Agnieszka Radwańska wygrała 7:5, 6:4 z Francuzką Pauline Parmentier w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju Australian Open (z pulą nagród 18,36 mln dol.). Teraz o awans do 1/8 finału zagra z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową, aktualną wiceliderką rankingu tenisistek WTA Tour
Wcześniej Radwańska, która jest w Melbourne rozstawiona z numerem 29., pokonała 6:0, 6:1 Ukrainkę Olgę Sawczuk.
Gorzej polskiej tenisistce powiodło się w deblu. Radwańska, startująca w parze z Holenderką Michaelą Krajicek, przegrała w pierwszej rundzie gry podwójnej z tajsko-rosyjskim duetem - Su-Wei Hsieh, Ałła Kudriawcewa 4:6, 6:4, 6:4.
O awans do trzeciej rundy gry pojedynczej zagra w czwartek druga polska tenisistka - Marta Domachowska, która do turnieju głównego przebiła się przez eliminacje. Jej rywalką będzie Szwedka Sofia Arvidsson.
Wyniki czwartkowych meczów drugiej rundy gry pojedynczej kobiet:
Prezydent Sarkozy i Carla Bruni na balkonie w hotelu Old Winter Palace w Luksorze, 25.12.2007 r.
Fot. BENOIT TESSIER REUTERS
On - mężczyzna po przejściach, po pięćdziesiątce, dwukrotnie rozwiedziony, trzech synów. Ona - kobieta z przeszłością, słynąca z odbijania mężów żonom ("z uśmiechem Terminatora" - pisano) oraz głośnych romansów z Mickiem Jaggerem i Donaldem Trumpem. Pod koniec zeszłego roku pojawili się razem w Disneylandzie. Od tej pory dużo się wydarzyło.
Fot. Ben Curtis AP
Prezydent Sarkozy i Carla Bruni pod piramidami w Gizie, 30.12.2007 r.
Fot. STR REUTERS
Sarkozy i Bruni w Dolinie Królów w Luksorze, 26.12.2007 r.
Fot. TOM FITZSIMMONS AP
Nicolas Sarkozy i Carla Bruni to nie pierwszy przypadek romansu znanego polityka z gwiazdą showbiznesu. Najsłynniejszą taką parę tworzyli książę Rainier III z Monako i amerykańska aktorka Grace Kelly. Na zdj. Kelly i Rainier w drodze na bal w hotelu Waldorf Astoria, 1956 r.
Fot. AP
Prezydent Argentyny, Juan Peron również zakochał się w aktorce. Eva Duarte (słynna Evita), zanim poznała prezydenta, grała w filmach klasy B i słuchowiskach radiowych. Para pobrała się w 1945 r. Na zdj. Juan Peron i Evita w Buenos Aires w pięć lat po ślubie
Fot. NATACHA PISARENKO AP
Argentyńscy politycy mają szczęście do pięknych i sławnych żon. W 2001 r. były prezydent tego kraju, Carlos Menem poślubił młodszą od siebie o 35 lat Cecilię Bolocco - modelkę, prezenterkę i byłą miss Universum
- Chcieli, żeby ludzie wiedzieli. Jeżeli byłoby inaczej, czy zdecydowaliby się na Disneyland i wspólne oglądanie parady Myszki Miki? - redaktor francuskiego magazynu "Point de Vue" nie miał żadnych wątpliwości. - Niby prywatne spotkanie, ale grupa paparazzi "przypadkowo" była na miejscu - mówił w rozmowie z "Timesem".
Sarkozy od samego początku ściśle współpracował z mediami. Falę umiejętnie podsycanych spekulacji o romansach prezydenta zapoczątkował rozwód z Cecilią. Od tej pory plotki o kolejnych flirtach Sarkozy'ego pojawiały się w mediach z zadziwiającą regularnością. Brukowce pisały o rzekomym romansie z atrakcyjną panią minister i "poważnym związku" z popularną dziennikarką.
Prezydencka gra z mediami trwała dwa miesiące. W grudniu, w Disneylandzie Sarkozy "oficjalnie" zaprezentował swoją wybrankę:
"Moja córka Carla i Sarko kochają się"
Dziennikarze zastanawiali się, czy romans prezydenta z modelką to coś poważnego, a na scenę wkroczyła matka Bruni. - Moja córka Carla i Sarko kochają się - oświadczyła reporterom włoskiej "La Stampy". - Kochamy się i nie będziemy się ukrywać - mówiła z kolei sama Carla w rozmowie z "Il Giornale". - Wyglądali na bardzo zrelaksowanych i bardzo zakochanych - relacjonował paparazzo, który robił zdjęcia w Disneylandzie. W dwa dni po wizycie u Myszki Miki nie było już żadnych wątpliwości: to miłość.
Sarko z synem Bruni na barana
Tydzień później Sarkozy i Bruni zdecydowali się na wspólne wakacje w gorącym Egipcie. Para poleciała prywatnym samolotem Vincenta Bollore, miliardera i przyjaciela prezydenta. Zakochani zatrzymali się w luksusowym hotelu w Luksorze (tysiąc dolarów za noc - wyliczały media), dali się obfotografować wśród ruin i na plaży, po czym wyruszyli do Petry w Jordanii. ZOBACZ WIDEO>>
W tej podróży parze towarzyszył ośmioletni synek Carli, Aurelien. - Gdy pojawili się reporterzy, Bruni zakryła twarz chłopca chustką; Sarkozy, który niósł go na barana, szeroko uśmiechał się do obiektywów aparatów - odnotowano.
"Romantyczne Przygody Władcy Pałacu Elizejskiego"
Na pierwsze pogłoski o ślubie nie trzeba było długo czekać. Jako pierwszy o planowanej ceremonii napisał "Journal du Dimanche". - Nasi informatorzy podają datę 8 lub, co bardziej prawdopodobne, 9 lutego - doniósł tygodnik.
Plotka stała się informacją tygodnia, a notowania Sarkozy'ego zaczęły spadać. Francuzi zdali sobie sprawę, że nie chcą wiecznie romansującego prezydenta, który najwyraźniej przestał interesować się sprawami kraju. Opozycja oskarżyła Sarkozy'ego o "reżyserowanie telenoweli" w celu poprawienia wizerunku. - To przypomina serial pod tytułem "Romantyczne Przygody Władcy Pałacu Elizejskiego" - powtarzali politycy lewicy.
Ślub będzie? A może już był?
Rozpędzonej machiny nie dało się już zatrzymać. 8 stycznia Sarkozy zorganizował konferencję prasową. Mówił o wzroście gospodarczym, rychłym zniesieniu 35-godzinnego tygodnia pracy, polityce zagranicznej i roli Francji w ONZ. Dziennikarze zapamiętali z konferencji tylko dwa zdania: "Nasz związek z Carlą jest poważny" i "Istnieje prawdopodobieństwo, że o ślubie dowiecie się państwo po fakcie".
Później sprawy potoczyły się szybko. Najpierw zaczęto plotkować, że Carla Bruni zamieszkała w Pałacu Elizejskim, później, że ślub już się odbył, wreszcie: że modelka jest w ciąży. Prezydent odmówił komentarza, a Bruni zarezerwowała dwuosobowy apartament w stylowym hotelu w Weronie. - To będzie miesiąc miodowy w stylu Romea i Julii!- orzekła prasa.
Pierścionek Carli
Być może Sarkozy swój związek z Carlą traktuje jak wielką, szaloną miłość rodem z bajki Disney'a. Być może jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi i swym szczęściem chce się dzielić ze wszystkimi. Być może kierują nim najlepsze intencje. Ale Francuzi mają już dość. Prezydenta krytykuje nawet prawicowy "Le Figaro". - Baryłka ropy flirtuje ze studolarowym banknotem, a w tym czasie Sarkozy flirtuje z Carlą - pisze komentator dziennika.
- Nie głosowaliśmy na gwiazdę rocka! Nie potrzebujemy tego blichtru i rozgłosu - wtórują lokalne dzienniki. Prezydent gwałtownie traci sympatię mediów i poparcie wyborców. Wczorajszy sondaż pokazał, że po raz pierwszy liczba jego przeciwników (48 proc.) przewyższyła liczbę zwolenników (45 proc.).
Media chętnie powtarzają historię o pierścionku. Ozdobę z różowym diamentem w kształcie serca Sarkozy kupił Carli u Diora. Kilkanaście lat wcześniej identyczny prezent sprawił Cecilii. Puenta? - Albo u Diora była promocja "dwa w cenie jednego", albo prezydent po zirytowaniu wszystkich, chciał jeszcze porządnie wkurzyć swoją byłą żonę - mówią Francuzi.
Z analizy technicznej wynika, że jesteśmy już blisko lokalnego dołka. Możliwe, że w najbliższym czasie nastąpi niemalże paniczne wyprzedawanie akcji, po czym będziemy świadkami dynamicznego odbicia. Oczywiście, nie liczyłbym na początek długiego trendu wzrostowego. Po spadku będziemy potrzebować dwóch tygodni, żeby odrobić stratę, a następnie indeks znajdzie się w kilkumiesięcznym trendzie horyzontalnym.
Nie warto teraz pozbywać się akcji i jednostek funduszy. Rozumiem ludzi, którzy zainwestowali oszczędności swojego życia i nie mogą spać po nocach, widząc, jak ich majątek topnieje w oczach. Jeśli ktoś wytrzyma ten nerwowy okres, może zyskać, jednak trzeba się przygotować jeszcze na pół roku możliwych spadków. Zdecydowanego odbicia spodziewałbym się pod koniec 2008 roku i w całym przyszłym roku. Kolejna fala wzrostów nie będzie już tak wysoka, ale w mojej opinii fundusze znowu staną się najbardziej dochodowym instrumentem na rynku. Nic nie wskazuje bowiem na recesję gospodarki.
Niedoświadczeni inwestorzy zawsze się spóźniają. Zachęcani reklamami inwestowali w fundusze w maju, a teraz je sprzedają. Najgorsze, co możemy zrobić, to kupować i sprzedawać na fali nastrojów. Pamiętajmy, skoro jest bessa, to przyjdzie hossa. Niestety, ludzie robią odwrotnie, niż powinni.
Te spadki będą ząbkiem na wykresie
Robert Nejman IDM SA
Takiej sytuacji doświadczeni inwestorzy się spodziewali. Pytanie brzmiało tylko, kiedy to nastąpi. Według mnie dno spadków na warszawskiej giełdzie jest w okolicy poziomu 2,5 tys. punktów na WIG20, czyli na dnie korekty z 2006 roku. Obecnie mamy do czynienia z korektą hossy z lat 2003-07. Ta hossa miała kilka etapów i ostatni, czyli fala od czerwca 2006, powinien zostać zniesiony. Kiedy to nastąpi? Myślę, że nie wcześniej niż z końcem roku. Żeby mogło to nastąpić wcześniej, spadki szczególnie na świecie powinny przebiegać bardziej gwałtownie. W tej chwili ceny akcji na zagranicznych giełdach są wciąż dużo za wysokie.
W tej chwili nie da się odpowiedzieć, czy kupować, czy sprzedawać akcje. Jesteśmy bowiem daleko od punktu zwrotnego. Za 20 lat obecne spadki będą jedynie ząbkiem na wykresie. Jedyne, co można doradzać na przyszłość, to nie mówić sobie: "Broń Boże, nigdy więcej", tylko wyciągnąć wnioski i następnym razem rozważniej prowadzić inwestycję. Jak? Jest kilka strategii. Niektórzy wyznaczają sobie granicę strat. Jeśli akcje czy fundusz spadną o określony wcześniej procent, pozbywają się aktywów. Drugą metodą jest regularne inwestowanie w bardzo długim horyzoncie czasowym. A przede wszystkim nie uleganie modom, reklamom i zachętom natarczywych sprzedawców.
Balon pękł - nie ulegać emocjom
Błażej Bogdziewicz, BZ WBK
Rok zaczął się kiepsko. Wpłynęły na to złe informacje z USA i gwałtowna wyprzedaż małych i średnich spółek na warszawskim parkiecie. Wiele z nich było przewartościowanych. Wszystko dlatego, że wcześniej na giełdę trafiły miliardy z funduszy inwestycyjnych - teraz balon pękł. W mojej opinii ceny wielu akcji ciągle są za wysokie, dlatego nie podejmuję się oceniać, kiedy osiągniemy dołek. Może już po tygodniu indeksy zaczną znowu rosnąć? Nie jestem w stanie powiedzieć, co będzie za rok.
Dlatego inwestowanie w krótkim terminie nieodzownie wiąże się z ryzykiem. Jeśli ktoś zainwestował pół roku temu z myślą, że teraz wypłaci pieniądze z dużym zyskiem, nie powinien w ogóle tego robić. Co, jeśli to już się stało? Powinien przetrzymać trudny okres. Najgorsze, co można zrobić, to ulec emocjom.
Jak w obliczu bessy powinniśmy planować swoje inwestycje? Jeśli chcemy inwestować w długim terminie, to znaczy od pięciu lat wzwyż, rekomenduję pozostanie przy akcjach. Stracić wtedy możemy tylko w przypadku, kiedy ceny akcji będą absurdalnie przewartościowane, a to nam w tej chwili nie grozi. Inwestowanie w długim okresie ma tę zaletę, że nawet kilkumiesięczne spadki nie burzą naszej strategii. Natomiast jeśli mamy 100 tys. zł na dwa lata, to nie myślmy o żadnych produktach akcyjnych. Rekomendowałbym fundusze stabilnego wzrostu. Są na tyle zdywersyfikowane, że szukanie innych wariantów oszczędzania - lokat czy obligacji - wydaje się niepotrzebne.
Mamy apogeum paniki
Sebastian Buczek, ING Investment
Jest już za późno na sprzedaż akcji lub jednostek funduszy. Teraz przydadzą nam się mocne nerwy i cierpliwość w oczekiwaniu na odbicie indeksów. Przed Polską rysują się bardzo dobre perspektywy. W ciągu najbliższych kilku lat jesteśmy skazani na sukces i to mimo nie najlepszych sygnałów z gospodarki Stanów Zjednoczonych.
W mojej ocenie WIG może rosnąć w tempie kilkunastu procent rocznie i już ten rok giełda zamknie na plusie. Wpłynie na to to, że apogeum paniki osiągamy właśnie teraz. To normalne, że po czterech latach zwyżek mamy do czynienia z tak dużą korektą. Ta wyprzedaż dobrze zrobi polskiej giełdzie. Nastąpi wymiana kapitału - z funduszy inwestycyjnych do funduszy emerytalnych. Te drugie już szykują się do masowych wykupów tanich akcji. To pomoże indeksom odbić się od dna.
Jeśli chodzi o alternatywne instrumenty inwestowania, to od kilku miesięcy widzimy powolny zwrot w stronę lokat. Ten trend utrzyma się na pewno w najbliższych miesiącach. To nie najwyższy, ale pewny zysk. Myślę jednak, że już w drugiej połowie roku lokaty stracą na znaczeniu znowu na rzecz funduszy.
Na miejscu inwestorów zacząłbym się zastanawiać, kiedy z powrotem wejść w rynek akcji - czy już, czy może poczekać kilka tygodni. To, jak zdywersyfikować portfel, zależy zawsze od indywidualnej sytuacji. Nie ma ogólnego zalecenia. To tak, jakbyśmy prosili lekarza o przepisanie recepty bez uprzedniej diagnozy. Przy lokacie kapitału należy brać pod uwagę to, na jak długo chcemy go zainwestować, jakie ryzyko jesteśmy gotowi podjąć i ile chcemy zarobić.
artykuły z portali internetowych ONETGAZETADZIENNIKBBCCNN Uwagi, sugestie, komentarze? Redaktor Naczelny: mig29@prokonto.pl
Dziennik III RP działa w oparciu o przepisy art. 25, 26, 29, 33 i 49 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. Nr 24, poz. 83) nie stanowiąc prasy w rozumieniu przepisów prawa prasowego