodatkowych funkcji.
 
Autor artykułu: Agata Okorowska
radca prawny
Kancelaria Prawna LAW-TAXES.pl we Wrocławiu
www.law-taxes.pl