jg, pw, met, jas, PAP, IAR
2008-01-24, ostatnia aktualizacja 2008-01-25 06:48
Podczas wczorajszej katastrofy samolotu CASA na lotnisku w Mirosławcu nie działał system ILS, pomagający w precyzyjnym podejściu do lądowania w warunkach ograniczonej widoczności. Informację potwierdził rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski. Dodał, że system był uszkodzony. Piloci podchodzili do lądowania przy pomocy radaru precyzyjnego podejścia. Zdaniem rzecznika sił powietrznych, awaria systemu ILS nie miała wpływu na katastrofę.
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Dlaczego samolot runął (25-01-08, 00:00)
- Prezydent: Tragedia rozegrała się niżej niż sądzono (24-01-08, 21:24)
- Hiszpańscy eksperci pomogą ustalić przyczyny katastrofy samolotu CASA (24-01-08, 21:13)
- Klich: Rodziny ofiar otrzymają pomoc finansową (24-01-08, 16:50)
POSŁUCHAJ
- TOK FM: O samolocie CASA. Jak mogło dojść do katastrofy? (24-01-08, 13:05)
- TOK FM: Z powodu żałoby B. Komorowski przesunął debatę o służbie zdrowia na następne posiedzenie Sejmu (24-01-08, 14:25)
- O żałobie narodowej ("Subiektyw", 24.01.2008) (24-01-08, 14:45)
RAPORTY
System ILS wspomaga pilotów w momentach słabej widoczności i niskiego zachmurzenia, a taka pogoda panowała gdy transportowiec podchodził do lądowania. Grzegorzewski potwierdził, że piloci musieli podchodzić do lądowania dwa razy. Przy pierwszym podejściu pilot nie zameldował, że widzi pas. Zgodnie z procedurą poderwał maszynę i rozpoczął drugie podejście. Przy drugim podejściu pilot zameldował, że widzi pas.
Zgodnie z procedurą, meldunek o tym, że pilot widzi pas oznacza, iż nawigator nie jest już uczestnikiem lądowania i to pilot decyduje o dalszym lądowaniu. Zdaniem Grzegorzewskiego, zgłoszenie meldunku oznacza, że pilot zdecydował o tym, iż może bezpiecznie lądować. Podczas lądowania panowały trudne warunki atmosferyczne, między innymi ze względu na niski pułap chmur. Grzegorzewski zapewnia jednak, że w takich warunkach piloci już latali. Potwierdził, że załoga była doświadczona i zgodnie z normami mogła latać w jeszcze trudniejszych warunkach.
O dwukrotnym podejściu maszyny do lądowania mówił także wcześniej w w TVN24 szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor. Generał zapewnił, że wszystkie urządzenia naprowadzające działały, warunki do przyjęcia samolotu były spełnione, zarówno pułap chmur, widoczność.
Pytany , czy jedną z przyczyn katastrofy miał być niedziałający prawidłowo na lotnisku w Mirosławcu system naprowadzania ILS, gen. Gągor oświadczył, że "wszelkie opinie takie szczegółowe" uważałby za spekulacje. - Dajmy czas ekspertom, niech zbadają dokładnie sprawę, niech wydają obiektywną opinie - dodał.
Odnaleziono czarną skrzynkę
Ok. godz. 12.30 odnaleziono czarną skrzynkę transportowego samolotu CASA C-295M, który rozbił się wczoraj w Zachodniopomorskiem - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza" z nieoficjalnych źródeł w sztabie generalnym. W katastrofie zginęło 20 osób.
Informację o odnalezieniu czarnej skrzynki potwierdził po 15.00 rzecznik Sił Powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski.
Odnalezienie rejestratora parametrów lotu tzw. czarnej skrzynki powinno ułatwić poznanie powodów tragedii. Pierwsza informacja o jej znalezieniu pojawiła się już rano, ale została zdementowana.
Jak ocenił dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik komisja badania wypadków lotniczych na zbadanie przyczyn katastrofy będzie potrzebowała kilka do kilkunastu dni.
"Samoloty nie były przeciążane"
Premier: Jest 20 ofiar - czytaj
Gen. Błasik pytany, czy powodem katastrofy mogła być nadmierna eksploatacja maszyny powiedział, że samoloty CASA C-295M "wspaniale sprawdzają się w zabezpieczeniu przelotów i przewozów polskich kontyngentów wojskowych do Iraku, Afganistanu".
"Samoloty te wykonują naloty planowane (liczba godzin, jaką mają spędzić w powietrzu), w tym roku faktycznie wykonaliśmy zwiększone naloty w związku z większymi potrzebami polskich kontyngentów wojskowych niemniej jednak uważam, że ta eksploatacja, z którą mieliśmy do czynienia w roku 2007 jest właściwa i pozwoliła nam na wyciągnięcie szeregu wniosków co do dalszej koncepcji szkolenia, dalszej koncepcji transportu wojsk w rejony zainteresowania" - powiedział gen Błasik.
Pytany, czy przyczyną katastrofy mogło być przeciążenie samolotu powiedział: "w ogóle nie biorę tego zagrożenia pod uwagę, ponieważ te samoloty były nie przeciążane, tylko eksploatowane przy wykonywaniu resursów rocznych odrobinę większych niż to miało miejsce w poprzednich latach".
Generał wyraził przekonanie, że loty samolotów tego typu - zawieszone po katastrofie - będzie można wznowić, gdy komisja wykluczy usterkę techniczną.
Błasik podkreślał, że egzemplarz który się rozbił, pochodził z najnowszej, ubiegłorocznej dostawy spędził w powietrzu ponad 300 godzin, a z dostarczonymi wtedy maszynami nie było żadnych problemów.
Deszcz i śnieg by nie przeszkodził
Z podawaniem przyczyn katastrofy trzeba poczekać na oficjalne informacje - mówi Robert Rochowicz z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".
"Trzeba zaczekać na oficjalne informacje i omówienie przyczyn katastrofy. Nawet, jeśli pewne szczegóły są teraz znane wojsku, my poznamy je za kilka miesięcy. Do tego czasu mówienie o przyczynach wypadku to przelewanie z pustego w próżne" - powiedział Rochowicz.
Dodał, że nawet jeśli w momencie podchodzenia do lądowania padał deszcz lub śnieg, to nie były to warunki, które uniemożliwiałyby lądowanie samolotowi tego typu.
Jeśli prawdą jest, że samolot rzeczywiście zawadził o drzewa, to możliwości są dwie - albo błąd pilota, albo awaria techniczna - powiedział w RMF FM Tomasz Szulc, naukowiec związany z magazynem "Nowa Technika Wojskowa". Jego zdaniem najmniej prawdopodobna hipoteza tragedii to błąd konstrukcyjny.
Grzegorz Hołdanowicz redaktor naczelny pisma "Raport, wojsko,technika, obronność" mówił w TOK FM, że wczoraj nic nie wskazywało, "że istnieje jakieś realne zagrożenie" dla bezpieczeństwa lotu. - Owszem, była niska podstawa, był opad, prawdopodobnie niebezpieczeństwo oblodzenia. Ale te samoloty są wyposażone w instalację przeciwoblodzeniową, w bardzo nowoczesną awionikę, a ludzie są przygotowani do wykonywania lotów w takich warunkach - mówił Hołdanowicz.
- Całe życie jestem związany z lotnictwem, pracowałem jako pilot. Jaka mogła być przyczyna katastrofy? Najczęstszą przyczyną wypadków lotniczych jest nieprzestrzeganie procedur podejścia do lądowania na przyrządy. Nie wolno pilotowi zejść poniżej wysokości decyzji, dopóki nie minie pierwszej pomocy radionawigacyjnej, która wprowadza na dany pas do lądowania. Wydaje mi się, że to była przyczyna wypadku tego samolotu - komentuje pilot z wieloletnim doświadczeniem, czytelnik portalu Alert24.
Złóż kondolencje rodzinom lotników
Z podawaniem przyczyn katastrofy trzeba poczekać na oficjalne informacje - mówi Robert Rochowicz z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".
"Trzeba zaczekać na oficjalne informacje i omówienie przyczyn katastrofy. Nawet, jeśli pewne szczegóły są teraz znane wojsku, my poznamy je za kilka miesięcy. Do tego czasu mówienie o przyczynach wypadku to przelewanie z pustego w próżne" - powiedział Rochowicz.
Dodał, że nawet jeśli w momencie podchodzenia do lądowania padał deszcz lub śnieg, to nie były to warunki, które uniemożliwiałyby lądowanie samolotowi tego typu.
Jeśli prawdą jest, że samolot rzeczywiście zawadził o drzewa, to możliwości są dwie - albo błąd pilota, albo awaria techniczna - powiedział w RMF FM Tomasz Szulc, naukowiec związany z magazynem "Nowa Technika Wojskowa". Jego zdaniem najmniej prawdopodobna hipoteza tragedii to błąd konstrukcyjny.
Grzegorz Hołdanowicz redaktor naczelny pisma "Raport, wojsko,technika, obronność" mówił w TOK FM, że wczoraj nic nie wskazywało, "że istnieje jakieś realne zagrożenie" dla bezpieczeństwa lotu. - Owszem, była niska podstawa, był opad, prawdopodobnie niebezpieczeństwo oblodzenia. Ale te samoloty są wyposażone w instalację przeciwoblodzeniową, w bardzo nowoczesną awionikę, a ludzie są przygotowani do wykonywania lotów w takich warunkach - mówił Hołdanowicz.
- Całe życie jestem związany z lotnictwem, pracowałem jako pilot. Jaka mogła być przyczyna katastrofy? Najczęstszą przyczyną wypadków lotniczych jest nieprzestrzeganie procedur podejścia do lądowania na przyrządy. Nie wolno pilotowi zejść poniżej wysokości decyzji, dopóki nie minie pierwszej pomocy radionawigacyjnej, która wprowadza na dany pas do lądowania. Wydaje mi się, że to była przyczyna wypadku tego samolotu - komentuje pilot z wieloletnim doświadczeniem, czytelnik portalu Alert24.
Złóż kondolencje rodzinom lotników
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz