sobota, 15 października 2016

Czy Bob Dylan ignoruje Nagrodę Nobla? Jego zachowanie jest "bardzo nietypowe"

Robert Sankowski
 15.10.2016 14:06

A A A
Bob Dylan

Bob Dylan (David Vincent (AP Photo/David Vincent, File))

Dwa dni po ogłoszeniu werdyktu Akademii Szwedzkiej wciąż nie wiadomo, co na jego temat myśli sam laureat. Dylan nie skorzystał z okazji, by skomentować nagrodę podczas występu na festiwalu Desert Trip w Kalifornii. Za to ze świata płyną komentarze wygłaszane przez ludzi kultury.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Zakłopotania całą sytuacją nawet nie próbują ukrywać przedstawiciele Akademii Szwedzkiej. - To bardzo nietypowe – mówi jeden z członków instytucji Per Waestberg, komentując problemy z przekazaniem Dylanowi informacji o nagrodzie. Jak dotąd Akademii udało się skontaktować tylko z agentem Boba. On sam nie odbiera telefonu.

Media przypominają z tej okazji, że noblowska procedura wymaga, aby sam zainteresowany zadecydował, czy przyjmuje wyróżnienie, a co za tym idzie, czy pojawi się w Sztokholmie 10 grudnia na uroczystej gali wręczenia nagrody. W historii już raz doszło do tego, że wskazany przez Akademię pisarz odrzucił jej wybór – w1964 przyjęcia Nobla w dziedzinie literatury odmówił Jean-Paul Sartre. Mimo to oficjalnie jest zaliczany do grona noblistów.

Czy piosenki to literatura?

Milczenie Boba jest tym bardziej kłopotliwe i zaskakujące, że przyznanie mu literackiej nagrody Nobla wywołało na świecie burzliwą dyskusję. Na anglojęzycznym Twitterze i Facebooku oraz w mediach tradycyjnych przetaczają się dyskusje, które z perspektywy anglosaskiego odbiorcy mogą być cokolwiek zaskakujące. Piosenki Dylana od lat są bowiem tematem poważnych akademickich kursów na amerykańskich uniwersytetach. Jego teksty doczekały się książkowych wydań. W2004 brytyjski krytyk Christopher Ricks wydał kilkusetstronicowe opracowanie poświęcone analizie tekstów Boba, w której porównuje jego twórczość do dzieł takich angielskich poetów jak Keats czy Eliot.

Tymczasem w sporach przy okazji Nobla dla wokalisty powracają fundamentalne pytania: czy jego piosenki to w ogóle literatura, czy Dylan zasługuje na taka nagrodę, czy Akademia przypadkiem nie deprecjonuje swoim tegorocznym wyborem historii literackiego Nobla. - Ta nagroda w żaden sposób nie jest radykalna – grzmi brytyjski „Guardian" piórem Australijki Natalie Kon-yu. - Po raz kolejny Akademia wyróżniła białego mężczyznę – podkreśla ta pisarka i nauczycielka akademicka, wskazując że prawdziwym przełomem w literackim Noblu byłoby nie otwarcie na symbolizowany przez Dylana świat muzycznej popkultury, lecz uznanie wkładu w literaturę kobiet i autorów z innych niż europejski kręgów kulturowych. - Świat nie potrzebuje Dylana z nagrodą Nobla. I bez tego wiemy że Bob jest geniuszem – pisze muzyczny portal „Pitchfork". - Jestem fanem Dylana, ale  ta nagroda to efekt źle pojmowanej nostalgii, której źródła tkwią w prostatach podstarzałych hippisów – dosadnie podsumowuje brytyjski pisarz Irvine Welsh.

Niczym Orfeusz naszych czasów

Ale wybór Akademii ma tez swoich gorących zwolenników. Entuzjastycznie zareagowali na niego między innymi Bruce Springsteen czy legenda muzyki folkowej i dawna życiowa partnerka Boba Joan Baez. Ale też wymieniana od lat jako kandydatka do literackiego Nobla pisarka amerykańska Joyce Carol Oates czy autor głośnych „Dzieci północy" i „Szatańskich wersetów" Salman Rushdie. - Od czasów Orfeusza pieśń i poezja były ze sobą ściśle powiązane. Dylan jest wspaniałym spadkobiercą tradycji bardów. Świetny wybór – napisał ten ostatni na swoim koncie na Twitterze.

Tym ciekawiej byłoby się dowiedzieć, co o tym wszystkim myśli sam zainteresowany. On jednak wciąż milczy. Kilka godzin po ogłoszeniu decyzji Akademii jak gdyby nigdy nic zagrał koncert w hotelu The Cosmopolitan w Las Vegas, nie wspominając ze sceny ani słowem o wiadomościach płynących ze Szwecji. A w piątkowy wieczór wystąpił na gromadzącym rockowych weteranów festiwalu Desert Trip.

Wielu fanów spodziewało się że to właśnie ta wielka, podzielona na dwa weekendy impreza na kalifornijskiej pustyni będzie najlepszą okazją, aby Bob wreszcie skomentował wybór Akademii. - Mam nadzieję że to będzie historyczne wydarzenie. Sporo osób uważało, że tydzień temu Bob był najmniej interesującym artystą z całego zestawu występującego na Desert Trip. Może teraz zdobędzie u widzów więcej szacunku – mówił w rozmowie z lokalną prasą jeden z fanów, nawiązując do ukazujących się po pierwszym weekendzie recenzji, wedle których na imprezie o wiele bardziej niż Dylan interesujące koncerty dali The Rolling Stones, Paul McCartney czy Neil Young. Najprawdopodobniej to właśnie Nobel z literatury i nadzieja, że Dylan odniesie się do niej ze sceny sprawiły, że ceny wyprzedanych już dawno biletów na Desert Trip podskoczyły u koników w piątek nawet o kilkadziesiąt procent.

Bob nie byłby jednak sobą, gdyby i tym razem nie zagrał na własnych warunkach. Świadkowie piątkowego koncertu podkreślali co prawda, że tym razem bard był dużo bardziej żywiołowy, niż tydzień wcześniej. Zamiast kryć się za fortepianem, zza którego wyśpiewywał kolejne piosenki, tym razem stał na skraju sceny trzymając mikrofon w dłoni. Przez cały koncert nie powiedział jednak ani słowa, które odnosiłoby się do decyzji Akademii. Zresztą w ogóle nie mówił między piosenkami zbyt wiele. Nie zmienił też znacząco programu występu. Dwie jego ostatnie studyjne płyty to hołd złożony amerykańskiej tradycji sprzed czasów rock'n'rolla – nowe wersje popowych standardów z lat 30., 40. i 50. pamiętane ze starych audycji radiowych, broadwayowskich musicali i hollywodzkich filmów. Dlatego też obok jego klasycznych songów takich jak „Don't Think Twice, It's All Right" czy „Ballad Of A Thin Man" na koncercie zabrzmiały też amerykańskie evergreeny. Na bis publiczność usłyszała jeden z najbardziej przełomowych numerów Boba - „Like A Rolling Stone", którego tydzień wcześniej nie zagrał. Ale już zupełnie na koniec wokalista wykonał starą, napisaną ponad pół wieku temu przez Cy Colemana dla Franka Sinatry piosenkę „Why Try To Change Me Now?". - Dlaczego nie mogę być bardziej konwencjonalny? Ludzie gadają, ludzie się gapią. Już zapomnieliście że zawsze byłem waszym klaunem? Więc dlaczego chcecie mnie zmieniać właśnie teraz? - mówią słowa tej piosenki.

Czyżby Dylan w ten sposób postanowił jednak skomentować zarówno decyzję Szwedzkiej Akademii, jak i oczekiwanie fanów, że jednak odniesie się jakoś do jej wyboru?

wtorek, 11 października 2016

WOJCIECH CEJROWSKI: BOSO, ALE Z MILIONAMI NA KONCIE!

Wojciech Cejrowski (52 l.) bywa błaznem, inkwizytorem, świętym. Jednak w każdej z tych ról pozostaje biznesmenem!

Wzbudza sympatię, gdy barwnie opowiada o egzotycznych krajach. Ale potrafi w sekundzie zmienić się w tryskającego jadem aroganta. 

REKLAMA

Z jednakowym zapałem obraża feministki („feminizm rodzi się w babskiej głowie wyłącznie dlatego, że z chłopem nie wyszło"), buddystów („Dalajlama modli się do Lucyfera"), jak i papieża Franciszka („słabe kazania i okropne buciory"). 

Jak twierdzą zgodnie rozmówcy "Twojego Imperium", właśnie dzięki takim prowokacjom Cejrowski zarabia fortunę.

"Lubi być w konflikcie. To jest jego natura. Łatwo ściera się z każdym, czy to dla zasad, czy dlatego, że ktoś mu się nie podoba" – mówi tygodnikowi dziennikarz Grzegorz Brzozowicz, autor biografii Cejrowskiego.

To oni są mężem i żoną?!

Kobiety, które Wojciecha Cejrowskiego znają, mówią o nim: megaloman, dziwak. A ekspartnerki nie rozumieją, jak mogły wytrzymać z mężczyzną, który nie był zdolny do partnerstwa. "To nie był dobry związek. Nie lubiliśmy się, nie byliśmy przyjaciółmi" – wspominała jego była żona, podróżniczka Beata Pawlikowska.

Dlaczego za niego wyszła? 

Ona sama chyba tego nie rozumie: mówi, że nie planowała małżeństwa. Ślub kościelny wzięła, bo on tego chciał. Poznali się w pracy, w Radiu Kolor. Prowadzili wspólny program. Publicznie zwracali się do siebie per pan, pani.

"Nikt nie podejrzewał, że są małżeństwem. Ukrywali to przed ludźmi" – opowiada dawny pracownik radia.

Równie tajemniczy jest związek podróżnika z Joanną Najfeld. Ponoć są małżeństwem, ale żadna z osób, do których dotarli dziennikarze "Twojego Imperium", nie była na ślubie.

Ludzie znający go bliżej mówią, że Cejrowskiego można lubić lub nie, ale nie sposób go nie podziwiać za zmysł do interesów.  Zarobione pieniądze inwestuje wdomy: w USA, Meksyku, Ekwadorze. "Uwielbia zarabiać i umie to robić" – mówi Grzegorz Brzozowicz.

"Ma powiedzenie, że na każdej rzeczy trzeba zarobić trzy razy. Napodróżachzarabia jako dziennikarz, pisarz, producent telewizyjny i organizator wypraw do dżungli amazońskiej. 

"W podróży nie dyskutował, nie obrażał. Był przemiły, wręcz usłużny. Skasował zawyjazdprawie 6000 dolarów" - opowiada jeden z uczestników jego ekspedycji.

Matkę Boską sprzedam

Podróżnik na każdym kroku podkreśla swoje przywiązanie do Kościoła katolickiego i... na religii też zarabia. Ma sklepy z dewocjonaliami – obwoźny i w internecie, gdzie obok swoich książek sprzedaje ikony oraz obrazki i koszulki z wizerunkiem Matki Boskiej.

Choć Cejrowski przyznaje, że to interes, dodaje, że czuje się misjonarzem: ma ambicję nawrócić na katolicyzm wszystkich odmiennie myślących i niewiernych.

Niektórzy mówią o nim wręcz, że minął się z powołaniem i powinien zostać księdzem. "Nie musiałby się tak wygłupiać, żeby mieszać show z religią" – stwierdza osoba dobrze znająca Cejrowskiego. 

"Jako ksiądz Wojtek nie musiałby się wstydzić, że nie założyłrodziny. Na tym tle jest bardzo drażliwy. A pytań o dziecko szczególnie nie lubi" - czytamy w tygodniku. 

Zresztą ponoć pod pewnym względem już od lat żyje jak mnich.

"On nie ma potrzeby życia w luksusie i wydawania na własne przyjemności. Jeździ skromnym samochodem, w domu nie ma praktycznie żadnych luksusów oprócz rzeczy niezbędnych" - twierdzi autor jego biografii. 

Jest bardziej biznesmenem czy misjonarzem? "On ma w sobie znacznie więcej osobowości. Zmienia się kompletnie w podróży. Pasuje mu Ameryka Południowa, dopiero tam jest szczęśliwy. 

Cejrowski wywołał szok, wyrzekając się polskiego obywatelstwa i przyjmując ekwadorskie. Czyżby w głębi duszy był Indianinem? 

On wyjaśnił to inaczej: „W Ekwadorze są fajne podatki".

***

HELENA KOCYK



Czytaj więcej na http://www.pomponik.pl/plotki/news-wojciech-cejrowski-boso-ale-z-milionami-na-koncie,nId,2288391#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

czwartek, 1 września 2016

Miniaturowe, metalowe "Błasiki". Takie statuetki wręczono lotnikom na oficjalnej gali


lulu, PAP
 
31.08.2016 14:24
Ewa Błasik wręcza wyróżnienie - statuetkę z postacią gen. Andrzeja Błasika - płk Grzegorzowi Ślusarzowi

Ewa Błasik wręcza wyróżnienie - statuetkę z postacią gen. Andrzeja Błasika - płk Grzegorzowi Ślusarzowi(PAP/Jakub Kaczmarczyk)

Gala 10-lecia służby F-16 w polskich siłach powietrznych. Zasłużeni lotnicy odbierają oficjalne wyróżnienia. Oprócz tradycyjnych "Ikarów" dostają też inne statuetki: małe figurki... gen. Andrzeja Błasika.
REKLAMA
Do 40% zniżki na kosmetyki
Dołącz do zespołu i korzystaj ze zniżek Konsultantki. Sprawdź teraz! 
#
Reklama BusinessClick

Na zdjęciu z uroczystości zrobionym przez fotoreportera Polskiej Agencji Prasowej widać, jak Ewa Błasik - wdowa po gen. Andrzeju Błasiku - wręcza dowódcy 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego Poznań - Krzesiny, płk Grzegorzowi Ślusarzowi, figurkę z wizerunkiem swojego męża. Wojskowy nie był jedyną osobą, która otrzymała taką statuetkę.

Polska Agencja Prasowa napisała jedynie, że wdowa wręczyła Ślusarzowi "swoje wyróżnienie". 

"Do tej pory MON wręczał lotnikom statuetki Ikara (leży obok) Nowa statuetka wygląda tak" - napisał na Twitterze Kuba Jagowski. I zamieścił zdjęcie, na którym dobrze widać figurkę. Później dodał: "prawdopodobnie będzie to osobna statuetka, obok dotychczasowego IKARA".

Czy rzeczywiście wyróżnienie jest przyznawane w imieniu samej Błasik, czy w imieniu MON? Za jakie zasługi? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do biura prasowego ministerstwa. Czekamy na odpowiedź. 

Błasik: "Spójrzcie sobie w lustro. Zajrzyjcie do swoich sumień"

W czasie poznańskich uroczystości zabrała głos także Ewa Błasik. - Po 10 kwietnia 2010roku przyszło mi samej bronić honoru poległego dowódcy Sił Powietrznych. Czy tak powinno się zdarzyć? Zostawiam to wam. Spójrzcie sobie w lustro. Zajrzyjcie do swoich sumień. Oficerowie w stalowych mundurach, piloci, to oni oskarżali bezbronnego, niewinnego mojego męża - mówiła.

- Cieszę się, że w naszej ojczyźnie zaszły dobre zmiany. Dobre dla mnie i dla moich dzieci, dla mojej rodziny, że w mojej ojczyźnie, dla której mój mąż poświęcił najlepsze lata swojego życia jest w końcu normalnie - stwierdziła.

W bazie lotniczej Krzesiny, także w ramach obchodów święta lotnictwa, odsłonięto pomnik gen. Błasika.

Zobacz też: "Nie możecie ośmieszać naszego kraju, kompromitować polskiego generała" - tak żona Błasika grzmiała do dziennikarzy przed ponad rokiem, zaprzeczając, że jej mąż naciskał na pilotów prezydenckiego samolotu. Czytaj więcej >>>

Wiesz, czym jest pięta achillesowa? Rozwiąż quiz o mitach [QUIZ]
1/19Pięta Achillesa to w przenośni:

Kto krytykuje medal dla Misiewicza? ''Ludzie złej woli i zawistnicy, którzy zazdroszczą''

Zobacz także
REKLAMA