wtorek, 1 września 2009

O prawdzie na Westerplatte

Karol Manys 01-09-2009, ostatnia aktualizacja 02-09-2009 07:17

Podczas obchodów Polska i Rosja pozostały przy swoich wersjach historii – oceniają analitycy

Od lewej w pierwszym rzędzie: premier Donald Tusk, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Rosji Władimir Putin, premier Szwecji Fredrik Reinfeldt  i premier Finlandii Matti Vanhanen. W drugim rzędzie: premier Łotwy Valdis Dombrovskis i premier Chorwacji Jadranka Kosor. Z prawej idzie prezydent Lech Kaczyński
autor zdjęcia: Beata Kitowska
źródło: Rzeczpospolita
Od lewej w pierwszym rzędzie: premier Donald Tusk, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Rosji Władimir Putin, premier Szwecji Fredrik Reinfeldt i premier Finlandii Matti Vanhanen. W drugim rzędzie: premier Łotwy Valdis Dombrovskis i premier Chorwacji Jadranka Kosor. Z prawej idzie prezydent Lech Kaczyński

Przemówienia Lecha Kaczyńskiego i Władimira Putina były najbardziej oczekiwanymi wydarzeniami wczorajszych obchodów 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej.

– Nie wolno ustępować imperializmowi ani nawet skłonnościom neoimperialnym – mówił na Westerplatte prezydent Kaczyński, wspominając o genezie wojny. Przypomniał, że jej wybuch poprzedził pakt Ribbentrop-Mołotow.

Dużą część przemówienia Lech Kaczyński poświęcił zbrodni w Katyniu. Wyrok na polskich oficerów uznał za sowiecką zemstę za odparcie agresji z 1920 r. – Ich zabicia nie można porównywać z epidemią tyfusu. To nie jest droga do pojednania – zastrzegł, nawiązując do porównywania przez Rosjan zbrodni katyńskiej ze śmiercią radzieckich żołnierzy w polskich obozach jenieckich po wojnie 1920 r.

Premier Putin przekonywał, że do wojny doprowadziło paktowanie z nazistami w latach 30. Przyznał, że taki błąd popełnił Związek Sowiecki, ale zaznaczył: – Chcemy, by inne kraje również uznawały swoje błędy.

– Historia nie ma jednego koloru. Jeżeli ktoś stawia sobie za cel wyszukać w zapleśniałej bułce jakieś swoje rodzyneczki, a całą pleśń pozostawić komuś innemu, nic dobrego z tego nie wyjdzie – mówił wcześniej podczas konferencji prasowej po spotkaniu z Donaldem Tuskiem.

Polski premier z miejsca ripostował: – Tylko wielkie narody, a takimi są polski i rosyjski, nie muszą się bać prawdy.

Według historyka prof. Andrzeja Paczkowskiego oba kraje pozostały przy swojej wersji historii.

– Tylko wystąpienie prezydenta Kaczyńskiego było znaczące politycznie. Wszystkie inne były miałkie – uważa socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski. Przemówienie Lecha Kaczyńskiego wysoko ocenił również Aleksander Kwaśniewski: – Zgrabnie sformułowane i dobitnie powiedziane – ocenił w TVN 24.

– Lech Kaczyński zwrócił uwagę na być może najważniejszy problem kampanii poprzedzającej przyjazd Władimira Putina. To relatywizowanie historii – przekonuje Włodzimierz Marciniak, politolog i znawca Rosji.

Przed wystąpieniami na Westerplatte Tusk rozmawiał z Putinem w cztery oczy – m.in. o otwarciu archiwów i kontrakcie na gaz z Rosją. – Powiedzieliśmy sobie, że relacje polsko-rosyjskie nie mogą być gorsze od polsko-niemieckich – podsumował Tusk, który wcześniej zaprosił Putina na nieplanowany spacer po sopockim molo.

Brak komentarzy: