26.03.2012 , aktualizacja: 26.03.2012 17:55
Jedni się cieszą, że doczekali się solidniejszych ocen zasobów gazu w polskich łupkach, a inni spuścili nosy na kwintę, że ulotniła się im z kieszeni fortuna, która tam jeszcze nie wpadła.
ZOBACZ TAKŻE
W ostatnią środę Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) ogłosił pierwszy raport polskich służb geologicznych o zasobach gazu w naszych skałach łupkowych, a także pierwszy w świecie publicznie przedstawiany raport o zasobach ropy naftowej w polskich łupkach.
- To raport zaległy. Powinien być zrobiony trzy lata wcześniej, gdyż został opracowany z wykorzystaniem danych archiwalnych - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami główny geolog kraju, wiceminister środowiska Piotr Woźniak. Miał na myśli to, że w raporcie tym wykorzystano dane z analizy 39 odwiertów wykonanych w latach 1950-90, kiedy nikt w Polsce, a nawet na świecie, nie myślał o wydobyciu gazu ze skał łupkowych. Nie wykorzystano natomiast w tym raporcie danych z 22 odwiertów, które przez ostatnie dwa lata wykonały firmy poszukujące już u nas gazu w łupkach.
Według tych wstępnych szacunków PIG na terenie Polski i pod dnem morza u naszych wybrzeży może być 1,92 bln m sześc. gazu w łupkach. Jednak zasoby, które z największym prawdopodobieństwem można wydobyć ze złóż na tych terenach, są mniejsze - wynoszą od 346 mld m sześc. do 768 mld m sześc. gazu.
Tę prognozę można jeszcze bardziej zredukować, bo na razie nikt na świecie nie wydobywa gazu ze skał łupkowych spod morskiego dna.
Z pokładów łupków na lądzie można wydobyć od 23 mld m sześc. do 1,55 mld m sześc. gazu, przy czym najbardziej prawdopodobne zasoby na tych lądowych obszarach wynoszą od 230,5 mld m sześc. do ponad 619 mld m sześc. gazu - szacuje PIG.
Matrix prognoz
Gdy szef instytutu prof. Jerzy Nawrocki ogłaszał te dane, w kalendarzu zaczynała się właśnie wiosna, ale można było odnieść wrażenie, że dla niektórych ludzi powiało chłodem jak na początku zimy.
Bo znane dotąd zachodnie szacunki na temat zasobów gazu w polskich skałach łupkowych bywały dużo bardziej optymistyczne.
W 2010 r. zagraniczna prasa pisała dużo o prognozach renomowanej firmy eksperckiej Wood McKenzie, która szacowała, że Polska w skałach łupkowych ma 1,4 bln m sześc. gazu - tyle, ile Holandia. Pod koniec 2009 r. amerykańska firma doradcza Advanced Resources szacowała zaś, że zasoby gazu łupkowego w Polsce wynoszą 3 bln m sześc. - jak zasoby tego surowca w Norwegii.
A w kwietniu zeszłego roku amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA) opublikowała raport przygotowany na zlecenie tej agendy rządu USA przez Advanced Resources, w którym napisano, że zasoby gazu łupkowego w Polsce mogą przekraczać 22 bln m sześc., przy czym zasoby dające się wydobyć w opłacalny sposób przy zastosowaniu stosowanych obecnie technologii wynoszą 5,3 bln m sześc.
Gdy opublikowano szacunki PIG, dużo skromniejsze niż EIA, z wielu ust wydarł się jęk zawodu.
"Mamy problem: gaz łupkowy się ulotnił" - stwierdził "Dziennik Gazeta Prawna". A publicysta "Rzeczpospolitej" zawyrokował: "Gazowej manny nie będzie".
W internecie pojawiły się też spiskowe teorie o celowej manipulacji statystkami. "No i stało się, rosyjskie agendy odniosły sukces, wpływając na szacunki dotyczące zasobów gazu łupkowego w Polsce. Dokonano tego w białych rękawiczkach w biały dzień. Cyferki w rubrykach zmieniono tak, że wychłodziły wczesny optymizm Amerykanów" - napisał autor jednego z blogów na portalu Salon24.pl.
Szkopuł w tym, że gaz wcale się nie ulotnił ze skał łupkowych w Polsce. I tak jak rok czy dwa lata temu faktycznie ciągle nie wiemy, ile mamy tego paliwa.
Szacunki PIG oraz zachodnich firm doradczych to jedynie prognozy przygotowane w gruncie rzeczy na podstawie podobnych danych, czyli próbek skał wykonanych kilkadziesiąt lat temu. Tyle tylko że szacunki opublikowane przez EIA zakładały - mówiąc w pewnym uproszczeniu - że złoża gazu o takiej samej produktywności jak w USA mogą być na całym terenie objętym koncesją na poszukiwanie gazu z łupków. Natomiast PIG starał się precyzyjniej określić zasięg potencjalnych złóż i ewentualną ilość gazu w takim polu porównać do podobnych złóż w USA, które już są eksploatowane. Przy tym PIG założył, że uda się wydobyć tylko 25 proc. gazu kryjącego się w takim złożu, bo tyle mniej więcej wynosi przeciętne wydobycie ze złóż gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych.
Gdy w zeszłym roku ogłoszono szacunki EIA, ówczesny główny geolog kraju Henryk Jacek Jezierski mówił "Gazecie": - Jest to wciąż metoda analogii, czyli porównania sytuacji geologicznej w Polsce do podobnych utworów geologicznych w Stanach Zjednoczonych, z których eksploatuje się gaz łupkowy. Mówimy nadal o bardzo ogólnych szacunkach. Kiedy będziemy wiedzieć, ile mamy gazu łupkowego? Wtedy, gdy firmy, które mają koncesje na poszukiwania, zakończą prace, przedstawią dokumentację geologiczną i powiedzą: w tym rejonie jest tyle a tyle zasobów. Po weryfikacji tych danych także ja jako główny geolog kraju będę mógł powiedzieć, jakie mamy zasoby. Stanie się to za kilka lat.
I już wtedy Jezierski zapowiadał, że "bardzo szacunkową prognozę EIA uściśli" raport PIG przygotowany z pomocą amerykańskich służb geologicznych USGS. - Raport ten także powstanie na podstawie danych archiwalnych, ale zastosuje się w nim w metody analityczne i modele, które pozwolą bliżej oszacować złoża.
Teraz po prostu zapowiedzi byłego głównego geologa kraju się ziściły.
- Nie dajcie się złapać w pułapkę dogmatu, co oznacza życie zgodnie z tym, co myślą inni. Nie pozwólcie, by zgiełk cudzych opinii zagłuszył wasz wewnętrzny głos - mówił twórca komputerowej firmy Apple Steve Jobs w słynnym wykładzie dla studentów Uniwersytetu Stanforda. I tej maksymy trzymają się firmy inwestujące grube miliony w poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce.
- To raport zaległy. Powinien być zrobiony trzy lata wcześniej, gdyż został opracowany z wykorzystaniem danych archiwalnych - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami główny geolog kraju, wiceminister środowiska Piotr Woźniak. Miał na myśli to, że w raporcie tym wykorzystano dane z analizy 39 odwiertów wykonanych w latach 1950-90, kiedy nikt w Polsce, a nawet na świecie, nie myślał o wydobyciu gazu ze skał łupkowych. Nie wykorzystano natomiast w tym raporcie danych z 22 odwiertów, które przez ostatnie dwa lata wykonały firmy poszukujące już u nas gazu w łupkach.
tego powodu sam instytut określa swoją pracę mianem "raportu otwarcia" i zapowiada, że co dwa lata będzie publikować kolejne raporty.
Według tych wstępnych szacunków PIG na terenie Polski i pod dnem morza u naszych wybrzeży może być 1,92 bln m sześc. gazu w łupkach. Jednak zasoby, które z największym prawdopodobieństwem można wydobyć ze złóż na tych terenach, są mniejsze - wynoszą od 346 mld m sześc. do 768 mld m sześc. gazu.
Tę prognozę można jeszcze bardziej zredukować, bo na razie nikt na świecie nie wydobywa gazu ze skał łupkowych spod morskiego dna.
Z pokładów łupków na lądzie można wydobyć od 23 mld m sześc. do 1,55 mld m sześc. gazu, przy czym najbardziej prawdopodobne zasoby na tych lądowych obszarach wynoszą od 230,5 mld m sześc. do ponad 619 mld m sześc. gazu - szacuje PIG.
Matrix prognoz
Gdy szef instytutu prof. Jerzy Nawrocki ogłaszał te dane, w kalendarzu zaczynała się właśnie wiosna, ale można było odnieść wrażenie, że dla niektórych ludzi powiało chłodem jak na początku zimy.
Bo znane dotąd zachodnie szacunki na temat zasobów gazu w polskich skałach łupkowych bywały dużo bardziej optymistyczne.
W 2010 r. zagraniczna prasa pisała dużo o prognozach renomowanej firmy eksperckiej Wood McKenzie, która szacowała, że Polska w skałach łupkowych ma 1,4 bln m sześc. gazu - tyle, ile Holandia. Pod koniec 2009 r. amerykańska firma doradcza Advanced Resources szacowała zaś, że zasoby gazu łupkowego w Polsce wynoszą 3 bln m sześc. - jak zasoby tego surowca w Norwegii.
A w kwietniu zeszłego roku amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA) opublikowała raport przygotowany na zlecenie tej agendy rządu USA przez Advanced Resources, w którym napisano, że zasoby gazu łupkowego w Polsce mogą przekraczać 22 bln m sześc., przy czym zasoby dające się wydobyć w opłacalny sposób przy zastosowaniu stosowanych obecnie technologii wynoszą 5,3 bln m sześc.
Gdy opublikowano szacunki PIG, dużo skromniejsze niż EIA, z wielu ust wydarł się jęk zawodu.
"Mamy problem: gaz łupkowy się ulotnił" - stwierdził "Dziennik Gazeta Prawna". A publicysta "Rzeczpospolitej" zawyrokował: "Gazowej manny nie będzie".
W internecie pojawiły się też spiskowe teorie o celowej manipulacji statystkami. "No i stało się, rosyjskie agendy odniosły sukces, wpływając na szacunki dotyczące zasobów gazu łupkowego w Polsce. Dokonano tego w białych rękawiczkach w biały dzień. Cyferki w rubrykach zmieniono tak, że wychłodziły wczesny optymizm Amerykanów" - napisał autor jednego z blogów na portalu Salon24.pl.
Szkopuł w tym, że gaz wcale się nie ulotnił ze skał łupkowych w Polsce. I tak jak rok czy dwa lata temu faktycznie ciągle nie wiemy, ile mamy tego paliwa.
Szacunki PIG oraz zachodnich firm doradczych to jedynie prognozy przygotowane w gruncie rzeczy na podstawie podobnych danych, czyli próbek skał wykonanych kilkadziesiąt lat temu. Tyle tylko że szacunki opublikowane przez EIA zakładały - mówiąc w pewnym uproszczeniu - że złoża gazu o takiej samej produktywności jak w USA mogą być na całym terenie objętym koncesją na poszukiwanie gazu z łupków. Natomiast PIG starał się precyzyjniej określić zasięg potencjalnych złóż i ewentualną ilość gazu w takim polu porównać do podobnych złóż w USA, które już są eksploatowane. Przy tym PIG założył, że uda się wydobyć tylko 25 proc. gazu kryjącego się w takim złożu, bo tyle mniej więcej wynosi przeciętne wydobycie ze złóż gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych.
Gdy w zeszłym roku ogłoszono szacunki EIA, ówczesny główny geolog kraju Henryk Jacek Jezierski mówił "Gazecie": - Jest to wciąż metoda analogii, czyli porównania sytuacji geologicznej w Polsce do podobnych utworów geologicznych w Stanach Zjednoczonych, z których eksploatuje się gaz łupkowy. Mówimy nadal o bardzo ogólnych szacunkach. Kiedy będziemy wiedzieć, ile mamy gazu łupkowego? Wtedy, gdy firmy, które mają koncesje na poszukiwania, zakończą prace, przedstawią dokumentację geologiczną i powiedzą: w tym rejonie jest tyle a tyle zasobów. Po weryfikacji tych danych także ja jako główny geolog kraju będę mógł powiedzieć, jakie mamy zasoby. Stanie się to za kilka lat.
I już wtedy Jezierski zapowiadał, że "bardzo szacunkową prognozę EIA uściśli" raport PIG przygotowany z pomocą amerykańskich służb geologicznych USGS. - Raport ten także powstanie na podstawie danych archiwalnych, ale zastosuje się w nim w metody analityczne i modele, które pozwolą bliżej oszacować złoża.
Teraz po prostu zapowiedzi byłego głównego geologa kraju się ziściły.
- Nie dajcie się złapać w pułapkę dogmatu, co oznacza życie zgodnie z tym, co myślą inni. Nie pozwólcie, by zgiełk cudzych opinii zagłuszył wasz wewnętrzny głos - mówił twórca komputerowej firmy Apple Steve Jobs w słynnym wykładzie dla studentów Uniwersytetu Stanforda. I tej maksymy trzymają się firmy inwestujące grube miliony w poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce.
- Polska ma duży, aczkolwiek do tej pory niedowiedziony potencjał w gazie łupkowym - kilka miesięcy po publikacji raportu EIA mówił - akcentując pewien dystans do tego raportu - Alastair Nicol, wiceszef kanadyjskiego koncernu gazowniczego Encana, który poszukuje gazu z polskich łupkach.
Z podobną wstrzemięźliwością oceniły raport PIG firmy paliwowe. - Nie zmienia on planów firmy Chevron związanych z poszukiwaniem naturalnego gazu ze skał łupkowych w Polsce. Kontynuujemy program badań i oceny potencjału złóż na naszych obszarach koncesyjnych - skomentował ten amerykański koncern.
- Z naszego punktu widzenia to są czyste szacunki. Liczą się wyniki testów z naszych odwiertów - powiedziała agencji AP Jadwiga Święcicka, rzeczniczka kanadyjskiego koncernu Talisman.
Bo gazownicy wiedzą, że poszukiwanie złóż jest nieraz jak loteria. Odwierty PGNiG w miejscowości Markowola nie przyniosły wyników, ale w okolicach Wejherowa PGNiG dowierciło się do złoża, z którego popłynął gaz. Dotąd firma nie ujawniła, czy opłaca się eksploatować to złoże.
Przełomy łupków
Raport PIG jest jednak jak zimny prysznic dla tych, którzy popadli w nastrój hurraoptymizmu po raporcie EIA. To może pogorszyć nastawienie do planów eksploatacji złóż tego gazu w naszym kraju, które znalazły się w krytycznym momencie.
Chodzi głównie o spory dotyczące wpływu eksploatacji złóż gazu łupkowego na przyrodę. W ostatni piątek na konferencji zorganizowanej przez Pracodawców RP marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk zauważył, że rośnie grupa przeciwników wydobycia gazu z łupków, i opowiadał o Francuzach i Niemcach, którzy podsycają takie obawy w naszym kraju.
Aby wydobyć surowiec z łupków, gazownicy stosują metodę szczelinowania hydraulicznego, która polega na wtłoczeniu pod dużym ciśnieniem w odwiert mieszaniny złożonej głównie z wody z dodatkiem piasku i ok. 0,5 proc. składników chemicznych, które mają np. ułatwić tworzenie emulsji wody z piaskiem i działać bakteriobójczo oraz antykorozyjnie. Ta mieszanina rozluźnia pory w skałach łupkowych, uwalniając uwięziony w nich gaz.
Część ekologów uważa, że ta metoda może doprowadzić do skażenia wody, i dlatego protestuje przeciw wydobyciu gazu z łupków. - Jak wynika z doświadczeń innych krajów, z technologią szczelinowania hydraulicznego wiąże się poważne ryzyko. Nie bez powodu Francja i Bułgaria w ogóle wycofały się z wydobycia gazu z łupków, a w stanie Nowy Jork w USA czy w Quebecu w Kanadzie wprowadzono moratorium - stwierdziła Agnieszka Grzybek, przewodnicząca partii Zieloni, która w połowie marca zwróciła się do NIK o sprawdzenie, czy podczas wydawania koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego zostały spełnione wszystkie wymogi związane z ochroną środowiska i ochroną zdrowia.
Zwróciliśmy się do partii Zielonych o wskazanie danych z empirycznych badań, które potwierdzają tezę o poważnym ryzyku wiążącym się ze szczelinowaniem. Zieloni obiecali nam odpowiedź, ale przez tydzień jej nie dostaliśmy.
Gazownicy zaprzeczają takim zarzutom i twierdzą, że szczelinowanie stosuje się w USA już od ponad pół wieku. - Ta metoda już na początku lat 50. zeszłego wieku stosowana była także w Niemczech, a w Polsce pewne prace przypominające dzisiejsze szczelinowanie prowadziła państwowa spółka utworzona w latach 60. XX w. - mówił w zeszłym tygodniu wiceminister Piotr Woźniak.
Przed rokiem w USA ogłoszono też wyniki prac grupy naukowców z Uniwersytetu Duke, którzy nie byli przychylni eksploatacji łupków i na bardzo intensywnie eksploatowanych polach gazowych w Pensylwanii szukali w wodzie składników chemicznych. Nie znaleźli ich.

Pod koniec stycznia Komisja Europejska w specjalnym raporcie stwierdziła, że nie ma potrzeby - przynajmniej na razie - zmieniania przepisów UE w kwestii przepisów o koncesjach na poszukiwanie gazu łupkowego. Według KE w przepisach Francji, Niemiec, Polski i Szwecji nie ma "poważnych luk" odnośnie przyznawania koncesji oraz związanych z tym zezwoleń środowiskowych, regulowanych też często przez unijne prawo. Z raportu wynika, że Polska ma czasem w tych kwestiach przepisy bardziej wymagające niż np. Francja czy Niemcy.
W marcu PIG opublikował raport o wpływie na środowisko szczelinowania przeprowadzonego w zeszłym roku przez firmę Lane Energy w miejscowości Łebień w woj. pomorskim. "Zagrożeń przy prowadzonym zgodnie z przepisami szczelinowaniu nie stwierdzono" - stwierdzono w tym raporcie sporządzonym na podstawie danych zebranych przed rozpoczęciem prac, w ich trakcie i po zakończeniu.
Czy to znaczy, że można bez nadzoru zostawić gazowników i ich kooperantów? Na pewno nie i oni sami też chcą jasnych reguł gry.
- Stosowane obecnie metody eksploatacji gazu łupkowego nie stwarzają naszym zdaniem zagrożenia dla środowiska. Ale obawy ludzi musimy traktować poważnie - mówił na początku marca w Warszawie Wim Thomas z brytyjsko-holenderskiego koncernu Shell, który kilka dni temu podpisał pierwszą w Chinach umowę w sprawie poszukiwania i wydobycia gazu z łupków.
Właśnie dlatego pod koniec maja Międzynarodowa Agencja Energetyki zamierza ogłosić kodeks dobrych praktyk przy eksploatacji złóż w skałach łupkowych. Przestrzeganie tego kodeksu ma zwiększyć zaufanie do tej działalności, ale z pewnością nie rozproszy obaw wielu przyjaciół Ziemi, a zmniejszone prognozy zasobów gazu łupkowego w Polsce mogą też rodzić w lokalnych społecznościach zniechęcenie do eksploatacji takich złóż.
Może się to zmienić, gdy ktoś w Polsce rozpocznie eksploatację złoża gazu ze skał łupkowych, demonstrując, iż jest to możliwe i się opłaca.
Uruchomienie pierwszej polskiej kopalni gazu łupkowego jest możliwe na przełomie 2014 i 2015 r. - mówił minister skarbu Mikołaj Budzanowski na konferencji zorganizowanej przez Pracodawców RP.
Z podobną wstrzemięźliwością oceniły raport PIG firmy paliwowe. - Nie zmienia on planów firmy Chevron związanych z poszukiwaniem naturalnego gazu ze skał łupkowych w Polsce. Kontynuujemy program badań i oceny potencjału złóż na naszych obszarach koncesyjnych - skomentował ten amerykański koncern.
- Z naszego punktu widzenia to są czyste szacunki. Liczą się wyniki testów z naszych odwiertów - powiedziała agencji AP Jadwiga Święcicka, rzeczniczka kanadyjskiego koncernu Talisman.
Bo gazownicy wiedzą, że poszukiwanie złóż jest nieraz jak loteria. Odwierty PGNiG w miejscowości Markowola nie przyniosły wyników, ale w okolicach Wejherowa PGNiG dowierciło się do złoża, z którego popłynął gaz. Dotąd firma nie ujawniła, czy opłaca się eksploatować to złoże.
Przełomy łupków
Raport PIG jest jednak jak zimny prysznic dla tych, którzy popadli w nastrój hurraoptymizmu po raporcie EIA. To może pogorszyć nastawienie do planów eksploatacji złóż tego gazu w naszym kraju, które znalazły się w krytycznym momencie.
Chodzi głównie o spory dotyczące wpływu eksploatacji złóż gazu łupkowego na przyrodę. W ostatni piątek na konferencji zorganizowanej przez Pracodawców RP marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk zauważył, że rośnie grupa przeciwników wydobycia gazu z łupków, i opowiadał o Francuzach i Niemcach, którzy podsycają takie obawy w naszym kraju.
Aby wydobyć surowiec z łupków, gazownicy stosują metodę szczelinowania hydraulicznego, która polega na wtłoczeniu pod dużym ciśnieniem w odwiert mieszaniny złożonej głównie z wody z dodatkiem piasku i ok. 0,5 proc. składników chemicznych, które mają np. ułatwić tworzenie emulsji wody z piaskiem i działać bakteriobójczo oraz antykorozyjnie. Ta mieszanina rozluźnia pory w skałach łupkowych, uwalniając uwięziony w nich gaz.
Część ekologów uważa, że ta metoda może doprowadzić do skażenia wody, i dlatego protestuje przeciw wydobyciu gazu z łupków. - Jak wynika z doświadczeń innych krajów, z technologią szczelinowania hydraulicznego wiąże się poważne ryzyko. Nie bez powodu Francja i Bułgaria w ogóle wycofały się z wydobycia gazu z łupków, a w stanie Nowy Jork w USA czy w Quebecu w Kanadzie wprowadzono moratorium - stwierdziła Agnieszka Grzybek, przewodnicząca partii Zieloni, która w połowie marca zwróciła się do NIK o sprawdzenie, czy podczas wydawania koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego zostały spełnione wszystkie wymogi związane z ochroną środowiska i ochroną zdrowia.
Zwróciliśmy się do partii Zielonych o wskazanie danych z empirycznych badań, które potwierdzają tezę o poważnym ryzyku wiążącym się ze szczelinowaniem. Zieloni obiecali nam odpowiedź, ale przez tydzień jej nie dostaliśmy.
Gazownicy zaprzeczają takim zarzutom i twierdzą, że szczelinowanie stosuje się w USA już od ponad pół wieku. - Ta metoda już na początku lat 50. zeszłego wieku stosowana była także w Niemczech, a w Polsce pewne prace przypominające dzisiejsze szczelinowanie prowadziła państwowa spółka utworzona w latach 60. XX w. - mówił w zeszłym tygodniu wiceminister Piotr Woźniak.
Przed rokiem w USA ogłoszono też wyniki prac grupy naukowców z Uniwersytetu Duke, którzy nie byli przychylni eksploatacji łupków i na bardzo intensywnie eksploatowanych polach gazowych w Pensylwanii szukali w wodzie składników chemicznych. Nie znaleźli ich.

W marcu PIG opublikował raport o wpływie na środowisko szczelinowania przeprowadzonego w zeszłym roku przez firmę Lane Energy w miejscowości Łebień w woj. pomorskim. "Zagrożeń przy prowadzonym zgodnie z przepisami szczelinowaniu nie stwierdzono" - stwierdzono w tym raporcie sporządzonym na podstawie danych zebranych przed rozpoczęciem prac, w ich trakcie i po zakończeniu.
Czy to znaczy, że można bez nadzoru zostawić gazowników i ich kooperantów? Na pewno nie i oni sami też chcą jasnych reguł gry.
- Stosowane obecnie metody eksploatacji gazu łupkowego nie stwarzają naszym zdaniem zagrożenia dla środowiska. Ale obawy ludzi musimy traktować poważnie - mówił na początku marca w Warszawie Wim Thomas z brytyjsko-holenderskiego koncernu Shell, który kilka dni temu podpisał pierwszą w Chinach umowę w sprawie poszukiwania i wydobycia gazu z łupków.
Właśnie dlatego pod koniec maja Międzynarodowa Agencja Energetyki zamierza ogłosić kodeks dobrych praktyk przy eksploatacji złóż w skałach łupkowych. Przestrzeganie tego kodeksu ma zwiększyć zaufanie do tej działalności, ale z pewnością nie rozproszy obaw wielu przyjaciół Ziemi, a zmniejszone prognozy zasobów gazu łupkowego w Polsce mogą też rodzić w lokalnych społecznościach zniechęcenie do eksploatacji takich złóż.
Może się to zmienić, gdy ktoś w Polsce rozpocznie eksploatację złoża gazu ze skał łupkowych, demonstrując, iż jest to możliwe i się opłaca.
Uruchomienie pierwszej polskiej kopalni gazu łupkowego jest możliwe na przełomie 2014 i 2015 r. - mówił minister skarbu Mikołaj Budzanowski na konferencji zorganizowanej przez Pracodawców RP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz