-ów?

Historia modernizacji polskiej floty samolotów do przewozów VIP-ów to jeden z podręcznikowych przykładów nieudolności kolejnych ekip rządzących. Nowe pomysły zmieniających się ministrów, kolejne anulowane przetargi, niejasne powiązania osób zajmujących się wcześniej tym tematem i inne problemy spowodowały, że od niemal 15 lat jak bumerang wraca temat wyboru najważniejszych samolotów w naszym kraju.
Sprawę skomplikowała również tragiczna dla naszego kraju katastrofa smoleńska, której jednym ze skutków było rozwiązanie 36 spec pułku odpowiedzialnego m.in za transport lotniczy polskich władz. Efektem tego było pozbycie się dotychczas używanych samolotów i powierzenie dotychczasowych obowiązków PLL LOT. Od tamtego momentu cywilni piloci polskiego przewoźnika na mocy kolejnej już umowy z rządem odpowiadają za bezpieczne przewożenie naszych dygnitarzy. Druga już z kolei umowa kończy się w 2017 roku, a w dłuższej perspektywie ciągłe "użyczanie" samolotów jest po prostu nieopłacalne. Trzeba, więc w końcu stanowczo podejść do sprawy i wybrać maszynę, którą będą podróżowali nasze VIP-y.
Jeśli wierzyć ostatnim zapewnieniom ministra obrony narodowej sprawa zakupu nowych samolotów zostanie wyjaśniona w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Kilka dni temu szef MON ogłosił, że w 2015 roku mają zostać wybrane dwa samoloty, które przewozić będą do 14 polskich oficjeli - w tym najważniejszych pasażerów, którymi są prezydent i premier. Pojawiły się też głosy, jakoby samoloty te miały zacząć funkcjonować już w przyszłym roku. Te nowiny jednak z wielu powodów można włożyć miedzy bajki, ale jeśli rzeczywiście udałoby dopiąć się niekończącą historię i w końcu wyłonić następcę Iłów, Tupolewów a ostatnio Embraerów to byłby to względny sukces.
To jednak które samoloty będą latały z polskim godłem ustali stosowna komisja przetargowa po rozważeniu szeregu czynników: ceny, kosztów utrzymania, parametrów czy ewentualnego offsetu. Samoloty, które prezentujemy na kolejnych stronach są propozycjami wybranymi przez redakcję, które spełniają nieoficjalne wymagania podane przez ministra MON kilka dni temu. Warto się z nimi zapoznać - któryś z nich będzie "polskim Air Force One"!
Bombardier Global Express / XRS
Pierwszym z samolotów, który spełnia podane wcześniej kryteria to Bombardier Global Express. Samolot ten oblatano niemal 20 lat temu, jednak od tego czasu przeszedł szereg modyfikacji. Jego najnowsza wersja "XRS" (przemianowana z wcześniejszego Global 6000) to prawdziwy samolot dyspozycyjny XXI wieku. Umożliwia zabranie na pokład do 19 pasażerów (z możliwością zmniejszenia tej ilości dla zapewnienia większego komfortu podróżnych) na dystans ponad 11.000 kilometrów. To wystarczająca odległość, aby wystartować z Warszawy i bez międzylądowania znaleźć się w Los Angeles. To wszystko z prędkością do 934 kilometrów na godzinę. Jeden samolot tego typu to koszt mniej więcej 55 milionów dolarów.

XRS to sprawdzona konstrukcja. Samolotami takimi latają najwyższe władze Republiki Federalnej Niemiec, Indii, Malezji a niedługo również Meksyku. Płatowiec Global Express był również przedmiotem licznych modyfikacji: na jego podstawie powstał chociażby samolot brytyjski samolot rozpoznawczy Sentinel R1 czy amerykański samolot do zarządzania polem walki Northrop Grumman E-11A. W roku 2016 na rynku pojawić ma się kolejna odsłona tego samolotu. Global XRS serii 7000 i 8000 mają zabierać na pokład więcej pasażerów i przewozić ich jeszcze szybciej i jeszcze dalej. Jeśli zapowiedzi ministra obrony narodowej się powiodą, to polskie VIP-y będą latały nowymi samolotami, zanim jeszcze nowa odmiana trafi na rynek. Znając jednak opieszałość naszych władz w tym temacie, nie jest wykluczone, że to właśnie Bombardiery XRS 7000 lub 8000 będą wozić nasze władze.
Dassault Falcon 7X / 8X
Kolejną propozycją może być dziecko francuskiego koncernu Dassault. Jego trzysilnikowa konstrukcja o nazwie Falcon 7X lata już od 2005 roku. Swoje uznanie znalazła wśród władz Francji, Monaco, Nigerii i wielu prywatnych użytkowników. Samolot Falcon 7X jest nieznacznie tańszy niż propozycja Bombardiera (kosztuje bowiem 53 miliony dolarów) i oferuje przy tym zbliżone parametry: prędkość przelotowa jest nieco mniejsza, a maksymalna ilość przewożonych osób podobna. To wszystko przy aż trzech, bardzo ekonomicznych silnikach Pratt & Whitney Canada PW307A. Efektem ich pracy jest również imponujący zasięg francuskiego cuda: wynosi on aż 11.000 kilometrów. Aby Falcon mógł przemierzyć taki dystans, na pokładzie znajdować się może maksymalnie 8 pasażerów z bagażem.

Warto dodać, że kilka dni temu miała premiera nowej, zmodernizowanej wersji Falcona. Model z cyfrą 8 (a więc Falcon 8X) w stosunku do swojego poprzednika oferuje o 1000 kilometrów większy zasięg lotu i o metr dłuższą kabinę. Ceną tych (i innych) usprawnień jest dodatkowe 5 milionów dolarów. Zamówienia na nowego Falcona można już składać. Jeśli nasi przedstawiciele sprawnie rozstrzygnęliby procedury przetargowe, które wyłoniłyby właśnie ten samolot jako zwycięzcę, polskie VIPy mogłyby wsiąść do Falcona 8X już w 2016 roku.
Gulfstream G550 / G650
Propozycją amerykańskiego przedsiębiorstwa Gulfstream Aerospace może być samolot Gulfstream G550 lub jego lepsza wersja G650. Na szczególną uwagę zasługuje ten drugi, model G650 to prawdziwy długodystansowiec. Umożliwia on przebycie aż 7000 mil morskich (jest to ekwiwalent prawie 13.000 kilometrów!), osiągniecie pułapu 15,5 kilometra oraz prędkości około 900 kilometrów na godzinę. Aby przebyć taką odległość na pokład Gulfstreama G650 wejść może nie więcej niż ośmiu pasażerów. Jeśli maksymalny dystans nie ma aż takiego znaczenia, to w środku zmieści się nawet 18 osób (nie licząc załogi). Kabinę można skonfigurować według kilku wzorów. Naszym VIP-om z pewnością przypadnie do gustu bardzo wysoka jakość wykonania kabiny i doskonałe jej wygłuszenie.

Gulfstream G650 jest także najdroższy z całej stawki samolotów dyspozycyjnych. Wszystkie jego zalety nad poprzednikami okupiono bowiem wyższą o 10 milionów dolarów ceną i znacznie dłuższą kolejką oczekujących.
Airbus A318/A319 CJ
Teoretycznie warunki spełniać może również seria samolotów Airbus A300. Oferowane samoloty w odmianie CJ (Corporate Jet) są bliźniaczo podobne do tych, które wykorzystują dziesiątki linii lotniczych z całego świata. Różnice sprowadzają się do innej konfiguracji wnętrza i wyposażenia dodatkowego. Airbus A319CJ na tle wyżej opisanych samolotów wyróżnia nawet dwa razy większa maksymalna masa startowa. Ona jednak umożliwia zabranie na pokład od 19 do nawet 50 pasażerów. Ich komfort lotu jest oczywiście znacznie wyższy niż pasażerów samolotów rejsowych: do takiego samego Airbusa wykorzystywanego przez linie lotnicze wchodzi nawet trzy razy więcej foteli. Zasięg tych samolotów jest zwykle zbliżony lub nieco mniejszy od samolotów typu Gulfstream G650 czy Falcon 7X. Możliwość przewozu znacznie większej liczby pasażerów ma jednak szereg zalet: samolot taki można wykorzystać przy organizacji uroczystości lub w sytuacjach kryzysowych.

Na zakup Airbusa A319CJ zdecydowały się władze m.in Brazylii, Włoch, Niemiec, Francji, Czech czy Turcji. Do grona zadowolonych użytkowników trzeba dodać też mniej więcej sto linii lotniczych, które każdego dnia wykorzystują ponad 1000 takich maszyn. Koszt jednego Airbusa A319CJ nie jest do końca znany, ale szacuje się, że wyłożyć trzeba za niego prawie 90 milionów dolarów.
Boeing Bussines Jet 737
Konkurencją ze stajni Boeinga może być seria biznesowych odmian samolotów "Boeing Bussines Jet". Są to odpowiednio zmodyfikowane wersje najpopularniejszego odrzutowca na świecie. Boeing 737 to konstrukcja sprawdzona przez kilkuset operatorów. By zrozumieć jak popularny to samolot, wystarczy uzmysłowić sobie, że na niebie w każdej chwili znajduje się średnio 2000 maszyn tego typu. Czy jednak tak duże maszyny potrzebne są naszemu krajowi? Wierząc wstępnym założeniom przetargowym raczej nie. I choć seria 737 BJ podobnie jak A319 CJ spełnia wymogi przetargu to najpewniej ich znacznie wyższa cena z góry skreśli ich jako rywali dla mniejszych i tańszych maszyn.

Jeśli jakimś cudem to właśnie BBJ stanie się samolotem do przewozu naszych włodarzy, to szczególnie interesująco prezentuje się wersja BBJ MAX 8 i MAX 9, która na rynku ma pojawić się w drugiej połowie 2017 roku. Wśród użytkowników obecnej generacji tych maszyn znajdują się władze wielu krajów świata: m.in Australii czy Argentyny.
Embraer Lineage 1000E
Do wymagań łapie się również najnowsze dziecko brazylijskiego koncernu Embraer. Model Lineage 1000E dostępny jest od 2008 roku i w tym czasie sprzedał się w zaledwie kilkunastu sztukach. Jego niebywałą zaletą jest jednak atrakcyjne cena: 50 milionów dolarów przy kabinie będącej w stanie pomieścić w środku ponad 30 osób wydaje się niezłą okazją. Zazwyczaj jednak wnętrza tego samolotu projektuje się do przewozu kilkunastu osób: dzięki temu w środku jest naprawdę dużo miejsca.

Nieco gorzej dziecko Embraera wypada, gdy popatrzymy na jego zasięg: niecałe 9000 kilometrów to mniej niż każdy z zaprezentowanych wcześniej maszyn. Do tego wątpliwości budzi kwestia ich ekonomiczności. Ciekawie zapowiadają się kolejne dzieła tego brazylijskiego producenta: Embraery Ejet drugiej generacji. Te jednak najwcześniej na niebie pojawią się w 2018 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz