![]() |
Fot. Andrzej Grygiel (PAP) |
Ryszard Niemczyk w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach |
Karę 25 lat więzienia wymierzył wczoraj Sąd Apelacyjny w Katowicach Ryszardowi Niemczykowi, pseudonim Rzeźnik. Sprawa dotyczyła m.in. zabójstwa szefa mafii pruszkowskiej Andrzeja K., ps. Pershing. Wyrok jest prawomocny.
Sąd apelacyjny rozpatrywał zażalenia na wyrok bielskiego sądu z marca ubiegłego roku, który uznał Niemczyka za winnego wszystkich 13 stawianych mu zarzutów. Sąd odwoławczy nieznacznie zmienił tamto orzeczenie, ale utrzymał wyroki za najważniejsze zarzuty i wymierzoną Niemczykowi karę łączną.
Poza zabójstwem "Pershinga" zarzuty wobec Niemczyka dotyczyły także m.in. kierowania gangiem oraz ucieczki z więzienia w Wadowicach. Także za te przestępstwa sąd prawomocnie skazał oskarżonego. Utrzymał też część wyroku, nakazującą "Rzeźnikowi" naprawić szkodę wyrządzoną ofiarom i zapłacić im ok. 1,5 mln zł.
Sąd apelacyjny utrzymał też w mocy wyrok wobec drugiego oskarżonego - Piotra Sz. Mężczyzna został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia. Według ustaleń prokuratury, Sz. w dniu zabójstwa "Pershinga" ukrywał zamachowców - Niemczyka i Ryszarda Boguckiego, już wcześniej skazanego za tę zbrodnię, także na 25 lat więzienia.
Składając apelację, obrona domagała się dla Niemczyka łagodniejszej kary, jednak na początku wczorajszej rozprawy adwokaci wnieśli o uchylenie wyroku. Jako powód podawali uchylenie immunitetu sędziego, który orzekał w I instancji. Adwokaci podnosili, że prokuratura chce sędziemu postawić zarzuty związane z osobą Niemczyka, co budzi wątpliwości co do bezstronności sędziego. Sąd nie uwzględnił tego wniosku.
Prokuratura, która w I instancji domagała się dla Niemczyka dożywocia, teraz broniła wyroku bielskiego sądu.
Według ustaleń sądu zamiar zabójstwa "Pershinga" zrodził się w głowie Boguckiego w październiku lub listopadzie 1999 roku. Rozmawiał o tym z Mirosławem D., pseud. Malizna. Motywem zbrodni miała być chęć awansu w hierarchii przestępczej.
Wraz z Boguckim i Adamem K. Niemczyk oczekiwał na "Pershinga" w skradzionym wcześniej samochodzie na parkingu w Zakopanem. Gdy boss gangu pruszkowskiego podszedł do swego mercedesa, Niemczyk i Bogucki wysiedli z auta i podeszli do ofiary. To Bogucki strzelał do "Pershinga". Niemczyk stał dalej i oddał strzały w górę.
Obrona przedstawiała inny przebieg zbrodni. Według niej to Bogucki z Adamem K. podeszli do "Pershinga", a Niemczyk został w aucie i do momentu wystrzałów nie wiedział o planowaniu zabójstwa. Adam K. został później świadkiem koronnym w sprawie. Obecnie już nie żyje.
Właśnie wiarygodność Adama K. była kwestionowana przez obronę. Zdaniem mecenasa Stanisława Wrony, K. nie powinien w ogóle uzyskać statusu świadka koronnego; zdecydował się na to, aby uniknąć odpowiedzialności.
Niemczyk jeszcze przed wyrokiem oświadczył, że gdyby wiedział, iż w Zakopanem dojdzie do zabójstwa "Pershinga", to by tam nie pojechał. Wyraził skruchę za czyny, do których dokonania się przyznaje: - Jest mi przykro, że dopuściłem się tych wszystkich przestępstw - zapewnił.
Sąd uznał Adama K. za wiarygodnego świadka i - jak powiedział wczoraj sędzia Piotr Mirek - sąd pierwszej instancji trafnie oparł się na jego zeznaniach. - Linia obrony jest tutaj mało wiarygodna i mało logiczna - ocenił sędzia.
Przed wyrokiem adwokaci chcieli, by w razie uznania, że razem z Boguckim strzelał jednak Niemczyk, sąd wymierzył mu niższą karę. - Jeżeli nawet przyjąć, że Niemczyk brał udział w tym, co się stało w Zakopanem, nie może być tak, że ten kto strzela komuś w głowę, dostaje taką karę jak ten, kto pełni rolę pomocniczą - podkreślił mec. Janusz Hańderek. Proponował dla swojego klienta 15 lat pozbawienia wolności.
Sąd uznał jednak, że kara 25 lat więzienia jest surowa, ale adekwatna do winy i sprawiedliwa. Zamach był zaplanowany i wykonany z premedytacją; czyn ten cechował brak poszanowania jakichkolwiek zasad obowiązujących w społeczeństwie - został dokonany w biały dzień, na parkingu, w obecności postronnych osób - podkreślał sędzia Mirek. Przypomniał, że Niemczyk miał broń maszynową. To że nie strzelał do Andrzeja K., ale w powietrze, wynikało jedynie z podziału ról.
W lipcu ub.r. przed bielskim sądem ruszył proces, w którym Niemczyk odpowiada za 11 kolejnych zarzutów, których nie ujęto w międzynarodowym liście gończym, jakim ścigano gangstera po jego ucieczce z aresztu w Wadowicach w 2000 roku. Chodzi m.in. o dwukrotne usiłowanie zabójstwa bielskiego biznesmena, a także o pranie brudnych pieniędzy. Grozi mu za to dożywocie. (PAP)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz