Po rewizjach ABW u ludzi Macierewicza prokuratura stawia zarzuty korupcyjne. Czy za pieniądze można było załatwić pozytywną weryfikację po likwidacji WSI?

Fot. Sławomir Kamiński / AG
Funkcjonariusze ABW przeszukiwali mieszkania członków komisji weryfikacyjnej WSI

Fot. Sławomir Kamiński / AG
Antoni Macierewicz informuje o zakończeniu likwidacji WSI, 30 września 2006 r.

Fot. Bartosz Bobkowski / AG
Prezydent Lech Kaczyński zarzucił rządowi PO posługiwanie się metodami policyjnymi
ZOBACZ TAKŻE
- TVP kontra ABW w domu weryfikatora (14-05-08, 01:00)
- Wierny Macierewiczowi (14-05-08, 01:00)
- Weryfikacja WSI na start (28-04-08, 01:00)
- Niech historia się nie powtarza (14-05-08, 02:07)
Wczoraj od rana funkcjonariusze ABW przeszukiwali na zlecenie prokuratury mieszkania członków komisji weryfikacyjnej WSI Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka oraz płk. Aleksandra Lichockiego, pracownika Agencji Mienia Wojskowego, b. oficera służb specjalnych PRL, i Wojciecha Sumlińskiego, b. dziennikarza "Życia", "Wprost" i TVP.
Co ich łączy? Według naszych źródeł prokuratura ma dowody na to, że Lichocki i Sumliński, powołując się na znajomość z Pietrzakiem i Bączkiem, oferowali biznesmenom, których nazwiska miał zawierać aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, wykreślenie z tego aneksu. Lichocki i Sumliński mieli też proponować za pieniądze oficerom rozwiązanych WSI pozytywną weryfikację.
Prokuratura ma podobno zeznania pułkownika b. WSI, któremu proponowano załatwienie weryfikacji, i Jerzego G., b. oficera WSI, dziś właściciela firmy teleinformatycznej realizującej kontrakty dla wojska (proponowano mu wykreślenie z aneksu).
O tym, że prokuratura sprawdza sygnały o takich nadużyciach w komisji i próbach sprzedania aneksu, "Gazeta" pisała 15 marca. Jerzy G. mówił nam o Lichockim: - Byli żołnierze WSI nazywają go "szmalcownikiem", bo uważają, że zarabiał na ich krzywdzie. Lichocki proponował mi wykreślenie mojej firmy z raportu i aneksu. Chciał 100 tys. euro. Odmówiłem.
Nazwiska Jerzego G. ani jego firmy nie ma w znanych materiałach z weryfikacji WSI.
Prokuratorskie śledztwo, które trwa od końca 2007 r., jest tajne. Robert Majewski, naczelnik wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej: - Chodzi o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy w instytucji państwowej i pośrednictwo w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść.
Nieoficjalnie wiemy, że wczoraj u Bączka ABW znalazła dokumenty z klauzulą "ściśle tajne".
Śledztwo dotyczy też przekroczenia uprawnień przez członków komisji weryfikacyjnej, czyli zapewne Bączka i Pietrzaka. Czy jednak prokuratura udowodni, że wiedzieli, iż Lichocki i Sumliński składali w ich imieniu propozycje korupcyjne? Nie wiadomo.
Wczoraj zarzut płatnej protekcji prokuratura postawiła jednemu z nich. Dzisiaj planuje postawić zarzut drugiemu.
- Cała czwórka była ze sobą w dobrych relacjach - twierdzi nasze źródło w ABW. - Przynajmniej w jednym przypadku Lichocki zorganizował spotkanie weryfikowanego oficera z Pietrzakiem.
Dwa tygodnie temu Pietrzak (gdy "Dziennik" wymienił go w kontekście korupcji w komisji weryfikacyjnej) oświadczył, że Lichockiego nie zna. A Antoni Macierewicz, b. szef komisji i likwidator WSI, oskarżył Lichockiego o prowokację.
Wczoraj Macierewicz zaatakował ABW i prokuraturę. - Osoby, które zajęły się likwidacją WSI i budowaniem porządku demokratycznego w Polsce, są represjonowane - mówił o Pietrzaku i Bączku. Ten ostatni od lat należy do najbardziej zaufanych ludzi Macierewicza.
Arkadiusz Mularczyk (PiS) przypomniał, że od 6 maja Bączek jest asystentem posła PiS Jacka Kurskiego w komisji śledczej ds. nacisków. I pytał: - Czy ABW podsłuchiwała Bączka i czy ma zapisy jego rozmów ze mną i posłem Kurskim? Czy ABW ma informacje o naszej pracy w komisji?
- Śledztwo nie ma nic wspólnego z komisją ds. nacisków - odpowiada prokurator Majewski.
Mularczyk żąda wyjaśnień od prokuratora generalnego Zbigniewa Ćwiąkalskiego i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości.
Prezydent Lech Kaczyński podczas wizyty w Izraelu zarzucił rządowi PO posługiwanie się metodami policyjnymi. Wicepremier Grzegorz Schetyna (PO) w "Kropce nad i" odpowiedział, że prezydent od początku śledztwa był informowany "tak dokładnie, że mógł przewidzieć konsekwencje".
wrób
Co ich łączy? Według naszych źródeł prokuratura ma dowody na to, że Lichocki i Sumliński, powołując się na znajomość z Pietrzakiem i Bączkiem, oferowali biznesmenom, których nazwiska miał zawierać aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, wykreślenie z tego aneksu. Lichocki i Sumliński mieli też proponować za pieniądze oficerom rozwiązanych WSI pozytywną weryfikację.
Prokuratura ma podobno zeznania pułkownika b. WSI, któremu proponowano załatwienie weryfikacji, i Jerzego G., b. oficera WSI, dziś właściciela firmy teleinformatycznej realizującej kontrakty dla wojska (proponowano mu wykreślenie z aneksu).
O tym, że prokuratura sprawdza sygnały o takich nadużyciach w komisji i próbach sprzedania aneksu, "Gazeta" pisała 15 marca. Jerzy G. mówił nam o Lichockim: - Byli żołnierze WSI nazywają go "szmalcownikiem", bo uważają, że zarabiał na ich krzywdzie. Lichocki proponował mi wykreślenie mojej firmy z raportu i aneksu. Chciał 100 tys. euro. Odmówiłem.
Nazwiska Jerzego G. ani jego firmy nie ma w znanych materiałach z weryfikacji WSI.
Prokuratorskie śledztwo, które trwa od końca 2007 r., jest tajne. Robert Majewski, naczelnik wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej: - Chodzi o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy w instytucji państwowej i pośrednictwo w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść.
Nieoficjalnie wiemy, że wczoraj u Bączka ABW znalazła dokumenty z klauzulą "ściśle tajne".
Śledztwo dotyczy też przekroczenia uprawnień przez członków komisji weryfikacyjnej, czyli zapewne Bączka i Pietrzaka. Czy jednak prokuratura udowodni, że wiedzieli, iż Lichocki i Sumliński składali w ich imieniu propozycje korupcyjne? Nie wiadomo.
Wczoraj zarzut płatnej protekcji prokuratura postawiła jednemu z nich. Dzisiaj planuje postawić zarzut drugiemu.
- Cała czwórka była ze sobą w dobrych relacjach - twierdzi nasze źródło w ABW. - Przynajmniej w jednym przypadku Lichocki zorganizował spotkanie weryfikowanego oficera z Pietrzakiem.
Dwa tygodnie temu Pietrzak (gdy "Dziennik" wymienił go w kontekście korupcji w komisji weryfikacyjnej) oświadczył, że Lichockiego nie zna. A Antoni Macierewicz, b. szef komisji i likwidator WSI, oskarżył Lichockiego o prowokację.
Wczoraj Macierewicz zaatakował ABW i prokuraturę. - Osoby, które zajęły się likwidacją WSI i budowaniem porządku demokratycznego w Polsce, są represjonowane - mówił o Pietrzaku i Bączku. Ten ostatni od lat należy do najbardziej zaufanych ludzi Macierewicza.
Arkadiusz Mularczyk (PiS) przypomniał, że od 6 maja Bączek jest asystentem posła PiS Jacka Kurskiego w komisji śledczej ds. nacisków. I pytał: - Czy ABW podsłuchiwała Bączka i czy ma zapisy jego rozmów ze mną i posłem Kurskim? Czy ABW ma informacje o naszej pracy w komisji?
- Śledztwo nie ma nic wspólnego z komisją ds. nacisków - odpowiada prokurator Majewski.
Mularczyk żąda wyjaśnień od prokuratora generalnego Zbigniewa Ćwiąkalskiego i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości.
Prezydent Lech Kaczyński podczas wizyty w Izraelu zarzucił rządowi PO posługiwanie się metodami policyjnymi. Wicepremier Grzegorz Schetyna (PO) w "Kropce nad i" odpowiedział, że prezydent od początku śledztwa był informowany "tak dokładnie, że mógł przewidzieć konsekwencje".
wrób
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz