PO: Czy CBA poprosiło o dokumenty samorządy rządzone przez PiS? Nie. Bo to jest akcja polityczna. PiS: Jeśli samorządowcy z PO mają czyste ręce, niech pokażą dokumenty. Skoro CBA prosi, to widać ma podstawy.
Centralne Biuro Antykorupcyjne zażądało od władz Gdańska, Gdyni i Sopotu listy nieruchomości sprzedanych przez gminy od 1990 do 2007 r. Zestawienie ma zawierać dane nabywców, cenę, datę sprzedaży, numer księgi wieczystej. Chodzi o dziesiątki tysięcy transakcji - od gruntów pod hipermarkety po wykup mieszkań komunalnych i garaży. CBA nie informuje jednak, do czego potrzebne są te dane.
W Gdańsku i Sopocie od lat rządzi Platforma, w Gdyni - Wojciech Szczurek, dawniej bliski PO, dziś doradca prezydenta Lecha Kaczynskiego ds. samorządu.
- CBA tuż przed wyborami kontroluje władze Trójmiasta, matecznika Platformy. Czy zwróciło się również do samorządów rządzonych przez PiS? Nie - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Ta akcja ma wymiar polityczny. Jeśli chce się skontrolować, czy nieruchomości gminne były sprzedane właściwie, to powinno się o to spytać wszystkie samorządy. Zrobiono to prawdopodobnie, by politycy PiS mogli teraz snuć podejrzenia.
Już wczoraj na manifestacji pod sopockim magistratem zebrali się politycy PiS kandydujący w wyborach - m.in. Zbigniew Kozak i Aleksandra Jankowska, pomorski wicewojewoda. - Skoro CBA zwróciła się do władz Sopotu, Gdańska i Gdyni, to widocznie ma podstawy - mówiła Jankowska. - Jeśli prezydent Karnowski ma czyste ręce, to powinien pokazać dokumenty i niczego się nie obawiać.
- Przecież to paranoja. Wicewojewoda manifestuje przed urzędem miasta w obronie niejasnych działań CBA po to, by wygłosić swoje polityczne tezy - komentuje Karnowski.
Głos zabrał wczoraj także lider PO Donald Tusk. - CBA przeprowadziła nalot na samorządowców Platformy, by wytworzyć wokół nich dwuznaczną atmosferę. Gdańsk, Sopot, Gdynia od lat odnoszą znaczące sukcesy. Polska huczy od plotek, jakie jeszcze działania przeciwko naszym ludziom podejmie PiS. To są szaleństwa i obsesje tej władzy.
Przygotowanie zestawienia dla CBA to dla trójmiejskich magistratów nie lada problem. - Będziemy musieli zatrudnić dodatkowo dwie, trzy osoby - mówi wiceprezydent Sopotu Paweł Orłowski. - Sporządzenie takiego zestawienia to praca na co najmniej rok. Pierwszą partię dokumentów z lat 2000-07 przekażemy CBA najwcześniej w kwietniu, a z lat wcześniejszych do listopada 2008.
Władze Sopotu wczoraj zapytały generalnego inspektora ochrony danych osobowych i rzecznika praw obywatelskich, czy przekazanie zestawień do CBA jest zgodne z ustawą o ochronie danych osobowych.
Zadaliśmy GIODO to same pytanie. Odpowiedź: GIODO nie może wydawać wobec CBA żadnych decyzji ani podejmować czynności kontrolnych.
DLA GAZETY
Roman Nowosielski, trójmiejski adwokat, członek Trybunału Stanu
CBA bada obrót miejskimi nieruchomościami w Gdańsku, Gdyni i Sopocie z ostatnich 18 lat? To dziwne, bowiem sprawy karne przedawniają się zazwyczaj po 10, najpóźniej 15 latach. Natomiast w sprawach cywilnych regułą jest przedawnienie po 10 latach. Może więc agentom CBA chodzi o krótszy okres, ale robią coś w rodzaju zasłony dymnej? Muszą mieć świadomość, że kodeks karny od lat 90. był gruntownie zmieniany i liczy się stan prawny, jaki mieliśmy w 2001 czy 1998 r., a nie ten z dziś. Obawiam się, że motorem tej akcji jest polityka. Trójmiasto to matecznik Platformy Obywatelskiej i może dlatego jest takie interesujące dla CBA. Już choćby dla zachowania pozorów powinni równolegle sprawdzić handel nieruchomościami w kilku innych miastach.
Dobrze, że władza mnie kontroluje
Krzysztof Katka: Ile transakcji, którymi interesuje się CBA, zawarto w Gdyni w ciągu 17 lat?
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, niezależny: Szacuję, że kilkanaście tysięcy.
Urzędy gmin są kontrolowane na co dzień przez NIK czy Regionalną Izbę Obrachunkową. Były kiedykolwiek kontrole o podobnym zakresie?
- Kontrole leżą w interesie samorządów, bo one dysponują pieniędzmi publicznymi. Chcemy, żeby sprawy toczyły się u nas transparentnie. W wielkiej zbiorowości zawsze się może znaleźć ktoś, komu przyjdą do głowy niemądre pomysły. Nie chcę oceniać, czy CBA prowadzi kontrolę o niespotykanym dotąd zakresie. Zdarzały się już kontrole wieloletnie. Nie jest niczym zaskakującym, że jakaś służba państwowa chce przekrojowo zbadać problem. Działanie CBA odbieram jako gromadzenie bazy danych, która w przyszłości może być potrzebna do jakichś celów.
Jako samorządowy doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego zalecałby pan przeprowadzenie akcji CBA na szerszą skalę?
- Nikt nie lubi być kontrolowany, ale władza publiczna nie powinna się sprzeciwiać, tylko odpowiadać na pytania o swoje poczynania.
CBA nie sprawdza konkretnej sprawy, lecz chce wiedzieć wszystko. Nie widzi pan niebezpieczeństwa, że te działania mogą zostać wykorzystane do celów politycznych?
- Nie doszukiwałbym się w tej sprawie trzeciego dna.
Akcja zaczęła się w Trójmieście, gdzie oprócz pana rządzi dwóch prezydentów z PO. Czy nie jest wymierzona właśnie w nich?
- My nie dopatrujmy się jakichś szczególnych intencji poza tą zasadniczą: kontrolną.
- Nikt nie lubi być kontrolowany, ale władza publiczna nie powinna się sprzeciwiać, tylko odpowiadać na pytania o swoje poczynania.
CBA nie sprawdza konkretnej sprawy, lecz chce wiedzieć wszystko. Nie widzi pan niebezpieczeństwa, że te działania mogą zostać wykorzystane do celów politycznych?
- Nie doszukiwałbym się w tej sprawie trzeciego dna.
Akcja zaczęła się w Trójmieście, gdzie oprócz pana rządzi dwóch prezydentów z PO. Czy nie jest wymierzona właśnie w nich?
- My nie dopatrujmy się jakichś szczególnych intencji poza tą zasadniczą: kontrolną.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz