30 października 2012, 16:42
- Całkowicie podtrzymujemy swoje zdanie (na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej - red.) - powiedział Jarosław Kaczyński po spotkaniu z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. Odniósł się też do słów premiera, który powiedział, że z szefem PiS "nie można sobie ułożyć stosunków w jednym państwie". - Nie wiem, czy pan Tusk chce mnie zamordować, czy też ograniczy się do banicji? - pytał Kaczyński.
W tej chwili najważniejsze jest odniesienie się do tego, co powiedział Donald Tusk, że ze mną nie można ułożyć sobie stosunków w jednym państwie. Nie wiem, czy pan Tusk chce mnie zamordować, czy też ograniczyć do banicji?
Jarosław Kaczyński
Zdaniem prezesa PiS, słowa premiera, odnoszące się do jego osoby, "wykazują, jak bardzo się denerwuje, jak bardzo wie, że prawda i tak wyjdzie na jaw.
- Krótko mówiąc, jak bardzo przerażony jest Donald Tusk, jak bardzo wie, że ta prawda w końcu doprowadzi do tego, że to on znajdzie się w niesłychanie trudnej sytuacji - mówił Kaczyński.
Ocenił, że "sama sprawa smoleńska całkowicie wystarcza do tego, żeby ta władza odeszła". Poinformował, że PiS podtrzymuje swój zamiar złożenia wotum nieufności wobec rządu.
PiS chce informacji Seremeta w Sejmie

Tusk: wnioski Kaczyńskiego dewastują państwo polskie
Kaczyński nie chciał ujawniać szczegółów spotkania. Powiedział tylko, że "zostaną złożone pewne wnioski" przez jego pełnomocnika.
- Przedstawiłem przede wszystkim prok. Szelągowi, bardzo szczerze, co sądzę na temat jego działania w tej sprawie - powiedział.
Także przedstawiciel prokuratury nie chciał zdradzać szczegółów spotkania.
Kaczyński zapewnił, że podtrzymuje wniosek, by prokurator generalny stawił się na najbliższym posiedzeniu Sejmu z informacją na temat śledztwa smoleńskiego, przedstawioną w świetle nowych faktów.
Sprawa chor. Musia pod specjalnym nadzorem

Wyniki sekcji technika Jaka-40: "brak udziału osób trzecich"
- Będą tę sprawę wyjaśniać i prokurator generalny deklarował, że rozumie, iż ta sprawa może budzić daleko idące podejrzenia - dodał
Muś zeznał przed prokuraturą wojskową, że Rosjanie sprowadzali samoloty - Tu-154M i Jak-40 - do wysokości 50 metrów. W poniedziałek stołeczna prokuratura poinformowała, że sekcja zwłok technika pokładowego wykazała, że popełnił on samobójstwo. Według prokuratury, nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich. Zwłoki 42-letniego byłego podoficera znalazła żona w piwnicy w bloku w Piasecznie, w którym mieszkali.

"Mamy własne źródła informacji"
Pytany o przyznanie się "Rzeczpospolitej" do pomyłki (w kontekście informacji o trotylu na pokładzie Tu-154- red.), Kaczyński stwierdził, że to "dowodzi kondycji dzisiejszych mediów".
Wycofanie się przez redakcję gazety z definitywnych stwierdzeń o materiałach wybuchowych Kaczyński "przyjął ze smutkiem". - Ale jeszcze raz potwierdzam, to wszystko, co mówiliśmy my - dodał.
- "Rzeczpospolita" "Rzeczpospolitą", my mamy własne źródła informacji - zapewnił. - Oczywiście one nie mają charakteru bezpośredniego, muszą opierać się na opiniach innych, ale te były całkowicie jednoznaczne - wyjaśnił Kaczyński.
Dodał, że z całą pewnością na pokładzie prezydenckiego samolotu znajdowały się materiały wybuchowe. - Zostały stwierdzone przy pomocy urządzeń, które bardzo rzadko się mylą - powiedział.

"Wygląda to po prostu na wielkie oszustwo"
Wcześniej na specjalnej konferencji w Sejmie były premier mówił: - Zastanawialiśmy się jak władza będzie się broniła, znalazła się w sytuacji bardzo trudnej. Jest bardzo charakterystyczne, że najpierw prokurator Szeląg mówił, że nie było żadnego materiału wybuchowego i to wszystko nieprawda, a później zaczął wywód, że jednak coś tam było, że urządzenia nieprecyzyjne, że tak naprawdę to dopiero trzeba będzie zbadać próbki. Wygląda to po prostu na wielkie oszustwo i tak to traktujemy, bo mamy ku temu pewne dodatkowe podstawy - powiedział szef PiS.
Jarosław Kaczyński powiedział też, że według jego wiedzy "grupa specjalistów zebrała się w kancelarii premiera, żeby opracować jakąś reakcję i wygląda na to, że jest to właśnie ta reakcja".
I dodał, że nadal domaga się dymisji rządu. - To, co powiedzieli panowie prokuratorzy, to taka typowa gra socjotechniczna. Widzimy, że ta władza jest gotowa bronić się na każdej zasadzie. Konsekwencje przyznania prawdy były by daleko idące i wykraczały by poza sferę polityczną - ocenił szef PiS.
Rząd do dymisji
Jeszcze przed konferencją prokuratury Jarosław Kaczyński mówił w Sejmie: - Żądamy dymisji rządu

Prokuratura dementuje: Nie stwierdzono trotylu na wraku, ostateczną odpowiedź dadzą badania laboratoryjne
- W żadnym kraju demokratycznym, pół- czy ćwierćdemokratycznym, w żadnym kraju, który nie jest taką brutalną dyktaturą i to dyktaturą w istocie zewnętrzną, taki rząd nie może trwać. Stracił wszelkie, najmniejsze nawet moralne podstawy do tego, by sprawować władzę, już nie mówiąc o tym, że w momencie, gdy on sprawuje władzę, dojście do prawdy, takiej prawdy procesowej, jest oczywiście radykalnie utrudnione - powiedział prezes PiS.
Kaczyński powiedział, że w obliczu informacji "Rz" powinno zostać w środę zwołane nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, na którym Seremet przedstawi wszystkie informacje odnoszące się do publikacji "Rz" i innych okoliczności katastrofy.

Spotkanie z Seremetem

Tusk: nie sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z osobami jak Kaczyński
- Nasze przeświadczenie, iż doszło do zbrodni, wynika nie tylko z tego ujawnionego dziś faktu (domniemanego znalezienia trotylu - red.). Najpierw było nieuzasadnione rozdzielenie wizyt, później było zdjęcie ochrony z prezydenta, później to co wiązało się z naprowadzaniem samolotu, katastrofa, akcja dezinformacyjna, która następowała tak szybko, że trudno sobie wyobrazić, że nie była przygotowana - wyjaśniał Kaczyński. Przypomniał, że minister Radosław Sikorski 10 kwietnia 2010 roku już po godzinie 9 "mówił, że to błąd pilotów". - Skąd to wiedział? - pytał.

"Lech Kaczyński był postacią nietuzinkową. To mogło powodować niechęć"
Według Kaczyńskiego, powinno powtórzyć się wszystkie badania ws. katastrofy. - Mamy opisane przeze mnie wydarzenia, mamy badania niezależnych naukowców, którzy wykluczają wersje wypadku. Ostatnio w te badania się zaangażowało wielu innych polskich naukowców. Ta ujawniona dzisiaj przesłanka jest ważna, ale nie jedyna, dlatego mówię o zabójstwie - mówił prezes PiS.

Biegli nie wiedzą, skąd pochodzą ślady znalezionych materiałów
Na pytanie o to, kto mógłby mieć interes w doprowadzeniu do śmierci 96 osób i prezydenta RP, odparł: - To pytanie muszą postawić sobie prokuratorzy.
- Lech Kaczyński był postacią nietuzinkową, różniącą się od tych, które dzisiaj rządzą Polską. To mogło powodować niechęć czy więcej niż niechęć - powiedział.
Jego zdaniem, nie ma sensu wznawiać prac komisji Miller, ponieważ całkowicie się ona skompromitowała.
Publikacja i konferencja
Dzisiejsza "Rzeczpospolita" napisała, że polscy pirotechnicy znaleźli ostatnio na wraku tupolewa w Smoleńsku ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz