 |  Publikacje na łamach "Gościa Niedzielnego" godziły w dobre imię Alicji Tysiąc - uznał wczoraj katowicki sąd okręgowy i nakazał redakcji przeprosić kobietę i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia. Kobieta czuła się urażona m.in. opiniami, że otrzymała odszkodowanie za to, iż nie pozwolono jej zabić własnego dziecka. W ocenie ks. Marka Gancarczyka, redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego", to błędna interpretacja, bo publikacje jedynie komentowały wyrok, jaki zapadł w sprawie Tysiąc przed Trybunałem w Strasburgu. Także w ocenie komentatorów, wczorajsze orzeczenie odbierane jest jako próba kneblowania ust ruchom antyaborcyjnym i uciszenia jednej ze stron debaty publicznej, jaka toczy się wokół tematu ochrony życia. Ksiądz Marek Gancarczyk zapowiedział złożenie apelacji.
Alicja Tysiąc m.in. uznała, że "Gość Niedzielny", pisząc o wyroku Trybunału w Strasburgu, sugerował, że kobieta otrzymała odszkodowanie za to, że nie pozwolono jej zabić własnego dziecka. Tysiąc czuła się też urażona porównaniami aborcji do zbrodni hitlerowskich. Sąd uznał, że część kwestionowanych artykułów zawiera takie treści i nie jest to wyłącznie krytyka aborcji i wyroku Trybunału w Strasburgu, ale atak na pojedynczą osobę i wyraz "skrajnie negatywnych emocji do tej osoby skierowanych". - Wolność prasy jest fundamentem państwa, ale ochrona prawna przysługuje także jednostce - zaznaczyła sędzia Ewa Solecka w uzasadnieniu wyroku. Sędzia podkreślała, że katolicy mają prawo do wyrażania swojej dezaprobaty moralnej wobec aborcji, mogą też nazywać ten zabieg zabójstwem, ale tego typu określenia mogą padać jedynie w sformułowaniach ogólnych. - Nie zamierzamy pogodzić się z wyrokiem, który łamie konstytucyjne prawa i jest próbą cenzurowania debaty publicznej. Nie sprawi on, że wyrzekniemy się prawa do moralnej oceny aborcji zgodnie z niezmiennym nauczaniem Kościoła. Nie ustaniemy w zabieganiu o wolność słowa i nadal będziemy głosić poglądy, które wyznajemy, zgodnie z nakazem sumienia - podkreślił ks. Marek Gancarczyk. Kapłan zauważył, że Alicja Tysiąc z własnego wyboru stała się symbolem walki o zmianę prawa chroniącego życie, a mając możliwość anonimowego występowania w Strasburgu, nie zdecydowała się na taką drogę. - Pani Tysiąc wielokrotnie udzielała wywiadów i opowiadała o okolicznościach, w których dążyła do dokonania aborcji na swoim dziecku oraz motywach złożenia skargi przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Pragnę podkreślić, że w publikacjach, które ukazały się w "Gościu Niedzielnym", nie doszło do ujawnienia jakiegokolwiek faktu z życia powódki, który nie był wcześniej znany opinii publicznej. Prezentowana była jedynie moralna ocena jej dążenia do przerwania ciąży oraz korzystnego dla niej wyroku wydanego przez Trybunał w Strasburgu - zauważył ks. Gancarczyk. Pytany o wyrok kapłan podkreślił swoje zaskoczenie orzeczeniem i niektórymi tezami uzasadnienia. - Wysoki sąd wypowiedział słowa, które np. nigdy nie padły w "Gościu Niedzielnym". Proste czytanie tekstów wskazuje, że w żadnym wypadku np. nie porównaliśmy pani Alicji Tysiąc do zbrodniarzy hitlerowskich - podkreślił. Ksiądz Gancarczyk dodał, że wyrok wymierzony jest w "konstytucyjne wartości: wolność słowa i wolność prasy" i jest wyrazem włączenia się wymiaru sprawiedliwości, w charakterze strony, do debaty publicznej. Kapłan podkreślił, że orzeczenie jest próbą cenzurowania debaty publicznej, a tego typu działania są zachętą dla środowisk lewicowych do wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości do narzucania swego światopoglądu społeczeństwu. Także dr Leszek Bosek, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że osoba, która decyduje się na udział w publicznej dyskusji, musi liczyć się z krytyką i nie może uciekać się w tym zakresie do obrony przed sądem. Tymczasem Alicja Tysiąc, która była obecna na konferencji, jaką po ogłoszeniu wyroku zorganizowała Racja Polskiej Lewicy, nie była w stanie wytłumaczyć, które publikacje i w jaki sposób naruszyły jej prawa, i odsyłała do wyroku sądu. Dziennikarze dowiedzieli się tylko, że Tysiąc jest sprawą zmęczona i po analizie uzasadnienia znajdzie czas, by podzielić się swymi spostrzeżeniami - w efekcie zamiast samej zainteresowanej swoimi spostrzeżeniami dzieliły się działaczki RPL. Marcin Austyn
 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz