To się może zdarzyć nawet w ćwierćfinale mistrzostw Europy, nawet w reprezentacyjnej hali Madrytu. Ledwie w ćwierćfinale Hiszpania - Niemcy rozegrano dwie pierwsze akcje, a już trzeba było przerwać spotkanie na 10 minut, bo zegar 24 sekund uparcie wskazywał tylko 20. Do końca pierwszej połowy niemal wszystkim akcjom towarzyszył beznamiętny głos spikera, który oznajmiał: - Eight seconds.
Osiem sekund zabrało nowego znaczenia w końcówce trzeciej kwarty, kiedy tuż po zejściu z boiska Dirka Nowitzkiego Hiszpanie zaatakowali rywali na całym boisku. I Niemcy nie tylko nie potrafili przez przepisowe osiem sekund przeproadzić piłki przez połowę, ale nawet szybciej trzy razy z rzędu (!) oddawali ją rywalom w ręce. To jest właśnie to, co wniósł do reprezentacji Hiszpanii trener Pepu Hernandez. Nie tylko liczenie na gwiazdy, ale także rzetelne taktyczne pomysły.
Tamte akcje publika w ogromnej (16 tysięcy miejsc) hali Palacio de Deportes przyjęła owacją na stojąco. Ale był to tylko początek hiszpańskich dożynek. Kolejne przechwyty, wsady, rzuty za trzy, także w ykonaniu rezerwowych sprawiły, że początkowe lekko stronnicze gwizdki sędziów nie miały żadnego znaczenia. 20 punktów, 30, 35, kolejne bariery pękały łatwo. A Dirk Nowitzki coraz bardziej sfrustrowany z 11 zaledwie punktami na koncie usiadł na ławce.
Hiszpańskiej fali uderzeniowej trudno się będzie przeciwstawić. W sobotę w półfinale spróbuje ktoś z pary Słowenia - Grecja. Moim zdaniem bez szans.
Hiszpania w ćwierćfinale mistrzostw Europy wręcz zdemolowała Niemców 83:55 (18:14, 22:13, 26:16, 17:12) w Madrycie. Gospodarze imponowali grą zespołową, a ich rywale bez Dirka Nowitzkiego byli bezradni
Najwięcej emocji, nie tylko wśród koszykarzy ale i kibiców, wzbudziła w pierwszej kwarcie awaria zegara, która spowodowała blisko 20-minutową przerwę. Wybiła ona z rytmu koszykarzy, ale już po kilku minutach już tego nie było widać.Hiszpanie mieli przewagę od pierwszych minut i mimo, że w 12. minucie był remis 20:20 to widać było, że rozpędzona hiszpańska maszyna za chwilę "rozjedzie" rywali. Po 20 minutach gospodarze prowadzili 43:35, a w trzeciej kwarcie uzyskali 25 pkt przewagę (66:41).
Doskonale w obronie grał najskuteczniejszy do tej pory w zespole Hiszpanii Pau Gasol, a efektownymi akcjami w ataku popisywał się Rudy Fernandez. W czwartej kwarcie dwukrotnie gospodarze prowadzili różnicą 37 punktów (80:43, 82:45) i blisko czternastotysięczna publiczność mogła już tylko oklaskiwać efektowne zagrania swoich ulubieńców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz