poniedziałek, 24 listopada 2008

Prezydent: Usłyszałem strzały 30 metrów ode mnie

us, PAP
2008-11-23, ostatnia aktualizacja 2008-11-23 16:40

- Podjechaliśmy do miejsca, w którym Rosjan, zgodnie z planem prezydenta Sarkozy'ego, być nie powinno - powiedział polskim dziennikarzom prezydent Lech Kaczyński.

Zobacz powiekszenie
Fot. Kancelaria Prezydenta RP PAP
Limuzyna, którą z Tbilisi jechali prezydent Polski Lech Kaczyński i prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Gruzja, 23.11.2008 r.
"Usłyszeliśmy serię z broni maszynowej, co było jakieś 30 metrów ode mnie" - powiedział dziennikarzom Lech Kaczyński.

Po południu kolumna samochodów z prezydentami Polski i Gruzji została ostrzelana w drodze z lotniska w Tbilisi do jednego z osiedli przy granicy z Osetią Południową.

"Tam nie powinno być Rosjan"

Prezydent, pytany dlaczego konwój pojechał w stronę Osetii, odpowiedział: - Żebym zobaczył, że Rosjanie są w miejscach, które nie są objęte planem (pokojowym ). Tam być ich nie powinno - dodał.

- Uważam, że zadaniem kogoś, kto czuje się sojusznikiem Gruzji i reprezentuje państwo Unii i NATO, było zobaczyć to miejsce - powiedział dziennikarzom prezydent.

- Ledwo dwóch prezydentów wyszło z samochodu, poszło kilka serii - relacjonował. - Najpierw przyglądałem się temu, żeby zobaczyć, co się dzieje, potem podszedłem do prezydenta Saakaszwilego, poszliśmy wolnym krokiem i zmieniliśmy samochody. Nie sądziłem, żeby było zagrożenie - dodał.

Sakaszwili: Zobaczcie, że Rosja nie zmieniła postępowania

Sakaszwili mówił polskim dziennikarzom po zdarzeniu, że jeśli ktokolwiek w Europie miał złudzenia, że Rosja zmieniła swoje postępowanie, "to niech tu przyjadą i sami zobaczą". Jak podkreślił, Lech Kaczyński "był tak odważny, że widział to na własne oczy".

Brak komentarzy: