piątek, 19 września 2008

Pomówienie narodu polskiego jest bezkarne

Jolanta Kroner 20-09-2008, ostatnia aktualizacja 20-09-2008 07:39

Przepisy o ściganiu przestępstwa pomawiania narodu polskiego o zbrodnie totalitarne i o grożącej za to karze do trzech lat więzienia są niekonstytucyjne

Trybunał Konstytucyjny orzekł 19 września 2008 r. (sygn.: K 5/07), że przepisy o stosowaniu do obywateli polskich oraz cudzoziemców polskiego kodeksu karnego za przestępstwa pomówienia narodu polskiego o zbrodnie nazistowskie i komunistyczne oraz o przewidzianej za to karze więzienia uchwalono w trybie niezgodnym z konstytucją.

To wystarczy do usunięcia ich z systemu prawa – stwierdził TK. Merytoryczna ocena nieprawidłowo uchwalonych przepisów była już zbędna. Zdanie odrębne od wyroku złożył jeden z sędziów sprawozdawców – Wojciech Hermeliński.

Sprawę wniósł do TK rzecznik praw obywatelskich. Zaskarżone przez niego dwa przepisy wprowadziła do kodeksu karnego nowelizacja ustawy lustracyjnej z października 2006 r. Dokonał tego Senat, przenosząc do k.k. uchwaloną przez Sejm poprawkę do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Pierwsza poprawka (art. 132a k.k.) wprowadziła karę za pomówienie narodu polskiego, druga (art. 112 pkt 1a) – poszerzyła o ten czyn katalog przestępstw, których ściganie na podstawie polskiej ustawy karnej odbywa się niezależnie od miejsca jego popełnienia, obywatelstwa sprawcy oraz przepisów obowiązujących w miejscu przestępstwa.

Rzecznik pisał we wniosku do TK, że prawo potwierdza dopuszczanie się przez przedstawicieli narodu polskiego zbrodni nazistowskich i komunistycznych, zatem penalizacja pomówienia o te czyny może spowodować milczenie na temat zbrodni. Jego zdaniem uchwalone w 2006 r. przepisy naruszają wolność słowa i konstytucyjne prawo do informacji.

Również występujący w sprawie przedstawiciele marszałka Sejmu i prokuratora generalnego widzieli w tym nadmierny i zbyteczny w demokratycznym państwie kaganiec dla wypowiedzi i badań naukowych.

Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbyła się na początku lipca. Wtedy dopiero wypłynęła kwestia trybu uchwalenia senackiej poprawki. Trybunał zwrócił się do uczestników o przedstawienie stanowiska w tej sprawie. Rozpatrzono je na drugiej rozprawie – 8 września. Rzecznik i prokurator dopatrzyli się nieprawidłowości procesu legislacyjnego. Poseł miał wątpliwości.

Trybunał uznał ostatecznie, że tryb był niezgodny z konstytucją: senacka poprawka wykroczyła poza uchwaloną przez Sejm nowelizację ustawy lustracyjnej, a to jest niedopuszczalne, i dotyczyła ustawy (kodeksu karnego), której Sejm wówczas nie nowelizował.

Sędzia sprawozdawca Mirosław Wyrzykowski stwierdził w uzasadnieniu wyroku, że poprawka ta zerwała zasadnicze związki tematyczne między regulacją z ustawy lustracyjnej a zakładaną przez tę ustawę nowelizacją ustawy o IPN i że udaremniła osiągnięcie celu, któremu miała służyć nowelizacja ustawy o IPN. Senat nie dochował także wymogów przewidzianych dla nowelizacji kodeksów, przez co uchwalono przepisy niejasne i niejednoznaczne.

Wszystko to przesądza o niekonstytucyjności senackiej poprawki – stwierdził Trybunał Konstytucyjny.

Mimo usunięcia zaskarżonych przepisów z systemu prawa rzecznik Janusz Kochanowski jest zawiedziony wyrokiem. Po jego ogłoszeniu powiedział dziennikarzom, że oczekiwał merytorycznego rozpatrzenia sprawy. Jest przeciwnikiem, jak stwierdził, dekretowania prawdy historycznej przez prawo karne.

Bezpośrednim skutkiem piątkowego orzeczenia będzie umorzenie postępowań prowadzonych na podstawie niekonstytucyjnych przepisów.

Rzeczpospolita

wtorek, 16 września 2008

"Słodkie piersi" Domachowskiej z Korzeniowskim na Bali

Od dawna jesteśmy fanami Marty Domachowskiej i jej nieprzeciętnie wielkiego, rozwiniętego i jędrnego talentu. Teraz wychodzi na to, że Paweł Korzeniowski, czyli druga połowa najgorętszego polskiego olimpijskiego romansu, wielbi talent(y) Marty nie mniej niż my. Nie mogąc wytrzymać rozłąki wyruszył dla niej (nich) na Bali, gdzie nasza tenisistka grała w turnieju Commonwealth Bank Tennis Classic.

Na szczęście do Indonezji poleciał też ''Super Express'', a my polecieliśmy do supermarketu po ''Super Express'', dzięki czemu wiemy teraz jak dzielny pływak czcił boje Marty.

''Oto dwa wielkie cudowne powody, dla których bez wahania poleciał do Indonezji(...) Hojnie obdarzona przez naturę tenisistka przyciąga mężczyzn jak magnes, a właściwie dwa wielkie magnesy'' - pisze ''Super Express''. I choć zgadzamy się z tą gazetą mniej więcej z taką częstotliwością, z jaką punkty zdobywa piłkarska reprezentacja San Marino, tym razem musimy to zrobić. Bo niestety udało im się po raz pierwszy od 1887 napisać się coś sensownego. Swoją drogą to ciekawe, że chyba wyrósł nam tu pod bokiem nawet większy wielbiciel biustu Marty niż cała redakcja PoBandzie razem wzięta. Co jak co, ale myśleliśmy, że akurat w tej konkurencji będziemy niepokonani przez wieki.

W Commonwealth Bank Tennis Classic Marta doszła do ćwierćfinału turnieju singlowego i finału debla, gdzie razem z Rosjanką Nadią Pietrową przegrały z Tajwanką Su-Wei Hsieh oraz Chinką Shuai Peng 7:6(4), 6:7(3), 10-7.

miszeffsky

Zobacz wycofaną reklamę z parodią Tuska

Bank zrezygnował z orędzia premiera

Klip parodiujący wystąpienia premiera miał promować internetowe lokaty. Bank wycofał się jednak z emisji reklamówki. "Rzeczpospolita" dotarła do reklamy telewizyjnej wyprodukowanej na zamówienie Banku Pocztowego. Zdaniem gazety, klip został pomyślany jako kontrpropozycja dla ING, które reklamuje się pastiszem orędzi prezydenckich w wykonaniu Marka Kondrata.

Aktor w spocie Banku Pocztowego parodiuje wadę wymowy Donalda Tuska, polegającą na charakterystycznym artykułowaniu głoski "r". Odwołuje się do sloganów Platformy Obywatelskiej oraz wystąpień premiera. "Oszczędzajcie, by żyło się lepiej" - przekonuje. Pada też aluzja do wypowiedzi premiera o podróży życia, bo Tusk tak nazwał swój wyjazd do Peru, za co został skrytykowany przez media - odnotowuje dziennik.

W innym fragmencie spotu można usłyszeć sformułowanie użyte przez Tuska w czasie kampanii wyborczej do parlamentu: "Polacy zasługują na cud gospodarczy". W dodatku aktor wymienia produkty, które można będzie kupić dzięki oszczędzaniu: ziemniaki, jabłka, kurczaki, gaz ziemny i benzynę. O wzrost cen tych właśnie produktów pytał Donald Tusk Jarosława Kaczyńskiego podczas debaty telewizyjnej poprzedzającej wybory parlamentarne.

Jak ustaliła gazeta, reklama początkowo spodobała się bankowi, jednak ostatecznie nie zdecydowano się na jej emisję. Dlaczego?

"Zrealizowany materiał nie odpowiadał wstępnej koncepcji banku ze względów merytorycznych i jakościowych" - poinformował gazetę Robert Skrzypek, rzecznik prasowy Banku Pocztowego.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika też, że gotowy materiał miał oglądać sekretarz stanu w kancelarii premiera Zbigniew Derdziuk. Nie zaprzecza, ale nie chce o sprawie rozmawiać.

Podobne reklamy nazywane są wiralami. Celowo odrzucone przez zamawiającą je firmę, prędzej czy później trafiają do sieci - gdzie robią furorę w atmosferze skandalu. Wiadomo przecież, że to, co zakazane, jest bardziej atrakcyjne. Efekt jest podwójny - nie dość, że to człowiek szuka w sieci reklamy (z reguły jest na odwrót), to jeszcze ją uważnie ogląda, a potem pokazuje znajomym.

>>>Posłowie PiS oburzeni reklamą z Kondratem

PA