środa, 27 lutego 2008

Tusk: Trzeba rozważyć przesunięcie wyborów

tan, Gazeta.pl, mar
2008-02-27, ostatnia aktualizacja 2008-02-27 17:24

- Trzeba rozważyć przesunięcie terminu wyborów parlamentarnych 2011 roku, tak, aby kampania wyborcza nie zakłóciła polskiej prezydencji w UE - powiedział Donald Tusk podczas spotkania ze studentami na Uniwersytecie Warszawskim. Jak dodał, będzie w tej sprawie rozmawiał z prezydentem i szefami klubów parlamentarnych. Premier odpowiadał też na pytania dotyczące m.in. czesnego, tarczy, sprawy Kosowa, czy... różnic między nim a Kaczyńskim.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Donald Tusk
ZOBACZ TAKŻE
Szef rządu ws. prezydencji powiedział też, że inny pomysł w tej sprawie, to przyjęcie zasady "po wyborach nie zmieniamy rządu do grudnia 2011 r., do końca polskiej prezydencji, aby rząd który rozpoczął prezydencję, kontynuował ją".

Polska prezydencja rozpoczyna się w lipcu 2011; trwa pół roku. Wybory parlamentarne mają odbyć się w październiku 2011 r.

Tusk zapewnił, że nie chodzi mu o to, aby przedłużyć o kilka lat kadencję rządu. - Prezydent Lech Kaczyński dość szybko by się zorientował, gdybym to zaproponował - żartował.

Pytany po spotkaniu, czy możliwy jest wcześniejszy termin wyborów, np. na wiosnę 2011 r., Tusk powiedział: - Zastanawiamy się, co by było optymalne z punktu widzenia polskiej prezydencji.

Jak dodał - jako szef partii rządzącej - musi być wyjątkowo ostrożny w proponowaniu zmian terminu wyborów. - To wrażliwy temat. Będę chciał rozmawiać z liderami klubów parlamentarnych i prezydentem. Jest to sprawa w sposób tak oczywisty ogólnonarodowa, że nie będziemy robili z tego przedmiotu sporu.

Tusk do studentów: Pokazaliście, że młoda Polska dojrzewa

Na początku premier podziękował studentom za udział w wyborach. - Do dziś jestem poruszony tym niespodziewanym zdarzeniem, czyli tym nadzwyczajnym, jeśli chodzi o frekwencję, zaangażowaniem pokolenia 18- 25-latków w wybory - mówił Tusk. Przypomniał, że jego pokolenie "utyskiwało", że z kadencji na kadencję parlamentu spada frekwencja w wyborach. - Wasze pokolenie pokazało, że to wcale tak nie jest, że tak nie musi być - dodał.

Zdaniem Tuska, było "coś fascynującego" w "niezwykle nowoczesnej formule komunikowania się i mobilizacji na rzecz uczestnictwa w wyborach". Jak dodał, wcześniej taką mobilizację w komunikowaniu się "bez instytucji pośredniczących" młode pokolenie pokazało po śmierci Jana Pawła II.

- Pokazaliście naszym pokoleniom, że młoda Polska dojrzewa do demokracji, adekwatnie także do wzrostu cywilizacyjnego i technologicznego - powiedział premier.

"Ustawy trzeba uchylać, a nie uchwalać"

Pierwszą kwestią w debacie z jaką zmierzyć się musiał Tusk było pytanie o sposób rządu na walkę z biurokracją. Jego zdaniem walka z natłokiem przepisów wymaga "determinacji graniczącej z szaleństwem" i... dlatego powinien się tym zajmować właśnie Janusz Palikot. Tusk powiedział, że przepisów w Polsce jest za dużo i jest złą manierą polskich polityków mierzenie efektywności pracy parlamentu i rządu właśnie miarą ilości przygotowanych i przyjętych ustaw. - Chciałbym, żeby mój rząd i ten parlament przeszły do historii, jako te które więcej przepisów uchylił niż przyjął - mówił premier.

Studenci pytali o siebie

Wiele z pytań, które studenci zadali premierowi, dotyczyło kwestii sytuacji wyższego szkolnictwa i losu studentów w Polsce. Zapytany o to, jak powinien wyglądać system finansowania szkolnictwa wyższego premier powiedział, że jego rządowi zależy na wyrównaniu szans i zlikwidowaniu sytuacji w której biedniejsi studenci muszą płacić czesne uczelniom prywatnym, które na dodatek zazwyczaj mają niższy poziom nauczania od publicznych.

- Póki ja będę premierem nie będzie takiej decyzji "a, wrzućmy czesne - będzie więcej pieniędzy w budżecie - zapewnił studentów Donald Tusk. Odpowiedziały mu oklaski.

"Jak wytłumaczyć Niemcom, że Tusk to nie Kaczyński?"

Jedno z kolejnych pytań zadane zostało przez niemieckiego studenta, który doniósł, że nie wie jak przekonać swoich kolegów z Niemiec, że Tusk to nie Kaczyński. Poprosił więc premiera o wskazanie trzech różnic między nim, a jego poprzednikiem. Wyraźnie speszony Donald Tusk przestraszony tym, że "pytanie go pogrąży" odpowiedział, że... różnice widać, gdy wstanie i się wyprostuje. Potem wymienił jeszcze kolor włosów i poprosił o następne pytanie.

Sprawy międzynarodowe: Kosowo i tarcza

- Dlaczego złamał pan prawo międzynarodowe i wolę większości Polaków i uznał niepodległość Kosowa? Pytanie padło z ust Michała Tuska, który synem premiera bynajmniej nie jest. Premier w odpowiedzi po raz kolejny zapewnił, że Polska nie występuje przeciwko Serbii a on sam "jest zakochany w Jugosłowiańskiej kulturze". Uznał, że Polska musiała wpisać się w ciąg decyzji państw całego globu, a zadaniem Polski w tej sytuacji jest balansowanie między interesami światowych mocarstw.

Czy nie powinno być referendum w sprawie tarczy?

Zapytany przez studenta nauk politycznych o kwestię przeprowadzenia ewentualnego referendum, w którym Polacy wyraziliby swoje zdanie w sprawie planów postawienia w Polsce elementów systemu przeciwrakietowego, Donald Tusk odpowiedział, że decyzji militarnych "nie można podejmować za pomocą referendum". Przywołał kilka sytuacji z XX wieku, kiedy - jego zdaniem - referenda mogłyby negatywnie wpłynąć na bieg historii (Amerykańska interwencja w Europie podczas II wojny światowej, czy traktat monachijski i działanie premiera Chamberlaina). - Gdyby Amerykanie w 1941 roku byli zapytani o to, czy chcą wojsk w Europie to dziś moglibyśmy tu nie siedzieć - przekonywał Tusk. - Takie decyzje zostawiłbym do podjęcia specjalistom.

Brak komentarzy: