wtorek, 25 listopada 2008

Trumna otwarta - cena spokoju generała


Małgorzata Skowrońska, Iga Dziedziuchowicz, Marcelina Paul
2008-11-25, ostatnia aktualizacja 2008-11-25 22:41

Szczątki Władysława Sikorskiego spoczną w środę ponownie w sarkofagu na Wawelu. Wtorkową ekshumację krakowianie obserwowali z mieszanymi uczuciami.

Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / AG
Wawel - prokurator IPN Ewa Koj i ks. Jacek Urban
Zobacz powiekszenie
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Samochód z trumną generała w drodze z Wawelu na ul. Grzegórzecką
Zobacz powiekszenie
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Trumna ze zwłokami generała została przewieziona do Zakładu Medycyny Sądowej CM UJ na ul. Grzegórzeckiej
Zobacz powiekszenie
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Trumna z ciałem gen. Sikorskiego w asyście żołnierzy dotarła do zakładu medycyny sądowej

Przeczytaj: Lekarze badają zwłoki gen. Sikorskiego. Zobacz także: zdjęcia z ekshumacji na Wawelu



Na wawelską kryptę patrzyła we wtorek cała Polska. Jedni kwestionowali zakłócanie spokoju nieżyjącego wodza. Inni twierdzili, że autopsja to jedyny sposób na wyjaśnienie przyczyn śmierci generała. W środę pogrzeb Sikorskiego - nie wiadomo, czy przyjadą prezydent i premier, bo IPN nie wysłał zaproszeń.

Szczątki w towarzystwie

Podczas podnoszenia ważącego ponad dwie tony sarkofagu w krypcie św. Leonarda było kilkanaście osób. Mimo obaw, że marmur może popękać, udało się bez problemów unieść go na wysokość 95 cm i wyciągnąć trumnę ze szczątkami generała. Ustawiona na katafalku czekała kilka godzin na przewiezienie do Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ, gdzie wczoraj przeprowadzano badania szczątków generała.

- Wyjmowaniu trumny towarzyszyło skupienie i modlitwa. Spotykamy się tu z tajemnicą śmierci. Dlatego ekshumacja ma tak uroczystą oprawę - tłumaczy ks. Zdzisław Sochacki, proboszcz katedry wawelskiej.

Około g. 14.30 trumnę ze szczątkami z krypty do czekającego przed katedrą karawanu wynieśli żołnierze (ośmiu w stopniu majora - sześciu dźwigało trumnę, dwóch było w rezerwie, wszystkimi dowodził ppłk Krzysztof Rosiak z 6. Brygady Desantowo-Szturmowej z Krakowa). Kolumnę prowadził ks. prof. Jacek Urban - to właśnie on ze strony kościelnej obserwuje badanie szczątków.

- Ekshumacja to działanie, którego bym sobie nie życzył, gdyby chodziło o kogoś z mojej rodziny. A tych, którzy spoczywają na Wawelu, traktuję jak bliskich. Dlatego z mieszanymi uczuciami przystępuję do tej czynności. Zdaję sobie jednak sprawę, że naprawiamy w ten sposób błąd naszych poprzedników, którzy nie wyjaśnili sprawy śmierci generała. Miejmy nadzieję, że przyszłe pokolenia wybaczą nam tę decyzję - mówił nam ks. prof. Urban. - Nie powinniśmy wskrzeszać umarłych. Ostatnie słowa Lecha Wałęsy "Śpij spokojnie, generale" powinny być zobowiązujące - dodał.

W nowym mundurze

Od otwarcia sarkofagu do ponownego zamknięcia generałowi towarzyszą oficerowie Wojska Polskiego z asysty honorowej.

Jak zapewniają medycy sądowi, "zasada szacunku wobec szczątków obowiązuje także podczas badań".

Otwieranie trumny i ocena stanu zwłok zaczęło się w godzinach popołudniowych. W sali sekcyjnej Zakładu Medycyny Sądowej przy ul. Grzegórzeckiej najpierw rozcięto metalową trumnę (umieszczoną wewnątrz drewnianej). Tuż po wyjęciu zwłok okazało się, że rozpoczął się już proces gnilny - gdy sprowadzono ciało generała z Wielkiej Brytanii w 1993 r., zwłoki były zmumifikowane.

Medycy sądowi muszą zakończyć swoją pracę w środę około godz. 13. Wtedy zwłoki zostaną zamknięte w trumnie i przygotowane do ponownego pochówku - ciało generała zostanie ubrane w mundur, który uszyła poznańska firma. 

Uroczystości rozpoczną się o g. 16 pod Krzyżem Katyńskim na placu św. Idziego. Wartę honorową przy trumnie zaciągną żołnierze z 6. Brygady Desantowo-Szturmowej. Po modlitwie odmówionej przez biskupa Wojska Polskiego Tadeusza Płoski, kondukt przejdzie do katedry. Generała na Wawelu przywita Dzwon Zygmunta, a ponowne zamknięcie sarkofagu rozpocznie się po mszy, której przewodniczył będzie kard. Stanisław Dziwisz.

Bez zaproszeń

Nie wiadomo, czy na Wawelu pojawią się prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk: obie kancelarie jeszcze wczoraj nie dostały informacji o przebiegu uroczystości. IPN twierdził, że powinna o to zadbać strona kościelna wspólnie z miastem. Tymczasem ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii powiedział "Gazecie", że nie Kościół jest organizatorem uroczystości ponownego pochówku i zapewnia jedynie uroczystą oprawę religijną.

Urząd miasta też nie czuje się odpowiedzialny za przesyłanie informacji do prezydenta i premiera. - My zajmujemy się organizacją ruchu w rejonie Wawelu w czasie uroczystości. Zadbaliśmy też o godne udekorowane placu św. Idziego na tę okoliczność. Za ekshumację i pochówek odpowiedzialny jest IPN i jako instytucja państwowa powinien poinformować o tym, co będzie działo się dziś w Krakowie obie kancelarie - wyjaśnia szef biura prasowego magistratu Filip Szatanik.

Podczas mszy poprzedzającej zamknięcie sarkofagu zamek będzie dostępny dla zwiedzających. Krakowianie, którzy będą chcieli pożegnać generała, a nie są w gronie tych, którzy otrzymali wejściówki do katedry, będą mogli całą uroczystość obserwować na telebimach przed świątynią.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

poniedziałek, 24 listopada 2008

Żmuda nie dotrzymała słowa

poniedziałek [24.11.2008, 13:24]

Marta Żmuda -Trzebiatowska

AKPA

Zanim główna faworytka „Tańca z gwiazdami" Marta Żmuda-Trzebiatowska (24 l.) odpadła, udzieliła wywiadu „Gali" w którym rozprawiła się ze wszystkimi plotkami na temat swojego udziału w programie. Twierdzi między innymi, że jej partner Adam Król (36 l.) nie wywierał na niej żadnej presji, gdy dostała propozycję wzięcia udziału w show:

"W momencie, kiedy dostaliśmy propozycję, by zatańczyć razem, długo biłam się z myślami-zwierza się 'Gali'- I ta decyzja była podejmowana naprawdę w dużych bólach. Bo Adam powiedział: 'Mnie ten program nie jest potrzebny, tobie zresztą w tej chwili również nie, ale jeśli chcesz, zrobię to z tobą. Musi to być jednak twoja świadoma decyzja. Ja zaakceptuję każdy twój wybór'. Błagałam go, żeby zdecydował za mnie albo przynajmniej pomógł mi podjąć tę decyzję, ale był niezłomny."

Marta przekonuje też, że podchwycone przez media wyznanie o piątce dzieci nie było podyktowane chęcią zyskania większej ilości głosów widzów:

„Pamiętam, jak nas męczyli za kulisami, żebyśmy coś pisnęli na ten temat. A myśmy uparcie nic nie chcieli powiedzieć. W końcu odpowiedzieliśmy coś na odczepnego, żartem. I gazety natychmiast to podchwyciły."

Co nie znaczy, ze nie chce mieć dzieci. Oboje z Królem myślą o założeniu rodziny, ale nie w tym momencie. Marta opowiada też o wielkiej presji, na którą była narażona od początku programu, od pierwszego odcinka była bowiem typowana na faworytkę:

Wcześniej, może przez to, że media okrzyknęły mnie faworytką, czułam, że muszę się bardzo starać, byłam zestresowana. Nie umiałam się też do końca cieszyć wysokimi notami i sympatią widzów, bo to mnie onieśmielało. Jeśli zaś chodzi o oceny jury, to tylko raz – przy walcu angielskim – uważałam, że zasługuję na cztery dziesiątki. Bo czułam ten taniec całym sercem."

Jaki ma stosunek do programu i towarzyszącemu mu ryzyka przegranej? Jak się będzie czuła, gdy odpadnie?

„Przynajmniej nie będę miała problemu, bo nie lubię małych samochodów."

Ciekawe, czy teraz, gdy rzeczywiście już odpadła, wciąż podchodzi do tego na luzie, jak to przedstawiała…

Jak widać Marta przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń niż media. Czy można jej wierzyć?
Wczoraj wszyscy widzieliśmy jej minę po ogłoszeniu werdyktu. Czy wyglądała i mówiła jak rozradowana osoba, która ma wszystkie problemy z głowy?



Rafał

Prezydent: Usłyszałem strzały 30 metrów ode mnie

us, PAP
2008-11-23, ostatnia aktualizacja 2008-11-23 16:40

- Podjechaliśmy do miejsca, w którym Rosjan, zgodnie z planem prezydenta Sarkozy'ego, być nie powinno - powiedział polskim dziennikarzom prezydent Lech Kaczyński.

Zobacz powiekszenie
Fot. Kancelaria Prezydenta RP PAP
Limuzyna, którą z Tbilisi jechali prezydent Polski Lech Kaczyński i prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Gruzja, 23.11.2008 r.
"Usłyszeliśmy serię z broni maszynowej, co było jakieś 30 metrów ode mnie" - powiedział dziennikarzom Lech Kaczyński.

Po południu kolumna samochodów z prezydentami Polski i Gruzji została ostrzelana w drodze z lotniska w Tbilisi do jednego z osiedli przy granicy z Osetią Południową.

"Tam nie powinno być Rosjan"

Prezydent, pytany dlaczego konwój pojechał w stronę Osetii, odpowiedział: - Żebym zobaczył, że Rosjanie są w miejscach, które nie są objęte planem (pokojowym ). Tam być ich nie powinno - dodał.

- Uważam, że zadaniem kogoś, kto czuje się sojusznikiem Gruzji i reprezentuje państwo Unii i NATO, było zobaczyć to miejsce - powiedział dziennikarzom prezydent.

- Ledwo dwóch prezydentów wyszło z samochodu, poszło kilka serii - relacjonował. - Najpierw przyglądałem się temu, żeby zobaczyć, co się dzieje, potem podszedłem do prezydenta Saakaszwilego, poszliśmy wolnym krokiem i zmieniliśmy samochody. Nie sądziłem, żeby było zagrożenie - dodał.

Sakaszwili: Zobaczcie, że Rosja nie zmieniła postępowania

Sakaszwili mówił polskim dziennikarzom po zdarzeniu, że jeśli ktokolwiek w Europie miał złudzenia, że Rosja zmieniła swoje postępowanie, "to niech tu przyjadą i sami zobaczą". Jak podkreślił, Lech Kaczyński "był tak odważny, że widział to na własne oczy".