13.06.2013 , aktualizacja: 13.06.2013 22:38
Mieszkaniec dolnośląskiego Bolesławca prowadzi krucjatę przeciw lokalnej policji. Dokumentuje przypadki łamania prawa przez funkcjonariuszy i żąda od MSW, aby ich ukarać. Policja z Bolesławca musiała się tłumaczyć m.in. z niedziałającego światła mijania w radiowozie albo postoju nocą przy samym skrzyżowaniu. Dwóch policjantów dostało mandaty.
Poznajcie Łukasz Dudzica. Ma 37 lat i jest prezesem firmy, która zarządza jednym z hipermarketów w Bolesławcu Śląskim. Ma też ciekawe hobby - w wolnym czasie pisuje skargi na lokalnych policjantów. Od czerwca ubiegłego roku wysłał do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dziesięć takich listów. Za każdym razem procedura wygląda podobnie: resort przekazuje pisma do komendy w Bolesławcu, policjanci wszczynają postępowanie wyjaśniające i wzywają mieszkańca na świadka, a on stawia się złożyć zeznania.
Czy policję obowiązują inne przepisy? "Proszę o informację"
Czytanie z pierwszego listu Łukasza Dudzica do MSW: "Proszę o informację, czy policję w Bolesławcu Śląskim obowiązują inne przepisy ruchu drogowego niż te powszechnie obowiązujące w Polsce. Na załączonych zdjęciach widać, jak radiowóz przejeżdża przez linię podwójną ciągłą. Proszę o interpretację takiego manewru. Czy ja również mogę zawracać na podwójnej ciągłej w tak bliskiej odległości od skrzyżowania?".
Z pisma komendanta policji do Dudzica: "Sprawca wykroczenia dostał pouczenie z ostrzeżeniem".
Z drugiego listu Łukasza Dudzica do MSW: "W razie podobnego wykroczenia też będę domagał się pouczenia z ostrzeżeniem zamiast 5 punktów karnych i 200 zł mandatu. Jak widać, osoby wyznaczone do pilnowania przestrzegania przepisów są traktowane przez swoich kompanów łagodnie. A powinny być karane surowo, bo dopuszczają się wykroczeń w czasie pracy, która polega na pilnowaniu, czy nikt inny nie popełnia wykroczeń - nie omieszkał napisać ministerstwu".
Z kolejnej odpowiedzi komendanta: "Każde wykroczenie jest rozpatrywane indywidualnie. Pod uwagę bierze się m.in. okoliczności, rozmiar szkody czy zachowanie sprawcy. W tym przypadku okoliczności pozwoliły zastosować środek oddziaływania wychowawczego".
Raz wyższa konieczność, raz mandat
Wykroczenia policjantów Łukasz Dudzic opisuje bardzo skrupulatnie. Ilustruje je filmami i zdjęciami z kamery, którą zamontował w aucie, gdy ktoś uszkodził mu samochód. Chciał ustrzec się przed podobnymi historiami w przyszłości, ale szybko odkrył, że nagrania mogą się przydać do czegoś więcej.
- Jechałem przez miasto i zobaczyłem radiowóz zaparkowany w zatoczce autobusowej. Pomyślałem, że gdybym to ja tak zaparkował, skończyłoby się surowym mandatem. A policjant jest bezkarny. Kamera wszystko nagrała, więc wyciąłem stop-klatki i napisałem pierwszą skargę do MSW - opowiada.
Od tego czasu policja z Bolesławca musiała się tłumaczyć m.in. z niedziałającego światła mijania w radiowozie (działało, gdy policjanci wyruszali w drogę) albo postoju nocą przy samym skrzyżowaniu (zepsuło się auto).
- Jak to możliwe, że funkcjonariusze z sekcji ruchu drogowego nie zabezpieczyli miejsca postoju trójkątem ostrzegawczym, ani nie włączyli świateł awaryjnych? - dopytywał Dudzic ministerstwo.
W dwóch przypadkach jego pisma zakończyły się wlepieniem mandatów policjantom. Pierwszy dostał 100 zł grzywny, bo zaparkował na zakazie, aby skorzystać z bankomatu. Identyczną karę policja wymierzyła funkcjonariuszowi, który zaparkował w zatoczce autobusowej.ojazd policji mknie autostradą A4
Mieszkańcowi Bolesławca zdarzyło się też bawić w drogówkę, która łapie kierowców na wideorejestrator.
Z trzeciego listu Łukasz Dudzica do MSW: "Na filmie nieoznakowany pojazd bolesławieckiej policji mknie autostradą A4 z prędkością 150 km/h, gdzie maksymalnie można jechać 110 km/h. Czy nieoznakowane pojazdy nie podlegają ogólnym przepisom prawa drogowego i jadąc bez powodu z taką dużą prędkością nie stwarzają zagrożenia innym użytkownikom dróg?".
Na nagraniu widać prędkościomierz, ale policja odpowiedziała, że nie ma podstaw, aby skierować sprawę do sądu. "Dostarczony materiał nie może być traktowany jako dowód w sprawie. Katalog urządzeń, które są przeznaczone do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym, określają przepisy" - odpisał inspektor Grzegorz Chirowski z bolesławieckiej policji.
Dwa miesiące temu przedsiębiorca rozszerzył wachlarz metod kontrolnych. Przed Sądem Rejonowym w Bolesławcu sfotografował telefonem auto zaparkowane na zakazie. Policja odpisała, że nie może ukarać kierowcy, bo jest sędzią i ma immunitet. Ale Dudzic odwołał się do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Sprawa jest w toku.
Kim pan jest, panie Dudzic?
- Skąd taka zawziętość w stosunku do stróżów prawa? - pytamy Łukasza Dudzica.
Przedsiębiorca twierdzi, że ma złe doświadczenia z policją. Pod koniec lat 90. funkcjonariusze z jednej z dolnośląskich miejscowości mieli od niego żądać łapówki za rzetelne poprowadzenie sprawy kradzieży. - Zawiadomiłem komendanta, ale jeden z policjantów przyszedł do mojego ojca i mówi, że jak nie wycofam skargi, to ojciec będzie miał problemy. To mała miejscowość, wszyscy się znają, wycofałem. Ale od tego czasu nie uważam policjantów za uczciwych ludzi - mówi.
Potem, jak twierdzi, za skórę zaszli mu funkcjonariusze z Bolesławca. W 2009 r. wkroczyli do sklepu, którym zarządza, bo mieli podejrzenia, że nielegalnie nagrywa pracowników i klientów. Zdemontowali trzy mikrofony zamontowane w środku. Dudzic tłumaczył, że są widoczne i oznaczone. Według niego miały pomóc w poprawie obsługi klientów, bo były skargi, że pracownicy sklepu są wobec nich wulgarni. Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się przestępstwa, prokuratura umorzyła dochodzenie, policja oddała mikrofony.
- Czy chcę się odegrać za tamte sytuacje? Przyznaję, nie jestem świętoszkiem. Zdarza mi się łamać przepisy na drodze. Ale marzy mi się policja z prawdziwego zdarzenia, taka jaką nieraz widywałem za granicą. Tam, gdy kierowca wpadnie do rowu, policjant nie sięga po bloczek, ale pomaga mu wyciągnąć auto. A u nas wręcza mandat. Sam byłem świadkiem takiej sytuacji - opowiada Dudzic.
Policja nie ma problemów z przepisami
- Jak funkcjonariusze reagują na akcję mieszkańca? - pytamy Annę Kublik-Rościszewską, rzeczniczkę policji w Bolesławcu.
- To już nie akcja, ale cały proces, który trwa od roku. Przyjmujemy te działania ze spokojem. Ma do nich prawo. Żyjemy w dobie telefonów komórkowych i różnych urządzeń do rejestrowania obrazu. Dziś każdy może takie mieć i były już przypadki, że ludzie pilnowali przedstawicieli różnych służb mundurowych albo instytucji - komentuje rzeczniczka.
- Czy policjanci w Bolesławcu mają problemy z przepisami ruchu drogowego? - dopytujemy.
- Nie mają. To tylko kilka przypadków. Każdy był analizowany i jeśli wykroczenie zaistniało, wyciągaliśmy konsekwencje - odpowiada rzeczniczka.
Łukasz Dudzic: - Pytałem w komendzie, czy czeka mnie solidny mandat, kiedy wreszcie złapią mnie na radar. Pan Grzesiu, który zawsze przyjmuje zgłoszenia, tylko się pod nosem uśmiechnął.
Czy policję obowiązują inne przepisy? "Proszę o informację"
Czytanie z pierwszego listu Łukasza Dudzica do MSW: "Proszę o informację, czy policję w Bolesławcu Śląskim obowiązują inne przepisy ruchu drogowego niż te powszechnie obowiązujące w Polsce. Na załączonych zdjęciach widać, jak radiowóz przejeżdża przez linię podwójną ciągłą. Proszę o interpretację takiego manewru. Czy ja również mogę zawracać na podwójnej ciągłej w tak bliskiej odległości od skrzyżowania?".
Z pisma komendanta policji do Dudzica: "Sprawca wykroczenia dostał pouczenie z ostrzeżeniem".
Z drugiego listu Łukasza Dudzica do MSW: "W razie podobnego wykroczenia też będę domagał się pouczenia z ostrzeżeniem zamiast 5 punktów karnych i 200 zł mandatu. Jak widać, osoby wyznaczone do pilnowania przestrzegania przepisów są traktowane przez swoich kompanów łagodnie. A powinny być karane surowo, bo dopuszczają się wykroczeń w czasie pracy, która polega na pilnowaniu, czy nikt inny nie popełnia wykroczeń - nie omieszkał napisać ministerstwu".
Z kolejnej odpowiedzi komendanta: "Każde wykroczenie jest rozpatrywane indywidualnie. Pod uwagę bierze się m.in. okoliczności, rozmiar szkody czy zachowanie sprawcy. W tym przypadku okoliczności pozwoliły zastosować środek oddziaływania wychowawczego".
Raz wyższa konieczność, raz mandat
Wykroczenia policjantów Łukasz Dudzic opisuje bardzo skrupulatnie. Ilustruje je filmami i zdjęciami z kamery, którą zamontował w aucie, gdy ktoś uszkodził mu samochód. Chciał ustrzec się przed podobnymi historiami w przyszłości, ale szybko odkrył, że nagrania mogą się przydać do czegoś więcej.
- Jechałem przez miasto i zobaczyłem radiowóz zaparkowany w zatoczce autobusowej. Pomyślałem, że gdybym to ja tak zaparkował, skończyłoby się surowym mandatem. A policjant jest bezkarny. Kamera wszystko nagrała, więc wyciąłem stop-klatki i napisałem pierwszą skargę do MSW - opowiada.
Od tego czasu policja z Bolesławca musiała się tłumaczyć m.in. z niedziałającego światła mijania w radiowozie (działało, gdy policjanci wyruszali w drogę) albo postoju nocą przy samym skrzyżowaniu (zepsuło się auto).
- Jak to możliwe, że funkcjonariusze z sekcji ruchu drogowego nie zabezpieczyli miejsca postoju trójkątem ostrzegawczym, ani nie włączyli świateł awaryjnych? - dopytywał Dudzic ministerstwo.
W dwóch przypadkach jego pisma zakończyły się wlepieniem mandatów policjantom. Pierwszy dostał 100 zł grzywny, bo zaparkował na zakazie, aby skorzystać z bankomatu. Identyczną karę policja wymierzyła funkcjonariuszowi, który zaparkował w zatoczce autobusowej.ojazd policji mknie autostradą A4
Mieszkańcowi Bolesławca zdarzyło się też bawić w drogówkę, która łapie kierowców na wideorejestrator.
Z trzeciego listu Łukasz Dudzica do MSW: "Na filmie nieoznakowany pojazd bolesławieckiej policji mknie autostradą A4 z prędkością 150 km/h, gdzie maksymalnie można jechać 110 km/h. Czy nieoznakowane pojazdy nie podlegają ogólnym przepisom prawa drogowego i jadąc bez powodu z taką dużą prędkością nie stwarzają zagrożenia innym użytkownikom dróg?".
Na nagraniu widać prędkościomierz, ale policja odpowiedziała, że nie ma podstaw, aby skierować sprawę do sądu. "Dostarczony materiał nie może być traktowany jako dowód w sprawie. Katalog urządzeń, które są przeznaczone do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym, określają przepisy" - odpisał inspektor Grzegorz Chirowski z bolesławieckiej policji.
Dwa miesiące temu przedsiębiorca rozszerzył wachlarz metod kontrolnych. Przed Sądem Rejonowym w Bolesławcu sfotografował telefonem auto zaparkowane na zakazie. Policja odpisała, że nie może ukarać kierowcy, bo jest sędzią i ma immunitet. Ale Dudzic odwołał się do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Sprawa jest w toku.
Kim pan jest, panie Dudzic?
- Skąd taka zawziętość w stosunku do stróżów prawa? - pytamy Łukasza Dudzica.
Przedsiębiorca twierdzi, że ma złe doświadczenia z policją. Pod koniec lat 90. funkcjonariusze z jednej z dolnośląskich miejscowości mieli od niego żądać łapówki za rzetelne poprowadzenie sprawy kradzieży. - Zawiadomiłem komendanta, ale jeden z policjantów przyszedł do mojego ojca i mówi, że jak nie wycofam skargi, to ojciec będzie miał problemy. To mała miejscowość, wszyscy się znają, wycofałem. Ale od tego czasu nie uważam policjantów za uczciwych ludzi - mówi.
Potem, jak twierdzi, za skórę zaszli mu funkcjonariusze z Bolesławca. W 2009 r. wkroczyli do sklepu, którym zarządza, bo mieli podejrzenia, że nielegalnie nagrywa pracowników i klientów. Zdemontowali trzy mikrofony zamontowane w środku. Dudzic tłumaczył, że są widoczne i oznaczone. Według niego miały pomóc w poprawie obsługi klientów, bo były skargi, że pracownicy sklepu są wobec nich wulgarni. Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się przestępstwa, prokuratura umorzyła dochodzenie, policja oddała mikrofony.
- Czy chcę się odegrać za tamte sytuacje? Przyznaję, nie jestem świętoszkiem. Zdarza mi się łamać przepisy na drodze. Ale marzy mi się policja z prawdziwego zdarzenia, taka jaką nieraz widywałem za granicą. Tam, gdy kierowca wpadnie do rowu, policjant nie sięga po bloczek, ale pomaga mu wyciągnąć auto. A u nas wręcza mandat. Sam byłem świadkiem takiej sytuacji - opowiada Dudzic.
Policja nie ma problemów z przepisami
- Jak funkcjonariusze reagują na akcję mieszkańca? - pytamy Annę Kublik-Rościszewską, rzeczniczkę policji w Bolesławcu.
- To już nie akcja, ale cały proces, który trwa od roku. Przyjmujemy te działania ze spokojem. Ma do nich prawo. Żyjemy w dobie telefonów komórkowych i różnych urządzeń do rejestrowania obrazu. Dziś każdy może takie mieć i były już przypadki, że ludzie pilnowali przedstawicieli różnych służb mundurowych albo instytucji - komentuje rzeczniczka.
- Czy policjanci w Bolesławcu mają problemy z przepisami ruchu drogowego? - dopytujemy.
- Nie mają. To tylko kilka przypadków. Każdy był analizowany i jeśli wykroczenie zaistniało, wyciągaliśmy konsekwencje - odpowiada rzeczniczka.
Łukasz Dudzic: - Pytałem w komendzie, czy czeka mnie solidny mandat, kiedy wreszcie złapią mnie na radar. Pan Grzesiu, który zawsze przyjmuje zgłoszenia, tylko się pod nosem uśmiechnął.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14098405,Krucjata_przedsiebiorcy_przeciwko_policjantom___Nie.html#MT#ixzz2WD2aDcjE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz