
Ceną jest strata czasu klienta, a także kilkadziesiąt złotych, które musi on zapłacić za dokument z pieczątką sądową. Taki sam, który bankowiec mógłby wydrukować z bazy online. Poza tym korzystanie wyłącznie z bazy komputerowej byłoby dla banku bezpieczniejsze niż żądanie od klienta, by przyniósł podstemplowany papierek. Ten teoretycznie można sfałszować, a zawarte w nim dane mogą być nieaktualne (przynajmniej w chwili dostarczenia go do banku).
Czytaj też: Kłopotliwy wpis hipoteki. Tracimy czas i pieniądze
Czytaj też: Ubezpieczenie pomostowe kredytu hipotecznego przeżytkiem? Jeden bank już je zniósł!
Czytelniczka blogu "Subiektywnie o finansach", pani Aleksandra, zwraca uwagę na nielogiczność oporów bankowców przed elektronicznymi wyciągami. "Gdy przedstawiłam w imieniu klienta elektroniczny wydruk z zaznaczoną godziną wygenerowania, w banku zasłaniali się wytycznymi centrali i nie chcieli przyjąć dokumentów! Na pytanie, jaką wagę będzie miał dokument sporządzony dwa miesiące temu - bo ważność odpisu to trzy miesiące - ale z pieczątką, a jaką będzie miał ten sprzed godziny pobrany przez bank online, odpowiedzieli, że dla nich tylko papier jest ważny".
Również pan Konrad przedstawia historię, w której księga elektroniczna okazała się znacznie bardziej aktualnym nośnikiem informacji niż tradycyjny wypis. "Wypis z ksiąg związany z prawem własności pewnych mieszkań otrzymałem 9 września. A 20 września kupowałem te mieszkania. Notariusz oczywiście dostał odpis z 9 września, ale okazuje się, że... to nie wystarczyło. Po 20 września pani z banku zadzwoniła do mnie i zawiadomiła, że w księdze wieczystej mieszkania "wisi" hipoteka przymusowa. Okazało się, że poprzedni właściciel wisiał ZUS-owi niemałe pieniądze. Wpis hipoteki przymusowej pojawił się na wniosek ZUS-u... 15 września".
Czytaj też: Bank ubezpieczył klienta, a ubezpieczyciel nie chce wypłacić pieniędzy. Co robić?
Czytaj też: Oddaj prawo do mieszkania, a dostaniesz rentę do końca życia. Prześwietliłem ten biznes i...
Czas na wyjaśnienie tajemnicy korzystania przez jedne banki i niekorzystania przez inne z elektronicznych ksiąg wieczystych. Pan Łukasz, który jest radcą prawnym w jednym z banków notowanych na GPW, wyjaśnia, dlaczego jedne banki honorują odpis z eKW, a niektóre wymagają odpisów papierowych. "Wszystko rozbija się o to, że bank powinien mieć pewność, że wpis hipoteki na jego rzecz jest prawomocny. O ile na etapie analizy wniosku kredytowego banki nie mają problemu z korzystaniem z eKW, o tyle już po wpisie hipoteki bank musi mieć pewność, że wpis jest prawomocny. Z tym jest, niestety, problem, bo o tym, czy wpis hipoteki się uprawomocnił (to znaczy: czy właściciel nieruchomości mógłby go jeszcze zaskarżyć, czy nie ma już takiej opcji), wie tylko sąd. Sąd wie też, od kiedy liczy się termin wniesienia zażalenia lub skargi" - pisze pan Łukasz.
Informacji o tym, czy wpis hipoteki jest prawomocny, nie ma ani w papierowym odpisie, ani w elektronicznym. Dlaczego więc niektórym bankom zależy na tym, żeby mieć w ręku papier? "Część banków (tych liberalnych) wychodzi z założenia, że zaskarżenia wpisów hipotek są na tyle rzadkie (mnie zdarzyło się to raz na osiem lat), że po tym jak bank dostanie z sądu papierowe zawiadomienie o wpisie hipoteki, wystarczy by pracownik banku po upływie 30-45 dni od otrzymania zawiadomienia z sądu zajrzał do elektronicznych ksiąg wieczystych. Jeśli nie znajdzie tam żadnej podejrzanej wzmianki (która może dotyczyć np. złożonej skargi albo zażalenia na wpis), to zmienia status ekspozycji kredytowej na zabezpieczoną. Banki bardziej konserwatywne chcą mieć papierowy odpis przyniesiony przez klienta, bo wychodzą z założenia, że skoro klient sam dostarczył dokument, to znaczy, że wie o hipotece i jej nie zaskarżył. Proszę zwrócić uwagę, że banki wymagają tego odpisu nie bezpośrednio po wpisie, ale na ogół po upływie pewnego czasu".
Czytaj też: Płaciłeś wyższą marżę kredytu? Zażądaj zwrotu składek!
A więc, jak pisze pan Łukasz, tu nie chodzi o papier lub brak papieru, ale o to, że klient sam przychodzi i potwierdza całym swym jestestwem, że nie ma nic przeciwko wpisowi hipoteki na rzecz banku. Sprytne. "Problem zapewne by nie istniał, gdyby w eKW była widoczna wzmianka o tym, czy wpis się uprawomocnił, czy też nie. Ale do tego konieczna byłaby zmiana kilku rozporządzeń, a ktoś w wydziale wieczysto-księgowym musiałby wprowadzać taką informację do systemu informatycznego" - kończy swój wywód pan Łukasz. I wszystko jasne.
Wdrożono za ciężkie pieniądze system elektronicznych ksiąg wieczystych, który w zasadzie jest felerny. Co bankowi po wiedzy, że w danej księdze wieczystej jest jakiś wpis hipoteki, skoro nie może mieć absolutnej pewności, że ów wpis jest prawomocny? I z powodu tej małej luki, czyli braku informacji o prawomocności wpisu w wydrukach z eKW, banki każą klientom przynosić w zębach papierowe wypisy. Nie dlatego, że tak lubią papier.
Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,14156428,Dlaczego_banki_nie_wierza_elektronicznym_ksiegom_wieczystym_.html#BoxBizTxt#ixzz2X9augXh4