Notował w Londynie Jakub Ciastoń
2008-06-30, ostatnia aktualizacja 2008-06-30 21:24
- To jest Wielki Szlem, tu walczy się do końca - powiedziała uśmiechnięta Agnieszka Radwańska po meczu, w którym zapewniła sobie awans do ćwierćfinału turnieju w Wimbledonie.
ZOBACZ TAKŻE
- Wimbledon: Kolejne przeszkody Radwańskiej na drodze do finału (30-06-08, 18:29)
- The New York Times: Radwańska wschodzącą siłą (01-07-08, 11:20)
- Wojciech Fibak: Agnieszka w świątyni tenisa (30-06-08, 21:08)
- Navratilova: Radwańska nie wygra Wimbledonu (30-06-08, 13:57)
SERWISY
Jakub Ciastoń: Czy przy stanie 1:4 w trzecim secie wierzyłaś, że ten mecz jest jeszcze do wygrania?
Agnieszka Radwańska: - Raczej nie myślę na korcie o takich rzeczach. Choć po tak gładko przegranej drugiej partii i przy stanie 1:4 w trzeciej, faktycznie trudno być optymistką. Nie poddawałam się, dalej starałam się grać agresywnie i ryzykownie. To, czy przegram 1:6, czy 5:7 nie miało w tym momencie znaczenia, a grając ryzykowanie, można jeszcze odwrócić los meczu. Trzeba walczyć do ostatniej piłki. To jest Wielki Szlem, tu walczy się do końca. Tym razem się udało.
Co się stało w drugim secie?
- To ona była "bossem". Trafiała bardzo dobrze, a ja jednak trochę stanęłam, bo gram mecze od ponad tygodnia bez przerwy. To był mecz "na stykach", zdecydowały szczegóły, m.in. to że udało mi się przełamać ją w końcówce.
Pod koniec trzeciego seta, właśnie w momencie gdy przełamałaś serwis rywalki, Rosjanka wzięła jeszcze challange, mimo że był wyraźny aut. Po co to zrobiła?
- Obie widziałyśmy, że był aut. Wszyscy widzieli. Swieta zrobiła to chyba tak dla formalności. Maszyna czasem naprawdę się myli, więc trzeba się chwytać nawet takich możliwości.
Po raz drugi w karierze jesteś w ćwierćfinale Wielkiego Szlema. Co cenniejsze - Australian Open, czy Wimbledon?
- Wimbledon to jest historyczne miejsce, bardzo ważne dla światowego tenisa. Ale tak naprawdę trudniejsze mecze miałam w drodze do najlepszej ósemki w Australii, gdy pokonałam kolejno Kuzniecową i Pietrową. W Melbourne w pierwszych trzech rundach było w miarę łatwo, dopiero teraz zagrałam zacięte spotkanie. W sumie oba te ćwierćfinały są dla mnie tak samo ważne.
Czy czujesz się już zawodniczką ze światowej czołówki?
- Jednak cały czas powiedziałabym, że jestem z czołowej piętnastki. Dla mnie mecz z Kuzniecową, bez względu na to, co mówią fachowcy, czy bukmacherzy, to jest bardzo trudne spotkanie.
We wtorek grasz z Sereną Williams o półfinał.
- Nie trzeba jej przedstawiać. To jedna z najlepszych tenisistek świata. Uderza bardzo mocno, jest niezwykle doświadczona, wygrała już na Wimbledonie dwa razy. Żeby nawiązać z nią walkę, muszę zagrać na 101 procent możliwości. Nie wolno mi posyłać piłek na środek kortu, trzeba trafiać po rogach, a najlepiej w linie. Będzie ciężko, ale wszystko może się zdarzyć.
Wiosną grałam z Sereną w Berlinie na czerwonej mączce. To była inna nawierzchnia, ale sposób gry Williams na pewno będzie ten sam. Grała wtedy niewiarygodnie, zdołałam ugrać ledwie cztery gemy. Ale z drugiej strony, nie mam nic do stracenia, bo to ona jest faworytką i będzie pod presją, że musi wygrać. Ja nie muszę, ale spróbuję.
Twoja siostra Urszula ugrała w II rundzie osiem gemów z Sereną. To był całkiem dobry mecz.
- Nie będę się radzić siostry jak grać z Sereną, bo przecież wszyscy wiedzą jak ona gra. Oglądam ją w telewizji od dziecka.
Nie licząc przeniesionego pojedynku pierwszej rundy z Ivetą Beneszovą, grałaś po raz pierwszy na korcie centralnym. Jak wrażenia?
- Fajnie. W szatni minęłam się z Federerem, ale jakoś nie pogadaliśmy. Nie było czasu. Podobała mi się publiczność, bo jak odrobiłam stratę na 4:4 w III secie, to bardzo mocno mi klaskali.
Twój tata znany jest z tego, że mocno przeżywa mecze. W takim tłumie jego nerwy chyba jednak dało się ukryć?
- A skąd! Nawet jak na trybunach jest 15 tys. widzów, to ja przecież i tak go widzę i słyszę. Ale przy takim meczu jak dziś, trudno się nie denerwować, więc rozgrzeszam tatę za te nerwy.
Kto wygra Wimbledon?
Venus Williams | 2,25 |
Serena Williams | 2,87 |
Agnieszka Radwańska | 10,00 |
Jelena Dementiewa | 13,00 |
Nicole Vaidisova | 13,00 |
Nadia Pietrowa | 17,00 |
Jie Zheng | 17,00 |
Tamarine Tanasugarn | 26,00 |
S. Williams (1,25) - Radwańska (3,75)
Vaidisova (1,61) - Zheng (2,20)
V. Williams (1,11) - Tanasugarn (6,00)
Dementiewa (1,57) - Pietrowa (2,25)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz