czwartek, 9 października 2008

Islandzkie banki zablokowały konta tysięcy Brytyjczyków

Leszek Baj
2008-10-09, ostatnia aktualizacja 2008-10-09 12:42

Pogłębia się kryzys w Islandii. Islandzkie władze musiały zrezygnować ze sztywnego kursu walutowego, nie mogąc oprzeć się spekulantom. Brytyjskie władze grożą, że pozwą Islandię do sądu, bo islandzkie banki zablokowały konta tysięcy Brytyjczyków

Zobacz powiekszenie
Fundusze z ochroną kapitału dzięki niskiemu pułapowi wpłat, dostępne są dla inwestorów z chudymi portfelami
Przeczytaj również:
"Brytyjskie gminy martwią się o swoje depozyty w islandzkich bankach"
"Islandia: Największy bank pod zarządem państwowym"

Jeszcze w piątek Europejski Bank Centralny wyceniał euro na 156 islandzkich koron. We wtorek kurs korony osłabił się do poziomu 197 koron za euro, a wczoraj za jedno euro trzeba już było płacić 265 koron! Tak gwałtowne osłabienie oznacza dla obywateli duży wzrost cen importowanych towarów i znacznie wyższe raty kredytów w obcych walutach. Na forach internetowych Polacy z Islandii (jest ich 7-12 tys.) zastanawiają się, czy nie przyszedł czas, by wrócić do kraju. Problem w tym, że ich oszczędności w islandzkich koronach w ostatnich dniach stopniały o połowę.

Islandzki bank centralny zdecydował we wtorek, że usztywni kurs waluty na poziomie 131 koron za euro i przywiązał go do koszyka walut. Na swojej stronie internetowej zaapelował też do graczy rynkowych, by "wspomogli próby wzmocnienia korony". Jednak już wczoraj musiał skapitulować, bo inwestorzy finansowi masowo chcieli wyprzedawać islandzką walutę, a 3 mld euro rezerw walutowych to za mało, by obronić jej kurs. - Było to najkrótsze usztywnienie waluty w historii - skwitowali analitycy Commerzbanku.

W Islandii, której gospodarka w dużym stopniu opiera się na sektorze bankowym, sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę. Inwestorzy masowo pozbywają się islandzkich aktywów. Państwo początkowo miało przejąć trzeci (Glitnir), a później drugi największy bank komercyjny na wyspie (Landsbanki). Ale rząd ostatecznie zdecydował, że Glitnir nie będzie odkupiony, bo - jak powiedział szef banku centralnego David Oddsson - problemy banku są dużo poważniejsze, niż sądzono. Powstanie za to zarząd komisaryczny, który ma uzdrowić sytuację w banku m.in. przez sprzedaż fińskich i szwedzkich oddziałów firmy.

Pomocy wymagał też największy islandzki bank - Kaupthing. Islandzki bank centralny udzielił mu 500 mln euro pożyczki. Wczoraj Kaupthing dostał też wart około 520 mln euro kredyt od szwedzkiego banku centralnego. Ma też sprzedać swój szwedzki oddział.

Gospodarcze problemy wyspy stają się powoli międzynarodową polityczną aferą. Najpierw świat obiegła informacja, że należąca do NATO Islandia negocjuje 4 mld euro pożyczki od Rosji. Potem okazało się, że 300 tys. Brytyjczyków, którzy mają w islandzkich bankach oszczędności (ok. 5,1 mld euro), nie może wycofać swoich pieniędzy z kont w internetowym banku Icesave. - Podejmujemy działania prawne przeciwko islandzkim władzom, by odzyskać pieniądze stracone przez ludzi, którzy założyli konta w brytyjskich oddziałach islandzkich banków - mówił w środę brytyjski premier Gordon Brown. Premier Islandii Geir Haarde wyraził nadzieję na znalezienie wspólnego rozwiązania.

Na razie brytyjski minister skarbu Alistair Darling ogłosił, że rząd zagwarantuje depozyty Brytyjczyków w Icesave, nawet jeśli przekraczają one ustalony w Wielkiej Brytanii poziom 50 tys. funtów. Dodał, że bank ING Direct UK zgodził się na odkupienie wartych 3 mld funtów depozytów około 180 tys. brytyjskich klientów dwóch innych banków z islandzkim kapitałem - Kaupthing Edge i Heritable Bank.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Brak komentarzy: