![]() |
AFP |
Ten sam dzień (11 października), ta sama godzina (20.30), ten sam stadion (Stadion Śląski) i arbiter (Niemiec Wolfgang Stark), co dwa lata temu, kiedy w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy po wielkim meczu reprezentacja Polski pokonała Portugalię 2:1. Teraz rywalem w eliminacjach MŚ 2010 są Czesi, którzy w przeszłości udzielili nam wielu surowych lekcji.
Wprawdzie w lutym tego roku wygraliśmy towarzyskie spotkanie z Czechami na Cyprze 2:0, ale od tego czasu w obu ekipach wiele się zmieniło. Przede wszystkim nasi zawodnicy w swoich klubach częściej siedzą na ławce rezerwowych lub na trybunach niż grają. Takiego problemu nie mają nasi rywale.Wszyscy mamy jednak nadzieję, że to spotkanie sprawi, że polscy piłkarze uwierzą we własne siły i potyczka z Czechami stanie się dla nich odskocznią. Musimy wierzyć, że w końcu przebudzi się Euzebiusz Smolarek, który wraz z Włodzimierzem Lubańskim ma na koncie pięć goli strzelonych na chorzowskim gigancie w meczach eliminacji, oraz że Jakub Błaszczykowski rozegra mecz życia.
Choć przystępujemy do tego meczu jako lider grupy, to jednak nie można zapominać, że w pierwszym meczu straciliśmy punkty przed własną publicznością, remisując ze Słowenią 1:1, zaś w drugim meczu, rozgrywanym na wyjeździe, męczyliśmy się z San Marino. Czesi za to bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Irlandią Północną.
Piłkarze wierzą w to, że znów mogą grać na takim poziomie, jak w meczu z Portugalią. My zaś chcemy bohaterów. Potrzebujemy wygranej z Czechami, ale nie tylko. Nasza reprezentacja musi zagrać mecz, o którym znów będzie się długo mówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz