Podczas obchodów Polska i Rosja pozostały przy swoich wersjach historii – oceniają analitycy

- Ile zrozumiał Władimir Putin
- Putin: Do wojny doprowadziły układy z nazistami
- Merkel: Wyciągnęliście do nas rękę
- Tusk: Historia funadmentem pokoju
- Kaczyński: Prawda jest jedna, choć często bywa bolesna
- Rozmowy w cieniu przeszłości
- Świat znów patrzył na Westerplatte
- Rosyjski wywiad kreuje historię
- Miasto pojednania i pamięci
- Zagrali Niemcom hymn Polski
- Janosik wbija II RP nóż w plecy
- Po wojnie – bitwa o pamięć
- Rosyjskie media: Merkel przepraszała, Putin nie musiał
Przemówienia Lecha Kaczyńskiego i Władimira Putina były najbardziej oczekiwanymi wydarzeniami wczorajszych obchodów 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej.
– Nie wolno ustępować imperializmowi ani nawet skłonnościom neoimperialnym – mówił na Westerplatte prezydent Kaczyński, wspominając o genezie wojny. Przypomniał, że jej wybuch poprzedził pakt Ribbentrop-Mołotow.
Dużą część przemówienia Lech Kaczyński poświęcił zbrodni w Katyniu. Wyrok na polskich oficerów uznał za sowiecką zemstę za odparcie agresji z 1920 r. – Ich zabicia nie można porównywać z epidemią tyfusu. To nie jest droga do pojednania – zastrzegł, nawiązując do porównywania przez Rosjan zbrodni katyńskiej ze śmiercią radzieckich żołnierzy w polskich obozach jenieckich po wojnie 1920 r.
Premier Putin przekonywał, że do wojny doprowadziło paktowanie z nazistami w latach 30. Przyznał, że taki błąd popełnił Związek Sowiecki, ale zaznaczył: – Chcemy, by inne kraje również uznawały swoje błędy.
– Historia nie ma jednego koloru. Jeżeli ktoś stawia sobie za cel wyszukać w zapleśniałej bułce jakieś swoje rodzyneczki, a całą pleśń pozostawić komuś innemu, nic dobrego z tego nie wyjdzie – mówił wcześniej podczas konferencji prasowej po spotkaniu z Donaldem Tuskiem.
Polski premier z miejsca ripostował: – Tylko wielkie narody, a takimi są polski i rosyjski, nie muszą się bać prawdy.
Według historyka prof. Andrzeja Paczkowskiego oba kraje pozostały przy swojej wersji historii.
– Tylko wystąpienie prezydenta Kaczyńskiego było znaczące politycznie. Wszystkie inne były miałkie – uważa socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski. Przemówienie Lecha Kaczyńskiego wysoko ocenił również Aleksander Kwaśniewski: – Zgrabnie sformułowane i dobitnie powiedziane – ocenił w TVN 24.
– Lech Kaczyński zwrócił uwagę na być może najważniejszy problem kampanii poprzedzającej przyjazd Władimira Putina. To relatywizowanie historii – przekonuje Włodzimierz Marciniak, politolog i znawca Rosji.
Przed wystąpieniami na Westerplatte Tusk rozmawiał z Putinem w cztery oczy – m.in. o otwarciu archiwów i kontrakcie na gaz z Rosją. – Powiedzieliśmy sobie, że relacje polsko-rosyjskie nie mogą być gorsze od polsko-niemieckich – podsumował Tusk, który wcześniej zaprosił Putina na nieplanowany spacer po sopockim molo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz